Twój film
Jesteś członkiem elitarnego SAS. Razem ze swoją jednostką, pod odsłoną nocy, lądujesz na frachtowcu pełnym Tango. Statkiem rzuca na wszystkie strony. Na morzu sztorm stulecia. Z prędkością błyskawicy eliminujesz kolejnych wrogów. Sam się dziwisz jak to możliwe kiedy fale zalewają pokład milionami słonych łez. Grzmoty tłumią jęki kolejnych ofiar i huk wysadzanych drzwi. W ciągu dwóch, może trzech minut docierasz do celu misji. Jesteś tak naładowany adrenaliną, że kiedy nagle burtę rozdziera potężna eksplozja, jęk dartego metalu w akompaniamencie napierającej wody wydaje ci się być anielską muzyką. Pada krótki rozkaz – wycofujemy się. Powrót trwa wieki. Naokoło rozpętało się piekło. Woda zalewa Ci oczy. Ledwo idziesz przed siebie, podążając za krzykiem dowódcy. W końcu jest. Śmigłowiec, który wyrwie Cię ze szponów śmierci. W ostatniej chwili odbijasz się od pokładu i…spadasz. Nagle żelazna obręcz zaciska się wokół twojego nadgarstka. To dowódca uratował ci skórę. Odwracasz głowę i widzisz jak statek idzie na dno. Serce wciąż wali jak oszalałe kiedy na ekranie pojawia się zielony napis…
Spis treści
Infinity Ward Prezentuje
Call of Duty 4.
Zanim zdążysz odetchnąć. Zanim zdążysz przeanalizować to, co właśnie przeżyłeś, co widziałeś, przez głowę przebiega jedna myśl. Ten tytuł to hit! Nie mylisz się. Studio, którego gry do tej pory przenosiły nas w realia II wś. postanowiło sprawić nam niespodziankę i uczynić trybikiem we współczesnym konflikcie zbrojnym. Zgodnie z moimi przewidywaniami ten eksperyment nie powołał do życia potwora na miarę Frankensteina. Infinity Ward po raz kolejny zrobiło to, co potrafi najlepiej – stworzyło piekielnie dobrą grę.
Dalsza część Twojego filmu
Nie bez przyczyny wstęp do tekstu ma taką a nie inną formę. Filmowość to największy atut nowego Call of Duty. Będziesz świadkiem scen, które zechcesz „przewinąć” i obejrzeć jeszcze raz. Nie chcę zdradzać fabuły, ale już wprowadzenie, które obejrzysz zaraz po pierwszej, kapitalnej misji powinno ci uzmysłowić jedną rzecz. Ta pozycja jest jak film akcji, który zawsze chciałeś sam nakręcić. Niestety nie jest to obraz, który zrodził się w bajkowym Hollywood. O happy-endzie nie ma mowy (za co należą się twórcom brawa). W CoD4 nie ma scen miłosnych i bohatera odjeżdżającego w stronę zachodzącego słońca. Znajdziesz tu tylko chaos, śmierć, a w zasadzie bardzo dużo śmierci i poczucie bezradności, ogarniające cię w chwili, gdy zdasz sobie sprawę z tego, że wojna to najgłupsza rzecz jaką człowiek kiedykolwiek wymyślił.
Światła. Kamera. Akcja
Tempo gry i ilość akcji, której będziesz świadkiem to kolejny mocny punkt programu. Jedyne chwile, kiedy choć na moment odpoczniesz przyjdą, gdy będziesz oglądał cut-scenki, przeplatające niektóre misje. Doświadczenie zdobywane przez Infinity Ward przy produkcji poprzednich tytułów, procentuje w Call of Duty 4. Jeśli miałbym już teraz wybrać pozycję, która definiuje gatunek, pokazuje czym jest poprawnie zrealizowany shooter w roku pańskim 2007 to bez wątpienia wybrałbym właśnie recenzowany tytuł.
Grunt to dobry kamuflaż
Misje podzielono na dwie części. Mamy porcję brytyjską, w której wcielasz się w członka oddziałów specjalnych (SAS) i część amerykańską. W tej drugiej dołączasz do słynnych Marines. Twórcy gry bardzo dobrze wyważyli w niej proporcje. „Angielska” część zabawy jest spokojniejsza, jesteś w niej częścią mniejszego oddziału, który nie może przypuszczać frontalnego ataku na pozycje wroga. Zamiast tego korzystasz z wyszkolenia, sprzętu i tego, że często swoim atakiem zaskakujesz nieprzyjaciela. Zadania amerykańskie są zupełnie inne. Czołgi, helikoptery i duża liczba wspomagającego cię wojska dyktują zupełnie inne tempo rozgrywki, nie pozwalają się zatrzymywać i pomyśleć nad sytuacją. Strzelaj celnie, poruszaj się szybko, zabij wszystkich a przy okazji nie wróć do domu w czarnym, plastikowym worku. Tak w wielkim skrócie opisałbym amerykańską kampanię.
Element, który niezbyt przypadł mi do gustu w jednej z poprzednich dosłon gry to lot bombowcem. Jako strzelec pokładowy strącaliśmy dziesiątki atakujących nas maszyn wroga. Ani to realistyczne, ani ciekawe. W CoD 4 pojawia się podobna misja z tą jednak różnicą, że w najnowszej odsłonie gry jest ona po prostu kapitalna! Nie proście mnie, nie napiszę nic więcej. Musicie ją zobaczyć na własne oczy. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że te kilka chwil kiedy nie walczymy na ziemi a zamiast tego obsługujemy „ciężki sprzęt” podawane jest w rozsądnie dobranych porcjach i właśnie tak powinno wyglądać w poprzednich odsłonach gry. Różnorodność misji i lokacji (choć parę się powtarza) to kolejny plus tej pozycji. Wspomniana przed chwilą zabawa w strzelca pokładowego, podróż w czasie i wizyta w Czarnobylu, krótka akcja, którą odblokujemy po przejściu gry a nawet każda „zwykła” misja bawią, wciągają i są zrealizowane z głową. Krótko mówiąc posiadają ulubiona cechę graczy tzw. „miodność”. Rzadko wracam do już ukończonych kampanii. Call of Duty 4 przeszedłem już trzy razy i wciąż nie mam dość.
Kolory napalmu o poranku
Pod względem oprawy wizualnej dzieło Infinity Ward prezentuje się bardzo dobrze. Być może walkę w kategorii superciężkiej przegra z obłędnie wyglądającym Crysis, ale na ring może wejść z podniesioną głową i stawić czoła praktycznie każdemu przeciwnikowi. Zerknijcie zresztą na screenshoty, które dołączyłem do tekstu. Powinny one wyraźnie pokazać, że o tym tytule z całą pewnością nie można powiedzieć, że jest graficznym średniakiem. Mnie jak zwykle przypadły do gustu smaczki. Oczarował mnie heat haze „rozmywający” powietrze wokół rozgrzanych luf karabinów. Podobał mi się widok celowników laserowych obserwowanych przez gogle noktowizyjne. Oprócz bardzo przyjemnej grafiki każdy powinien w tej grze znaleźć coś, co utwierdzi go w przekonaniu, że wciąż warto wydawać pieniądze na ulepszanie domowego peceta.
Dobrze wypada również oprawa dźwiękowa. Choć z ręką na sercu przyznam, że na muzykę nie zwróciłem większej uwagi, to na swoje usprawiedliwienie dodam, że to wszystko wina Infinity Ward. Podobnie jak w przypadku poprzednich części serii tak i w tej możecie przeprowadzić mały test. Podkręćcie głośniki, otwórzcie okno i sprawdźcie jak sąsiedzi-przechodnie będą reagowali na to, co słychać z waszego pokoju. Ryk plujących ołowiem karabinów, basowe dudnienie eksplozji, gwizd rykoszetów mieszający się z wizgiem przelatujących myśliwców czy charakterystycznym odgłosem zbliżających się śmigłowców. W końcu jęki ludzi ścinanych celną serią z automatu czy rozkazy i niezrozumiałe teksty wykrzykiwane w obcych językach. Wszystko to dla osoby z zewnątrz może tworzyć ogłuszającą ścianę dźwięku. Dla ciebie, gracza siedzącego przed monitorem orgia dźwięków i kolorów będzie fantastycznym uzupełnieniem tego filmowego przeżycia. Na „bilet do kina” na film pod tytułem Call of Duty 4 na pewno warto wydać te kilkadziesiąt złotych. Szczególnie, że w porównaniu do takiego Crysis, dzieło Infinity Ward ma niewielkie wymagania sprzętowe. Bez problemu powinniście uruchomić ten tytuł nawet na sprzęcie, który ma dwa lata.
Przestań się podniecać
Spojrzałem właśnie na liczbę znaków w tekście. Jest ich całkiem sporo a jeszcze nie zdążyłem ponarzekać na grę. Chyba nie myśleliście, że jest idealna i dostanie dziesiątkę? Największą wadą tego tytułu jest jego długość. W zasadzie to ciężko mówić o długości. Call of Duty 4 jest przeraźliwie krótkie. Zapewne gra wciągnie was tak samo jak mnie. Jeśli poświęcicie jej całą noc a rano w pracy będziecie wyglądali jak chodząca śmierć, to skończycie całą kampanię za jednym podejściem. Dozując zabawę ukończenie gry zajmie wam dwa, w ekstremalnych przypadkach trzy wieczory. Tak się po prostu nie robi. Najpierw w nasze ręce wpada rewelacyjna gra, na którą czekaliśmy tyle czasu a po chwili widzimy już listę płac. To zdecydowanie duży minus szczególnie dla osób, które nie chcą bądź z powodu obowiązków po prostu nie mogą bawić się równie wybornym trybem multiplayer, który przedłużyć zabawę może w zasadzie aż do nadejścia dodatku bądź kolejnej części gry.
Wojna jest bez sensu
Skopiowano również niektóre niezbyt dobre rozwiązania z poprzednich odsłon serii. Kilka razy spotkamy się z trudniejszymi kawałkami gry. Przejdziemy je za pierwszym maksymalnie trzecim podejściem (przy odrobinie szczęścia), albo wciąż będziemy wgrywać ten sam punkt kontrolny. Skopiowano również motyw niekończącej się fali wrogów. W niektórych miejscach musimy po prostu dojść do wybranego przez twórców punktu na mapie. Jeśli tego nie zrobimy szeregi wroga wciąż będą zasilali nowi żołnierze, nawet jeśli niespecjalnie mają skąd przyjść. Skoro już mowa o żołnierzach, to wiedzcie, że kluczowe dla fabuły postaci są nieśmiertelne. To kolejna rysa na tym zdawać by się mogło doskonałym tytule. Zobaczymy również taki sam efekt ogłuszenia kiedy zbyt blisko nas wybuchnie pocisk i usłyszymy kilka dźwięków (między innymi kiedy dosięgną nas kule wroga), które Infinity Ward najwyraźniej po prostu skopiowało z poprzednich części gry. Recycling widać jest modny. Przydałoby się też by silnik gry mógł udźwignąć odrobinę bardziej skomplikowany system niszczenia elementów otoczenia. Kolejna rzecz na którą narzekamy od dawna, a która wciąż jest obecna w grze to duża liczba skryptów. Czasami są one aż za bardzo widoczne. Mimo to żadna z wymienionych wad nie zniechęca do grania. Mają to szczęście panowie i panie z Infinity Ward, że stworzyli kawał tak solidnej gry, że na jej wady albo nie zwrócimy uwagi albo przymkniemy na nie oko. No, może poza tą nieszczęsną długością zabawy.
Chcę więcej
Dawno dawno temu sporo grałem w Medal of Honor. Kiedy w sklepach pojawił się pierwszy Call of Duty, zastanawiałem się czemu tak bardzo podobał mi się MoH. Dzieło Infinity Ward po prostu zmiażdżyło swoją konkurencję. Kilka lat później, pod koniec roku 2007 czwarta część gry robi to samo. Większość produkcji, w które miałem okazję grać w tym roku blednie przy Call of Duty 4. Dla fanów FPSów to coś więcej niż pozycja obowiązkowa. Jeśli uważasz, że jesteś jednym z nich to w tej chwili powinieneś się już rozglądać za butami. Kupując ten tytuł, zobaczysz jak tworzy się elektroniczną rozrywkę na poziomie. Wszystkim pozostałym wielbicielom grania na pecetach również gorąco polecam tę produkcję. Pomimo tego, że jest krótka, czas spędzony przy niej, obrazki, które zobaczycie jeszcze długo powinny siedzieć w waszych głowach. Dla mnie Call of Duty 4 to jeden z pewniaków w walce o miano gry roku. Kto wie czy nawet nie wielki zwycięzca. A teraz zróbcie sobie tę przyjemność i nie idźcie w weekend do kina. Zamiast tego niech kino przyjdzie do was do domu i pokaże czym jest rozrywka na pecetach.
Zagrajmy w grę. Nie, nie w Call of Duty 4. Teraz zabawmy się w Reżysera. Ja opiszę kilka minut scenariusza. Ty na podstawie przeczytanych słów ułożysz i „wyświetlisz” w głowie wymarzony film akcji. Taki, który kładzie na łopatki wszystko, co do tej pory widziałeś. Gotowy? No to ruszamy.
Ha! Kiedy dowiedzialem sie, ze najnowsze Call of Duty opuszcza przynudnawe okowy Drugiej Wojny Światowej i pewnym krokiem zmierza w przyszlosc, bylem usatysfkacjonowany. Kiedy na konferencji Microsoftu podczas tegorocznego E3 zobaczylem trailer Modern Warfare, bylem zaszokowany i zmiazdzony. Kiedy pisalem dla V zapowiedz czwartej odslony Call of Duty, bylem wniebowziety ogladajac kolejne screeny i trailery, ktore wczesniej mnie ominely. Natomiast teraz, gdy przeczytalem te recenzje, jestem pewny, ze nie mylilem sie podejrzewajac, iz CoD 4: Modern Warfare okaze sie jedna z lepszych gier tego roku.
Teraz juz tylko musisz zagrac by to wszytko potwierdzic ;)Gralem tylko w demo i po 10 mintach usunalem. Jezeli juz ja kupie to tylko i wylacznie dla multiplayera, ktory podobno jest niezly.
Demko średnio mi się podobało (wole stare WW II) ale po przeczytaniu tylu pochlebnych recenzji muszę zagrać w fulla :). W tych samych klimatach wyszedł teraz jeszcze Soldier Of Fortune 3 🙂
Świetna recenzja. Nic dodać nic ująć tylko pochwalić
zgadzam się z recenzentem w 100% . . . mnie zmiażdzyło całe demo przeszedłem na wdechu 🙂
Bardzo dobry tekst. Zabrakło mi w nim tylko czegoś więcej o multi. Jeśli zdecyduje się na jej zakup to czynnikiem decydującym będzie tu gra po sieci. Zgodnie z moimi przewidywaniami i doświadczeniami z dema, gra jest krótka i strasznie oskryptowana chodź bardzo efektowna. Czyli cecha typowa dla tej serii. A jako, że tej serii nie lubię to dla samego singla gry nie kupię. Z zapowiedzi wynika jednak, że gra może oferować ciekawy multi więc jestem ciekaw jakichś wrażeń z niego? Może ktoś kto grał coś napisze więcej w tym temacie ?
dokładnie tak – i z tego powodu jest to bardzo „niedobry” tekst, bo zajmuje się tylko wycinkiem gry, ignorując to, co jest w niej najważniejsze. Fajnie napisane, ale pominięcie multi to rażący brak profesjonalizmu – tak samo było w recenzji World in Conflict zresztą. Cujo „Rozgrywka jest ukierunkowana na doświadczenie” – przez pierwszy tydzień lub dwa tylko. Potem zdobywasz wszystkie możliwe bronie i perki. I wtedy zaczyna się normalne, prawdziwe granie, a nie statsiarstwo dla dzieciaków 🙂
Jesteś ostatnią osobą która może pisać komus o profesjonaliźmie. Idź na onet dać jeszcze kilka wysokich ocen jak K&L 8/10 i 8/10 dla Ascension to the throne
Aballah, multiplayer jest fenomenalny. Wcześniej nie grałem w zasadzie nic na XBL MP bo uważałem to za nieporozumienie (stare nawyki pecetowe), ale COD4 po prostu wgniata w glebę. Oczywiście nadal sądze, że jeśli masz mocną blachę to lepiej pośmigać myszką, ale jeśli nie, to nie można tego przegapić. Rozgrywka jest ukierunkowana na doświadczenie. Zdobywasz punkty doświadczenia jak w RPG :), pniesz się w górę, stopniami wojskowymi, zdobywasz nowe „talenty” (o nich zaraz) i dostęp do nowych broni i „ataczmentów” do nich. Wspomniane „talenty” to moim zdaniem pomysł conajmniej wyśmienity. Tworzysz sobie klasę postaci (coś jak snajper, komandos, żołnierz lub cokolwiek pomiędzy) i wybierasz „talent”. Na przykład jak zostaniesz zabity, to masz jeszcze ze 2 punkty życia, leżysz na ziemi i masz do dyspozycji tylko pistolet, żeby oddać kilka ostatnich strzałów w stronę wroga 🙂 Inne przykłady – szybkie przeładowanie broni, zagłuszanie radaru, wykrywanie wrogich ładunków, i masa, masa innych, bardzo pomysłowych „perków”. Trybów jest też zatrzęsienie obok typowych teamowych i deathmatchów, są jakieś wymysły z misją, których muszę spróbować. Mam już zdaje się 24 poziom, a jest ich dużo i później się robi podobno dopiero ciekawie!Jestem zachwycony i zgadzam się z oceną Krzyśka głównie przez ten świetny MP. Kończę powoli Mass Effect i wracam do CoD4 MP :)Jakby co, mój nick: OpticalSushiDo zobaczenia w Afganistanie! :)Aha, tryb single player – żeby nie było – jest też bomba. Świetny, filmowy klimat, bardzo fajna fabuła i realizacja na bardzo wysokim poziomie. Nie dajcie sobie wmówić, że jak ciężko oskryptowane, to już nara. Nieprawda, tutaj gameplay jest tak przyjemny a misje zróżnicowane, że pominięcie tej gry, bo gdzieś coś usłyszałeś albo wydawało ci się, to głupota.
gra nieziemska według mnie zmiata crysis z ziemi 😀 kampania sas najlepsza i do tego misja w czernobylu super 🙂
Jedyne co jak na razie rozczarowało mnie w tej grze, to jej długość w SP. . . I w pełni zgodzę się z autorem recki, że na niedociągnięcia „4” nie zwracam uwagi widząc tylko jej ogromne zalety, które całą resztę po prostu przesłaniają 🙂 Mam nadzieję, że znajdę trochę czasu na podwyższenie swoich umiejętności w MP, bo jakoś nie widzę przyjemności w zaliczaniu co chwila zgonów, nawet jeśli mogę zemścić się na oprawcy strzelając do niego tuż przed odejściem w zaświaty :)Wie ktoś może, czy to prawda, że wersja na X360 jest w 600p?
Narzekacie na dlugosc w SP, ale na jakim poziomie trudnosci gracie ? :)A gra jest rewelacjyjna i zdecydowanie warto.
Ja zwrócę się jeszcze z takim pytankiem z zakresu wymagań sprzętowych tej gry. Chodzi mi mianowicie o pewne sprzeczne informacje z jakimi się zetknąłem. Przeczytałem, że gra wymaga Shaderów 3. 0. Jednakże ja grałem w demo na swoim komputerze, a mam kartę, która obsługuje tylko Shadery 2. 0. Nie było żadnych problemów. Informacje na pudełku też wskazują,że wystarczy karta z Shaderami 2. Google też nie dały jasnej odpowiedzi. Według mnie jest tak, że gra obsługuje Shadery 3 ale do działania ich nie wymaga. W związku z tym pytanie jak to w końcu jest? 2. 0 czy 3. 0 to minimum ? Moja wiedza wskazuje, że 2. 0 wystarczą, ale chciałbym się na 100% upewnić, żeby nie wywalić pieniędzy w błoto ( szczególnie, że tn tytuł może być moim prezentem gwiazdkowym 🙂 ). Może jest ktoś kto ma grę i starszą kartę i może mnie oświecić w tym zakresie? Albo może jest ktoś kto po prostu wie jak sprawa wygląda. Z góry dziękuję.
Abbalah, karta graficzna z 3. 0 Shader to opcja zalecana ale nie wymagana.
Ale te fotki z gry gdy ten snajper stoi przy tym plotku i niezle sie przy tym maskuje to mnie rozwalily. Oj bym chcial sobie popykac w cos takiego. nawet jezeli krótkie 🙂
No to teraz dla odmiany, po tych wszystkich superlatywach tu napisanych, doleję oliwy do ognia i postaram sie napisać co o tym wszystkim myślę. Z góry zaznaczam, że wypowiadam się tylko o trybie multi, bo w takich grach, single po prostu mógłby dla mnie nie istnieć. No dobra, tylko nie rzucajcie kamieniami. COD4 w multiplayer można określić jednym słowem – chaos. Chaos kompletny, permanentny i globalny. Spędziłem z gra ok 30h , na rozmaitych serwerach i wszędzie jest to samo. To nie rozgrywka tylko bezmózgie zbieranie fragów. Nie wiem, czy miałem takiego pecha i wszędzie spotykałem podjaranych 10latków, ale o jakiejkolwiek taktyce nie ma tu mowy. Na początku miałem problem przeżyć choćby 15 sek. Mapy dość małe, wszyscy biegają w każdym możliwym kierunku, bez ładu i składu ginąc co 5 sek i strzelając na oślep gdzie popadnie. Gra z FriendlyFire po prostu jest niemożliwa. Porażka. Myślę sobie ok, no to teraz pomyślimy troszkę i zaczniemy się czaić. No i się poczaiłem. Długość życia wzrosła mniej więcej do 40 sek, bo zawsze jak już opracowałem taktykę, jakiś łebek respawnował mi się za plecami (tak, to kolejny idiotyzm) i po sprawie. Irytujące, nawet bardzo. Kilkukrotnie sam respawnowałem się w samej siedzibie wroga, budzę się a tu na dzieńdobry widzę 10 luf skierowanych prosto w moją stronę (goście wiedzieli widocznie gzie jest respawn). Bach – trup – respawn – bach – trup – respawn – bach -trup. Przepraszam kto coś podobnie debilnego mógł wymyślić?Maksymalnym przegięciem jest taka mapa, nie pamiętam nazwy, rzecz dzieje się w jakimś składzie kontenerów czy coś, gdzie wszyscy, powtarzam wszyscy respawnują się na kupie, jeden na drugim. Tam długość życia ogranicza się maks do 4-5 sek. Śmiech na sali. Kolejną bardzo irytującą rzeczą jest przegięta wręcz moc granatnika. Nie wiem, nie byłem w wojsku, ale moim zdaniem granatnik nie ma takiego zasięgu jak moździerz, a przede wszystkim takiej mocy. No i oczywiście, korzystając z tego, banda 12-letnich bąków siedzi sobie tylko i wali z granatników na drugi koniec mapy z myślą „a nuż kogoś trafię i będę wyżej w tabelce na końcu rundy” bezsens, i to bardzo irytujący bezsens. Myślę sobie, ok, może w trybach bez respawnów będzie lepiej. Wszedłem na jakiś serwer z takim trybem a tu nic. Dokładnie ta sama sytuacja. Biegające i strzelające na ślepo z granatników mięso armatnie. Nie wiem, może na prywatnych, klanowych serwach sprawa wygląda inaczej, ale tam nie ma wjazdu, więc nie miałem jak sprawdzić. Na wszystkich publicznych, gra jest wręcz niegrywalna. Ręce opadają. Te dwie sprawy (granatniki i debilne respwany) zabijają w zasadzie całą rozgrywkę. A może o to właśnie tu chodzi? Może już tylko ja jestem zwolennikiem rozgrywki z głową w stylu AmericasArmy czy Battlefield? Może tak właśnie ma być? im więcej fragów, tym więcej frajdy? Nie wiem, jeżeli tak to sorry, ale ja wysiadam. Podsumowując – mam do sprzedania nowiusieńką COD4, za powiedzmy 40 zeta + transport. Dla mnie toto może jedynie służyć jako podstawka pod kawę. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to pisać na priva. Nawisem mówiąc przydałby się na V jakiś dział „Sprzedam, kupię, zamienię” po co żenić wszystko na allegro, skoro może ktoś z V chciałby kupić?
Oj te czasy się zmieniają oj zmieniają. Kiedyś to człowiek grał w canon foddera z otwartą japą, a teraz taki tytuł jak ten używa jako podstawkę pod kawę. Każdy ma prawo do własnego podejścia do życia.
Kurcze zamierzałem skrobnąć reckę samego multi, ale Digital mnie trochę ubiegł tym postem. Napiszę więc tu co ja myślę.
100% zgody. Mapka o nazwie Shipmnet to totalna pomyłka. Ona jest niegywalna nawet na dziesięć osób, a jest ustawiana na serwach gdzie może być nawet 50. Totalna maskara. Z reguły opuszczam serwer gdzie zaczyna się runda na tej mapie. Druga sprawa to tryb Deathmatch ( w polskiej wersji „dowolny” – ktoś miał fantazję ). Tryb całkowicie nie grywalany właśnie przez wspomniane respawny. Ludzie kampią za plecami respawnujących się wrogów i zdejmują ich dziesiątkami sadząc head za headem. Wystarczy tylko dobrze ustawić celownik i naciskać spust. Ostatecznie uderzać nożem. Tu problem rozwiązałby się gdyby gracze mieli kilku sekundową nieśmiertelność po respawnie. Ale tego brak. W reszcie trybów z respawnami z reguły problemów nie odczułem chodź fakt, że zdarza się na TeamDeathmatchu respanować koło u przeciwników. Stawiam, że jest to jakiś bug. Zgadzam się, że w grze często panuje chaos. Tyle, że z moich doświadczeń wynika, że największy chaos jest na najliczniejszych serwerach. Im mniej osób tym gra ciekawsza i widać, że ludzie inaczej grają. Chodzą grupami. Więcej używają claymorów i C4. Co do trybu bez respawnu czyli „znajdź i zniszcz”. Znów najlepiej się gra gdy nie ma przesadnie dużo graczy. Faktem jest jednak, że grając na publicznych serwach często walczy się tu o fragi, a nie o cele. Grałem też na TD bez respanu i przyznam, że było to dość ciekawe. Gra się do wybicia przeciwnej drużyny. Serwer na, którym byłem był ograniczony do 20 osób i gra była szybka i przyjemna. W ogóle multi w CoD4 jest dużo szybszy od wspomnianego AA lub BF2. I zgadzam się , że często zmienia się w chaos. Tyle, że nie mogę powiedzieć by grało mi się w niego źle. Jak znajdę dobry serwer to rozgrywka jest bardzo przyjemna. Z rzeczy źle zrobionych w tej grze warto wspomnieć co innego – system awansów. Poziomów jest 55. Da się je wszystkie zrobić w jakieś 30 – 40 godzin gry. Sam po 24 godzinach mam 46 poziom. Efekt jest taki, że to kto jaki ma poziom nic tak na prawdę nie znaczy, oprócz tego, ze ma już odblokowane wszystkie rodzaje broni i perków. Ale o doświadczeniu gracza nic to nie mówi. Dużo lepiej wypada tu system punktów honoru z AA lub stopni wojskowych z BF2. Tam te stopnie i honor naprawdę coś znaczą. Druga sprawa związana z awansami jest taka, że swój profil i to ile mamy zdobytych poziomów, ile killi i śmierci oraz wszystkie inne statystyki mamy zapisane na naszym dysku, a nie na jakimś głównych serwerze gry. W efekcie z tego co czytałem i słyszałem zdobycie 55 poziomu w ogóle nie wymaga grania. Wystarczy tylko edytować odpowiedni plik i z głowy. Podsumowując ten post – multi ma swoje wady. Część z nich da się wyeliminować modami lub patchami inne nie. Jednakże mimo tego, że dostrzegam sporo wad muszę przyznać, ze nie narzekam na grę i przyciąga mnie ona do siebie. Uważam, że mimo wszystko nieźle się w to gra. Jak ktoś szuka szybkiego multi w realiach takich jak w AA lub BF2 to CoD4 nie jest takim złym wyborem. O wszystkich jego wadach uprzedziłem, więc jak komuś nie przeszkadzają to według mnie warto sięgnąć i odkupić od Digital Cormaca jego egzemplarz. Dobrą cenę daje.
Zdecydowanie fajniejsza od poprzednich czesci, ale jednak jakas chaotyczna. Misji tez ciut malo, choc w obecnych czasach to i tak wypada pod tym wzgledem niezle. Skonczylem ja zanim sie zorientowalem. Z pewnoscia trzeba pochwalic dobry engine, ktory na moim SanDiego 4000+ i HD3850 pozwala grac w 1680×1050 ze wszystkim na maxa. Wolalbym jednak, by gra bardziej szla w kierunku Ghost Recon. Obecnie gram w Advanced Warfighter i misje sa zdecydowanie wiekszym wyzwaniem.
Ponieważ gra oberwała już (słusznie) w kwestii multi, ja jeszcze dołożę się w sprawie singla:- tragiczne oskryptowanie spawnpoitnów to już tradycja tej serii: Po co strzelać – przebij się jak najszybciej do punktu respawnu wrogów. I po walce. W danym bydynku nie ma skończonej liczby wrogów. Jest spawnpoint z którego wyjdzie i 300 chłopa jeśli będziesz marudził z wejściem. – A jak już wyjdzie tych 300 chłopa. . . Nie ma problemu walisz, walisz i. . . wszyscy leżą. Tak! Ty i Twoich 10 recyklujących towarzyszy właśnie pokonaliście małą armię! Osobiście sprawdziłem na poziomie z wnętrzem studia telewizyjnego. Myślę że położyłem tam OK 200 wrogów zanim przebiegłem na drugą stronę sali i ich wyłączyłem. – Dzwięk broni (wer. PC): czy to jest broń palna czy korkowce do diabła? Ach przepraszam, gdyby broń brzmiała głośniej i bardziej realnie (lub dało się ją podgłośnić suwakiem, którego brak, jest tylko master) to nie byłoby słychać tej cudnej muzyki (czyt. ciągącego się jak flaki marsza ku chwale pasków i gwiazdek). Reasumując – to ma być współczesne pole bitwy? Gdyby nie niezłe levele z ostrzałem z C130 i w Prypiati, nie byłoby sensu w ogóle niczego oglądać (sama grafika jest dobra, ale w normie współczesnych FPS czy symulatorów). Jak dla mnie ocena SP – 60%.
Nie rozumiem tego narzekania na multi. Przecież CoD4 oferuje najlepszy tryb dla wielu graczy od baaaardzo długiego czasu. Żadnych pojazdów, kosmitów, PFI. Tryb dowolny i strzelanie w plecy? Zauważyłem, ale jedynie na Shipmentcie przez 32 graczach. Tak, łatwo zdobyć 55 level, ale dużo więcej frajdy dają achievmenty, których odblokowanie wymaga często masy grania, a granie = frajda. Dużo szybsze niż AA, „efektywniejsze” niż BF. Złego słowa nie dam powiedzieć. Jedyny minus to chyba tylko punkbuster, który nie banuje CD-Keyów lecz IP.
Się nie zgodzą. Większość wyzwań robi się sama. Niektóre wyzwania zrobiłem nie będąc nawet świadom, że coś takie do zrobienia jest. Żeby zaliczyć inne wystarczy tylko wejść na odpowiednio liczny serwer i tam też z łatwością zaliczysz takie, o jakie przy mniejszej liczbie raczy trudno ( na przykład te z C4 i claymorami ). W tej chwili po 50 godzinach grania mam zrobione jakieś 80% wyzwań. A kolejne robi się w zasadzie od przypadku do przypadku. Raz zaliczyłem 3 wyzwania z Elity w jednej akcji ( nie rundzie tylko spotkaniu z przeciwnikiem). Część jest trudna to fakt, ale tych na prawdę wymagających jest w sumie może kilkanaście. Niezbyt wiele według mnie. W porównaniu do BF2 wręcz na prawdę malutko.
Jak Wam przeszkadza chaos w multi to proponuje sprawdzic tryby Hardcore – HC Team Deathmatch i HC Search and Destroy. Sam gram tylko Domination, Free for All i wlasnie HCTDM i w tym ostatnim o chaosie nie moze byc mowy – bo jesli ktos biega jak debil w kolko i strzela na slepo, to jest trupem, bo w wiekszosci przypadkow dziala system 1 shot = kill i trzeba chodzic od oslony do oslony. Poza tym, ludzie czesto uzywaja C4, a UAV jest bardziej smiercionosny od nalotu i smiglowca, bo bez UAV-u GPS jest wylaczony. Zaluje tylko, ze nie ma Hardcore Domination 🙁
Mnie tylko zdenerwowało to, że jeżeli chcesz, aby po 55 levelu nabijał ci się kolejny PRESTIŻOWY to musisz zrezygnować ze wszyskich wyzwan, odblokowanych broni itd (a tak bardzo chciałem odblokować złote AK-47). Po prostu nabijasz wszystko od początku. Zgadzam się w pełni z siergiejem. Hardcore to już cos dobrego dla ludzi wymagających od gry realizmu i nie tylko. Jak dla mnie Call of Duty 4 oferuje najlepszą rozgrywkę online, bez porównania.
COD4 jest swietne – graficznie i przede wszystkim – fabularnie. Insza inszosc – wole jednak więcej realizmu, a nie skryptowe prowadzenie za rączkę. Jako rozrywka na zimowy wieczor COD jest fajny, ale z wiekszą checią wracam jednak do Operation Flashpoint, znacznie bardziej realistyczna rozgrywka. Choc przyznam – przy COD4 nie mozna się nudzic. Tylko krotka strasznie.
Digital, jeśli już sprzedałeś grę to popełniłeś błąd. Masz rację, że na MP biega mnóstwo graczy z tubą, męczennikiem czy ostatnim bastionem, możesz jednak pograć sobie na modzie Pam4 używanym do meczy klanowych, gdzie wszystkie te denerwujące umiejętności i bronie są wyłączone. A i taktyka zespołu robi się na prawdę istotna.