Kontrolery Wii nie wzbudzają agresji

Powyższy wstęp potraktujcie jako sarkastyczny wpis, bo mamy od dość dawna wyrobioną opinię o „naukowcach”, psychologach, lekarzach różnej maści i bufonach, ludologach badających gry wideo. Dodajmy, że jest to opinia dość negatywna. Pisaliśmy już o pani naukowiec z Uniwersytetu Kalifornijskiego, która otrzymała grant w wysokości 100 tysięcy dolarów na badania nad jakże interesującym zagadnieniem, które brzmiało: dlaczego amerykańscy fani WoWa częściej niż ich chińscy koledzy modyfikują grę. Wspominaliśmy też o wesołej grupie psychologów z Illinois, którzy wcielając się w grach MMO w awatary o ciemniejszej karnacji skóry doszli do wniosku, że gracze to rasiści (ile dostali na badania nie zdradzili). Dziś mamy kolejne epokowe wydarzenie. Kolejny jajogłowy postanowił wziąć się za bary z naszą ulubioną elektroniczną rozrywką. Tym razem na tapecie znalazło się Nintendo Wii, a raczej rewolucyjne kontrolery tej ulubionej przez miliony zabawki do grania. Doktor Patrick Markey z Uniwersytetu Villanova (niedaleko Filadelfii) postanowił zbadać wpływ „interaktywności” Wii-Mote’a i Nunchuka. Wybrał sporą, bo 118 osobową grupę osób i przebadał ją pod kontem agresywności po sesji w grach Manhunt 2 i… Tiger Woods PGA Tour 2008.

Co się okazało? Kontrolery Wii nie mają żadnego wpływu na poziom agresji u badanych. Pan doktor konkluduje, że nie ma znaczenia czy w grze komputerowej mordujemy kogoś za pomocą wciskania przycisków na joypadzie czy za pomocą machnięcia Wii-lotem. Oczywiście naukowiec tej prywatnej uczelni założonej w 1842 roku przez zakon św Augustyna dodaje skwapliwie, iż ludzie u których widoczna jest większa niż u innych skłonność do przemocy są bardziej podatni na negatywny wpływ gier wideo.

Czyli mówiąc krótko – kij się zawsze na psa znajdzie. Poza tym podważamy badania doktorka. Po prostu wybrał złe gry. Co udowadnia poniższy materiał wideo!