Wiedzieliście, że Wii Music ma walory edukacyjne? Mówił o nich sam Shigeru Miyamoto, ale jego słowa bladły, kiedy słynny twórca gier zaczął dmuchać publicznie w Wii Mote udając grę na flecie. Szczekający pies i psychopatyczna cheerleaderka to też dość miałkie argumenty na poparcie tezy o tym, że Wii Music może być pomocą dydaktyczną. Ostatnio o Wii Music pisaliśmy w kontekście słabych wyników sprzedaży tej gry – nawet w Kraju Kwitnącej Wiśni. Nawet wielebny Run, któremu najwyraźniej tytuł ten przypadł do gustu nie był w stanie pomóc. Dziś jednak mamy coś zupełnie innego. Nasz ulubiony prezes amerykańskiego oddziału Nintendo, czyli Reggie Fils-Aime ma smykałkę do interesów (zresztą nigdy tego nie negowaliśmy). Cóż takiego się stało? Oto Nintendo zawarło umowę z organizacją MENC (The National Association of Music Education) i w 51 miastach na terenie Stanów Zjednoczonych w szkołach podstawowych (Elementary School do których uczęszczają dzieci w wieku 6 do 10 lat) jako pomoc naukowa na lekcjach muzyki pojawią się zestawy Nintendo Wii plus Wii Music. Oczywiście MENC skupia ludzi poważnych, którzy wiedzą, że taka gra-program może posłużyć jedynie do nauki podstaw – dzieciaki na przykładzie Wii Music dowiedzą się co to rytm, tempo i ot choćby struktura piosenki. Poza tym konsola znacznie uatrakcyjni lekcje, które staną się dla dzieciaków po prostu ciekawsze. Reggie Fils-Aime może kolejny raz spojrzeć na konkurencje z góry i powiedzieć: amatorzy…
Teraz każde dziecko w Stanach będzie mogło dmuchać w Wii Mote (tak jak) Shigeru Miyamoto! A teraz niech ktoś mi powie, czy COŚ jest w stanie przebić ten marketingowy majstersztyk w wykonaniu wielkiego „N”?