Niebawem, bo już 1 października, w salonach prasowych pojawi się zupełnie nowe pismo Challenge: Gamers Magazine. Skierowane będzie do graczy e-sportowych i nie tylko. Jest to ryzykowne przedsięwzięcie, a zarazem wielka szansa dla rozwoju i propagowania sportów elektronicznych w Polsce. Postanowiliśmy porozmawiać z redaktorem naczelnym Łukaszem Puchalskim na temat jego autorskiego projektu.
Wiele się mówi na temat rozwoju polskiej sceny e-sportowej. Poza serwisami coraz lepiej radzi sobie radio i telewizja internetowa, a w chwili obecnej wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że gracze doczekają się czasopisma. My postanowiliśmy porozmawiać z człowiekiem, który stoi za tym zamieszaniem.
Zapraszamy do lektury!
Valhalla: Jesteś dzieckiem Counter Strike’a, czy może WarCrafta? Od jakiego tytułu rozpoczęła się Twoja przygoda z e-sportem?
Łukasz Puchalski: Mimo tego, że jestem fanem świata Warcrafta, to wywodzę się ze sceny Counter-Strike’a. Zaczęło się od grania deathmatchów w Half-Life’a w kafejce, później ktoś pokazał mi CS-a i tak już zostało. Gra FFA, kampienie po kątach, osiedlowe turnieje 4on4 i lany ze znajomymi u mnie w domu, to był piękny okres! Natomiast mój pierwszy poważny turniej, to eliminacje WCG z 2002 roku, które odbyły się w klubie Cyberland w Warszawie.
Valhalla: Chciałeś zostać profesjonalnym graczem?
ŁP: Oczywiście, że tak! Choć na samym początku nie wiedziałem co to znaczy, to zawsze chciałem wygrywać. Rywalizacja, i emocje z nią związane, od zawsze były dla mnie ważne w życiu. Kiedy już zacząłem interesować się e-sportem na poważnie podjąłem nawet działania by zrealizować to marzenie. Zrobiłem bazę potencjalnych sponsorów, opracowywałem statystyki, wynotowywałem wszystkie argumenty, którymi mógłbym przekonać inwestora, a nawet zarejestrowałem nasz klan jako sekcję sportów elektronicznych w Uczniowskim Klubie Sportowym. To były marzenia o wyjazdach na CPL, na turnieje do Azji. Nawet odezwał się ktoś z Ery, ale ze względu na wewnętrzne problemy mojej drużyny zaprzestałem starań. Gdyby nie to, to kto wie? Może teraz byłbym mistrzem świata i wszyscy mówili by o mojej drużynie? Ale to nic! Kiedy patronem WCG był Aleksander Kwaśniewski, napisałem oficjalny list do Kancelarii Prezydenta RP z prośbą o uznanie sportów elektronicznych za sport!
Valhalla: Miałeś swojego gamingowego guru?
ŁP: Moja przygoda z gamingiem zaczęła się w kawiarence, a później na osiedlowych lanach, gdzie graliśmy razem ze znajomymi. Na początku moimi guru, byli po prostu gracze, którzy radzili sobie lepiej ode mnie (pozdrawiam Daro, Draga i Wadera). Jeżeli chodzi o profesjonalnych graczy, to zawsze lubiłem styl gry Ola ‘Element’ Moum i Tommy’ego ‘Potti’ Ingemarssona, a jeżeli chodzi o drużynę to chyba nikt nie może się mierzyć z legendą eoLithic.
Valhalla: Na zeszłorocznej imprezie Lan4Fun wziąłeś z kolegami udział w turnieju Counter- Strike’a w związku. Co możesz nam powiedzieć o swoich osiągnięciach?
ŁP: Niestety mamy takiego farta, że zawsze musimy trafić przynajmniej na jednego walkowera w trakcie rozgrywek! Pierwszy mecz zagraliśmy z mixem utworzony na lanie i nie był to zbyt wymagając przeciwnik. W drugim meczu dostaliśmy ostre cięgi od Rodhosa i spółki. Za to trzeci mecz był niezwykle emocjonujący! Naszym przeciwnikiem był klan Blood Angels. Na de_cpl_fire prowadziliśmy 11:4 w terro. Niestety po stronie Counter-Terrorists, czyli teoretycznie łatwiejszej na tej mapie, coś w nas pękło i przeciwnik doprowadził do remisu, po czym wygrał w dogrywce. To był jeden z fajniejszych meczów jakie grałem!
Valhalla: Czy niepowodzenia na scenie e-sportowej skierowały cię w stronę dziennikarstwa?
ŁP: Tak naprawdę nie można tego nazwać niepowodzeniami. Spotykasz się ze znajomymi na Team Speaku, razem trenujecie, a później walczycie w turniejach. Świetna zabawa z nutką rywalizacji, czyli to o co w tym wszystkim chodzi, prawda? Dziennikarstwo to inna bajka.
Valhalla: Od jakich serwisów rozpoczęła się twoja rola redaktora e-sportowego?
ŁP: Redakcja Counter-Strike.pl zorganizowała rekrutację na testera sprzętu dla graczy. Chciałem pobawić się nowym sprzętem, więc wziąłem w niej udział i załapałem się. W sumie ukazały się tam tylko dwa moje teksty. Jeden news-ciekawostka o komputerze na korbkę za 100$ przeznaczonym dla krajów trzeciego świata, a drugi wywiad z Phillipem ‘ryan’ Kasprowiczem, obecnym managerem PGSPokerstrategy.com. [link: http://www.counter-strike.pl/news-9134] Po tym artykule posypały się różne propozycje.
Valhalla: Pierwsze kroki w funkcji redaktora stały się jednym z powodów, dla których podjąłeś studia dziennikarskie?
ŁP: Najpierw było dziennikarstwo. Dopiero później CS.PL i strona klanowa The Netrunners. Jednak muszę szczerze przyznać, że mimo tego iż moja uczelnia, jako jedyna w Polsce, stawia na warsztatowe kształcenie dziennikarzy, a nie „produkuje” teoretyków, praso- i medioznawców, to dużo więcej nauczyłem się podczas pracy przy magazynie.
Valhalla: Przez kilka miesięcy piastowałeś odpowiedzialne stanowisko redaktora naczelnego strony klanowej The Netrunners dlaczego zdecydowałeś się zrezygnować?
ŁP: Radosław „Troll” Bartczak zaprosił mnie do pracy w The Netrunners zaraz po opublikowaniu wywiadu z ryanem. Zostałem red. nacz. strony oraz członkiem zarządu. Przez parę miesięcy strona była w fazie projektu, więc nie miałem wielu obowiązków. Jednak gdy strona ruszyła, po kilku tygodniach stwierdziłem, że nie jestem w stanie prowadzić równocześnie dwóch projektów i z wielkim żalem musiałem pożegnać się ze wspaniałą ekipą The Netrunners.
Valhalla: Pomimo że byłeś zaangażowany w swój projekt zajmowałeś się również krótkofalowo innymi serwisami. Była to chęć zbadania sceny, czy może raczej ciekawość związana z nowym projektem?
ŁP: Raczej głupota. Byłem młody i myślałem, że jestem w stanie to wszystko udźwignąć. Niestety rzeczywistość szybko sprowadziła mnie na ziemię. Jeżeli chcecie coś zrobić dobrze, to musicie się w to zaangażować totalnie! Uwierzcie, wiem co mówię.
Valhalla: Kiedy wpadłeś na pomysł stworzenia własnej gazety?
Okładka numeru zerowego
ŁP: Na pomysł magazynu o sportach elektronicznych wpadł Radosław ‘FOMFNY’ Szczęsny. Po opublikowaniu wywiadu z ryanem, managerem naszego gamingowego towaru eksportowego, napisał do mnie i przedstawił mi pomysł. Pomyślałem, że to niemożliwe i zacząłem wymieniać Radkowi dlaczego. Poszedłem spać, a gdy wstałem miałem już cały plan w głowie. Na naszym forum internetowym zaczęła się burza mózgów, w której z czasem wykrystalizował się projekt, który już 1 października ujrzy światło dzienne. Trwało to bardzo długo, ale zapewniam, że warto było czekać.
Valhalla: Dlaczego właśnie e-sport?
ŁP: Zaraziłem się, e-sport pochłania mnie totalnie. To coś wspaniałego. Od zawsze byłem wielkim fanem gier komputerowych, ale e-sport to coś o wiele więcej. To cudowne połączenie najwyższych technologii, rozrywki i rywalizacji na największym poziomie. To wielkie możliwości – w sieci możemy bawić się z ludźmi z całego świata. To niesamowity klimat turniejów lanowych, gdzie możemy na żywo spotkać graczy, których znamy na co dzień z internetu, spojrzeć przeciwnikowi w oczy oraz zdobyć niesamowite nagrody. Ale to także wspaniałe idee, globalnych przyjaźni, wspólnoty kultur, zdrowej rywalizacji. Sport elektroniczny to kwintesencja tego co w prawdziwym sporcie najlepsze.
Valhalla: Biorąc pod uwagę, że dla graczy głównym źródłem informacji są serwisy internetowe nie obawiasz się, że twój projekt okaże się niewypałem?
ŁP: Serwisy internetowe dobrze spełniają swoją funkcję informując graczy o wydarzeniach bieżących. Jednak skupiają się one głównie na newsach, a coverage na suchym prezentowaniu wyników. Co prawda coraz częściej w serwisach pojawiają się artykułu i wywiady, jednak ich poziom, poza paroma wyjątkami, pozostawia wiele do życzenia. Challenge: Gamers Magazine to miejsce gdzie gracze znajdą teksty najwyższej jakości.
Valhalla: Powiedz nam więc dlaczego warto kupić Challenge: Gamers Magazine? Czym zaskoczy nas pierwszy numer?
Wylądajcie Gamers Magazine
ŁP: Challenge: Gamers Magazine to zupełnie nowa forma mediów w polskim e-sporcie. Kładziemy bardzo duży nacisk na dobór tematów – wszystkie treści muszą mieć status exclusive. Czytelnicy znajdą u nas przede wszystkim artykuły publicystyczne, felietony, wywiady, relacje z eventów polskich i zagranicznych, testy sprzętu dla graczy oraz dział offtopic. Krótko mówiąc: No Challenge, no success!
Valhalla: Numer zerowy powstawał stosunkowo długo, co było powodem opóźnień?
ŁP: Nie było żadnych ram czasowych na opracowanie numeru zerowego, nigdzie się nie śpieszyliśmy. Chcieliśmy zrobić to dobrze, sprawdzić jak będzie wyglądać. Na początku było bardzo dużo pracy koncepcyjnej. Trzeba było sprawdzić kilka pomysłów, dotrzeć je i zdecydować czy zostają, czy próbujemy czegoś innego. Zawsze tak jest gdy tworzy się projekt zupełnie od zera. Jestem przekonany, że ten czas został dobrze spożytkowany, o czym wszyscy przekonają się już niedługo.
„Jeżeli uważasz, że ten artykuł był dla Ciebie ciekawy, nie bądź bierny Poleć go innym!„obowiazkowo klikam i polecam 🙂
Bardzo ciekawy artykuł (oczywiście poleciłem :), ale powinien być raczej w kategorii „Wywiady” a nie w „Zapowiedzi” 😛
Interesujacy wywiad. Dowiedzialem sie kilku ciekawych rzeczy na temat LukE’a. #2 jest w zapowiedziach, bo traktuje glownie o czasopismie :]Polecam artykulik 🙂
Już zacieram ręce. Odkładam 8zł i czekam. A tu zapowiedź z oficjalnej strony:
Osobiście trzymam kciuki za ten projekt. Łukasz wykonał już kawał dobrej roboty jednak przed nim stoi jeszcze nie jedno wyzwanie. Jeśli Challenge: Gamers Magazine się przyjmie to oznacza, że medialna scena e-sportowa w naszym kraju prężnie się rozwija.
jakos nie widzi mi sie swietlana przyszlosc takiej formie przekazywanie esportowych informacji :). Serwisy maja duuuza przewage nad takim czasopismem, istnieja od dawna, informuja szybciej, doglebniej. Watpie aby gamers magazine wytrzymal ten ciezki poczotek jaki go czeka, musi uplynac wiele wody aby „magia papieru” przeciagnie na swoja strone zagorzalych graczy. Chodz jak powiedzial Zarnuk, ja rowniez trzymam kciuki za ten projekt gl hf 🙂
pasjonaci sportow elektronicznych beda to kupowac dla zasady (na pozniejsza pamiatke?) – cena nie jest wygorowana, wiec „warto miec” :)inna sprawa, czy na tyle bedzie szerokie to grono zapalencow, by warto bylo projekt ciagnac (koszty) – duzo zalezec bedzie od tego jak LuKe sobie poradzi z marketingiem/reklamami – czy przekona ewentualnych reklamodawcow, ze warto sie zaprezentowac w tym pismie, ze jest odpowiedzni target – bo bez tego, to owszem jest pare mozliwoscie, ale ciezko to widze, nie bedzie to stabilne i stalo mocna na wlasnych nogachale GG&HF 😛