Ile razy wracam do gier RPG tyle razy odkrywam je niejako na nowo. Niby wszystko już znam, niby rzadko kiedy natrafiam na coś nowego, a jednak wciąż bawi mnie to niesamowicie. Cała ta magia wokół tworzenia postaci, pierwsze minuty gry kiedy poznajemy nowe otoczenie, nowych towarzyszy, nową historię. A potem, kiedy okaże się ona interesująca pochłania mnie bez reszty, przykuwając do komputera na długie godziny.
Niedawno pisałem, że grając skupiam się przede wszystkim na głównym wątku. Błąd. Staram się na nim skupiać, ale świat który mnie otacza za wszelką cenę wciąga mnie w swoje drobne historie, opowiadając o przygodach herosów i zwykłych ludzi, zmuszając do opowiedzenia się po stronie dobra lub zła. Ta gra nigdy się nie kończy, a dobrze opowiedziana może bawić wielokrotnie – czego najlepszym przykładem setki tysięcy fanów gier role-playing game w wydaniu komputerowo/konsolowym.
Dzisiejsze gry cRPG to nie tylko tytuły, które pozwalają nam zebrać drużynę i wejść do lochów gdzie będziemy musieli stawić czoła potworom. To olbrzymie, żyjące światy, które oferują nam całą masę aktywności – od handlu, poprzez penetrowanie tajemniczych podziemi, zbieranie ziółek, warzenie magicznych wywarów czy najzwyklejsze krajoznawcze wycieczki. Z wszystkich tych aktywności staram się korzystać grając w RPGi. Do jednej tylko nie potrafię się przekonać – do tworzenia przedmiotów, czyli tzw. craftingu.
Trudno mi to wytłumaczyć, bo sama aktywność wydaje się ciekawa – tworzenie magicznych broni, zbroi, pierścieni i amuletów. Któż nie chciałby bawić się w coś takiego?! Problem w tym, że odstrasza mnie nie tyle sama idea (bo ta mi się podoba), ale system, który najczęściej jest mało intuicyjny, zbyt skomplikowany, a przez to zniechęcający. Dobrym przykładem przyjaznego systemu craftowania jest ten zaimplementowany w Masce Zdrajcy – dodatku do Neverwinter Nights 2. Tu, do zabawy w tworzenie magicznych przedmiotów potrzeba tylko Torby Zaklinania i koniecznych składników. Podobnie zresztą działała Kostka Horadrimów z Diablo. W takiej postaci craftowanie faktycznie potrafi bawić. Niestety w wielu grach, żeby zabrać się za wykuwanie Lodowego Zabójcy +5 trzeba najpierw znaleźć receptę, potem mnóstwo składników (to mi się podoba), a na końcu jeszcze warsztat, w którym dzieło może być wykonane. I to właśnie ten ostatni element najczęściej mnie zniechęca.
Głupie? Możliwe, ale zawsze mam z tym problemy. Primo – nigdy, absolutnie nigdy nie pamiętam gdzie taki warsztat widziałem, a sama myśl o szukaniu go mnie odrzuca. Secundo – prawie zawsze ostatni z koniecznych składników znajduję w czasie wykonywania jakiegoś arcyważnego zadania. W tej sytuacji trudno rzucić wszystko i wracać do miasta/bazy aby wykuć super miecz czy inne żelastwo. A potem? A potem najczęściej o tym zapominam i przypominam sobie w czasie kolejnej arcyważnej misji. Tertio – składniki. Nie wiedząc, które w przyszłości mogą mi się przydać zbieram wszystkie. Problem w tym, że taka strategia w krótkim czasie doprowadza do „zapchania” ekwipunku zbędnym żelastwem, rudami, magicznymi esencjami etc. Oczywiście istnieje alternatywa zrzucenia całego tego złomu do skrzyni gdzieś w zaciszu rodzimego zamku. Jednak brak możliwości sprawdzenia w terenie, które ze składników posiadam już w swojej kolekcji niesamowicie mnie frustruje, gdyż nigdy nie wiem co mam jeszcze znaleźć. Wykluczam też celowe bieganie i szukanie jednego konkretnego składnika – to potrafi wyprowadzić mnie z równowagi w przeciągu 5 minut bezowocnych poszukiwań. Nie podoba mi się również konieczność dźwigania na plecach – kowadła, młotka kowalskiego, obcęgów i miecha. Tym bardziej, że najczęściej gram magami (czyt. chuderlawymi słabeuszami, którzy na sam widok kowadła tracą przytomność).
Efekt – zniechęcony tym wszystkim rezygnuję najczęściej z własnoręcznego wykuwania magicznych różdżek, Mieczy Lodowej Zamieci, tudzież innych Butów Magicznej Prędkości +7. Trochę szkoda, ale oszczędzam dzięki temu sporo nerwów. No chyba, że twórcy pomyślą o takich nerwusach jak ja i stworzą coś na podobieństwo Torby Zaklinania…
A wy, bawicie się w crafting? Pewnie niejeden z was jest barczystym krasnoludem, który nie wyobraża sobie dnia bez wykucia porządnej zbroi…
ja także niczego nie wykuwam bo tak samo jak autor wymiękałem przy kolejnych etapach produkcji – jak znalazłem instrukcję tworzenia mega-wypasionej-zabójczej-broni-lodowych-gigantów +3 to się wkręcałem, ale te tony składników mnie po prostu denerwowało, a zwłaszcza chaos, który się tworzył w ekwipunku – te stosy kwiatków, sztab metali wszelakich po prostu zaśmiecały mój uber-uporządkowany plecak (w grach w przeciwieństwie do rzeczywistego życia lubię mieć wszystko na swoim miejscu – zwoje wśród zwoi, broń w zakładce z bronią itp. ). Chyba przez te kilogramy szpargałów (ale nie był to najważniejszy powód) zniechęciłem się do serii Elder’s scroll – pamiętacie ile tam można było rzeczy zabrać – od widelczyków, kwiatków, talerzy do kryształków, zbroi i innych kos – nie za bardzo znałem to uniwersum i na początku chwytałem wszystko co leci (bo uda się potem może sprzedać 😉 ) wiec po godzinie chomikowania chaos był totalny a ja nie wiedziałem co i jak i do czego. . . wiec obecnie nie tworze i nie wykuwam – poza tym te stare, wiekowe miecze bardziej do mnie mówią – są przecież stare, z historią, niejedną bitwę widziały i niejeden raz świat uratowały 😉 a mój za dawnych czasów wykuty „sztylet ponurego kosiarza +1” (tak go chyba nazwałem w przypływie dumy) raczej zaginął na dnie jakiejś rzeki lub służy jako nóż do krojenia kurczaka w podrzędnej knajpie gdzieś w Amn czy w Neverwinter – taki był potężny!
Mi tworzenie przedmiotow w ogole sie nie podoba, bo zalozenie jest bezsensowne. Nie wiem skad przekonanie, ze rycerz jest w stanie chocby naostrzyc sobie miecz, nie wspominajac o jego wykuwaniu. Po to byli platnerze i wszelka obsluga, by sie tym profesjonalnie zajmowala. W koncu po cos sie ludzie szkola w kowalstwie z dziada pradziada. Gdyby mogl sobie zobacyc jakas „recepte” i wykuc szabelke. . . No i wspomniane metody wytwarzania sa zazwyczaj dosc nuzace. Mnie generalnie odpycha wszelkie zbieranie skladnikow i komponentow. Zreszta w zyciu mam tez takie podejscie, ze wole zaplacic za cos porzadnego niz samemu sie meczyc i odwalic jakas fuszerke. Tak samo niezbyt mi sie podoba, ze w sklepach zazwyczaj maja sam zlom i prawdziwy sprzet wypada z potworow. Nie wiem gdzie go chowaja (przypuszczam ze w odbycie) i skad niby jest on 100 razy lepszy niz uzbrojenie wyprodukowane przez platnerza profesjonaliste.
alez jolo, crafting to absolutna domena mmorpgow a nie zwyklych crpgow bo w tych koncepcja tegoz ma niewiele sensu ! z kolei w mmo crafting to jedna z podstaw ekonomi – podaz/popyt, a dzieli spoleczenstwo graczy dokladnie jak w zyciu – na biednych i bogatych 😉 a zareczam ze kazdy gracz mmo predzej czy pozniej zapragnie byc bogaty, a sprzedawanie np kolekcji napewno nie wystaczy zeby sie wzbogacic. wystepuje natomiast inny problem – bo craft moze byc nijaki (wow), nudny do wyrzygania (lotro) albo naprawde ciekawy (eq2 – z obecnych gier chyba najbardziej rozbudowany crafting, teraz mocno uproszczony bo robienie kiedys zwyklego miecza z 10 elementow, z ktorych kazdy potrzebowal 10 innych, stworzonych z. . . itd, na co trzebabylo 25 roznych skladnikow to rzeczywiscie byl juz mocny hardcore – teraz jest o niebo prosciej, ale sam craft to nie nacisniecie przycisku ‚make item’ ale cala zabawa w uzywanie zaklec, reagowania na to co sie dzieje z przedmiotem podczas tworzenia itd – choc i to jest uproszczone bo odpowiednie czaru sa defaultowo dobrze i jednakowo dla kazdej specjalnosci ulozone na pasku i nie trzeba przechodzic przez pieklo zeby je samemu ulozyc. . . ) nie craftowalem natomiast w swg ale tam craft chyba tez byl niezly. jednym slowem – crafting tak, ale tylko kiedy jest niezbedny, a w crpgach napewno tak nie jest 🙂
@boro666:co do przedmiotów wypadających z potworów to może jest tak, że te potwory zjadały posiadaczy przedmiotów w całości – tj. razem z osprzętem (broń, hełmy, zbroje). i tak by pasowało, że z coraz mocniejszych potworów coraz mocniejsze przedmioty wypadają – bo np. na takiego czarnego smoka ruszają już raczej tacy twardsi zawodnicy, prawdziwi herosi z mega mocną bronią/zbroją. ten smok ich „cap” i zjada. takie sprzęty są nietrawione przez potwora, wiec mu w tym brzuchu zalegają (może mają coś na kształt kilku żołądków jak alf miał czy krowy mają – krowy mają księgi to potwory może mają. . . hmmm. . . zbrojownie?!). dodatkowo potwory może mają jakieś magiczne soki żołądkowe, które konserwują sprzęty i dodają im dodatkowe, magiczne właściwości 😉 wtedy pojawia się nasz heros nad herosy i zabija smoka i w pierwszej kolejności rozpruwa mu brzuszysko i grzebie w przewodzie pokarmowym aby się wzbogacić na legendarnych mieczach i zbrojach 😉
Crafting? Tak! Zdecydowanie lubię tworzyć przedmioty. Cała otoczka związana ze zdobywaniem, ciułaniem, wysyłaniem innych po materiały/recepty (to raczej w MMO) i emocje związane z kuciem (jeśli szansa na powodzenie jest wyrażona w % 🙂 ). . . No i później używanie broni wykonanej własnoręcznie ma dla mnie niezaprzeczalny urok – jak się nad czymś napracuję, to bardziej cieszy. Pozdrawiam
Jezeli o singlowe RPG-i chodzi, to tutaj nie ma bata na Rogue Galaxy. Tam crafting to była czysta poezja – nie dość, że na każdy cholerny przedmiot trzeba było mieć wagon towarowy najróżniejszych składników, to jeszcze cały warsztat robiło się samemu, od zera. Każda maszyna (a trochę ich było, każda do czego innego), taśma, każdy cholerny kabelek musiał być ustawiony w idealnym miejscu, którego to szukało się na bazie pewnych obliczeń no i oczywiście metodą prób i błędów. Czasochłonne to było niesamowicie, ale satysfakcja po uzyskaniu pożądanego efektu gwarantowana 🙂
W stu procentach zgadzam się z lovebeer’em. Pozostało dodać tylko jedno. W niektórych grach, samo pozbieranie ingredientów i posiadanie odpowiedniego skilla i recepty to nie wszystko. Wyobraźcie sobie taką sytuację. Zbierasz składniki na wykucie super zbroi przez powiedzmy 3 tygodnie. W końcu jakimś cudem masz wszystkie. Zabierasz się z craft z uśmiechem na twarzy, składasz wszystko do kupy a tu nagle. . . . trach. Przedmiot rozpadł się podczas wykuwania, bo szansa na powodzenie craftu zbroi +5 to 50% przy maksymalnym skillu. Na wykucie zbroi +6 to 25% i tak dalej. Czym wyższy przedmiot tym mniejsza szansa powodzenia, bo trudniej go zrobić. To są dopiero emocje. Nie ma sejwa. Nie da się powtórzyć bo przy failu wszystkie składniki idą w diabły. 😉 Co tu dużo mówić. Czysta adrenalinka. ;)Dobrze zrobiony crafting (oczywiście mowa tu o mmo) to jedna z recept na długowieczność gry. Nie ma sensu grindować jak masz levelcap. Nie ma sensu ciągle tłuc po łbie innych graczy bo i to się pewnym czasie nudzi. Więc co robić? – Oczywiście craftować itemki, których w żaden inny sposób nie da się zdobyć w grze. Jeżeli dodatkowo, mmo ma dobrze zrobiony system ekonomiczny, to jesteśmy w domu. :)Uwielbiam craftować. Czy to żelastwo, czy mazidła, czy co tam jeszcze innego. Praktycznie rzecz biorąc, to jeżeli gra tylko oferuje craft, zawsze się go uczę.
w aktualnym mmo w ktore lupie lvlcap = raidowanie = predzej czy pozniej itemy fabled lub tez mythical (ktory jesli wypadnie idzie komunikat na caly serwer, kto zabil kogo, z jakiej gildii i jaki przedmiot wypadl – a czesto to nie nastepuje 😉 – anyway i jedne i drugie sa o niebo lepsze od itemow mastercafted /odpowiednik legendary/ ktore z kolei wymagaja rare harvestowych przedmiotow. . . tak wiec na lvl capie craft to raczej zabawa w albo zostanie multimilionerem 😉 /i zasilanie np gildii/ lub tez zabawa we frakcje – bo sa frakcje ktore mozna nabijac craftingiem, poza tym status points to status points nie wazne jak zdobyte /a samo craftowanie dla frakcji to posrednio zasilanie gildii takze/ – a zabawa we frakcje dla niektorych to jedna z endgamowych atrakcji, bo tylko tak mozna zostac np lordem czy innym baronem 😉 tak czy siak chodzi mi o to ze endgaming to niekoniecznie craft, bo taki craft to juz imho pewien rodzaj zboczenia :]btw d_c lupnij kiedys w eq2 nie zawiedziesz sie, moge za to reczyc 🙂
to jak już jesteśmy przy MMO to polecicie jakieś darmowe? kumpel pytał bo nie ma w co grać
szczerze mowiac nie polecalbym darmowych wogole ;]