Jeden z byłych pracowników firmy Midway zaskoczył dziś cały świat elektronicznej rozrywki. Okazuje się, że Patrick Goschy, bo o nim mowa w newsie, wymyślił kontroler działający na takich samych zasadach jak wiilot i nunchuck…osiem lat temu. Jego twórca sprawdzał jak tego typu rozwiązanie może się sprawdzić w grze Ready 2 Rumble na konsoli Dreamcast. Goschy nie pójdzie jednak do sądu, w którym mógłby wygrać parę albo nawet kilkanaście milionów dolarów. Dlaczego? Ano dlatego, że tworzył urządzenie w trakcie godzin pracy w Midway. Prawa do jego pomysłu należą więc do wydawcy. A zgadnijcie co ten zrobił kilka lat temu. Tak jest – odsprzedał je Nintendo. Jaki z tej historii płynie morał? Strzeżcie się wielkich korporacji. Zabiorą wam wszystko i zostawią was w samych bokserkach jak Goschyego w materiale filmowym, który umieściliśmy pod treścią newsa.
Z jednej strony byłoby mi teraz „łyso” na miejscu Goschy’ego. Z drugiej strony takie sytuacje nie są czymś nadzwyczajnym. Człowiek który wymyślił system ABS też powinien zbierać z tego profity, jednak że pracował dla Bosha to firma a nie on ma licencje na ten system. Format mp3 też wymyślił jakiś człowiek lub grupka naukowców jednak przyjmuje się że mp3 zostało stworzone przez Instytut Fraunhofera. Takich sytuacji jest pewnie setki tysięcy. Trzeba pamiętać że ludzie pracujący dla korporacji nie zarabiają mało, a mówienie że powinien coś opatentować jest bez sensu, dlaczego? Ponieważ Goschy sam w garażu nie mógłby pewnie zrobić wiimota, potrzebował do tego zaplecza firmy, tak samo jak pan od ABS’u czy mp3 nie stworzyli by swoich wynalazków w domu przy komputerze lub za pomocą zwykłego śrubokrętu lub imadła. Dlatego też profity zbierają głownie korporacje a nie pomysłodawcy.
Sie porobiło. Ciekawe. . . chyba tylko tyle można powiedzieć. Taka furrora, Wiilot od wielkiego N, a tu się okazało że skromniutkie Midway sprzedało ten pomysł wielkiemu N. No ale cóż, to Nintendo teraz pokazuje jak używać to urządzenie i jak dobrze bawić sie tym sprzętem.
normalne, ze jak pracujesz w duzej firmie, to wszystko co stworzysz najczesciej jest wlasnoscia firmy, bo ona placi ci pensje, chyba ze masz inna umowe, ale to rzadkie przypadki.
To jest tylko jedna z wielu funkcji Wiilota, więc zakładanie, że ten jeden pomysł byłby sukcesem jest co najmniej błędne. . .
Pomysł to połowa sukcesu. Dołożenie paru bajerów i stworzenie Wiilota czy Wiimota nie jest takie trudne, w porównaniu do obmyslenia solidnych podstaw tego projektu. Zgadzam się że to normalne że jak pracujesz dla korporacji to dostajesz pensję a oni prawa do twoich wynalazków. Tylko w takim wypadku twórca powinien mieć zagwarantowane wymienianie jego nazwiska jako twórcy, a nie że to firma sama z siebie coś wymyśliła. niby oczywista oczywistość ale nie wszędzie się to praktykuje.