NCsoft, znane ze stworzenia m.in. Lineage II: The Chaotic Chronicles i Dungeon Runners czy wydania Guild Wars i City of Heroes, po raz kolejny uderza w rynek gier MMO. Tym razem za pomocą kolejnej gry swojej własnej produkcji – Aion: The Tower of Eternity. Tytuł, który w Korei zadebiutował w listopadzie ubiegłego roku, wystartuje w Europie i Stanach Zjednoczonych jesienią. Nam zaś przypadło wziąć udział w beta testach pierwszych etapów gry.
Już na wstępie warto zaznaczyć, że NCsoft zdecydował się podzielić okres testowy według pewnego harmonogramu. Co za tym idzie, twórcy udostępnili nam jedynie część świata i ograniczyli drogę rozwoju. Nasze pierwsze kroki w Elysei, jak przystało na grę MMORPG, rozpoczynamy od standardowego stworzenia własnej postaci…
From zero…
Wybór klasy
Należący do nas wirtualny awatar może reprezentować jedną z czterech bardzo standardowych klas. Mamy tu więc wojownika, pełniącego klasyczną rolę tanka, zwiadowcę (łowca i łotrzyk w jednym), a także maga i kapłana. Menu kreacji dokładnie opisuje właściwości każdej z nich, dobrze wyróżniając statystyki, ulegające zmianie także w zależności od wybranej płci. Podobnie, jak w Lineage II, w czasie dalszej zabawy w Aion będziemy zmuszeni do wybrania specjalizacji, jednak o tym później.
Już w tym miejscu następuje pierwszy szok. Okazuje się, że zespół odpowiedzialny za grę stworzył jedno z najbardziej rozbudowanych narzędzi odpowiedzialnych za modyfikacje wyglądu bohatera. Funcom ze swoim Age of Conan podniósł odrobinę poprzeczkę, jednak została ona przeskoczona bez trudu. Gra sama losuje pierwszy wygląd, jednak bez problemu możemy stworzyć zupełnie inną postać, modyfikując każdy najmniejszy element. Jesteśmy wprost zalani dostępnymi fryzurami, oczami, ustami i innymi elementami twarzy i ciała. W edytorze można spędzić dobre kilka godzin. Choć mój wybór ostatecznie padł na mężczyznę wojownika, odniosłem wrażenie, że wśród żeńskich elementów „asortyment” był odrobinę szerszy.
…trough zero…
Wysokopoziomowe zbroje? Nie dla betatesterów
Po kilkunastu dalszych kliknięciach, jako jeden z przedstawicieli Elyos, jednej z dwóch obecnych w grze frakcji, a jedynej dostępnej w czasie pierwszego weekendu, wkroczyłem do Elysei. Pierwsza z krain, Poeta, stanowi swoistą lokację startową i pozwala graczom dotrzeć do dziewiątego poziomu doświadczenia. Wtedy to bohater staje się Daevą – zyskuje skrzydła i może wybrać jedną z dwóch subklas/specjalizacji. Już na starcie zauważamy, że Aion czerpie garściami z innych gier sieciowych. Osoby, które miały styczność z Age of Conan, World of Warcraft, Lineage II, Warhammer Online czy inną, podobną grą, zwyczajnie pominą wszelkie wskazówki i popędzą w świat. Poza drobnostkami, nie ma tu nic – przynajmniej na początku – co wymagałoby drastycznej zmiany przyzwyczajeń.
Odwieczną bolączką gier MMORPG jest schematyczność zadań i w przypadku Aion, przynajmniej na wczesnych etapach, nie widać by dzieło NCsoft zrywało z tą regułą. Wciąż większość czasu spędzamy na zabijaniu much/większych much/dużych much i odpowiedniku tej skali dla robaków, grzybków, świń, wilków i innych przedstawicieli fauny i flory. Poza tym otrzymamy questy pokroju „zbierz Y przedmiotu X”, „znajdź Z” czy „zanieś W do U”. Gdy pula zadań ulega wyczerpaniu, trafiamy do nowej wioski/miasta i zaczynamy wszystko od początku. Istnieją co prawda misje łączące się z kampanią, jest ich jednak niewiele i, prócz lepszego zarysowania fabuły, nie wyrywają się one z utartego schematu.
Odrobinę pracy można też było włożyć w system quest-trackingu. Co prawda opisy zadań są dość klarowne, a część z nazw służy w nich jako odnośniki do wpisów encyklopedycznych, jednak po kilku miesiącach gry w WAR brak mi jasnego zaznaczania obszaru poszukiwań na mapie i jej miniaturowej wersji.
Tu powinien pojawić się komentarz o zabarwieniu seksistowskim
Miłym aspektem beta testów było zaobserwowanie, jak rodzą się pierwsze gildie. Ludzie w zadziwiający sposób potrafią szybko wykryć, jak mogą ułatwić zabawę sobie i innym. Po „wyczyszczeniu” wszystkich questów w Poecie, większość z grających dociera do około 7 lub 8 poziomu doświadczenia. Dotarcie do 9 możliwe jest więc przez mozolny, nudny grind i wybijanie odradzających się zwierzątek. Kilkuosobowe grupy, przyozdobione tagiem gildii, stały się więc nieodłącznym widokiem każdej z mini lokacji. W końcu i mi udało się awansować, przyszedł więc czas na „Wniebowstąpienie”.
…to Hero
To właśnie wydostanie się z lokacji startowej i pierwsze użycie skrzydeł są tym, do czego najbardziej dążyli wszyscy. Nie będę ukrywał, że poczułem się rozczarowany tym, czego doświadczyłem. Choć ograniczony czas pozwolił mi na zaledwie kilka godzin „uskrzydlonej” zabawy, nie odczułem w ich trakcie nic, co odróżniałoby Aion od innych gier MMO. W Sanctum, gdzie stałem się Daevą, następnie w Verteron, gdzie wykonałem pierwszy prawdziwy lot, nie czekało mnie nic zupełnie różnego od doświadczeń z Poety. Samo latanie możliwe jest tylko przez minutę, jednak byłoby zupełnie wystarczające, gdyby nie – uwaga! – fakt, że istnieją niewidzialne bariery. Przykładem jest tu wspomniane Verteron, wokół którego można bezkarnie szybować. Jednak podążając za questami, udając się na północny wschód, zostajemy zmuszeni do lądowania i spaceru pieszo do sąsiedniej wioski.
Alvin 20 lat później
Olbrzymi plus dla autorów należy się za oprawę graficzną. Poeta, jak i kolejne lokacje, zachwycają na każdym kroku. W przypadku gier sieciowych w wielu wypadkach wygląd odchodzi na dalszy plan, ustępując miejsca stabilności działania. Nawet przy ustawieniu niższego poziomu detali i rezygnacji z części efektów, Aion jest naprawdę przyjemny dla oka. Choć nasze alter ego nie umie pływać, to bez wątpienia w okolicach zbiorników wodnych zatrzymamy się przynajmniej na chwilę, chcąc nacieszyć się zarośniętymi ruinami, drewnianymi chatami i żyjącym własnym życiem światem.
Testy trwają
Niesprawiedliwością byłoby oceniać Aion w tej chwili. Jest jeszcze wiele do zrobienia w tej grze, a duża część elementów nie została zapewne pokazana w pierwszym beta weekendzie. Nie zmienia to jednak faktu, że dla wielu osób, które nie spędzają w grach sieciowych 3/4 dnia, to właśnie pierwsze kilka poziomów zdobywanych przez postać decyduje o tym, czy wracają oni do zabawy. Przede mną, jako testerem, jeszcze co najmniej kilka weekendów z nowym tytułem NCsoftu. Już niebawem twórcy udostępnią startową lokację frakcji Asmodian, a po niej główne danie – wysokolevelowe PvP. To właśnie dzięki nim ogólny odbiór Aion może ulec przeobrażeniu. Czy gra święcąca tryumfy w Korei ma szanse podbić nasz rynek? Zobaczymy.
Hmmm. . . Jako fan i gracz od lat kilku L2 chyba nie będę w stanie odpuścić aiona. . . Oby pvp było największą atrakcją tej gry tak samo jak było to w przypadku l2 😉
eeee, pvp mowisz, bo mi sie zawsze wydawalo ze ncs ze swoimi lineagami to synonim grindu :>
Ja zawsze minimum expienia maximum miodnego pvp ;P To były czasy jak miałem 5k + pvp. . . . i 0 pk 😉
ewidentnie nic ciekawego, a na dobitke ten niewyobrażalnie kretyński design wyposażenia. . .
Mam inne wyobrażenie gry MMO. Bardziej mroczne bez przygłupich zbroi z bardziej realnymi zasadami istenia avatarów w grze. Więcej realizmu, nowoczesnej interakcji z otoczeniem. Bez ograniczeń z pełną florą i fałną. Prawdziwe warunki atmosferyczne z porami roku odpowiadającej realizmowi. Fizyka i grafika najwyższej półki high definition 🙂
A mi się tam podoba i na pewno obadam czy MMO wypali w Europie.
ja tęsknie za MMO z ukierunkowaniem na rozwoj postaci poprzez inne metody niż grind. . . wiem, że zabij tylu i tylu, zanieś to tam i przynieś to tu to schematy dla MMO, ale ja tęsknie za rozbudowanym craftingiem, za możliwością osiedlenia się i prowadzenia gry nie w gildii ale w świecie MMO. Coraz więcej produkcji jest nastawionych na interakcje gracz-gracz. . . OK ale dlaczego z pominięciem świata? Walka to walka. . . wyciągam miecz, rzucam czar, on rzuca czar i wyciąga młot. . . walimy sie po głowach, pijemy potiony, tniemy czy miażdżmy dalej i w koncu jednemu brakuje potionów a drugi wygrywa. . . Litości. . . A gdzie życie w świecie gry?? Zawsze rajcowało mnie tworzenie przedmiotów, zdobywanie składników, trading wokół craftingu. Pograłem w AOC jakieś 4 miesiące. . . po tym jak połowa ludzi miała takie same zbroje a moje „crafty” były gorsze od wypadających z zabitego dzika dałem sobie spokój. . . Jedyny biznes to alechemia – potionów nigdy za wiele.
Pierwsze co mi przyszło na myśl czytając twój komentarz to EVE Online ;P To MMO jest dokładnie takie, jak opisujesz, z tą niestety różnicą, że jest w świecie S-F a nie Fantasy.
dnamien. . . ano dokładnie takie jest. . . wiem bo już 3 razy zrywałem z tym nałogiem 😉
Cóż, kolejny klon L2, szkoda że nie postarali się bardziej. Jak na razie MMORPG dzielą się na 3 linie: World of Warcraft, Lineage oraz Eve Online. Niestety tylko tej ostatniej udało się uciec przed grindem. . . Chciałoby się, aby świat żył jak swojego czasu MUDy, by można było zakładać własne domy i sklepy (które mógł splądrować złodziej), uczestniczyć w życiu miast (np. wybory burmistrza), ehh. . .
Ale mi się długo to ściąga. transfer max 80 kb/s. No nic poczekamy:) dawno nie grałem w żadnego MMORPG, bo wiem jak mocno wciągają. Byłem uzależniony od Lineage II, ale teraz czysto rekreacyjnie sobie Aion ściągam:P
Obcy, polecam Ci Mortal Online. To gra, która może odpowiedzieć na Twoje oczekiwania. 29go rusza sklep, od 6go lipca będzie trwała beta (dla tych, którzy zamówią preordera), czwarty kwartał roku – wydanie. Jak chcesz więcej, sprawdź http://www.themortalonline.pl – oficjalny polski fansite. Ew. http://www.mortalonline. com – oficjalna strona.
bez urazy ale to co poczytałem i zobaczyłem w trailerze raczej mnie odepchnęło. . .
Na screenach wygląda identycznie jak Guild Wars, a jako że ten potwornie mnie nudził i wymagał poświęcania zbyt dużej ilości czasu to sądzę, że Aion też mnie nie ruszy. Dla mnie w grach najważniejszy jest klimat i fabuła a nie trzaskanie wszystkiego co się rusza (wyjątek – Diablo 2 :P).