Obiecanki, cacanki! Rokrocznie panowie z EA Sports obiecują graczom małe rewolucje, liczne nowe rozwiązania i to magiczne “coś, czego dotąd nie widziały ludzkie oczy”. Powiadam wam, naiwnym jest ten, kto ciągle w to wierzy!
Pierwsze co rzuca się w oczy w nowej odsłonie FIFY to poprawiona rozgrywka – tym razem jest zdecydowanie bardziej żywy i mniej schematyczny niż miało to miejsce dotychczas. Zawodnicy nie zawsze opanowują piłkę, która często odskakuje i ucieka spod nogi – ten element nie był tak dopracowany w edycji 06, teraz jest dużo lepiej. Zmiany na lepsze widać także podczas dryblingów, które tym razem nie są pustymi skryptami, ale ich sukces zależy od kilku czynników. Jak piłkarz jest fajtłapą to nawet trzydzieści metrów wolnego pola i najlepsze korki na rynku mu nie pomogą i potknie się o piłkę! O!
Pro Evolution… Gameplay
Błysk Fleszy…
Gameplay ewoluował także w kwestii poruszania się zawodników po stadionowej murawie – tym razem widać rzeczywisty rozmiar boiska i proporcje piłkarzy względem jego nawierzchni – nie ma mowy o sytuacji, kiedy rajd lewą czy prawą flanką trwa ułamek sekundy – biegnie się i biegnie. Znów realizm dominuje nad przyjemnością z rozgrywki, niestety. Na mozolne konstruowanie ataków ofensywnych z pewnością spory wpływ ma także zachowanie obrońców przeciwnej drużyny. Tym razem naprawdę próżno jest szukać akcji “na aferę”. Zdecydowanie skuteczniejsze okazują się rozwiązania taktyczne z dużą liczbą krótkich i długich podań, a także szybkich przerzuceń piłki z jednej na drugą stronę. Bez dobrych skrzydłowych trudno coś ugrać.
Ronaldinho, czaruś, czaruś…
Jeżeli już o realizmie mowa – w niektórych momentach akcentowany jest aż do przesady, w innych z kolei to co widzimy na ekranie zupełnie mija się z rzeczywistością. Ja rozumiem, że największe gwiazdy futbolu potrafią raz na jakiś czas popisać się świetnymi zagraniami, ale sytuacje, w których co piąty strzał to efektowne nożyce w powietrzu czy główki wywalczone po koźle to już drobna przesada. Bardzo dobrze z kolei prezentują się bramkarze – ich reakcje były jednym z mocniejszych punktów edycji 06 i teraz jest podobnie – choć nieco inaczej. Na przestrzeni lat widać, że to właśnie golkiperzy najmocniej ewoluowali w serii.
Chwyta za serducho, nie?
Całość rozgrywki prezentuje się całkiem nieźle, jednak kolejnym aż do przesady realistycznym elementem jest fakt, że zdecydowanie zbyt duża jej część skupia się na samym środku boiska. Oczywiście nie marzę w tym miejscu o scenariuszu “akcja za akcją”, ale jednak trochę więcej dynamizmu by się przydało, a już na pewno na złe by grze nie wyszło. Bardzo dobrze prezentują się te wszystkie zagrania, podania, dryblingi, wrzutki w pole karne czy cornery. Tym razem zmieniono system ich egzekwowania; nie ma żadnych strzałek; wszystko robi się “na wyczucie”. I powiem wam, że tak jest lepiej, chociaż z pewnością trzeba będzie się przyzwyczaić. Mimo tego utrudnienia bramek jednak pada nadal bardzo dużo, czasem może wręcz zbyt wiele.
Sędzia kalosz!
Jednak to nie one są główną zmorą FIFY 07. Gra w ataku jest jak najbardziej OK, natomiast prawdziwym koszmarem okazuje się defensywa. Odbiór piłki okazuje się najłatwiejszy w sytuacji… kiedy przeciwnik poda nieprecyzyjnie piłkę i po prostu uda się ją przechwycić. Tragicznie wypadły wślizgi, które teraz nie są w stanie nawet zatrzymać przeciwnika. Natomiast jeśli już jakimś cudem się to uda, to praktycznie stuprocentowym pewniakiem jest rzut wolny. Nawet wprowadzenie przywileju korzyści na wiele się nie zdaje, bo ten system nie umywa się do tego z Pro Evolution Soccer 5. Nie dość, że sędzia jest przewrażliwiony na punkcie twardej gry, to najwyraźniej jest ślepy, bowiem zdarza mu się popełniać błędy. I to jakie! Jedną z bramek strzeliłem wybijając piłkę wprost z rąk bramkarza. Z tego co wiem, za coś takiego grozi czerwona kartka. Sędzia uznał gola.
Do przerwy – 0:0
Graficznie, jak co roku, jest naturalnie całkiem ładnie. Fantastycznie odwzorowanie stadionów oraz piłkarzy znanych z okładek prasy i ekranów telewizorów z pewnością zyska sobie sympatię graczy. I to tyle – na sam początek. Pierwszy zbiór refleksji po zetknięciu się z FIFĄ 07. Wiele z nich może ulec weryfikacji, bo jak wiemy gra ta niestety zwykle traci przy bliższym poznaniu. Jak dzieło EA Sports sprawdza się z perspektywy pełnych 90 minut? O tym już niebawem w Valhalla.pl!
„Bardzo dobrze z kolei prezentują się bramkarze – ich reakcje były jednym z mocniejszych punktów edycji 06 i teraz jest podobnie – choć nieco inaczej” – nie zgodze sie z ta opinią!!! bramkarze w 06′ to najwieksze dno jakie kiedykolwiek widzialem. przykladow jest wiele, a podam jeden. Często po wyjsciu sam na sam, kiedy piłkę otrzymuje sie w okolicach linii srodkowej, biegnie przez polowe boiska a pozniej mozna z nia wbiec w bramke centymetry obok bramkarza on tylko stoi i sie patrzy!!! Przypominam ze mowie o Fifie 06. Takich bledow jest o wiele wiecej. . .
Niby tak, ale jednak w porównaniu do Fify 2005, to co w 06 prezentowali golkiperzy to było niebo a ziemia. Szczególnie fajna była ich animacja i te robinsonady. Teraz jest podobnie :). A bramkarz wybiega z bramki tylko jeśli naciskasz W, chociaż nie wiem czy dobrze zrozumiałem Twoje słowa 🙂
chyba chodzi o bramkarza przeciwnika. . .
no wlasnie chodzi o bramkarza przeciwnika a jemu W naciskac nie wypada:)
Ludzie FIFA to dno, jedyne dobre gry piłkarskie to PES’y!!!!!!!
odezwał sie fachowiec 😛