Terry Donovan z Rockstara tłumaczy w serwisie IGN, że tenis stołowy to pasja pracowników firmy – dlatego też zespół zdecydował się na stworzenie wirtualnych zmagań jednego z, moim zdaniem, najbardziej absurdalnych sportów. Ale o gustach się nie dyskutuje (choć warto).
Anyhow, Rockstar Games Presents Table Tennis powalać ma głównie grafiką, co szokującą nowością w dobie konsol next-gen jakoś nie jest, oraz nowatorską dla gatunku gier sportowych grywalnością rodem z bijatyk.
Faktycznie, grafika wygląda bardzo, bardzo dobrze. Co interesujące, budzi natychmiast jednoznaczne skojarzenia z najnowszą odsłoną bokserskiej serii Fight Night – chodzi zwłaszcza o dokładne modelowanie fizjonomii i fizjologii postaci. Można więc założyć, że taki wygląd staje się standardem gatunku tytułów o zabarwieniu sportowym. O grywalności trudno na dzień dzisiejszy powiedzieć wiele, ale stworzenie wciągającej gry, której tematem jest tenis stołowy, przy zachowaniu pełengo realizmu, może być wyzwaniem niezmiernie dużym.
Na koniec zaś garść spostrzeżeń – po pierwsze, patrząc na pierwsze screeny nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wolałbym zdecydowanie zobaczyć grafikę RGPTT w kolejnej odsłonie Grand Theft Auto, a nie w symulatorze zakichanego tenisa stołowego. Po drugie, można się zastanowić nad motywacją twórców. Może i rolę w tym wszystkim faktycznie odgrywa pasja, ale spójrzmy prawdzie w oczy – pasja ma coraz mniej wspólnego z branżą gier. Wyniki finansowe zaś coraz więcej. A więc?
Być może RGPTT to forma eskapizmu. Być może natłok procesów sądowych i negatywnych komentarzy ze strony mediów stał się męczący dla Rockstara oraz jego udziałowców. Być może to jedynie próba kreatywnej wolty, poszukiwania nowej niszy. Niezagospodarowanej przestrzeni.