Ludzie, którzy grają w bijatyki, to w moim mniemaniu dość ekscentryczne typy. Spędzają całe dnie przed telewizorami na opracowywaniu technik wyprowadzania idealnych sekwencji ciosów. Gdy przychodzi co do czego, mecz, na który szykowali się pracowicie, trwa jakieś 30 sekund. Dostają również wypieków na twarzy, streszczając mi absolutnie głupawe fabuły, zupełnie jakby miały one jakiekolwiek znaczenie.
Tak, nie lubię bijatyk.
Tym niemniej pracę mam taką, jaką mam i czasem muszę się przekonać. Zapowiadało się ciężko, a okazało się, że Soul Calibur III to całkiem dobra gra, która nie unika jednak pewnych schematów, charakterystycznych dla gatunku, który reprezentuje.
Niezła grafika, ciekawa walka i absolutnie niezrozumiała fabuła.
Serię Soul Calibur od innych gier tego typu odróżnia głównie zamiłowanie autorów do mieczy i innego żelastwa. Jak to u japończyków, większość postaci macha jakąś znacznie przerysowaną bronią białą. W ten sposób faktycznie pojawia się w grze element taktyczny, który może wymagać planowania i obeznania swojej postaci. Ogólna rozgrywka to jak najbardziej typowa bijatyka bez urozmaiceń – zapomnij o wielu przeciwnikach czy rozbudowanych planszach. Fani serii pozostaną jednak niewzruszeni, bo trzeci Soul Calibur z 42 postaciami to największa gra z rodziny. Pozytywny wpływ na grywalność ma również potężna kolekcja przedmiotów i strojów do odblokowania, oraz nowe tryby gry.
Pierwszy z nich, Tales of Souls, pozwala na prześledzenie wyjątkowo mało intrygującej historii każdej z postaci, które podróżują po świecie i walczą z kolejnymi wrogami, aby osiągnąć swój cel.
Nie brzmi to powalająco, tym bardziej, że historia owe to tak naprawdę tzw. „wariacja na temat”, a intryga przedstawiana jest w postaci bardzo nudnego tekstu, ale zważając na fakt, że większość gier tego typu w ogóle nie posiada jakiejkolwiek intrygi, nie jest źle. Drugi nowatorski tryb to Chronicles of the Sword, czyli dziwaczna mieszanka gry RTS i RPG, w której i tak dominuje ciągła nawalanka. Tryby Vs i turnieje nie różnią się niczym w porównaniu do podobnych opcji w tytułach konkurencyjnych. Autorzy dołączyli również niemal RPG-owy edytor postaci.
„Intryga przedstawiana jest w postaci bardzo nudnego tekstu.”
Sama rozgrywka siłą rzeczy potrafi więc być nowatorska. Zdarzają się pojedynki nie tylko z postaciami dostępnymi dla gracza, ale również z jakby przypadkowymi żołnierzami, złodziejami, sklepikarzami i temu podobną hołotą. Okazjonalnie również pojawi się możliwość nakopania jakiejś postaci specjalnej. Ponadto jest też motyw rodem serii Dragon’s Lair, wymagający od gracza wciśnięta określonej kombinacji guzików w czasie animacji między walkami w celu uniknięcia spadającego żelastwa czy otrzymania kopa między oczy. Brak możliwości wyboru poziomu trudności w podstawowych trybach potrafi być o tyle frustrujący, że komputerowi przeciwnicy zachowują się nieraz bardzo nierówno, zbierając po twarzy w pierwszej rundzie, a następnie pokonując gracza w parę sekund w następnej.
Graficznie Soul Calibur wygląda bardzo dobrze. Animacja jest płynna, ruchy szybkie, a większość postaci i plansze wyglądają świetnie.