Peter Molyneux uciekł z Bullfrog i założył Lionhead, twórcy Diablo pracują nad Hellgate: London, a Hamilton Chu, Michael Evans, Andy Glaister i Steve Theodore właśnie powołali do życia studio Giant Bite Studios. Po co to wszystko? Aby mieć kreatywną wolność i nie musieć się martwić o naciski ze strony wydawców. Co prawda później nie ma co do gara włożyć, ale to już inna historia.
Wracając do wspomnianej czwórki. Nie zdziwiłbym się, gdyby nikt z Was nie kojarzył tych nazwisk (moi drodzy przyjaciele), ale w informacji o powstaniu Giant Bite wyczytałem, że pracowali oni uprzednio przy takich hitach, jak Halo i Half-Life. Hamilton pewnie podawał kawę Gabe’owi Newellowi, a Glaister utylizował źle wytłoczone płytki w Bungie, ale co tam – zaufajmy chłopakom.
Jak twierdzą sami zainteresowani, gracze wierzą w nowe studia, co pokazał choćby sukces Infinity Ward czy Gearboxa, a więc warto zaryzykować. Już wkrótce mamy usłyszeć o pierwszym tytule studia, a tymczasem – ściskamy za Giant Bite kciuki. Oby się tylko nie zadławili tym ogromnym kęsem.
Nowe studio na horyzoncie!
[Głosów:0 Średnia:0/5]