Valhalla przedstawia
Blog napisany przez Malacara.
pod tytułem
DZIESIĄTKI PLANSZ
Dzisiejszy blog jest napisany przez Malacara.
Najlepiej czytać go przy dobrym oświetleniu i w okularach z antyrefleksem.
Niniejszy blog nie ma na celu urażenie nikogo.
Jeśli czujesz się urażony, zadzwoń pod numer 997 albo najlepiej w ogóle nigdzie nie dzwoń.
Wyprodukowano w Polsce, specjalnie dla Valhalli.
Wszystkie zdjęcia Malacara zawarte i/lub nie zawarte w tym blogu pochodzą z sezonu wędkarskiego 2003/2004.
Wszystkie prawa zastrzeżone. Oglądać na komputerach PC.
Dobra, dobra, nie ma co narzekać – na takim ZX Spectrum 20 lat temu trzeba było czekać pół godziny, zanim można było pograć w kiepaszczego Robin Hooda. A z drugiej strony, kiedy już się go wczytało z magnetofonu, gumową spektrumnę można było zostawić na resztę dnia włączoną, nie bojąc się nadmiernego szumu z wentylatora, gigantycznego rachunku za prąd i ocieplenia temperatury w pokoju o trzy stopnie Celsjusza. Kiedy pojawiły się komputery, wczytujące gry z dyskietek w dziesięć sekund, byliśmy wniebowzięci. Niestety, przez zbytnią uczynność producentów, tych 20 lat później, znów cierpimy katusze czekania.
I nie chodzi nawet o czas uruchomienia windowsów w przypadku peceta, czy wczytanie systemiku operacyjnego konsoli – choć i te muszą się najpierw popisać logo Microsoftu czy Sony, zastanowić się, rozkręcić dysk twardy, posprawdzać, czy wszystko teges i zaaplikować nam seksowny dashboard. Trudno, obiecanki o trzysekundowym starcie systemu wkładamy między bajki. Ale to ograniczenie technologiczne, którego prawdopodobnie obejść się nie da i na które nikt nic nie może poradzić. A skoro tak, to dlaczego developerzy i dystrybutorzy karzą nas dodatkowym czekaniem?
O co mi chodzi? O te wszystkie plansze, które pojawiają się po odpaleniu naszej ulubionej gry. Najpierw logo wydawcy. Potem – studia producenckiego. Potem dostajemy informację, że gra obsługuje Dolby. Potem, że najlepiej chodzi na Creative Sound Blasterze. Potem przelatuje ludek, informujący, że gra jest najzajebistsza, bo obsługuje HD. Potem dziwimy się super możliwościom EAX Sound. Potem jeszcze tylko info, że najlepiej grać na nVidii, reklama wersji komórkowej, disclaimer, że wszystkie nazwy zostały użyte na mocy zezwolenia i że grę produkowali programiści różnego wyznania i że nie chcieli nikogo urazić. Potem jeszcze tylko „nie strzelaj z karabinów przedstawionych w grze w realu” i już możemy zacząć oglądać niesamowite intro!!! To ostatnie na szczęście w większości przypadków da się skipnąć.
I jak tu, człowieku, chyłkiem na piętnaście minut śmignąć do Xboxa i wykorzystać czas, w którym żona akurat gada przez telefon? No nie da się – zanim obejrzymy te wszystkie plansze, komunikaty i ostrzeżenia, no i oczywiście zanim sama plansza się wczyta (to rozumiem – mus, to mus), już słychać z dołu słodkie „co tam, pyszczku”? I albo trzeba się przyznać do grania (błąd) albo cichaczem klepnąć POWER OFF i tym samym pozbawić się rozrywki (większy błąd). Dobrze, że chociaż wyłącza się ustrojstwo wystarczająco szybko i nie musimy patrzeć, jak to nam twórcy różnych wyznań serdecznie dziękują za grę.
Nie marzę o instant-playu. Gra nie musi się odpalać w sekundę, natychmiast w trybie, którego chcę i nie musi startować od pstryknięcia palcami. Ale litości – oglądanie w kółko tych samych plansz i animacji, kiedy chcemy sobie tylko chwilę pograć chyba nie jest konieczne. Obiecuję, że raz wystarczy mi przeczytanie, że nie mogę kopiować tej gry, ani wykorzystywać zawartych w niej zdjęć. Przecież jeśli będę chciał to zrobić, to żadne ostrzeżenia mnie nie powstrzymają. Płacę za zabawę, a nie za czytanie formułek prawnych. Proszę was, drodzy devi, odpuśćcie trochę z tymi startowymi bełkotami…
No cóż czasami wystarcza jakies /nointro, esc i takie tam. Faktycznie mogliby sobie czasami darowac te plansze. . .
Najgorsze w tych wszystkich planszach jest to, że nie da się ich pominąć. Żaden ESC nie pomaga. Gorzej, jak np. ostatnio widziałem gierkę dla dzieci – tam nawet na wyłączenie trzeba było czekać 30sekund aż przelecą wszystkie reklamy pozostałych produktów. . . Żenada.
Tu się mylisz. . w Stalkerach pomagało jedno wciśnięcie ESC, żeby ujrzeć Main Menu, w Crysisach wystarczyło na każdej planszy wcisnąć spacja/enter, co zajmowało jakieś 2 sekundy od włączenia gry do ujrzenia Menu. Ale są i takie gry, w których jak mówisz: nie pomaga żaden ESC. Najgorszym przypadkiem z jakim się spotkałem to zdecydowanie PURE na PC: Odpalam grę -> 2x ESC -> Dwie ‚niewyłączalne’ plansze -> Logo Disneya, ESC -> Wzmianka o sejwach, ESC -> Loading (na Viście 64bit trwa on naprawdę ZA DŁUGO) -> Intro, ESC -> Kolejny bardzo długi Loading (~2,5 min) -> Wciśnij enter lub ESC i nareszcie można ujrzeć Menu główne. . . Dla mnie to była porażka :}
Przy wiekszosci ostatnich produktow sprawdza mi sie taki oto sposob: szukam katalogu MOVIES (lub podobny), wywalam pliki: intro, logo, nvidia, itp. Zazwyczaj ostatnio lubiany format filmikow to „bik” :)Po odpaleniu gry po 3 sekundach mam main menu 🙂 Polecam.
Pamiętam lukejadi, że np. kiedyś na takie coś wpadłem podczas przeglądania katalogów z Gothic 3, faktycznie fajna sprawa :)Co do tego czasu. . . hm, ja wiem? Ostatnio raz miałem styczność z konsolą kilka lat temu i pykało się wtedy w Crasha albo GTA2. . . szybko to szło, dosłownie 30 sekund i po reklamach. Nie wiem jak to jest teraz z grami. Nie mniej jednak nie odczuwałem nigdy dyskomfortu z powodu tych wszystkich logosów producentów. Konsolowcy i tak mają lepiej bo nie muszą przedtem odpalać systemu operacyjnego, co w przypadku Windowsa trwa zawsze 2x dłużej od odpalenia samej gry 😛
Na handheldach nie ma problemu z zabawą typu pick-and-play – włączasz grę raz i hibernujesz ją po skończonej zabawie ;). W ten sposób od dwóch miesięcy nie widziałem XMB w PSP bo ciągle „młócę” w FF9.
To wcale nie znaczy, że thinker się myli. Ja sam zauważyłem już jakiś czas temu, że ilość gier z reklamami „bez opcji ESC” systematycznie rośnie, i to w dość szybkim tempie. No cóż, filmy kiedyś też nagle miały wysyp „długich wstępniaków z napisami”, ale wydaje mi się, że tendencja się odwróciła w ostatnich czasach. Na to samo liczę w grach komputerowych, chociaż nie do końca jestem przekonany, czy to zadziała. Na pewno najgorsze jeszcze przed nami:P Pozostaje nam stosować triki takie jak zaprezentował lukejadi;)
Z tymi filmikami to jest podobnie jak z filmem w kinie. Niby kupujemy bilet na film który się zaczyna na przykład o godzinie 15:00 tymczasem dobre 20 minut przed filmem to różnego rodzaju reklam. Tłumaczy się to tym że obejrzenie tych reklam obniża cene za bilet ja jakoś nie zauważyłem niższych cen biletów jedynie widze coraz dłuższe bloki reklamowe i coraz droższe bilety. Podobnie ma się to do gier niby są częściowo sponsorowane, obejrzenie co najmniej jednego 3 sekudnowego filmu to moim zdaniem nic strasznego gorzej jest z tymi co kupuja oryginalne gry na najnowsze konsole za 220zł do tego gra w obcym języku i marnym wydaniu zaopatrzona w reklamy których nie da się usunąc jak to zauważył Pan lukejadi
Pal licho gry reklamy na filmach dvd to jest dopiero skaranie boskie. Nigdy nie kupię wody mineralnej Kazimierska. Przenigdy.
Ja nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy, której autor o dziwo nie poruszył w powyższym wpisie, równie denerwującej. Po jakiego grzyba w 90% dzisiejszych gier, jeszcze przed ukazaniem się menu głównego mamy ekran pod tytułem Press any key? Człowiek chce sobie zagrać w coś po kolacji, odpala grę i idzie szybko pozmywać, a ta się wczytała w połowie, bo po drodze jest wciśnięcie dowolnego klawisza (dopiero potem odczytanie save’a z profilem, kilkusekundowy komunikat, że profil odczytany poprawnie, itd. ). Gry od EA i Codemasters przodują pod tym względem. Po co to komu. . . ?