Zabawki

Narzekać nie mogę także na ilość sprzętu udostępnionego naszemu agentowi. Kupować i modyfikować możemy pistolety, półautomaty, karabiny szturmowe i strzelby. Broń palna wykorzystuje różne rodzaje amunicji i ulepszeń takich jak tłumiki, celowniki, zmodyfikowane magazynki czy obudowy z ultralekkich materiałów. Do tego wszystkiego dochodzą wybuchowe niespodzianki takie jak granaty czy broń rażąca sprzęt elektroniczny impulsem elektromagnetycznym. Nabędziemy też pancerze oferujące większą wytrzymałość albo pozwalające ciszej się poruszać. Je również możemy modyfikować. Listę przedmiotów uzupełniają apteczki, zastrzyki z adrenaliny czy dane wywiadowcze ułatwiające przechodzenie misji. Jest tego naprawdę bardzo dużo i za ten element gry należą się jej autorom słowa uznania.

Podobały mi się także trzy mini gry zawarte w recenzowanej produkcji, choć do jednej z nich (hakowania) trzeba się przyzwyczaić. Kto tego nie zrobi, ten będzie musiał unikać włamywania się do komputerów, inaczej przybliży się do siwizny.

Gadu gadu

Podobały mi się także postaci zamieszkujące świat Alpha Protocol. Na swej drodze spotkamy tajemniczych albo wyszczekanych współpracowników, podwójnych agentów, korporacyjnych sługusów, ćpunów, informatorów alkoholików, najemniczki i zwykłych rosyjskich czy azjatyckich gangsterów. Oczywiście jak na porządnego agenta przystało, Thorton może zaciągnąć część spotkanych kobiet do łóżka. Na różnorodność znów nie możemy tu narzekać, a i spotkania, i konwersacje z wirtualnymi ludźmi mogą się podobać.

Po co gadać?

Duża w tym zasługa nieźle napisanych dialogów. Ich autorom udało się nawet kilkakrotnie mnie rozbawić, co naprawdę zdarza się rzadko. Samo prowadzenie rozmów sprowadza się do wybrania jednej z trzech opcji, które miały odzwierciedlać postawy charakterystycznych postaci ze świata filmu – grzeczny (Bond), agresywny (Bauer) lub profesjonalny (Bourne). Kolejnym atutem konwersacji jest to, że ich odpowiednie prowadzenie sprawi, że rozmówca nas polubi albo znienawidzi. Nastawienie innych do Thortona może mu dać pewne korzyści albo utrudnić przechodzenie poszczególnych misji. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by nielubianych osobników zabijać w trakcie rozmów. Alpha Protocol oferuje nam całkiem dużą swobodę. Szkoda tylko, że poszczególne opcje dialogowe trzeba wybrać w kilka sekund. Doprowadza to do sytuacji kiedy pod koniec zdania wypowiedzianego przez jakąś postać, nagle chcemy wybrać inną opcję, a nie mamy już na to czasu. Zdarza się więc, że mówimy nie to, co chcieliśmy.

Buggerfall

Wymieniłem już kilka drobnych wad recenzowanej produkcji. W większym stopniu nie odbierają one jednak radości płynącej z przechodzenia Alpha Protocol. Niestety w dziele studia Obsidian znajdziemy dziesiątki innych błędów, które praktycznie rozkładają je na łopatki. Ciężko je wszystkie zliczyć, ponieważ jest ich tak dużo. Są to rzeczy takie jak słaba animacja Thortona czy broń „przyklejona” do powietrza wokół jego ud. To jednak dopiero początek wyliczanki. Fatalnie zachowuje się także SI komputera. Przeciwnicy albo nas nie widzą, kiedy powinni, albo nie reagują na nasze posunięcia. Kiedy indziej potrafią nas wypatrzyć nawet w chwili kiedy zza ściany wystają nam dwa włosy albo bez celu biegać jak kurczaki z urżniętą głową.

Niezbyt dobrze działa system korzystania z osłon. Do końca nie wiadomo, gdzie możemy się schować, a gdzie nie. Agent specjalny potrafi przeskoczyć murek czy zeskoczyć z jakiejś platformy tylko w tym miejscu, w którym pozwolili mu na to autorzy. O większej swobodzie ruchów nie ma tu mowy.

Na pewno nie trafisz

Również strzelanie wypada słabiutko. Gra korzysta tu z jakichś statystyk, które nigdy nie są nam pokazywane. Wystrzelanie pięćdziesięciu czy nawet stu pocisków z półautomatu może się skończyć podziurawieniem ściany, a nie przeciwnika. Podobnie jest z każdą inną bronią. Strzelanie z pistoletu z odległości kilkunastu centymetrów często kończy się…wiadomo czym. Do tego wszystkiego dochodzą znikające ikony pokazujące przedmioty w trakcie misji czy idiotyzmy doprowadzające do tego, że bardziej opłaca się biec na wroga i okładać go pięściami niż strzelać do niego. Momentami Alpha Protocol sprawia wrażenie gry, która została wypchnięta za drzwi przed wejściem w fazę beta. A przecież Obsidian dostał kilka dodatkowych miesięcy na dopracowanie tych niedociągnięć. Co robili pracownicy przez ten czas? Nie wiem, ale raczej nie miało to nic wspólnego z pracą.

My name is Thorton

Gra działa w oparciu o Unreal Engine 3, czego prawie nie widać. Na podstawie silnika Epic Games można zrobić śliczne produkcje, ale Alpha Protocol nie jest jedną z nich. Nie oznacza to jednak, że jest źle. Część lokacji ma swój wyjątkowy charakter. Podobnie jest kryjówkami naszego bohatera. Również modele broni prezentują się nieźle, a oko można zawiesić także na niektórych postaciach. W Alpha Protocol spotkamy się jednak ze słabymi efektami cząsteczkowymi i animacją czy kiepsko zastosowanym efektem rozmycia. Generalnie grze bliżej jest jednak do stanów średnich niż do porządnego produktu wydanego w 2010 roku.

Sytuację w pewnym stopniu ratuje udźwiękowienie. Szczególnie podobała mi się tu muzyka idealnie dopasowana do tego, jak wyobrażam sobie szpiegowskie klimaty i tajne misje wykonywane w różnych częściach świata. Również aktorzy wcielający się w poszczególne postaci zasługują na słowa uznania. Słucha się ich z przyjemnością, a barwa ich głosu jakoś momentalnie urzeczywistnia wirtualnych bohaterów. Niestety o wiele słabiej jest z odgłosami towarzyszącymi strzelaniu czy wybuchom. Tu Obsidian powinno było zaprezentować coś z mocą, a tej niestety brakuje.

Szpiedzy tacy jak my

Alpha Protocol jest jedną z tych produkcji, które ciężko ocenić, a nawet po przyznaniu jej noty, ma się wrażenie, że niespecjalnie pasuje ona do gry. Osoby lubiące szpiegowskie klimaty, gry fabularne powinny przetestować ten tytuł. Potrzeba jednak wiele samozaparcia, by przymknąć oko, a w zasadzie zagryźć zęby i przeboleć dziesiątki większych i mniejszych błędów zawartych w dziele studia Obsidian. Jeśli myślisz, że jesteś w stanie to zrobić, to recenzowany produkt może ci zapewnić wiele godzin zabawy. Ci, którzy wolą zachwycać się ślicznymi grami nie atakującymi bugami z każdej strony, powinni sobie darować spotkanie z agentem Thortonem.

Szkoda, że amerykańskie studio nie potrafiło dopracować swojej nowej pozycji. Drzemie w niej duży potencjał – chętnie zagrałbym w jego kontynuację. Obawiam się jednak, że Alpha Protocol nie podbije list przebojów i na zawsze pozostanie jednym z tych klimatycznych tytułów, o których lepiej posłuchać niż samemu w nie zagrać.

Dobrych gier szpiegowskich jest jak na lekarstwo. Dobrych czyli takich, które łączą akcję, ponadprzeciętną fabułę, świetny klimat, gadżety i kilka innych atrybutów nieodłącznie związanych z przygodami tajnych agentów. Dlatego też z niecierpliwością wypatrywałem nowego dzieła studia Obsidian – tytułowego Alpha Protocol – które miało zaspokoić mój „szpiegowski głód”. Miało ono dać mi to wszystko, przy okazji pokazując, czego można się spodziewać po twórcach Fallout: New Vegas.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Moje 3 grosze. Wieki temu oprawa graficzna pozostawiała więcej niż wiele do życzenia, a mimo to zagrywaliśmy się w gry, bo miały fabułę, akcję itp. w AP niczego z tych rzeczy nie brakuje. Narzekanie na „pistolety w powietrzu” to przykład pewnego rodzaju uzależnienia od grafiki w dzisiejszych czasach. Zbyt często „bugi” graficzne przysłaniają ludziom radość z gry. Wracając do plusów (IMHO):Fabuła dość ciekawa (aczkolwiek spłycona miejscami troszkę za bardzo – czyżby planowali film i musieli się zmieścić w 120 minutach ;). Akcja dość szybka. . . nawet w misjach „skradanych” przyprawia o dreszczyk. Misje rzadko mają taki sam cel jedna po drugiej więc nie czuje się monotonii gry. Podobnie z oprawą dźwiękową. Świetnie dopasowana, nienachalna ale budująca nastrój. Dla mnie bomba. Walka z przeciwnikami. . . no tutaj niestety zgadzam się z Katmay’em. To co zrobili z SI woła o pomstę do nieba. A używanie broni. . . jest zgoła komiczne. Metoda na „rozpędzonego ninje” jest najskuteczniejszym gwarantem dopadnięcia przeciwnika zanim ten nas zastrzeli 😉 Nie wiem czy istnieje możliwość patch’owania SI ale jeśli tak, to mam nadzieje, że ta część zostanie poprawiona. Ja bawiłem się (a w zasadzie bawię, bo mam jeszcze kilka kroków do końca) świetnie. Gra odbiega od utartego schematu strzelania do wszystkiego i to dla mnie plus. Fakt wpływania na jej przebieg poprzez rozmowę bądź czyny (np. komplement dla jednej z kobiet podczas gdy inna słyszy 😉 strzeżcie się panowie) sprawia że faktycznie chce się grać więcej niż jeden raz. I jeśli ten fakt zasługuje tylko na 6. 8 to faktycznie masz Drogi Recenzencie baaardzo wygórowane wymagania. Mnie się często nie zdarza, żebym przeszedł grę 2 razy a z AP na bank spróbuję.

  2. Narzekanie na „pistolety w powietrzu” to przykład pewnego rodzaju uzależnienia od grafiki w dzisiejszych czasach. Zbyt często „bugi” graficzne przysłaniają ludziom radość z gry.

    To co nastepne???-cofniemy sie do czasów Atari?(wtedy nie bylo mozliwosci,wiec stawiano na grywalnosc)Mamy dostepne dobre karty graficzne,wiec gry maja byc robione na dobrym poziomie-graficznym(chodzi o bugi) równiez-to nie jest przeciez jakas -sobie tam- gierka ze studia w Burkina Faso czy na Ukrainie -tylko znanego wydawcy!Taka ilosc bugów w grze dowodzi,ze wydawca nie potraktowal odbiorców powaznie,nie pierwszy i nie ostatni raz:(-tak wiec,powinno sie to (bugi,niedociagniecia)pietnowac. To co,teraz juz nawet porzadnie ‚napisac’i sprawdzic gry im sie nie chce?!A mi sie nie chce kupic tego niedopracowanego szajsu. . . Ps. Ocenilbym jeszcze nizej ten ‚pólprodukt’

  3. Obcy – zwróć uwagę na to, iż zaznaczam, że sam też się zagrywałem w AP. Jest to jednak recenzja i takie rzeczy jak wisząca w powietrzu broń po prostu trzeba w niej wymienić. To, że kiedyś bawiliśmy się brzydszymi grami nie ma tu żadnego znaczenia, za błędy leci w dół ocena gry. I nie, nie mam wygórowanych wymagań. Produkt wrzucony w takim stanie na sklepowe półki po prostu nie zasługuje na wysoką ocenę nawet jeśli jest w nim kilka naprawdę udanych patentów.

  4. No ja mam inne podejście. . . fakt, że mam telewizor Full HD i dźwięk DTS MA nie sprawi, że zaneguje film, który tych standardów nie trzyma. Dla mnie liczy się „fun”. Wole niedopracowaną aczkolwiek dobrą rozgrywkę od nudnego gniota ociekającego DX11. Ale jak zaznaczyłem całość wpisu jest tylko MOIM spojrzeniem na tę sprawę. Jeśli cofnięcie się do czasów atari ma przywrócić miodność produkcjom dla graczy to jestem za 😉 Zagrywam się w puzzle quest i nie brakuje mi tam „renederingu z cell-shadingiem” i nie ubolewam nad tym, że moc obliczeniowa mojej karty grafiki leży odłogiem. Inna sprawą jest SI i „broń palna” w AP ale to akurat już integralna część rozrywki i to wkurza mnie również.

  5. Ale to jest przeciez Bugsidian. Gdyby wydali grę bez bugów, to byłoby to zupełnie nie w ich stylu ; ). Tradycje trzeba podtrzymywać.

  6. Jeśli cofnięcie się do czasów atari ma przywrócić miodność produkcjom dla graczy to jestem za 😉 Zagrywam się w puzzle quest i nie brakuje mi tam „renederingu z cell-shadingiem” i nie ubolewam nad tym, że moc obliczeniowa mojej karty grafiki leży odłogiem.

    Ja też się zagrywałem. Gra jest malutka, ale nie atakuje taką ilością błędów jak AP. Dlatego też dostała od nas wysoką ocenę.

  7. Dla mnie liczy się „fun”. Wole niedopracowaną aczkolwiek dobrą rozgrywkę od nudnego gniota ociekającego DX11

    -no,zgodze sie w polowie,nie chodzi mi o ‚wystrzalowe’efekty np. DX11,tylko nie moge 2 faktów polaczyc: bugi = dobra rozgrywka (fun),no nie moge. . . U mnie jest takie rownanie: bugi=brak dobrej rozgrywki+irytacja+lekcewarzenie mnie+poczucie wydanej kasy na niedopracowany produkt. . .

  8. Dawno tu nie komentowałem, ale w przypadku AP muszę. Siedziałem w pubie lekko zakręcony piwem i słuchałem opowieści kumpla, jak wkręcająca i fajna jest Alpha Protocol. Obiecał pożyczyć za tydzień, ale tak mnie nakręcił, że nie wytrzymałem. Zebrałem swoje śmieci i poszedłem do hipermarketu – jedynego miejsca gdzie można kupić grę po 22 :)Kupiłem, zainstalowałem, odpaliłem. . . I zawód. Kurde. Mogłem wziąć Splinter Cella, a wziąłem ten badziew. Animacja – szok że gra w 2010 która nie jest budżetówką tak może wyglądać. Grafa badziewna, a i tak chwilami potrafi mi skakać na moim kompie (czego nie robią nowości jeśli są lekko okrojone graficznie). No i jak tu spokojnie grać, jak mam wrażenie wyrzucenia 120 zł i wyjścia na głupka?Ale grałem. Kolejnego wieczora znów. I trzeciego z kolei. Teraz siedzę w firmie i nie mogąc doczekać się zagrania w AP przelatuję net w poszukiwaniu czegoś ciekawego o grze. Wpadam tu i przypominam sobie waszą reckę. Owszem, pierwsze wrażenie z grą jest strasznie słabe. Ale później, jeśli ktoś lubi fabułę i klimat. . . Prze gra. Nie żałuję kasy i czasu. I nie mogę się doczekać, by znów chyłkiem przemykać z plecami przeciwników i manipulować rozmówcami.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here