Nadmiar słabych, banalnych, na wskroś przesiąkniętych nastawieniem na niedzielnych graczy tytułów na Wii to problem, którego chyba wszyscy jesteśmy świadomi już od dłuższego czasu. Najwyraźniej działa to na nerwy również prezesowi 2K Games, Christophowi Hartmannowi. Skrytykował on deweloperów wypuszczających na konsolę Nintendo swoje marne „gierczyny”, ale jakoś zapomniał wspomnieć o takich „dziełach”, jak Dora the Explorer: Dora Saves the Snow Princess, Fantastic 4: Rise of the Silver Surfer, czy Carnival Games: Mini-Golf, wydanych właśnie przez jego firmę.
Ludzie mylą się w kwestii rynku casuali, bowiem podczas gdy koszty produkcji eksplodują, oni traktują Wii jak rynek dla słabych PC-tów – robią tandetne, łatwo przyswajalne gry. opowiadał serwisowi MCV rozgoryczony Hartmann. Myślą, że jeśli zrobią dziesięć gier i dwie okażą się hitami, sfinansują pozostałe osiem. Ale zapominają, że te osiem tytułów zaleje rynek i spowoduje problemy w kwestii produkcji oraz zirytuje dystrybutorów.
Hartmann dostrzega też inny problem. Mianowicie to, że im więcej gier pojawi się na Wii, tym ciężej będzie zaistnieć na tym, dość specyficznym rynku. Na rynku Wii jest teraz zdecydowanie za dużo rzeczy i ciężko jest zabłysnąć. Wii jest najmocniej rozwijającą się konsolą, ryzykownie jest nie mieć w swoich grach dobrze znanych marek. zauważył prezes 2K Games.
Cóż, pan Christoph Hartmann z pewnością ma sporo racji w tym co mówi… ale czyż chcąc zmieniać świat nie należy zacząć od samego siebie? Szef 2K z pewnością mógłby się nad tym zastanowić.
Dosyć to zabawne. Przecież to 2K skasowało projekt Civilzation Revolution na Wii. . . . . . . zamiast tego wydali gierki wypisane w artykule.
Wszyscy gadają, nikt nic nie robi (z nielicznymi wyjątkami) N się śmieje bo zarabia. Taka polytyka firm panie.
Ale za to nba 2k9 rox:D