Momentami autentycznie żal mi fanów gier przygodowych. Głównie dlatego, że producenci praktycznie nie dostrzegają ich istnienia, a ci z kolei muszą przez lata żyć taką Syberią czy Najdłuższą Podróżą. I kiedy już w ich naiwne serduszka zawitała iskierka nadziei – zapowiedź kontynuacji hitu The Longest Journey – okazało się, że to w sumie nie będzie klasyczna przygodówka. A w każdym razie nie tylko.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo wkurza pisanie po raz trzeci tego samego artykułu! Zarówno w pierwszej, jak i drugiej wersji tej recenzji udało mi się sklecić kilka całkiem niezłych zdań, które na pewno by się wam spodobały. Pisanie ich po raz kolejny przypomina raczej odgrzewany kotlet – przynajmniej dla mnie, ale miejmy nadzieję, że wam tekst się spodoba. O ile mnie pamięć nie myli, zaczynał się tak…

Prawdziwa opera kosmiczna

Być może to nie Halo, ale fani z pewnością poczują się znajomo.

…Uwielbiam Halo! Pierwszą część kończyłem na moim zasłużonym Pentium 3 550, a sama gra niekiedy potrafiła się zacinać i skakać. Rany, jak to mnie irytowało! Dla kontynuacji kupiłem Xboxa i już teraz wiem, że dla trójki kupię Xboxa 360. Nie zawaham się ani sekundy! Co jednak ma wspólnego seria Halo z Advent Rising? Wbrew pozorom bardzo wiele! Podobnie jak przebój Bungie, propozycja Majesco także jest space-operą i zaryzykuję nawet stwierdzenie, że o wiele bardziej rozbudowaną. Nie mam tutaj na myśli wymyślnych rozwiązań technologicznych, zaawansowanej mechaniki rozgrywki ani nietuzinkowych pomysłów na przygody, które czekają na gracza. Myślę bardziej o olbrzymim nacisku, jaki został położony na scenariusz gry. To właśnie fabuła jest najmocniejszą jej stroną.

…mechanika gry jest bardzo rozbudowana.

Dziwne, prawda? W czasach globalizacji, macdonaldyzacji i dążenia do produkcji jedynie widowiskowych gierek, które oprócz fajerwerków wizualnych niewiele mają do zaoferowania przeciętnemu czytelnikowi Valhalli, jest to raczej niecodzienna idea. Producenci wyszli z założenia, że odrobią zadanie domowe i stworzą grę, której dzisiejsi gracze potrzebują.

W tym celu nawiązali współpracę z Orsonem Scott Cardem, autorem trylogii SF Advent, i na kanwie jego powieści zdecydowali się stworzyć swoją grę! Swoje Advent Rising stworzyli czerpiąc z najlepszych pomysłów wykorzystanych w innych produkcjach, jak Halo i Max Payne. Kosmiczną opowieść o ostatnich przedstawicielach gatunku ludzkiego, których poznajemy w przededniu zagłady ludzkości…

Nie tylko spluwy, ale też samochody i samoloty!

Poznajcie Aurelian. Powinni być nam bliscy, gdyż pochodzą z naszej rodzimej planety. Niefortunnie została ona najechana przez kosmicznych agresorów, którzy dysponując miażdżącymi flotę ludzką myśliwcami, rozbiła w pył całą naszą linię obrony. Kiedy wrogie okręty weszły na orbitę wydawało się, że najgorsze mamy już za sobą. Myliliśmy się! Dopiero wtedy pojawiły się okręty kosmiczne, wyposażone w technologię zdolną ciągnąć i kontrolować tor lotu gigantycznych meteorów. Setki takich kosmicznych głazów uderzyły w Ziemię, by ostatecznie zniszczyć ją kompletnie. Do zagłady jednak nie doszło. Sporej grupie ludzi udało się uciec do innego układu planetarnego. Przez wiele lat ocalali przeskakiwali z systemu do systemu, aby zgubić tropiących ich najeźdźców. Tak dotarli do Aurelii, planety którą zasiedlili i uznali za swój nowy dom. Pokolenia mijały, a rasa ludzka maleńkimi krokami stawała na nogi.

O dwóch takich…

Gdzieś po drodze narodzili się oni – bracia Wyeth: Ethan i Gideon. Pierwszy jest tym mądrzejszym. Dorobił się renomy jako kosmiczny pilot. Ten drugi – bohater gry – jest młodym, narwanym pilotem, który swoją brawurą nadrabia braki w technice. Mądrość Ethana jest uzupełniana przez impulsywność Gideona. Tego dnia Gideon wracał ze swojego patrolu, gdy na orbicie pojawił się okręt z Obcymi proszącymi o audiencję. Tak przynajmniej sądzono po pokojowym nastawieniu kosmitów.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. b fajna gierka 😉 swoja droga warto wspomniec, zeby na koniec gry czekac na przewiniecie sie napisow bo. . . czeka na nas finalowy boss ;D no i moze jeszcze jedno. . . pod jakims klawiszem mozna bylo sie przelaczyc na widok FPP 🙂

  2. Można przełączyć na widok FPP, ale chyba sam zauważyłeś jak bardzo jest on niedopracowany – to raczej feature o którym twórcy nie chcą się chwalić 🙂

  3. jedna z najbardziej niedocenionych gier ostatnich lat, niestety. Wyszła naprawdę świetnie, zwłaszcza że był to debiut – a i ta cardowska fabuła stawiała ją o kilka poziomów wyżej niż inne tego rodzaju produkcje. Wielka szkoda, że kontynuacji nie będzie (a prawie na pewno nie będzie, bo pierwsza część za słabo się sprzedała). PS. Znam Kokosz ten ból pisania czegoś trzeci, a nawet czwarty i szósty raz 😀 dawno, dawno temu robiło się różne dziwne rzeczy i jeszcze gdzieś mam sześć wersji Zeusa Pana Olimpu zachomikowanych na dysku 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here