Za komuny, wiadomo – nikt nie lubił Ruskich (pierogów). Ale kiedy mur berliński upadł i byłe kraje demoludów zaczęły wybijać się na niepodległość, tu i tam zaczęły powstawać studia producenckie, które niewielkim kosztem (w porównaniu z bogatym zachodem) zaczęły tworzyć gry komputerowe. Powolutku studia te stawały się coraz silniejsze, pewniejsze siebie i teraz takie nazwy jak Bohemia (Czechy), Ubisoft Romania (no comment) czy People Can Fly (Polska) kojarzą się wszystkim jak najlepiej. A co tam słychać za naszą wschodnią granicą?
Początki – jak zresztą we wszystkich branżach – były bardzo trudne. Podobnie jak Polacy, Rosjanie, Ukraińcy i inni mieszkańcy ex-ZSRR zaczynali od prostych platformówek i podróbek gier LucasArts. Ekstremalnie niskie nakłady finansowe, połączone z dużą ambicją kilkunastu ludzi, siedzących w opustoszałej fabryce, gdzieś w Kijowie, początkowo nie napawały optymizmem. Siermiężne, brzydkie i często nieudolnie kopiujące zachód – taka była prawda o grach ze wschodu.
Ale niemożliwe jest, żeby w kraju tak wielkim, jak Rosja, nie było geniuszy. No i znaleźli się. Powolutku, powolutku, to wyskoczył K-D Lab ze swoim ekstremalnie zakręconym Vangers: One for the Road, to znowu SSI zleciło rosyjskiemu Eagle Dynamics stworzenie niezwykle zaawansowanego symulatora lotu – SU-27 Flanker – i powoli zaczynało kiełkować coś dobrego… Wschodnimi produkcjami coraz bardziej zaczynali się interesować zachodni wydawcy i…
I przyszły naprawdę dobre gry zza Buga, a Rosjanie i Ukraińcy zaczęli się specjalizować. A to uderzyli GSC Gameworld i ich Kozacy czy Sudden Strike. A to Oleg Maddox praktycznie własnoręcznie przedłużył żywot zasłużonego gatunku symulatorów militarnych, tworząc grę Il-2 Sturmovik. A to znowu ktoś wymyślił podróbkę GTA w dżungli i tak powstał Boiling Point. Programiści z byłych Sowietów zdobywali coraz większe doświadczenie, fundusze i wsparcie i dziś już nikogo nie dziwi, że nową odsłonę Heroes of Might and Magic przygotowało Nival Interactive, a S.T.A.L.K.E.R. był jednym z najbardziej oczekiwanych FPS-ów roku. Wschodnie studia okrzepły i mimo szalejącego wciąż piracta, mogą już rywalizować z największymi potentatami na światowym rynku. Albo z nimi współpracować.
A to dopiero początek. Weźmy koncern 1C, który prócz oprogramowania biznesowego, wydaje również szereg coraz ciekawszych gier made in Russia. Nie wystarczy mu już dominacja na własnym podwórku – zaczyna podbijać Europę! Kilka lat temu przejął jednego z największych graczy w Europie Środkowej i sukcesywnie rozwija swoją sieć dystrybucyjną na kolejne państwa. Nie jest lekko – Eidos, Take 2, Activision (teraz z Blizzardem), Ubisoft czy Electronic Arts nie dadzą sobie łatwo wydrzeć smakowitego kawałka tortu. Ale Rosjanie się nie poddają i wydają kolejne gry. Każdy, kto miał okazję zagrać w taką perełkę, jak choćby Star Wolves wie, że oryginalne produkcje zza wschodu potrafią skraść wiele zimowych wieczorów.
Rosjanie mają talent i pieniądze. Wiedzą, że jeśli teraz nie ruszą do ataku, za kilka lat może być za późno. Oczywiście, na początek to wszystko wymaga sporo wysiłku i jest jeszcze dużo do zrobienia, ale krok po kroku, jak mówi pewien siwy cudotwórca, wkrótce może się okazać, że najlepsze na świecie gry nie będą nam się kojarzyły z USA, Wielką Brytanią czy Francją. Może jeszcze nadejdą dni, kiedy ktoś do kogoś powie „Ty, a widziałeś tą nową, rosyjską grę? Wypas. W ogóle się nie wiesza. Dopracowana do maksimum. Soundtrack jak w grach EA. Po prostu świetna”. I dobrze. Nadmiar dobrych rzeczy i zaostrzona konkurencja jeszcze nigdy nie zaszkodziły nam, klientom. A przecież już od czasów kultowych „jajek” z Wilkiem i Zającem wiemy, że Rosjanie umieją tworzyć świetne gierki ;). Naprzód, panowie!
Ja czekam ostatnio na 2 gry ze Wschodu. Disciples 3 i Jagged Alliance 3. No a w przyszlosci na Heroes of Might and Magic VI 😉
Malacar a w Moonshine racer grałeś ;)Dla mnie jednak to Czesi są numerem jeden. Z sympatii za Mafię.
Osobiście jest mi obojętne skąd gra pochodzi. Jeśli jest dobra to będę w nią grać niewiedząc kto jest twórcą – ot co.
Space Rangers, Malacar, Space Rangers a nie Star Wolves 🙂 Star Wolves było zwyczajnie fajne – to Space Rangers jest perełką. A tak poza tym absolutnie się zgadzam – gry rosyjskie, czeskie, węgierskie (Imperium Galactica wróć!), rumuńskie i bułgarskie bywają naprawdę świetne. Szczególnie lubię rosyjskie – bo są zupełnie inne niż produkcje zachodnie, czasem może siermiężne, ale mają jakąś magię, jakiś urok, duszę może. Takie Evil Islands, Etherlords czy nawet Ascension to the Throne, na przykład. Rosjanie nie boją się eksperymentować, nie boją się „babrać” w niepopularnych gatunkach. W sumie można by doliczyć do tego też gry niemieckie, które też często są bardzo „europejskie” i odważniej zapuszczają się na inne terytoria niż Amerykanie, Brytyjczycy i cała reszta Zachodu, która niestety coraz bardziej stacza się w kierunku infantylizacji i konsolizacji. Miał rację pan Maksymilian Paradys mówiąc, żeby iść na wschód, bo tam musi być jakaś cywilizacja 😀
Ja tam ostatnio bezowocnie szukam Romanii in Spatiu :D. Kto nie wie o co chodzi niech się wstydzi 😉 Ja po prostu muszę zostać pilotem 88 szwadronu rumuńskiej floty kosmicznej!Wielki Kondukator liczy na mnie a grałem tylko w demo ;(
nie interesuje mnie skąd gra pochodzi, ma być dobra 🙂
Trzeba przyznać, że symulatory teraz powstają głównie za naszą wschodnią granicą. Eagle Dynamics do spółki z Maddox Games raczej nie mają konkurencji, jeśli mówimy o combat simach. Choć chodzą słuchy, że Microsoft chce wrócić na ten rynek.
Dziwi mnie, że nikt nie napisał o grze tysiąclecia klonowanej na wszystkie sposoby. czyli „Tetris”. Toż to też produkt zza wschodniej granicy a znany na całym świecie. Z developerów pominąłeś „Buka Entertainment” który stworzył kilka fajnych tytułów np. „Battle MAges”, „Steamland” o pierwszym „Hard Truck” nie mówiąc 🙂
Chcemy więcej gier. Kropka. Z dowolnego kierunku geograficznego :)A tak na poważniej :Rozwój developerów z Europy Wschodniej cieszy. Jest to szansa na odrobinę świeżości w grach. Na gry inne niż te wypluwane cyklicznie przez molocha zwanego Wielkim Zachodnim Przemysłem Rozrywki Elektronicznej. :]Wszyscy bowiem zauważamy, że w tym wielkim biznesie coraz mniej jest miejsca na innowacyjność a coraz bardziej kładzie się nacisk na bezpieczeństwo finansowe, czyli zwrot inwestycji. Dlatego swoją nadzieję na zaskakująco nowatorski pomysł na grę pokładam w nowych, młodych zespołach twórców z Europy Wschodniej. Zgoda, czasem jeszcze brakuje im doświadczenia i funduszy. I mimo dobrego pomysłu dostajemy produkt niedopracowany. Ale sytuacja ta szybko ulega zmianie. Rzekłbym – niemalże z dnia na dzień widać poprawę. Doświadczenie zdobywa się szybko a i finanse powinny się znaleźć – zwłaszcza w kraju tak dużym jak Rosja. Dodać do tego głowę pełną niekonwencjonalnych pomysłów i sukces murowany.
Nowatorstwa raczej się po niech bym nie spodziewał ale niezłych wysokobudżetowych tytułów owszem. Biorąc pod uwagę koszty produkcji tam, to idealne miejsce do robienia wizualnie wymuskanych hitów o połowę taniej niż na zgniłym zachodzie (co najmniej o połowę). Zachód natomiast zacznie z braku laku i wysokich kosztów szukać nowej koncepcji grania i to oni mogą dać nam zupełnie proste acz wciągające tytuły.
carnage: Nie grałem, ale z tego co widzę – całkiem fajne :Pseraphim: Oczywiście racja. Miałem napisać o Space Rangers. Kilka rzeczy jeszcze Rosjanie mają niedopracowanych np. na tyle oryginalne tytuły, żeby się nie myliły :Plovelypl: Co do Buki to raczej żaden z ich tytułów nie był hitem. Ale z Tetrisem to rzeczywiście masz 100% racji. Może dlatego o nim zapomniałem, że nawet dla mnie to tytuł z zamierzchłej przeszłości 😀
Zwrócę uwagę na jeszcze jedną rzecz – to właśnie od developerów ze wschodu dostajemy już od ładnych paru lat gry na PC dla gamersów. Bez sztucznego upraszczania i ukonsolowiania. Gry długie. Nival zrobił HoMMV dla PC. Nie przygotował tej produkcji jako multiplatformowej. W dodatku nie poddali się panującej tendencji upraszczania i skracania gier tylko zrobili swoją grę biorąc wszystko co najlepsze z dotychczas najbardziej udanego HoMM3. I to wystarczyło. Silent Storm. Strategia turowa. Gatunek uznawany za martwy. A jednak okazało się, że nie tak do końca. Świetny tytuł. O tej grze powiem tylko, że tak bardzo chciałem go mieć , a on był przez tak długi czas w Polsce nie dostępny, że najpierw kupiłem pirata, a jak gra tylko u nas się ukazała to poleciałem do sklepu i kupiłem oryginał. Space Rangers. Wspomniany już powyżej. Podobno hit w Rosji. U nas mam wrażenie, że raczej nie doceniona. Jednak ci co grali wiedzą, że ten tytuł ma w sobie siłę. Niby gra nie bez wad. Niby ma kolorową i lekko cukierkową grafikę. Ja jednak spędziłem wiele dni eksplorując kosmos , handlując walcząc, wykonując misje, szukając coraz lepszego sprzętu do mojego statku. A gierka jest przecież w wielu aspektach mocno w starym stylu, ale zrobiona z pomysłem. Gra, która nie ma żadnej konkurencji wśród tytułów z zachodu. Tu się po prostu takich gier nie robi.