Stunts powraca!
Stunts wjechał na komputery graczy we wczesnym paleogenie, czyli okresie, gdy nikomu nie śniło się w Polsce o jakiś tam prawach autorskich, wydawcach i telewizyjnych kampaniach reklamowych gier. Były za to proste komputery, na których chodziły proste, dwuwymiarowe gry. Stunts, hulający w trzech wymiarach, był symulatorem jazdy samochodowej innym niż ówczesnegry, bo pozwalał na wyścigi w trójwymiarowym świecie, na zbudowanych przez siebie torach kaskaderskich. Pomimo prostej grafiki, zabawy było co niemiara. Czas jednak mijał, gra się zestarzała, a następca nigdy się nie pojawił.
Crashday chce być nowym Stuntsem…
Siłą rzeczy odczułem lekkie podekscytowanie, gdy pierwszy raz usłyszałem o Crashday, zapowiadanym jako nieoficjalna kontynuacja Stuntsa. Doskonała grafika od razu przyciągała oko. Ponadto gra zapowiadana była nie tylko na PC, ale również konsole. Po pewnym czasie Crashday zniknął z czołówek serwisów informacyjnych, by ponownie wyłonić się na początku tego roku od razu na półkach z prasą branżową, w opakowaniu udającym gazetę za 15 złotych. Dziwne?
Crashday z solidnej produkcji ewoluował w grę budżetową
Coś wydarzyło się po drodze. Crashday z solidnej produkcji ewoluował w pół roku w grę budżetową, ze wszystkimi przypadłościami, które niosą w sobie takie pozycje. Już samo opakowanie jest lekko podejrzane – niby plastikowy box, ale realnie jest to produkt o pół klasy wyższy od papierowej koperty na płyty CD. Po otworzeniu pudełka w oczy kłuje naklejka, informująca, że gra działa jedynie po uruchomieniu ze skrótu na pulpicie (i tak też faktycznie jest – inaczej wyskakuje złowieszczo brzmiący błąd w języku programistów).
Gdzie ja w to zagram?
…i radzi sobie nieżle, ale mógłby lepiej.
Normalnie napisałbym w tym punkcie o tym, co się dzieje po uruchomieniu gry, ale problem leży w tym, że żeby zagrać w Crashday, trzeba spędzić najpierw wiele czasu na poszukiwaniu odpowiedniego komputera. Crashday często po prostu nie działa, nie informując o przyczynie. Lakoniczne komunikaty błędów to nie koniec problemów. Notorycznie natrafiałem na błędy graficzne, a zbudowanie niestandardowego toru wyścigowego wiązało się najczęściej z wyłączeniem gry oraz wyświetleniem komunikatu o krytycznym błędzie.
Ponieważ jednak kierowała mną w znacznym stopniu nostalgia do Stuntsa – podobnie zresztą jak najpewniej większość nabywców gry – zagłębiłem się nieco dalej. Crashday to niezobowiązująca gra akcji, pozwalająca na rozgrywkę w kilku różnych trybach oraz śledzenie nieskomplikowanej fabuły. W skrócie telegraficznym, przyjmujemy rolę członka podziemnego stowarzyszenia miłośników adrenaliny, którzy dają upust swoim intymnym potrzebom, ścigając się wozami na szalonych torach.
Kraksy i wybuchy są doskonałe.
Oczywiście nie samymi wyścigami człowiek żyje. Zadania są dość zróżnicowane – od klasycznych wyścigów, poprzez walkę na rakiety i karabiny, łudząco podobną do serii Interstate, po punktowane konkursy ewolucji kaskaderskich i nietypowe mini-gry, rodem z internetowych strzelanek, jak Capture the Flag. Dzięki zróżnicowaniu nie jest nudno, aczkolwiek nagrody IAA twórcy raczej nie zgarną.
IMO – Wzorowy przykład jak super grę mogą skaszanić bugi (grałem i miałem) Z tymi kompami to faktycznie kiepsko, mi się uruchamiało, ale po każdym pojedyńczym wyścigu musiałem wyłączać grę(inaczej mi zawieszała kompa)
Gra nie została skończona. Masa bugów, ale 15zł to uczciwa cena 🙂 Fajny prosty edytor, od razu widać że to właśnie tym edytorem autorzy robili trasy do gry.