Wszystko zaczęło się bardzo dobrze. Jakiś czas temu niczym bomba atomowa spadła na nas wiadomość, że Blizzard od pewnego czasu pracuje już nad Diablo III. Dla wielu graczy na Ziemi nie mogło być lepszej nowiny.
Co tu dużo ukrywać, sam od lat czekałem na tą informację po tym jak znudzony i zmęczony Diablo II porzuciłem grę w ten tytuł. Mówcie co chcecie – druga część straciła gdzieś klimat i grywalność jedynki. Drugiego Diabła kupiłem w dniu premiery i pchany siłą sentymentu i własnego instynktu gracza parłem do przodu. Niestety, tej pozytywnej energii bazującej głównie na wspomnieniach z pierwszej części starczyło gdzieś tak do połowy trzeciego aktu. W tym momencie coś we mnie pękło, tytuł wyleciał z dysku i już nigdy na niego nie wrócił. Ponoć sporo zmieniało rozszerzenie – Lord of Destruction. Mnie jednak nie było dane w nie zagrać. Tytuł (może niesłusznie?) stracił mój kredyt zaufania. Z tym większą niecierpliwością czekałem na to co nadejść musiało. Wcześniej czy później, ale było nieuchronne – ogłoszenie prac nad kontynuacją serii.
I stało się. Informacja poszła w świat. Czarne serduszka milionów sata… przepraszam, diablo maniaków zabiły szybciej. A potem pojawiły się pierwsze materiały prasowe prezentujące grę w pełnej krasie. I się zaczęło…
Lotem błyskawicy obiegło Internet wezwanie „bezczeszczą świętość!”. Skutkiem tego była petycja o zmianę… palety barw. Okazało się, że bardziej kolorowy, stylizowany, rysunkowy można by rzec Diabeł nie spodobał się wszystkim. Efekt – 57 tyś podpisów pod petycją, co jak na tytuł, który pewnie w pierwszy weekend opchnie co najmniej 500 tyś kopii jest wartością raczej śmieszną. Szczęśliwie twórcy nie ugięli się przed środowiskiem fanowskim i konsekwentnie realizują swój zamysł.
Problemy z paletą barw to nie jedyny problem. Ostatnio trafiła do nas bardziej niepokojąca informacja – Blizzard planuje zmienić „mechanikę śmierci” zastępując utratę XP i sprzętu na punkty kontrolne, w których będziemy się odradzać z minimalnym poziomem życia. To jednak natychmiast zacznie rosnąć, aż do wyleczenia postaci. I tu muszę przyznać, że mam spore wątpliwości. Bo o ile paleta barw może się podobać lub nie, ale generalnie jest to kwestia przyzwyczajenia (wiem, wiem do pewnych rzeczy trudno się przyzwyczaić) o tyle takie zmiany w mechanice gry sprawiają, że zmienia się jakość zabawy. W tym wypadku niestety twórcy Diablo poszli za ogólnym trendem rynku, czyli w stronę niezwykle popularnej opcji auto-healing.
Trudno nie zauważyć, że jest to ewidentny ukłon w stronę bardziej lightowych graczy, którym hardcorowy „rajd po ekwipunek” mógłby się nie podobać, lub co gorsza odstraszyć od tytułu. Upraszcza to również wszelkie pojedynki z bossami, do których wcześniej trzeba było się wyposażyć w odpowiednie buteleczki. Tym razem wystarczy chwilę poczekać i już możemy wracać na plac boju.
Jednak czy kierunek jaki obrali twórcy gry jest właściwy? Choć bez wątpienia Diablo III będzie wielkim sukcesem marketingowym zachodzi obawa, że podobnie jak w przypadku Fallouta 3 ta część może zniechęcić do serii wielu starych graczy. Oczywiście na tym etapie produkcji trudno cokolwiek wyrokować. Obawa jednak pozostaje. Siłą Diablo podobnie jak Fallouta był przede wszystkim świat gry, jak i właściwie wyważona trudność gry. Choć Diablo może nie było ekstremalnie trudne (na poziomie standardowym) wymagało uwagi i pewnej ostrożności – wszak ryzyko utraty sprzętu było dość sugestywne, a nam dzięki temu w walce gdzieś podskórnie towarzyszył lęk przed porażką. Nowe rozwiązanie kompletnie eliminuje ten czynnik sprawiając, że gra z emocjonującej rywalizacji może przeistoczyć się w „lajtowy” spacerek po podziemiach. Czy takiego Diablo oczekują setki tysięcy fanów serii? Wątpię…
A może ludzie z Blizzarda po prostu doszli do wniosku, że tych niezadowolonych hardcorowców zastąpią casuale? Rachunek wychodzi na zero, a biorąc pod uwagę, że casuali jest znacznie więcej od tzw. gamerów… Każdy z nas umie liczyć.
Cóż, rynkiem od dawna nie rządzi sentyment, ale zimne i pełne worki martwych prezydentów.
A co wy sądzicie o zmianach w Diablo? Wyjdzie to serii na zdrowie?
Dawno dawno temu Diablo był uważany za uproszczone zręczonościowe niby RPG 😉 Dziś w czasach kiedy hardkorową grą na Wii jest Pikmin Diablo dzierży pochodnie i idzie na czele awangardy hardkorowych graczy. Czy zdajecie sobie sprawę jak 10 lat temu zostałaby przyjęta tak hardkorowa gra jak Call of Duty 4 ze swoimi 8 godzinami grania w singlu? Hardkor to już prawie soft ;)A paszoł diabło bo jak pan Twardowski skórę wygarbuję TFU Tfu Tfu sio sio sio na waszego diabło 😉 Eye of the Beholder to jest hardkor a nie jakiś diabło
ze tak powiem nastapila powazna dewaluacja ;)swoja droga w barze wczoraj spotkalem kilku graczy – i wiecie co ? nie bylismy w stanie rozmawiac o nowych tytulach ale jak weszlismy na te stare rozmowa lagodnie mowiac zaraz sie ozywila. zeby sobie branza nie strzelila w stope z ta nijakoscia i mialkoscia gier jaka teraz obserwujemy bo sie okaze ze ‚casualom’ zacznie wystarczac 1 tytul na rok a ‚graczy’ juz dawno nie bedzie, bo bez wody nawet wielblad nie pociagnie 😉
nie lubie casuali. . . ;P
Niech gamerzy zwrócą się po pomoc do gaymerów. Nie sądzę, aby Blizzard nie ugiął się pod naciskiem takiej mniejszości. Jak się nie uda to można iść do CNN i zrobić taką aferę, że na pewno powróci bieg po ekwipunek z nagim torsem ;)A poważnie mówiąc za bardzo kombinują z tym Diablo. Blizzard jest zachowawczy. Pod presją wielkiego hitu sprzed lat. Chce zadowolić każdego a to zły krok.
Zastanawiam się, czy aby na pewno dyskutujemy tu o właściwej sprawie, bo moim zdaniem lekko mijamy się z tematem, a właściwie źle postrzegamy pewne pojęcia. Zastanówmy się, czy aby Diablo, w dniu wydania, na pewno było gra dla hardkorowców? Tak się składa, że doskonale pamiętam ten dzień, ponieważ Diablo to jeden z pierwszych oryginałów jakie kupiłem. Doskonale pamiętam też, że po skończeniu wcale nie byłem taki przekonany, czy to tytuł dla prawdziwych fanów cRPG. Po tych wszystkich latach myślę, że zmieniła nam się skala postrzegania. W zalewie bezpłciowego chłamu, bezkrytycznie uważamy prawie każdą starą grę za produkt dla krańcowego hardkora. Niestety tak nie jest, a doskonałym przykładem może być tu wspomniany wcześniej Eye of The Beholder. To był hardkor. Podobnie jak Ishary, Dragon Stone, Lands of Lore i inne. Na tle tych produkcji Diablo wypadało strasznie blado, przynajmniej na polu cRPG. To praktycznie czysty hack’n’slash z paroma elementami cRPG i zerową praktycznie historią. Taka jest prawda. Więc dziś, drodzy harkorowcy, zanim rozpoczniecie swoje płacze i lamenty, jak to zbezczeszczono jedną z kultowych hardkorowych serii, sięgnijcie pamięcią do czasów Beholderów i porównajcie tą serię z Diablo. Czas ma to do siebie, że potrafi zacierać pewne fakty, a prawda jest taka, że pierwsze Diablo nigdy nie było pisane z myślą o hardkorowym cRPG. To od początku miała być uproszczona zabawa, polegająca w głównej mierze na machaniu rozmaitej maści żelastwem, przyswajalna dla większego grona graczy. Podobnie jest i teraz, tylko realia nieco się zmieniły. Także obecne lamenty uważam za nieco nietrafione.
digital_cormac no właśnie o tym pisałem 😀 Pamiętam te wojny o to czy Diablo jest cRPG czy prostym hack-n-slashem. Ale ale wrzucę kamyczek do twojego ogródka 😉 LoL czyli Land of Lore też był poniekąd nazywany rpgiem lajtowym ;)Ale nie zgodzę się że lamenty nie są na miejscu takie upraszczanie Diablo III to jest jak danie małpie brzytwę i niech przytnie sama co tylko chce. Jest rynek dla casuali i jest rynek ten drugi. Nie róbmy z casuali debili tak doszczętnie, a tak właśnie robią twórcy gier i nie dziwię się, że to irytuje graczy z dłuższym stażem.
Mam wrażenie, że nostalgia mocno wpływa na osąd niektórych wypowiadających się tu osób. Przecież Eye of the beholder to był klasyczny hack n slash i z odgrywaniem ról to on miał nie za wiele wspólnego. W gruncie rzeczy Diablo było równie lub nawet bardziej rozbudowane niż wspomniane tytuły. Cały „hardkor” w EOTB sprowadzał się do walki z topornym interfejsem i rysowania mapy na kolanie(przeklęte niewidzialne teleporty). Jakoś specjalniedo tego nie tęsknię.
Nie mówię o odgrywaniu ról, które to w komputerowym RPG miało zawsze tyle samo sensu co orka na ugorze, tylko o klasycznych w tamtych czasach przedstawicielach tego gatunku. Beholdery, Ishary itd to awangarda niegdysiejszych cRPG. Żadne hack’n’slashe. Tak po prostu wyglądały kiedyś tego typu gry. A Diablo, w porównaniu z nimi było znacznie uproszczone, zakrawając właśnie bardziej na H’n’S i tylko o to mi chodzi.
nie wspominajac ze kiedy diablo powstalo i poniekad stworzylo nowy podgatunek klotnie w necie czy to wogole jest crpg nie mialy konca. chyba zadna inna gra nie wywolywala tylu dyskusji co diablo. wiec porownywanie do eotb jest jednak troche nie na miejscu – bo to porownywanie klasyki gatunku do czegos co w tejze gatunkowej kwestii od zawsze budzlio watpliwosci.
Krótko: Takie ułatwienia to błąd. Każdy wie że Diablo to „sieczka”, a tam nie ma miejsca dla szeregowych „piz****czek” ^^. Tak było i tak powinno być. Kto nie może sobie poradzić, ten niech po prostu pogra sobie w co innego albo włączy tryb „super easy”. Ciekawe ile osób z Battle Neta ucieszyło się na wieść, że Diabełek w odsłonie nr3 będzie miał takie ułatwienia ^^. Przecież tam grają częstokroć tacy kilerzy, że ostatni boss to dla nich zwykły mientus. Bez obrazy ale za kilka lat gry same będą się przechodzić, bo głupi-ograniczeni ludzie nie będą potrafili sobie poradzić. Mam nadzieję że to tylko plotka / ewentualnie opcja
ajj tam jak zwykle wszyscy lamentują i plączą, a samej gry jeszcze nie widzieli. Blizzard zawsze potrafił zadowolić wszystkich. Proste wyjście z tego problemu? W trybie Easy wprowadzić tą funkcjem a w trybie Normal pozostać przy pierwowzorze. Uhh Ahh ciezko bylo na to wpaść prawda ?a jeśli chodzi o ten offtopicowe dyskusje na temat tego czy Diablo byl grą hardcorowa ehh. . . W Diablo zawsze chodziło o siekanie. . przeciez o to chodzi w Hack and slash prawda? Dla kogoś easy poziom był za łatwy to siekał poziom Piekielny czy tam koszmarny. Mówcie co chcecie ale 2 ostatnie poziomy w Diablo naprawdę było ciężko przejść i zabierało to sporo czasu. Jeśli gra hardcorowa jest wtedy, kiedy programiści tworzą produkt z wadami (jak np brak mapy, czy chory interface) a wy to nazywacie „Hardcorem” bo tylko prawdziwi „Hardocorwi” gracze nie narzekaja na niedoróbki tylko meczą się godzinami aby przejść jakieś 1 poziomowe lochy. To ja dziekuje za taki „Hardcore” p. s. A nie daj boże coś by się stało z naszym ukochanym w95 (co zdazalo sie cholernie czesto) i chlup. . . od nowa, doprawdy bosko. . .
urwales sie jak filip z konopii. Nikt nie pisze ze gra musi miec wady by byla hardcorowa (litosci, co to za wniosek)w Diablo pieklo bylo bardzo latwe. . jedynie wojownik mial ciezko. a co do pomyslu by na easy pojawily sie checkpointy a na normalu nie. Nie wiem czy zauwazyles, ale stopnie trudnosci w Diablo, sa bardzo specyficzne. . mechanika zawsze wygladala identycznie. To co proponuje blizzard,wpisuje sie w casualizacje rynku. . teraz fpsie nie ma juz apteczek,medykow, zycie sie samo odnawia, za smierc w grze nie ma zadnych konsekwencji. . jaka wtedy czlowiek ma motywacje aby kombinowac,zmieniac taktyke by nie zginac? nie wiem jak Ty, ale ja lubie uzywac mozgu. Proponuje aby blizz dorobil poziom ‚pr0 easy’ gdzie postac bedzie miala godmode. . . przeciez klient nie moze sie meczyc. .
Przez waszą dyskusję w nocy dziś śnił mi się Diablo i teraz jestem niewyspany. Uproszczony czy nie czekam na tę grę jak i wy 😉
Jak zcasualić casualową grę jaką Diablo zawsze było? Tylko „hardkorowi gracze” to wiedzą.
z casualizacja (alez ladne slowo :)) jest jak z muzyka komercyjna. Jest ta ‚dobra’ , niemalze ‚niewinna’, kiedy zespol zarabiajac na muzyce robi to co kocha, jak jest i ta ‚zla’ , ‚brutalna’ , gdzie muzyke robi sie pod ludzi, aby maksymalizowac zysk. . We wszystkim trza znac umiar. .
Jedyne co „hardcorowe” w diablo dla mnie było to . . klikanie. W Diablo 2 się to nie zmieniło więc myślę, że 3 też będzie hardcorowym klikaczem. ps. jest w ogóle takie słowo w języku polskim jak hardcorowe?
A ja tam nie rozumiem, jak można narzekać na produkt którego się nie widziało na oczy. Jakoś sobie nie potrafię wyobrazić, aby Blizzard wypuścił beznadziejną grę. To nie jest EA panowie.
whateva —-> pisząc o hardcorowym Diablo miałem na myśli klimat i bezkompromisowość. Teraz się to najwyraźniej zmienia – choć ocenimy jak gra się ukaże. A co do samego słowa – w języku polskim takowego nie ma, to ewidentny nabytek zza oceanu 🙂
jolo – co do diablo to pierwsza część do mnie trafiła, grało się bardzo przyjemnie, druga już natomiast nie, zdecydowanie bardziej wolałem vampire the masquarade redemption które ukazało się kilka miesięcy wcześniej (o ile dobrze pamiętam). A na chwilę obecną trzecia odsłona Diablo kompletnie mnie nie rusza zwłaszcza, że obecnie gram tylko i wyłącznie na konsoli. A co do samego „HARDCORE GAMINGU” to tak na dobrą sprawę nie umiem przed samym sobą wyjaśnić co to tak naprawdę znaczy, czy jestem graczem hardcorowym czy causalowym? W gry gram od dawna, (defakto dzisiaj się lekko przeraziłem czytając wiadomość o Duke Nukem Forever na Valhalli, że 12 LAT TEMU grałem w Duke Nukem 3D, ależ ten czas leci!!) ale czy definiuje to moją przynależność do którejkolwiek z grup?
hardcorowy gracz to taki ktory jak gra nie kapie sie przez 3 dni, zapomina jesc i robi pod siebie. c’mon nie mowcie ze nie wiedzieliscie ? 😉 ale to jeszcze nic – bo jest kategoria graczy hardcorNowych – ale tutaj juz wam nie pomoge ze zdefiniowaniem bo moglbym wiele waznych osob obrazic ;))))