Spokojnie, nie będę tu omawiał krok po kroku wszystkich niezrealizowanych obietnic i potknięć Hellgate: London – te zostały wystarczająco jasno i bezwzględnie (choć nie zawsze) wytknięte w dziesiątkach recenzji tej gry, która jakiś czas temu pojawiła się w sprzedaży. Nie, ja chcę spojrzeć na Helgejta z nieco szerszej perspektywy, a konkretnie – przyjrzeć się medialnemu hajpowi, który towarzyszył produkcji Flagship Studios. Czy przemyślenia te można odnieść także do innych produkcji – na przykład rodzimego Wiedźmina – to już oceńcie sami. Ach, zapomniałbym – Happy New Year!

Rozłamowcy z Blizzarda, którzy jakiś czas temu obiecali nam złote góry, napracowali się nad Hellgate: London bardzo ciężko. Gra była wielokrotnie opóźniana, a kolejne wywiady, w których zawsze nawiązywano do kultowego Diablo podsycały atmosferę – Brama Piekielna: Londyn jawiła nam się jako first-personowy action-RPG rodem z raju – dopracowany, ciekawy, pełen mrocznych zakamarków i niesamowitych atrakcji. Flagshipowcy na każdym kroku podkreślali swój własny geniusz tak bardzo, że nawet stosunkowo niechętne grom „18+” Electronic Arts postanowiło wydać H:L i wesprzeć swoim ogromnym potencjałem marketingowym.

Czekaliśmy miesiącami, a nawet latami no i w końcu stało się – Hellgate: London okazało się być sporym rozczarowaniem. Co do tego już dziś nikt nie ma wątpliwości. I ktoś mógłby powiedzieć – „Uważaj, jak się kreujesz” – gdyby panowie ex-Blizzardowcy zachowali odrobinę zdrowego rozsądku, przyznali, że tak naprawdę to ich pierwszy wspólny projekt i nie pysznili się tak bardzo Londonem, może nie bylibyśmy dla nich aż tak surowi. Może recenzenci nie patrzyliby przez pryzmat zapowiedzi i nie stawiali niskich ocen, przypominając, że to spore rozczarowanie? Może daliby Hellgate’owi coś na zachętę? Po wypowiedziach w stylu „Ta gra będzie first-personowym Diablo i basta” raczej nie ma co żałować Flagship Studios.

Wszyscy cenimy skromność, zdrowy rozsądek, a pycha to jeden z najbardziej nieprzyjemnych dla oka grzechów (gorsze jest chyba tylko nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu)… Ale czy gdyby Bill Roper i spółka na każdym kroku nie podkreślali, jakie to cuda na nas czekają w Hellgate: London – czy komercyjnie byłoby to posunięcie skuteczne? Czy tych kilka procent w recenzjach i generalne uznanie graczy zamiast gromów ciskanych przez rozczarowanych klientów przyniosłyby Flagship większy zysk?

Absolutnie nie! Co z tego, że przez jakiś czas będziemy narzekać na chłopaków z Flagship, że nie zrealizowali swoich obietnic, skoro i tak – dzięki niesamowitemu hajpowi – tak wielu z nas kupiło Hellgate: London, nawet nie zapoznając się z recenzjami. Co z tego, że takie Two Worlds dostało lepsze oceny, niż H:L? Nikt nie zna tej gry i nikt nie chce jej znać – kiedy w recenzji czytamy „przyjemna, daję jej 10% więcej na zachętę”, gierka kojarzy nam się z ubogim krewnym, z którym nikt nie chce mieć nic wspólnego. Chcemy gier świetnych, boskich, pogromców Diablo!

I co z tego, że London nas zawiódł? Jest kolorowy, pełen demonów i ma świetne przerywniki filmowe. Poburczymy trochę, ponarzekamy, ale najważniejsze dla Flagship i EA jest jedno – że kupiliśmy. Chyba nikt nie wierzy, że jeśli zapowiedziane zostanie Hellgate 2, nie damy się znowu porwać w wir marketingowego blichtru. Pomyślimy pewnie – „tym razem im się uda, to w końcu ludzie z Blizzard. FPS-owe Diablo, wiecie. Randomajzowane lewele! Super! Będzie dobrze!”

Nie wiem, czy można to nazwać naszą naiwnością. Ale niestety – czasem gorsza gra przez pychę swoich producentów próbuje zamieszać nam w głowach. I niestety – często coś takiego przechodzi bezkarnie… Wychodzi na to, że lepiej być rozdmuchańcem-niewypałem, niż skromną perełką z Polski. CHLIP.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

13 KOMENTARZE

  1. Tak szczerze pisząc to Bill Toper zabrał z Blizzarda nie tylko siebie i kilku ludzików na swój Statek Flagowy. Zabrał przede wszystkim wodolejstwo i standardowe opóźnianie latami daty wydania gry. Zabrał także swoistą „jakość dla mas”, czyli uproszczone produkty, które są niezbyt skomplikowane, mają komiksową grafikę i logikę, dzięku czemu z pewnością świetnie się sprzedadzą. Być może narażam się niektórym, ale uważam, że każdy produkt Blizzarda był tylko lekko „ztuningowany ewolucyjnie” i nie rewolucjonizował danego gatunku gier, w takim stopniu jak marketingowcy nam to wciskali. Zarówno Diablo, Starcraft, World of Warcraft tak napwradę są trochę jak odpustowe świecidełka. Jak im się dłużej przyglądasz to dostrzegasz trochę badziewia. Następnie patrzysz na bardzo dobry tryb multiplayer i wyszukane możliwości wojowania z żywymi ludźmi i dajesz się uwieść prostej zabawie. Tylko czy gry są po to aby robić za „inteligentne plansze do gry”?

  2. Bardzo ciekawe spostrzeżenie :). Też czasem mam wrażenie, że Blizzard bierze najlepsze pomysły, które wymyślił ktoś inny i po prostu bardzo dobrze je wykorzystuje :). No cóż. Świetny komentarz sensei, szkoda, że nie mogę dać dwóch plusików 🙂

  3. I co z tego, że London nas zawiódł? Jest kolorowy, pełen demonów i ma świetne przerywniki filmowe.

    Czekaj no Mal, cos mi to przypomina, tylko c. . . a juz wiem. No tak – Diablo. Zawiodlo [mnie], bylo kolorowe, pelne demonow (a poza tym, tez Rys Wymiocin i innych tego typu kwiatkow. Do pelni szczescia brakowalo chyba tylko Jąder Niemytego Ogra) i mialo swietne wstawki filmowe. No w takim razie jednak Hellgate jest duchowym nastepca ojca hack’n’slashow. Rzeklbym nawet, ze to jest przeciez Diablo jak w morde strzelil, z ta roznica, ze w perspektywie pierwszoosobowej. Zgadliscie. Nie lubie Diablo.

  4. A ja sie z sensei nie zgodze – to nie jest „tylko ztuningowanie”, to jest az ztuningowanie. Nie zdefiniowali zadnego gatunku na nowo, ale zarowno Diablo , Starcraft, Warcraft sa grami idealnie skrojonymi. Z prostych pomyslow potrafili zrobic cos co wciaga, i co sie nie nudzi, mimo niezbyt skomplikowanych zalozen. Jakims dziwnym trafem w zadnym innym crpg mnie tak nie cieszyl rozwoj i zbierane przedmioty jak w Diablo 1 czy 2. Od czasu Diablo dopiero Wiedzmin jest pierwszym tytulem w ktorym ‚hack n slaskowa’ walka mi sie podoba. Zaden rts nie byl w stanie utrzymac mnie przy kompie tak jak Starcraft czy Warcraft, wszystkie nudzily natychmiast po poznaniu zasad jakie nimi rzadza. Z czego to wynika nie wiem – to tak jak z resorakami – wsyzstkie zbudowane tak samo prawie, wszystkie to tylko male samochodziki, ale jedne byly fajne , a inne nie ;P To jest to samo co ze SWOS – przeciez wyszly setki pilek z widokiem z gory, podobnych do SWOS, ale to wlasnie ta byla na tyle dopracowana, ze do dzis w nia ludzie graja. Niby taka sama jak pozostale, a jednak zupelnie inna i o to chodzi :)I w dodatku sa wlasnie swietnymi planszami do gry online, co jest olbrzymim atutem, przeciez zawsze w grach chodzilo takze o gre na min. 2players

  5. Sensei – W sumie trudno się z tobą nie zgodzić. Tylko ja dorzucę do tego swoje małe spostrzeżenie. Faktycznie nie robią rewolucji, ale gry które od nich wychodzą są na prawdę świetne w swoim gatunku. Na przykład WoW. Niby żadna rewolucja, ale gra oferuje wszystko co najlepsze w gatunku MMO i w dodatku w momencie pojawienia miała to najlepiej wykonane ze wszystkich konkurentów. I ludzie to kupili. I płacą za to dalej. To samo Starcraft. Też nie był pierwszym RTS-em. Był za to zdecydowanie najlepiej wykonany i przemyślanym z tych na rynku. I ludzie to kupili. I grają w dalej. Wniosek: na rynku gier komputerowych by odnieść sukces nie zawsze trzeba wprowadzać rewolucje. Czasem wystarczy dobrze dopracowany, przemyślany i spójny produkt by zdobyć rzesze klientów. Jeśli na chwilę oddzielimy reklamową jej otoczkę ( chodź nie odbierajmy ważnej roli w sukcesie ) od samych produktów w momencie ich wydania to okaże się, według mnie, że produkty Blizzarda takie właśnie są i dlatego im się udaje. I może właśnie dlatego panom z Flagship Studios się nie udało. Zabrakło tego dopracowania szczegółów.

  6. sensei – taką prawde można zauważyć już dawno. Tak naprawde, za dzielo wielkie nigdy nie jest produkt rewolucyjny, pomysł – nie, on jest dobry, zwykle ma jakieś błędy, a cześc pomysłów odrzuca. Królami, grami nieśmiertelnymi, zostają najcześciej te Gry, które stanowią kwintesencje gatunku, stanowią idealną mieszankę gier rewolucyjnych, podbierają ich najlepsze pomysły, rozbudowują czy poprawiaja, i sprzedają jako własne. Gracz takie gry kupuje, bo ma odpowiednie sterowanie (które zna) ciekawą historie (częściowo zna) niektóre rozwiązania (też zna) a wszystko podlane ładną grafiką i muzyką. Dodajmy odpowiednią kampanie i mamy hit. Chyba w dzisiejszych czasach, nei tak trudno wyprodukować hit. . . Ale jeszcze łatwiej wyprodukować kit.

  7. E, tu sie wujo nie zgodze , obok tych swietnie wykonanych gier nie wnoszacych wiele nowego to wlasnie nowe pomysly byly czyms intrygujacym i jesli wykonanie bylo dobre to potrafilo to przykuc do ekranu, i moznaby wiele hitow wymienic, ktorych autorzy poszli swoja droga. Choc fakt ze beda to chyba glownie tytuly stare – Settlers, HoMM, Another World, GTA, Sims itd. Chociaz to o czym piszesz do dzisiejszych czasow chyba jednak pasuje. . .

  8. Normalnie afera „Hellgate” 😉 W moim przypadku, o kupnie Hellgate London, nie zadecydowaly zapowiedzi gry, trailery, wywiady z tworcami czy reklamy. O grze slyszalem pare lat wczesniej, ale tylko z nazwy. Nawet nie wedzialem ze to bedzie hack’n’slash w widoku fpp/tpp. Dopiero po zagraniu w demo stwerdzilem, ze ta gra ma to cos i napewno ja kupie. Pewnie gdybym poddal sie temu calemu Hype’owi jak reszta graczy to tez bylbym rozaczarowany Ladkiem Zdrojem. A tak, podszedelm do tego bez zadnych oczekiwan, praktycznie nic nie wiedzac o grze i gra mi sie spodobala. Jak widac czasami ignoranacja jest blogoslawienstwem 😉

  9. Musiałbym się ze wszystkimi tutaj zgodzić. Rzeknę krótko tylko tyle, że kupiłem Hellgejta krótko po zainstalowaniu demka. Po demie widziałem już, że gra jest nie do końca dopracowana ale co z tego! Flagship wypuścił właśnie 3 łatkę do gry, która mocno poprawia wydajność silnika – coś, co nie udało się twórcom Gothic 3 bodajże po ponad roku od premiery gry. . . Poza tym nadal muszę bronić tego tytułu jako świetnego pożeracza czasu w akompaniamencie beztroskiego i masakrycznego rozwalania dziesiątków mobków w towarzystwie kilku ludzi w „timie”. Nic więcej – ta gra nie miała oferować niczego ponadto. To jest „gierka” z akcentem na „multi” a nie „super kombajn”, który ma olśnić nasze umysły wysublimowaną logiką i Bóg wie czym jeszcze. Widać to chociażby po questach, z co poniektórych kipi aż absurdalnym humorem a czasem również obrzydlistwami. . . P. S. Przygotowuję się do napisania własnej recenzji HGL ale musi trochę jeszcze czasu upłynąć – nie chcę napisać recki na podstawie rozgrywki jedną tylko postacią.

  10. Nie jest problemem czym dana gra jest, leczy czym wg zapowiedzi miała być! A Bill Roper kontynuje branżową tradycję robienia ludziom wody z mózgu marketingową papką. Z pewną nostalgią pzypominam sobie czasy kiedy fani Diablo 2 na rok przed jej premierą wysnuwali całe eseje na temat gry tylko na podstawie kilkunastu filmików i skąpych medialnych informacji. Normalnie pranie mózgu i to bez namaczania. Wogóle schemat postępowania Blizzarda jest taki. Firma nam obiecuje złote góry w swojej „rewolucyjnej grze tworzącej nowy gatunek od nowa”. Następnie tworzy ją tyle lat że nikt nie pamięta kiedy rozpoczęli prace nad danym tytułem. Na targach karmi filmikami i enigmatycznymi informacjami. Na koniec jak wypuszczają grę okazuje się, że grafika i dźwięk jakoś trzyma poziom, najfajniejsze obiecywane bajery gdzieś się zapodziały ale nic to. Gracze są wspaniałomyślni i wybaczają bo wreszcie dobrodzieje wydali ich umiłowany tytuł, któremu trochę brakuje ale no masz, jaki wypasiony multiplayer! O jejku! Teraz mogę już ziomów na 14 nowych sposobów pozbawiać wirtualnego życia! Co tam Single Player, grafika, muzyka, rewolucja czy jakieś insze Role Playing Strategy. Nareszcie wydali naszą ukochaną grę! ;-)P. S. Ciekawe czy interfejs Starcrafta 2 będą najpierw dostosowywać do napisów po koreańsku czy po angielsku? Chodzi mi o ich dopasowanie do przycisków, menu itp.

  11. sensei – IMHO przesadzasz. Jesli Blizz byłby tak zły, to skąd taka sprzedaz? Z tytułu? Znam wiele osób które nawalały dniami i nocami w Warcrafta 3 bez znajomośc i zamierzchłych przodków. Ale jest też w tym co mówisz trochę prawdy – Blizzard czeka. Nie ogłasza co tak dokładnie będzie w tytule, że 1) nie spiepszyć tego 2) gracze sami dopowiedzieli co robić. . i poddali im pomysły 🙂 Mówi o sukcesach, dopiero gdy je mam. A metkę „hitotwórców” przypięto im chyba dopiero po W3, gdy zrozumiano, że machina tej stajni nie zatrzyma sie i nie wypali, jak wszyscy prognozowali (ale rym xD).

  12. Jesli Blizz byłby tak zły, to skąd taka sprzedaz? Z tytułu?

    Ja tam nie wiem, ale chyba kojarze kogos, kto wie. Nazywa sie John Riccitiello.

  13. Trochę sprawiacie osoby która obudziła się z ręką w nocniku. Co to niby reklamować produktów nie można już? Gra do jakieś specjalne cudo od którego marketingowcy mają trzymać się z daleka? Pierwsze słyszę, że dobrze mają sprzedawać się tylko dobre lub bardzo dobre gry, jeśli tak to gdzie podział się Beyond Good And Evil? To, że niespecjalnie udana gra się sprzedaje nie powinno być powodem do lamentu, pochwały się należą tym, którzy potrafią średni produkt sprzedać i umiejętnie podkręcić na niego hype. Przyznajcie się ile osób zwróciłoby uwagę na Hellgate: London gdyby nie umiejętne podtrzymywanie zainteresowania? Gdyby nie te i inne obietnice i założenia jakie miała spełniać gra, gdyby o tym nic nie mówiono nikt by nawet nie wiedział o tej grze. STALKER też zaczynał podobnie, zapewne potencjalni wydawcy nawet nie popatrzyliby się w stronę Ukraińców gdyby nie ich pierwsze szumne zapowiedzi jaka to gra by nie była, a była w czterech literach wtedy. Te zapowiedzi ściągnęły poważnych inwestorów i gra w końcu wyszła. Nie widzę więc sensu załamywania rąk nad taką sytuacją, zapewne gdzieś tam w otchłaniach światowej sieci jest gra doskonała ale autor wyszedł z założenia że dobry produkt sam się sprzeda i ani słowem o niej nie pisnął. Możesz położyć poprzeczkę bardzo wysoko i spróbować do niej doskoczyć albo możesz nic nie robić, przynajmniej nikt porażki nie będzie wytykał. Prosty wybór 😀

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here