Tendencja multiplayerowa jest wyraźnie zauważalna od kilku lat na rynku elektronicznej rozrywki. Najlepszym dowodem statystyki systemu XFire. Triumfy święcą takie tytuły jak World of Warcraft czy Call of Duty 4, które od miesięcy nie opuszczają pierwszych dwóch miejsc. Właściwie jeśli spojrzeć na pierwszą dziesiątkę najczęściej uruchamianych gier są tam tylko tytuły multi.Wspomniane już WoW i COD4, ale również COD2 (Multi), Battlefield 2, Guild Wars, Age of Conan, Wolfenstein: Enemy Territory, Warcraft III – Frozen Throne i Diablo II – LoD. Oba ostatnie tytuły jak się domyślam znalazły się w tym zestawieniu nie ze względu na kampanie single player, które gracze na całym świecie dawno już pokończyli, ale właśnie zabawę multi.
Jeśli miałbym wyciągać wnioski z takich statystyk powiedziałbym, że cały świat gra w trybie wieloosobowym. Do takich wniosków doszli też jakiś czas temu twórcy gier, gdyż przez ostatnie lata stworzono całą masę trybów zabawy w multi. Poza starym dobrym deathmatchem mamy więc drużynowe deathmatche, wszelkiej maści warianty z flagą, sabotaże, kooperacje i inne dziwolągi. Miażdżąca większość obecnych produkcji jest nastawiona na kooperację między graczami. Nawet w ogłoszonym niedawno Diablo 3 pojawiło się to magiczne słowo klucz.
Wynikałoby z tego wszystkiego, że tysiące graczy na całym świecie nie robią nic innego jak kooperują, czyt. współpracują w trakcie rozgrywki wieloosobowej. I byłby to wniosek najbardziej mylny z możliwych…
Jakoś się tak złożyło, że choć dotychczas robiłem to nader rzadko ostatnimi czasy sporo grywam w trybie multi. Po recenzowanym przeze mnie Frontlines – Fuel of War postanowiłem sprawdzić czymże to zachwycał się świat przyznając wszelkie możliwe nagrody czwartej części Call of Duty. I choć oba tytuły mają zaimplementowane przez twórców wszelkie możliwe narzędzia i mechanizmy skłaniające graczy do gry kooperatywnej, ani w pierwszym ani w drugim takowej nie zarejestrowałem. Wierzę, że gdzieś tam na jednym z 10 tysięcy serwerów COD4 może toczy się jakaś zorganizowana i pełna współpracy batalia, ale mnie dotychczas na takową trafić się nie udało. I choć bawię się doskonale (sniper uber alles!) jestem zawiedziony, bo liczyłem na grę zespołową.
Rozumiem, że naturą człowieka jest indywidualizm, ale na boga, czy wśród tych setek tysięcy graczy nikt nie chciałby choć przez moment poczuć się jak członek sprawnie działającego zespołu?! I nie mówię tu o uberkillerach, którzy mapę i każdy jej zakamarek znają na pamięć, ale o zwykłych graczach – takich jak ja, którzy zdecydowanie więcej osiągnęliby walcząc w nieznanym im środowisku wspólnie (nie mówiąc, że frajda z takiej zespołowej zabawy jest dużo większa niż z grania w stylu Rambo).
Niestety zarówno we Frontlines jak i COD4 nie zarejestrowałem ani jednej próby komunikacji między członkami zespołu. Zero meldunków, zgłaszania pozycji, wzajemnego krycia, nie wspominając już o działaniu podług rozkazów czy jakiejkolwiek synchronizacji podejmowanych akcji. Może faktycznie chcę za dużo, ale już współpraca na szczątkowym, najniższym szczeblu połączona z najbardziej banalną komunikacją by mi wystarczyła. Ta ostatnia ogranicza się właściwie wyłącznie do seryjnego wpisania „GG” (good game) po zakończeniu partii lub co przykro stwierdzić, jeśli na serwerze jest dużo Polaków do porażającej ilości bluzgów.
Bez komunikacji i współpracy niezależnie jaki tryb gry wybiorę wszystko wygląda tak samo czyli jak mawia pewien ojciec dyktator „Alleluja i do przodu” czy jak kto woli „Rambo style”. Jest to dla mnie tym bardziej bolesne, że preferuję klasę snajpera, a ta bez odpowiedniej współpracy, zabezpieczenia tyłów i komunikacji z drużyną jest wyjątkowo podatna na szybkie zejścia.
Jaki jest więc ów cooperative style? Czy całe „kooperatywne zamieszanie” nie jest bardziej inicjatywą twórców niż graczy skoro ci jak widać wybierają grę samotniczą choć w grupie? A wy, jak gracie? Czy „Rambo style” to wasze drugie imię czy może jak autor tego felietonu wolicie zagrać w sprawnie działającej drużynie?
Kiedyś kumple do mnie przyszedł i mówi, że nie może dłużej grać z rodakami po sieci bo go szlag trafia.
Ech przypominają mi się stare czasy grania w Amerca’s Army i mapka na moście. Tam spotkałem się z prawdziwą współpracą. Sam miałem całą klawiaturę numeryczną zbindowaną tylko pod raporty. „Enemy right”. „Enemy mid top”. I nie tylko ja raportowałem. Na moście to był kiedyś standard. Za nieraportowanie zbierało się ochrzan. Do tego dochodziło stawianie dymu, z którego korzystali wszyscy. Ogień ciągły z ar-ki by przycisnąć przeciwników by nie biegali swobodnie po moście. Medycy, którzy stawali na głowie by dotrzeć do wołającego. To była chyba jedyna gra, w której spotkałem się z prawdziwą współpracą. Ale to teżw końcu przeminęło. I jeszcze nadmienię – unikam polskich serwerów jak ognia. Chamstwo, prostactwo i wulgaryzmy rządzą każdym na którym byłem. Nie dziwię się negatywnej opinii o polakach – graczach. Może i mamy dobrych graczy, ale zapamiętywani jesteśmy po tym jak zachowują się różni głupcy.
W AAO gram już ponad 4 lata i mogę potwierdzić, że kiedyś sporo było współpracy w trakcie gry. Mimo, że gra ta opiera się na współdziałaniu w zespole to większość i tak preferuje „Rambo style”. Daje się to odczuć szczególnie gdy się jest sniperem lub np. Vipem na mapie Hospital. . . Jednak i tak prawdziwy urok gry zespołowej można odkryć dopiero gdy gra się razem w ramach klanu z komunikacją via TeamSpeak 😉
To jest strzał w sedno – czym innym jest multiplayer na serwerach publicznych, a czym innym jest gra zespołowa w sieci, czyli e-sport. Wbrew pozorom, znacznie więcej jest klanów nastawionych na miłe spędzanie czasu i grę o pietruszkę, niż hardcore’owych ekip e-sportowych w rodzaju PGS. Ponad trzy lata temu myślałem dokładnie jak autor tego felietonu i dlatego dołączyłem do jednego z największych (pod względem liczebności) klanów na świecie – The Art of Warfare (www.taw.net). Grałem tam głównie coopy w Silent Huntera III, ale zobaczyłem ile satysfakcji daje współdziałanie przy realizacji zdania wsparte komunikacją głosową na TeamSpeaku. Jeśli grając w FPS-y chcemy pograć zespołowo, e-sport jest jedynym sensownym rozwiązaniem. Wybór klanów jest olbrzymi – coś dla siebie znajdzie gimnazjalista szukający hobby na wakacje, jak i czterdziestolatek, który chciałby pograć z dojrzałymi ludźmi z dala od „dzieci neostrady”. Ale uwaga – to naprawdę wciąga 😉
Nie mogę przez 2 lata znaleźć gry z PRAWDZIWĄ kooperatywną kampanią, niby Gears Of Wars, ale z tym Windows Live coś tam ni chcę ryzykować. Jak gra z kolegą obok siebie to gry na konsole (splitscreen), jak wymiatanie w Qłejku to PC. Ale to wymiatanie najczęściej nie teamowe. . . Tylko coś w stylu „Leeeroooyy Jeeeeenkieeens”. Nie mam ochoty na konsolę tylko po to żeby — Oj, nieważne już bo zaraz zaatakują mnie :P. Mogę wam polecić Team Fortress 2, tam czasami istnieje coś takiego jak współpraca ;].
shadow_pl. abbalah —-> mam to samo, kiedyś grałem nałogowo w AAO i właśnie na moście. Praktycznie tylko w tej grze widziałem kiedykolwiek współprace, na moście było to szczególnie widoczne i. . . konieczne. Dobrze postawiony dym czy synchronizacja granatów rzucanych na półki po przeciwnej stronie łuku plus dobry sniper czyszczący okna w wieży i schody to był standard i gwarancja sukcesu. Własnie czegos takiego oczekiwałem włączając COD4 i niestety się zawiodłem.
Od dwóch dni gram w CS 1. 6. I muszę przyznać że ze współpracą z innymi graczami jest nie najgorzej. Nawet na „polskich” serwerach 🙂
To jakiś paradoks, że dziś prawie wszyscy chcą grać w multi w trybach wymagających współpracy, ale jak już grają to w stylu przypominającym bradziej deathmatch. Tymczasem UT3, które powinno się cieszyć wielką popularnością ze względu właśnie na deathmatchowy styl rozgrywki, jest w rankingu XFire na 91 pozycji. Mam wrażenie, że od czasu ET zapanowała moda na multi co-op co doprowadziło do tego, że jak się nie gra w gry tego typu to nie jest się „prawdziwym graczem”. Tymczasem większość osób tak naprawdę niepotrafi lub nie chce grać w tworząc prawdziwy zespoł, gdyż wymaga to wiele pracy i jest o trudniejsze niż taktyka „Rambo style”.
No na serwerach FFA rzadko kiedy można znaleść grupkę graczy która naprawdę ze sobą współpracuje. Chociaż na serwerach w Team Fortress 2 widać że ludzie starają się ze sobą współpracować. Jeśli chce się prawdziwej współpracy, taktyk itp. to już najlepiej jest grać mixy, gathery, klanówki. Co do polskich serwerów to zależy jaki i w jaką grę, ja gram TYLKO na polskich serwerach w CS’a i TF2(oczywiście na paru wybranych 😛 ) I nie spotykam się z chamstwem itp. A co do kampani co-op ostatnio zacząłem grać w Guild Wars i nie trudno jest znaleść graczy którzy pomogą w questach, chociaż chamstwo można spotkać bo gra sporo dzieciaków w wieku >14 ;/ Dzięki Bogu że w miastach tylko przelotem jestem 😀
wazap87 -> Według mnie jest dokładnie tak jak piszesz. Wszyscy chcą, ale niewielu naprawdę to robi ;)A ogólnie odnośnie „chamstwa” – ono jest obecne na wielu serwerach. Akurat tutaj nasze rodzime nie wyróżniają się negatywnie. . . Grałem na wielu serwerach – polskich, niemieckich i kiedyś na początku amerykańskich. . . Na większości w zasadach wypisane jest „Zakaz używania wulgarnych słów„. Zawsze znajdzie się parę czarnych owiec – i wtedy swą klasę powinien pokazać admin takiego serwera. . .
Też to zauważyłem. Niby multi w CoD4 to gra zespołowy, ale to jeden wielki zlot bydła. Każdy robi co chce. Co innego jednak jest w CSie. Nie wiem czemu, ale w tej staarej grze, ludzie nie boją się nacisnąć „F” (przynajmniej ja tak miałem:P) i powiedzieć gdzie jest przeciwnik, z której strony zachodzi, gdzie podłożyli bombe. W CoD4 ani razu jeszcze nie doświadczyłem gry zespołowej na tych serwerach. A potrafią się tylko odezwać, żeby komuś nabluźnić.