Z każdą mijającą godziną zbliża się dzień apokalipsy. Przynajmniej dla Jacka Thompsona. Już całkiem niedługo miliony graczy zanurzą się w zdeprawowany do szpiku kości świat gdzie Iwan Iwanowi wilkiem. Pomieszczenia mieszkań na całym globie wypełniać będą wybuchy i terkotanie AK-47 przerywane wrzaskiem mordowanych ofiar. I choć do premiery GTA IV pozostało już całkiem niedużo czasu ja myślami wybiegam w przyszłość.

Czwarta część Wielkiego Złodzieja sprzeda się bez wątpienia doskonale. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Wszak to jedna z najważniejszych premier tego roku! Jednak należy postawić pytanie – co potem? Jaki będzie kolejny ruch ludzi z Rockstar kiedy już nacieszą się spaniem na poduszkach wypełnionych szeleszczącymi martwymi prezydentami? Bez wątpienia może być to miłym zajęciem, ale studio to nie byłoby tym, czym jest dziś gdyby tak łatwo siadało na laurach.

A więc co – GTA V? Pewne światło na to pytanie rzuca wypowiedź Sama Housera, jednego z założycieli studia, który zpytany o GTA MMO nie wykluczył takiej możliwości. Co więcej określił ją jako „całkowicie wykonalny i bardzo intrygujący projekt”. Choć bez wątpienia za wcześnie jest aby poważnie myśleć o takiej opcji, to jednak warto na chwilę zatrzymać się przy takiej koncepcji i nieco popuścić wodze fantazji.

Z założenia sam projekt wydaje się naturalną strategią firmy. Olbrzymie sukcesy singleplayerowych części serii zbudowały potężną rzeszę fanów, którzy mogliby stanowić potencjalny target dla takiego produktu. Co więcej, charakter gry jest niczym stworzony właśnie do masowej rozgrywki. Olbrzymie, wirtualne miasta pełne graczy. Tematyka zaś doskonale zarysowuje podział na charaktery białe (policja) i czarne (organizacje przestępcze) odwołując się niemalże do archetypu walki dobra ze złem. Któż z nas w dzieciństwie nie bawił się w policjantów i złodziei?! Teraz dostalibyśmy taką możliwość w iście masowej skali.

Jasno zarysowany podział między dobrych, a złych (gwarantowany odpowiednio skonstruowaną mechaniką gry) nie wyklucza istnienia szarej strefy. Zarówno siły policyjne, jak i przestępcy mogliby wprowadzać swoich ludzi w szeregi przeciwnika. Niczym w „The Departed” z Di Caprio i Jackiem Nicholsonem. Odpowiednia konstrukcja gry gwarantowałaby aby miasto nie zamieniło się w chaotyczny i wrzący kocioł. Możliwe, że można by to jakoś powiązać ze strefami wpływów czy ekonomią – tak, aby chaotyczna strzelanina po prostu się nie opłacała bo niosłaby ryzyko ujawnienia lokalnych interesów mafii.

Nowi gracze trafialiby do akademii policyjnej i na patrole, aby potem awansować w szeregach policji zapełniając wirtualne komisariaty w stopniach detektywów i wyższych stopniem gliniarzy. Każdy komisariat mógłby mieć ograniczoną pojemność, a stojący na jego czele decydowałby o jego działaniach – harmonogram patroli, rewiry działań, ustawianie priorytetów spraw etc. Najbardziej zaawansowani graczy zyskiwaliby dostęp do opcji strategicznych, gdzie działania sił porządkowych obserwowaliby z poziomu planowania akcji – rozbijania gangów, zakładania podsłuchów, agentów etc. Poza policją można by graczy rekrutować do organizacji typu FBI, DEA etc.

Analogicznie sytuacja wyglądać by mogła po złej stronie. Od zwykłego chuligana, który dostaje się w szeregi gangu po „cappo di tutti cappi”. Awansuje, ścigany przez rekrutów akademii policyjnej zaliczając drobne przestępstwa. W końcu większe zlecenie i wejście do gangu. Szefowie tychże poruszaliby się z obstawą, decydowali o szerszej strategii działań zarówno na niwie przestępczej jak i ekonomicznej.

Wyobraźcie sobie taką sytuację: szef gangu kontrolującego południową część miasta wybiera się na spotkanie z bossami pozostałych dwóch do opuszczonej fabryki na obrzeżach miasta. Towarzyszy mu najbliższe otoczenie. Przejazd odbywa się po ściśle zaplanowanej trasie znanej tylko najbliższym współpracownikom. Nieco wcześniej siłom policyjnym udaje się wprowadzić tajniaka w szeregi gangu. Temu udaje się zdobyć trasę przejazdu. FBI szykuje zasadzkę. Samoloty, helikoptery, blokady, wreszcie szaleńczy pościg ulicami miasta.

A przecież taki scenariusz wcale nie jest trudny do zrealizowania. Biorąc pod uwagę dzisiejsze możliwości komputerów stworzenie takiego systemu jest jak najbardziej w zasięgu twórców. Oczywiście taki projekt musiałby być dobrze przemyślany i opracowany, ale sama myśl o zasiedleniu miasta i powolnym obserwowaniu jak wykluwają się pierwsze gangi, powstają pierwsze komisariaty wywołuje uśmiech na twarzy. Gangi łączące się w większe mafijne struktury, spotkania bossów tych organizacji (niczym gildii), ustalanie stref wpływów. Przy odpowiednich narzędziach można by z tego zrobić doskonałą grę, która nie miałaby przez długi czas sensownej konkurencji. Co ważne, zabawa wbrew pozorom wcale nie musiałaby się zamienić w permanentną strefę wojny. Wystarczyłoby odpowiednio regulować rynek broni i ceny sprzętu, aby ograniczyć w pewnym stopniu tego typu zachowania. Wsparte innymi jeszcze mechanizmami mogłoby doskonale studzić zbyt popędliwych graczy.

Rolę miejscówek mogłyby odgrywać największe miasta świata. Każde ze swoją specyfiką, własnymi gangami, policją o różnym temperamencie (definiowanym przez samych graczy, którzy tworzyliby jej szeregi). Ewentualne transfery przestępców uciekających przed stróżami prawa mogłyby tylko podnieść atrakcyjność zabawy. Gangster z NY trafiający do Moskwy czy brazylijskiej faweli olbrzymiego Rio? Dlaczego nie?!

A to tylko stwarza dalsze możliwości do rozwoju karteli narkotykowych i tym podobnych organizacji. Także policja mogłaby funkcjonować na poziomie Interpolu czy innych międzynarodowych struktur.

Nie wiem jak Wam, ale mnie taka wizja bardzo przypadła do gustu, a przecież to efekt przemyśleń jednej osoby i zaledwie kilku minut – co można by wymyślić wiedząc, że taki projekt zostanie później zrealizowany? Odpowiedź pozostawiam Wam i ludziom z Rockstara. Wierzę, że wcześniej czy później pójdą właśnie w tym kierunku. A wtedy nie chciałbym być na miejscu Jacka Thompsona i TV FOX…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. A czy przypadkiem nie powstaje juz gra MMO o policjantach i zlodziejach? Nazwa jakos wypadla mi z glowy, ale pmietam ze jakis czas temu czytalem o takim tytule, ktory mialby sie pojawic na PC. Jolo- Pomysl fajny, tylko juz widze jakby w gre zaczely by grac dzieci neo oraz chinscy farmerzy. Cala otoczke by szlag trafil. Ale pomarzyc zawsze mozna 😉

    • A czy przypadkiem nie powstaje juz gra MMO o policjantach i zlodziejach? Nazwa jakos wypadla mi z glowy, ale pmietam ze jakis czas temu czytalem o takim tytule, ktory mialby sie pojawic na PC.

      APB (All Points Bulletin) – gra tworzona m. in. przez byłego developera z R* ;p Mimo wszystko uważam, że ta gra nie odniesie nawet takiego sukcesu jak singlowe GTA. Choćby GTA MMO pojawiło się za 5 lat to i tak zrówna wszystkie swoje klony z ziemią. Taka prawda.

  2. jak czytalem ten tekst to sobie wyobrazalem jak to bedzie wygladac. No i powiem ze, ze ladnie to wygladac bedzie jak tworcy pojda ta droga co ty 🙂

  3. za dużo problemow. wyobrazcie sobie ze juz jestescie tym mafiosem – ok. ale musielibyscie dzien w dzien grac, bo wystarczylby tydzien przerwy w grze, aby wirtualny swiat zmieniulby sie bardzo. wtedy wracasz do gry a tu „zonk”chyba ze np. serwery dzialalyby w tych samych godzinach, np. od 20 do 23

  4. W jakiejkolwiek grze mmo w której prowadzisz gildię (zakładając że gra ma odpowiedni system ekonomiczny i militarny) zmiany następują bardzo szybko. Takie Eve np.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here