Dobra, może trochę mnie poniosło. Za pewne większość developerów cały czas będzie trzaskać proste gry akcji (patrz Gears of War), albo foto-realistyczne strzelaniny (patrz Crysis). Jednak osobiście uważam, że znajdzie się spore grono ambitnych twórców, którzy gigantyczną moc Playstation3 i Xboxa 360, przekują na odwzorowanie prawdziwych emocji.
Pierwsze jaskółki przeleciały podczas tegorocznego E3 przez stoisko Sony. Quantic Dream zaprezentowało silnik swojej nowej gry. Wirtualna bohaterka chodziła po kuchni wygłaszając monolog w stylu kina noir. Kamera na zbliżeniach pokazywała jej zmieniającą się twarz, grymasy złości, frustracji, czy w końcu łzy bezsilności. Heavy Rain zapowiada po prostu nową jakość.
Podobne odczucia można mieć po trailerze Metal Gear Solid 4. Nareszcie postacie na ekranie nie są jedynie trójkątnymi zbitkami poligonów o kamiennych twarzach. Widok Snake-a usiłującego popełnić samobójstwo z miejsca poruszył setki tysięcy graczy na całym świecie. Powoli opadająca zasłona umowności, daje grom olbrzymie pole do oddziaływania na gracza. Szczególnie, że to my będziemy kierować poczynaniami tych cyfrowych aktorów XXI wieku.
Dzięki nowym technologiom może w końcu doczekamy się gier, które głębią i siłą oddziaływania prześcigną filmy. Bo w gruncie rzeczy będą to filmy, tyle że interaktywne. Możliwości jakie daje technologia twórcom gier, są w zasadzie nieograniczone. Mogą tworzyć od podstaw bohaterów, którzy zagrają idealnie to, czego życzy sobie reżyser. Mogą sterować prawami fizyki. Być Demiurgiem tworzącym miejsce i czas akcji. Powoływać do życia aktorów według swojego widzimisię, bez castingów i wysyłania scenariuszy. Teraz, gdy bariera technologiczna w zasadzie nie istnieje, a gry praktycznie do złudzenia przypominają rzeczywistość, może zacząć się prawdziwy pochód elektronicznej rozrywki, w kierunku opanowania masowej wyobraźni.