Bohater gry wideo był realnym zagrożeniem dla filmowej adaptacji komiksowego Iron Mana. Po prostu Grand Theft Auto IV celuje w tę samą grupę wiekową co kinowy przebój i miał zatrzymać potencjalnych widzów w domu, przed konsolą. Piszę o tym nie bez powodu. Jeśli coś jest w stanie zepchnąć na drugi plan dwa hołubione przez wiele dekad monolity amerykańskiej pop kultury – mit superherosa i kino to naprawdę jest coś na rzeczy. Kwestia ta doskonale obrazuje skalę i wielkość marki jaką bez wątpienia stała się GTA. Jest też najbardziej dobitnym przykładem, że elektroniczna rozrywka dla pokolenia wychowanego na grach komputerowych jest medium, które może bez kompleksów rywalizować ze srebrnym ekranem. W dodatku swoją pozycję gry zdobyły w nieco ponad dwadzieścia lat. Od Asteroids po Grand Theft Auto IV? Wiem, że to śmiałe słowa, ale to właśnie ten tytuł jest zwieńczeniem marszu naszej branży od prostej, niszowej i traktowanej z pogardą rozrywki „dla dzieciaków” do opowieści o Niko Bellicu, którą śledzimy w czwartej odsłonie jednej z najważniejszych gier wszech czasów.
Moje miasto
Takie myśli kłębiły mi się w głowie po pierwszej, poważnej sesji w Grand Theft Auto IV. Z początku nie wiedziałem czego się spodziewać. Gra była zagadką. Ogromna machina marketingowa od kilku tygodni podgrzewała atmosferę do granic możliwości. Czy gra dorównała swojemu medialnemu wizerunkowi? Mieliśmy już gry wydmuszki, które dzięki sprytnej reklamie przyciągały rzesze klientów. Najlepszym przykładem niech będzie trzecie Halo ze swoim skandalicznym singleplayerem. Gra broniła się jedynie bardzo dobrym trybem sieciowej rozgrywki. Co ciekawe prawie nikt nie odważył się skrytykować Masterchiefa i jego krótkie jak gatki krasnoludka przygody. Dlaczego? Po prostu nie wypadało. Dlatego kiedy już wylazłem ze swojej nory po kilku dniach grania prawie non-stop w Grand Theft Auto IV zerknąłem do sieci i zamarłem. Zachodnie media oszalały w kwestii ocen. Rozumiem doskonale zachwyt, ale czy najnowsza gra od Rockstara zasługuje na najwyższą z możliwych ocen? I tak, i nie…
Nazywam się Bellic, Niko Bellic
Prawdziwy heros
Na początek warto sobie powiedzieć jedno – czwarta odsłona Grand Thet Auto diametralnie różni się od swoich słynnych poprzedników. Ludziom z Rockstara należą się wielkie brawa. Za co? Przede wszystkim za stworzenie jednej z najbardziej nietuzinkowych postaci w historii gier wideo. Niko Bellic nie jest mięśniakiem na sterydach pokroju Marcusa Fenixa z Gears of War. Nie wygląda też na wydelikaconego „emo” o urodzie hermafrodyty jak Nero z Devil May Cry 4. Ba! Niko aparycją przypomina skrzyżowanie pijanego żula spod budki z piwem i zabiedzonego dresiarza. Kaprawe oczka, dwudniowy zarost, kartoflany nos, włosy zgolone na jeża. Tak, tak. Główny bohater Grand Theft Auto IV nie jest wymuskanym modelem, a jedynym wybiegiem na którym mógłby się bez wstydu pokazać to więzienny deptak. Bellica raczej nikt nie chciałby spotkać wieczorem na pustej ulicy. A jednak postać ta ma w sobie jakąś charyzmę i magnetyzm, który sprawia, że nowy Grand Theft Auto nabiera zupełnie nowego wymiaru.
To pierwsza odsłona słynnego cyklu w której tak wielką rolę w budowaniu atmosfery odgrywa główny bohater. Oczywiście w Vice City i San Andreas także mieliśmy wyraziste postacie. Chyba nikt temu nie zaprzeczy. Problem w tym, że w GTA: SA skopiowano archetyp czarnoskórego gangstera stworzony przez rozdętą kulturę hip hopową. Tommy Vercetti z VC to po prostu typowy gangster rodem z „Chłopców z ferajny” i „Człowieka z blizną”. Obydwaj bohaterowie byli ciekawi, lecz niestety sztuczni i fasadowi. Można zaryzykować nawet mocne stwierdzenie, że jednowymiarowi na tle Niko Bellica.
Bałkański kocioł
To nie Roman!
Główny bohater Grand Theft Auto IV to postać bardzo niejednoznaczna. Niko, jak można się domyślić z odkrywanej przed nami powoli fabuły jest weteranem wojny domowej w Bośni i Hercegowinie toczącej się w latach 1992-95. Bellic był wtedy młody i jak sam stwierdza już na samym początku gry – w swoim życiu „popełnił kilka błędów”. Dość powiedzieć, że nasz Serb zamiast do Liberty City powinien trafić do Hagi przed pewien trybunał. Ale wystarczy tego odsłaniania kulis historii życia Bellica. Mówiąc bardzo oględnie, Niko przybywa do Ameryki nie tylko skuszony wizją krainy mlekiem i miodem płynącej, którą w listach roztaczał kuzyn Roman.
Ano właśnie naszego bohatera poznajemy w momencie gdy schodzi na stały ląd w porcie przeładunkowym ze statku „Platypus” (Dziobak?). Witany wylewnie przez kuzyna już po chwili przekonuje się, że Roman po prostu kłamał. Nie ma willi, pięknych kobiet, szybkich samochodów i góry zielonych banknotów. Zamiast tego lądujemy w obskurnej, pełnej karaluchów norze. Telewizor, wnęka kuchenna, składane łóżko i stare radio. W kieszeni kilka dolarów. Oto smutna rzeczywistość emigranta. W takich niezbyt sprzyjających okolicznościach przyrody przyjdzie nam pokierować losami Niko Bellica.
W dodatku od razu wchodzimy na ścieżkę zbrodni. Okazuje się, że Roman jest nałogowym hazardzistą i podpadł albańskim gangsterom. Zgadnijcie kto będzie musiał wyciągnąć niefrasobliwego kuzyna z opresji? Tak więc już na samym początku narażamy się ludziom z półświatka Liberty City. Jako były wojskowy Niko będzie miał pełne ręce roboty.
Hollywood się kłania
Latamy
Powtórzę raz jeszcze – gra różni się od swoich słynnych poprzedników. Jest przede wszystkim poważniejsza. Pod względem fabularnym Grand Theft Auto IV to prawdziwy majstersztyk. Po raz pierwszy autorzy z Rockstar Games tak duży nacisk położyli na opowiadaną w grze historię. Perypetie Niko i jego wiecznie wpadającego w kłopoty kuzyna Romana śledzimy z zapartym tchem. Odsłaniana powoli przed graczem historia może śmiało stawać w szranki z najlepszymi scenariuszami filmowymi. GTA IV naszpikowana jest animowanymi przerywnikami, które są kwintesencją klimatu tej produkcji. Nie można jednak zapominać, że seria gier stworzona przez panów z Rockstara zawsze dążyła do jak najwierniejszego odwzorowania ogromnej, tętniącej życiem metropolii. Nie inaczej jest i tym razem
No to recka nam spadła – godna Valhalli. W końcu poprawna długość jak dla mnie 🙂 Recka bardzo fajna – pozbawiona szczegółów, które pojawiają się w innych serwisach ale za to bogata w inne przemyślenia. Brawo dla Autora za inność i oryginalność. Nie grałem w GTAIV i nie zamierzałem tego kupować ale chyba „trzeba będzie”. Recenzja zobowiązuje do zainteresowania się to pozycją. Wygląda na to, że mamy do czynienia z grą dla bardziej wymagających graczy. GTAIII zniechęciło mnie tym, że zagrywali głównie w to 14-16 latkowie. Czy teraz będzie inaczej? Inny target?
Nie wiem czy inny bo gra jest od 18-tego roku życia więc może AŻ tyle młodszych graczy po to nie sięgnie, przynajmniej mam tak nadzieję :)Recenzja bardzo mi się podobała 🙂 brawo Kocie !Jeśli ktoś się jeszcze waha czy nabyć nowe gta czy nie myślę że wszystko jasne ? W te pędy do sklepu :)))
Ja tylko zapytam dlaczego recenzja nie ma bilboardu na stronie głównej ? Inne przeciętne mają a tutaj naprawdę solidna robota i gra wyczekiwana przez miliony (no i za grube miliony) i bilboardu nie ma. . .
świetna recenzja . . . a ja ciągle czekam na listonosza 🙂
No bardzo dobra recenzja czyta się z przyjemnością, szkoda że przycisk „drukuj” nie działa a do śniadania monitora znosić nie będę i vice versa. Dla ciekawskich odnośnie GTA IV „od kuchni” polecam wywiad z kierownikiem artystycznym tego projektu na łamach CGSociety http://features. cgsociety. org/story_custom.php?story_id=4499
Dobra robota Kocie 😉 rzekłbym nawet – ocień haraszo. W sumie przekonales mnie chyba, zeby ulec gigantycznemu hype’owi na GTA. Nie biegne co prawda do sklepu z otwartym dla ekipy R* portfelem, ale czwarta czesc Grand Theft Auto, po tym jak zapoznalem sie z ta recenzja, podskoczyla w moim „rankingu growych priorytetow” na tyle wysoko, ze Jelena Isinbajewa moze czuc sie zagrozona 😉
B dobra recenzja – przeczytałem z zainteresowaniem. GTA IV jeszcze nie nabyłem – waham się między x360 a PS3. Co polecacie?
Pod wpływem niesmaku jaki pozostawiło pierwsze zdanie nie przeczytałem ani jednego więcej. I bardzo proszę przeprosić psa.
A cooo? Nie widziałeś jaki pies potrafi być cwany? Mój shih-tzu kłamie codziennie kiedy podchodzi do miski ze swoimi chrupkami i udaje, że tam nie ma nic do jedzenia (a chrupki z najwyższej półki) po czym ochoczo siada na podłodze koło stołu i świdrującym wzrokiem prawie wręcz wyciąga jedzenie z łyżki, którą kierujesz do swoich ust. I tak jesz obiad, i czujesz się obserwowany a czasem nawet rozbierany tym spojrzeniem. . . i jak tu nie dać się zrobić w balona?
Fajna, długa recenzja którą czyta się miło :)Plusem jest to, że nie zdradziłeś za dużo fabuły i opisałeś różne szczególiki. Minus za to, że jak zwykle multi został potraktowany po macoszemu. Skoro recenzujesz całość wypadałoby napisać dużo więcej, bo to, że sam nie przepadasz za tym trybem nie oznacza, że inni nie chcieliby uzyskać więcej informacji na ten temat. . .
neth tak naprawdę to tylko fragment o multi można zaliczyć do tego czym powinna być recenzja w najczystszej postaci. Niestety internet ze swoją nieograniczoną pojemnością zabił to czym tak naprawdę jest recenzja. Wy nie chcecie recenzji! Chcecie opisów z wypunktowaną ilością amunicji w magazynku i wyliczanką o ilości misji, trybów itd. Kiedy zobaczyłem na skrzynce pocztowej plik doc z mailową adnotacją „a naści na zdrowie” i po otwarciu wywaliło mi OSIEM bitych stron A4 to nieomal trzasnąłem laptopem o ścianę. Nawet nie dlatego, że potem kilka godzin w tym dłubałem dodając html’owe tagi, fotki, dzieląc na strony, akapity itd. Dałbym ci kocie zadanie napisania krótką recenzję taką jakie musiałem zamieszczać w świętej pamięci piśmie „Premiery” na 1/3 strony. . . nie żebym sam był święty 😉 To samo robię – patrz DMC 4 😉
Carnage, może i prawdą jest, że czego innego oczekuje się po recenzji gry, a czego innego po recenzji filmu, ale ma to swoje uzasadnienie. Recenzja gry, w mojej ocenie, powinna sprowadzać się do przedstawienia gry do tego stopnia, aby gracz mógł wyrobić sobie własną opinię i wyobrażenie. Żeby tego dokonać potrzebne jest dużo informacji, więc naturalnym jest, że im większa gra tym dłuższy tekst. Teraz, powiedz mi, jak mam wyrobić sobie opinię na temat multiplayera w GTA, skoro całość sprowadzona została do przedstawienia nazw trybów i opatrzona krótkim komentarzem: „a ja i tak wolę Halo”? 🙂
Trochę zakręcone teraz będzie, ale jakoś się wybrnie ;)—> Recenzja będąca przecież w gruncie rzeczy omówieniem tematu z natury nie jest po to, aby ktoś wyrobił sobie ostateczną(to słowo klucz!) ocenę o produkcie. To autor ocenia wedle swojego własnego kryterium i jest co najwyżej przedstawieniem subiektywnej opinii z którą się można (lub nie!) zgodzić. Przykład nooo. . . . . . a niech będzie np Multiplayer z gry XYZ. Jednemu Multi się spodoba i zrobi ci rajcujący opisik na 7000 znaków, drugiemu się nie spodoba i co wtedy? Jak teraz wyrobić sobie opinię z tak dwóch diametralnie różnych krynic wiedzy? Tak samo w piśmie „Nasza kuchnia” można by dać „recenzję” pączka i rozpisywać się na temat jego dobrości ;), składników, użytych proporcji składników itd. Ale do końca nigdy nie wiesz czy ten pączek będzie Ci smakował. Musisz po prostu założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że subiektywny smak (opinia) może pokrywać się z Twoim. Ale poniekąd się z Tobą zgadzam, bo użyłeś bardzo ważnego i w sumie kluczowego określenia – wyobrażenieACHA! obcy – chętnie spełniłbym Twoją prośbę odnośnie zajawki na stronie głównej. Niestety nie jestem grafikiem i nie jestem w stanie dziabnąć ślicznej bajeranckiej graficzki z wkomponowanym w obrazek tekstem itd. . . mnie też skręca, że nie ma 🙁
Dobra recka Kocie. Skrzynka Pißwasser’a wędruje do Ciebie priorytetem.
Carnage, tylko że ja nie mam nic przeciwko subiektywnym odczuciom autora. Mało istotne jest dla mnie, czy autor napisze że A mu się nie podoba, a B bardzo. Ważna jest argumentacja, którą w tym wypadku jest opis szczegółów rozgrywki i dzięki której możliwe jest moje ustosunkowanie się do oceny recenzenta. Tak jak mówiłem, nie jest to możliwe w tym przypadku. Problem w tym, że z jakiegoś nieznanego mi powodu, 99% wszystkich recenzji jakie czytam traktuje multiplayera jako jakiś tam dodatek do singleplayera, podczas gdy to wlaśnie multi decyduje lub stanowi istotny element decyzji przy zakupie gry w wielu przypadkach.
na 99% jestem chyba w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie bo też jestem ze „starej szkoły” 😀 My po prostu tak mamy, Multi traktujemy po macoszemu. Ale za Kota się wypowiadać nie będę. Powiem tylko, że wołami mnie nie zaciągnie nikt do np recenzowania sieciowych strzelanek.
A widzisz, a ja mam na to pogląd taki, że reckę multiplayera sobie całkowicie odpuściłem na zasadzie „aha, multi, to przejdźmy do kolejnego rozdziału” 😉 Moim na przykład zdaniem Twoja argumentacja co do znaczenia multiplayera w grze byłaby trafna, gdybyśmy mówili o typowo wielo-graczowym tytule jak UT, Quake, czy Battlefield. Ale tu, przynajmniej moim zdaniem, multi faktycznie jest dodatkiem do singla. Ciebie interesuje – zgoda, ale to nie Ty recenzowałeś grę 😉 Jak napisał Carnage – to autor pisze recenzję i jego świętym prawem jest decydowanie czemu poświęci więcej miejsca a czemu mniej. To trochę tak, jakbyś pod moim dzisiejszym felietonem napisał, że Ciebie bardziej interesuje Portal a ja tam poświęcam mu tylko kilka linijek rozpisując się jednocześnie o Source ;). Cóż, takie moje prawo i takie prawo Kota zdecydować, że multi go akurat w GTA niespecjalnie interesuje. Niestety, wszystkim się nie da dogodzić a jak coś Cię najzwyczajniej nie rusza to ciężko napisać o tym więcej niż kilka linijek ogólników.
Carnage, Ja też zaczynałem sporo przed pojawieniem się możliwości gry po sieci, a jednak doceniam tę wartość. Twój post udowadnia, że potrzeba wam świeżej krwi ;)Coppertop, nie przekręcaj. Tryby sieciowe w GTA oferują coś więcej niż klasyczny Deathmatch, a niestety z tekstu nie dowiedziałem się nic na ten temat. Tu mnie właśnie interesuje najbardziej opinia innej osoby do której mam zaufanie, bo mógłbym równie dobrze przelecieć stronki i wyczytać suche fakty. Szkoda, że Kot nie rozwinął tego akapitu, bo chciałbym zwyczajnie od kogoś usłyszeć – jak i czy fajnie się bangla – szczegóły, szczegóły. Za zrzędę można by mnie uznać gdybym domagał się opisywania DM w UT3 albo Deus Exie.
A czy ja napisałem coś od Deathmatchu? 😛 Napisałem, ze w GTA ważniejszy jest single z ciekawie skonstruowaną fabułą i chyba się ze mną zgodzisz.
Jasne, ale multi jest ważniejszy niż żeby poświęcać mu ułamek stronki. Chyba się ze mną zgodzisz ?
A ja się spytam czemu ta recenzja jest tak bardzo schowana na V? Na główną ją i to już 🙂
Już na to odpowiedziałem wyżej, obcy też pytał 🙁
Nie 😉 Nie gram w multi i, jak już powiedziałem, ominąłem ten akapit szerokim łukiem 😉 Odezwałem się w tej rozmowie w jednym tylko celu – żeby pokazać Ci inny punkt widzenia. Pogląd gościa, dla którego multi w GTA jest właśnie dodatkiem do singla, z którego pewnie i tak nigdy bym nie skorzystał. Gdybym ja pisał tą reckę to pewnie o multi byłoby jeszcze mniej ;DNatomiast powiem Wam, że ta recka przekonała mnie do GTA4. Może nie na tyle, żebym nagle dołączył do Pochodu Hype’owego ale zdecydowanie mam teraz mniej obojętny a bardziej przychylny stosunek do tej gry 🙂
musio3 @ 2008-05-06, 13:21Cóż, nauczyłeś tego psa i teraz masz. Żaden pies nie zrobi dwa razy czegoś co „nie działa”. Nie chce się tu rozpisywać i OT robić, poczytaj sobie o szkoleniach psów (a przu okazji jak to pies szkoli Ciebie). BTW, psy nie mają smaku i tylko zapach może je przekonać do zjedzenia czegoś lub nie. Najwyraźniej chrupki pachną nienajlepiej Twojemu psu
OMG, czy to jest portal dla weterynarzy? xD Ciekawe czy za mataforyczne stwierdzenie „nażarłem się jak świnia” też się tak burzysz Cobra?. . . Paranoja. . .
No i właśnie dlatego piszesz bloga a nie recenzje 😉
ok gdyby nie moja determinacja i rzucenie okiem na newsa z linkiem by mnie wypas reca ominęła 🙁
O w mordeńkę jeżozwierza! Muszę zagrać w Gta4 no muszę, muszę, muuuszę
ej! jako przedstawiciel obronców jeżozwierzy. . jeżozwierzów. . czy jak sie to pisze cholerka, absolutnie wypraszam sobie dawania im w mordenki. to bardzo pozyteczne zwierzaczki, maja wech smak i wzrok i w ogole rowniez maja kolce! moga kluc ;p to absolutnie neidopuszczalne w zwiazku z tym – uwaga , ‚foch z przytupem’ poszedl. :Da recka swietna ;D karetka rox 😀
Z ciekawości włączyłem sobie gta4 grałem na razie krótko ale hmm wykręciłem na belikowym komórczaku numer112 i wezwałem karetkę, a stałem przy hot dogach na przeciwko belikowej kanciapy tam gdzie jest z tyłu to podwórko i drewniany płotek. No i nadjechali na sygnale. Bach na krawężnik i prosto w w płot z którego zostały drzazgi :DW sumie dla mnie nie problem twardy jestem karetki wzywać i tak nie będę.
Ta recenzja jest niebezpieczna:P. O wiele bardziej zachęca do kupna gry niż recenzja na Gamespot czy IGN. Ale podoba mi się w recenzji Valhalli skupienie się na grywalności, a nie na grafice. To ogromna zaleta w „dzisiejszym świecie”, gdzie recenzenci porównują obie wersje GTA pod względem graficznym zapominając, że to nie grafika odpowiada za przyjemność pływającą z gry, ale jej rozbudowane elementy, fabuła, bohaterowie. Gra musi być jak książka, która musi wciągnąć na dobre parę-paręnaście godzin. Kurcze, a miałem sobie laptopa kupić, ale w końcu na PlayStation 3 można zainstalować Debiana, więc kto wie?:DA najbardziej zachęcającym elementem jest akcja z karetką:D. Próbował ktoś zadzwonić po karetkę na molo tak żeby wjechała do wody „obalając się” przy okazji między płotkami, czy co tam jest?xD
ocena sprawiedliwa według mnie, gra ma pewne wady, głównie w grafice i w powielaniu pewnych starych bugów z serii. Ogrom rzeczy które można robić w mieście jednak przysłania te niedociągnięcia (jednak nie mogę się nadal zgodzić z serwisami które uparcie dają najwyższą ocenę za grafikę, bo nawet Bioshock takowej nie dostał – ewidentnie przegięcie). Najbardziej urzekło mnie w grze korzystanie z kafejki internetowej. To konkretny progres, wręcz kamień milowy (ciekawostka: wpiszcie adres http://www.whattheydonotwantyoutoknow. com w przeglądarce Niko Bellica ;D)
zlosliwe pytanie. . czemy gra dostala 9. 6 a nie 9. 7 ?:>gdy mamy 100 swieczek i zgasimy jedna, to widac roznice?pozarym recenzja przednia [zwlaszcza brak spojlerow!]
Wreszcie recenzja czwórki, już się nie mogłem doczekać 🙂
Podoba mi sie określenie „wreszcie” 😉 Nie no. . . zakładając, że chłopaki z V mają grę równo z nami to parę dni (chwała za długi weekend) to i tak ekspresowe tempo. Zauważ, że recka nie jest pisana po godzinie grania. Jarek naprawdę wgryzł sie w grę. No i policz, że czas gry to nie wszystko bo tekstu tej długości nie pisze się w 10 minut na kolanie (mylę się Kocie? 😉 )Co do maruderów że MP tak potraktowany – gracie? Piszcie! może i wasz tekst zawiśnie na V. . .
Proszę bardzo zajawka na głównej jest. Zajawka autorstwa kolegi forumowicza obcego 🙂 Foteczka 1000 razy ładniejsza od tego co sam stworzyłem i miałem wątpliwości czy w ogóle puścić (dlatego nie było). Mały dowodzik naszej wdzięczności zostanie dostarczony pocztą tak jak na GG już napisałem 🙂
No, no, Obcy, congratz! 😀 Naprawdę ładnie to wyszło 🙂
Gra jest świetna poprzednie w pewnej chwili mnie nużyły i nie miałem ochoty dalej grać z IV jest zupełnie inaczej.
”Przez okno widać jedynie część pokoju – w tym także telefon. Co robić? Wystarczy przez lunetę odczytać numer znajdujący się na aparacie i zadzwonić z komórki!”Też miałem tą sytuację. Gość ogląda TV i ja strzeliłem w antenę satelitarną. On podszedł to telewizora by poprawic antenki i wtedy go zdjałem! super! Takich misji jest o wiele więcej!!
Na waszych screenach (nr. 85 i dalej) grafika wcale takiej furory nie robi. Mi to wrecz Vampire : Bloodlines przypomina. Oczywiscie nie porownuje rozmachu i wielkosci lokacji – jesli tylko ruch na ulicach jest taki, jak autor napisal, to super, zawsze mi tego brakowalo, dotychczas tylko Daggerfall pod tym wzgledem w miare spelnial wymagania 🙂
Nie będę się rozpisywał ale ta gra to kicha!Ten dziadowski framerate mnie zabija. Kupiłem i pograłem jeden wieczór. Zupełnie inaczej było z „Viking Battle For Asgard” tu nie mogłem się oderwać od konsoli. Pozdrawiam
To ściągnij patcha 1. 01. Ma 18 mb. Poprawia stabilność framerateu.
Recenzja fajna i jak na ówczesne czasy rozległa :)Ale nie porusza jednego tematu, tego jak GTA IV „sie zachowuje” ze ma problemy ze stabilnością, ze sie potrafi „wykrzaczyć”, zawiesić konsole, ze nie ma płynności. . .
dziwne u mnie na Xie chodzi stabilnie grałem nonstop całą noc nic nie wywala, nie cięło mi ani razu
U mnie tez OK. . ale framerate spada czasami okrutnie to fakt!
Czasem tak w momencie jak zaczyna napęd DVD pracować, tak mi się wydaje przynajmniej
Obcy, wlepiłeś mamps3`owi niesłusznego minusa. naprawdę istnieje już coś takiego jak patch 1. 01 do czwórki i zajmuje właśnie 18 mega. Nieładnie. http://www.ps3fanboy. com/2008/05/07/gta-iv-get. . . ing-fixed/
No tak to jest jak sie za mało o PS3 czyta – mea culpa – wybacz mamps3 🙂
Recenzja naprawdę świetna! Ładne fotki, fajne opisy no i przede wszystkim genialny tekst 😉 Więcej tego typu prac poproszę!
Czapki z głów Kocie! Bardzo zgrabnie zpreparowana recenzja.
ta część jest najlepsz ale brakuje paru fajnych rzeczy z innych części.
Jazda samochodami jest równie źle zrobiona co w poprzednich częściach. Łódki na kołach
Tylko ta przeklęta karetka nadal próbuje wjechać w ścianę klubu nocnego „Trójkącik” najlepsze :Dmnie jeszcze wkurza policja która we mnie walnie jak jade sobie spokojnie ulicą i jeszcze mnie za to goni ;/
E ziomki gra moim zdaniem jest świetna poza paroma minusami . . . . -nie ma hydry -brak rowerów -potrącą cie nawet policianci i już nie żyjesz ,albo jak to kolega wcześniej napisał już cie za to ściga, Ale te minusy nie są wielkie plusy. . . . . . . . -triki na motorze-dzwonisz po kumpli idziecie na bilarda -dzwonisz na gliny -masz własną pocztę piszesz e-maile -duża realistyka co u mnie wiąże sie z kilkoma minusami -dobrze rozbudowane trzy miasta Po prostu żyć nie umierać . . . . . . . . . Sami zagracie sami ocenicie !!!!-pozdro
Patrząc na to co napisał Superlucek(pozdro) to jest prawda nie są to,aż takie wielkie minusy,no ale są. W grze jest trochę realistyki itd. To już jednak nie jest San Andreas czy Vice City,to jest nowa Era GTA4. Ja mam własną ocenę tej gry i nikt jej nie zmieni!!9. 9/10
Dlugo zwlekalem z przeczytaniem tego tekstu. Sam nie wiem dlaczego. Moze nie chcialem robic sobie wiekszego smaka ? Silna wola sie skonczyla, tekst lyknalem z wielkim smakiem, a teraz ssie mnie glod na gre! :S. To gra dla ktorej pewnie stanalbym przed sklepowymi drzwiami w kilometrowej kolejce, ale konsoli dla niej nie kupie. Czekam na port PC, i mam nadzieje, ze nie padne do tego czasu z glodu. BTW. Swietna recenzja.
Nareszcie mam, moje GTA! nareszcie dziś noc w LibertyCity
Świetna recka – czytałem dwa razy – przed zakupem ( zachęciła mnie do kupna) i po pierwszych kilku godzinach z gry. Nie jestem jakoś super fanem GTA, choć grałem we wszystkie części, ale czwórka bardzo mi się podoba. Lubię gry z dobrą fabułą. Następna w kolejce: Mafia II 😀
jedna mała uwaga odnośnie technicznych aspektów. Po przesiadce z bardzo dobrego crt21 na hdtv doznałem szoku, istne VHS, potężny blur rzucony na średni dystans plus niepełne 720p niszczą graficzną stronę tej gry na konsoli. Obraz ogląda się tak jak gdybym miał wadę wzroku buahahaha a przecież na tym samym tv takie uncharted zabija ostrością i czytelnością obrazu. Ta moda na niepełna 720p jest przegięciem, bo imho te gta4 po przestawieniu na 576p wygląda wcale nie gorzej (tu sam tv umiejętnie skaluje obraz a nie że konsola rozciąga ze stratą do 720p po czym dopiero idzie do tv)
ja uważam ze fajna i gra ale szkoda ze nie ma na PC
Wreszcie tydz temu nabylem ta oslawiona gre. Przeszedlem dokladnie 32% i coz moge napisac o GTAIV. . . Fabula i voice acting to pierwsza liga. Plusy gry wszyscy znaja, bo jestesmy nimi wszedzie zasypywani. Wiec troche o sprawach mnie denerwujacych/smieszacych:AI policji kiepsko wypadlo – mozesz rozwalac wszystkie auta na drodze, lamac wszelkie przepisy, byle bys nie dotknal radiowozu, bo wtedy wielkie halo i rozpoczyna sie poscig. Karetki rowniez jezdza jak nawiedzone, rozwalajac wszystko po drodze. Slupy, znaki, latarnie itp mocowane sa do ziemi chyba na jednej wkretce. . . lekkie drasniecie i wszystko sie lamie jak slone paluszki :)Sterowanie samochodami. . . nadal ten sam problem widoczny od GTA III. Toz to nie auta tylko pontony slizgajace sie po lodzie! Jesli mnie pamiec nie myli to pierwsza odslona Drivera byla pod tym wzgledem lepsza. Mysle do czego moge sie jeszcze przyczepic. . . a no tak. W tej odslonie GTA nie daj sie za wszelka cene chwycic Policji, chwyca Cie = inkasuja Twoja bron (kupiona/zdobyta). Zginiesz = wychodzisz ze szpitala za drobna oplata, ale ku Twojemu zaskoczeniu nadal posiadasz wszelka bron. To tyle minusow jak narazie. Rozgrywka jest bardzo przyjemna i wiem ze jeszcze kilkanascie/dizesiat(?)godzin dobrej zabawy przede mna. Nie wiem czy gra zasluguje na az takie wychwalanie pod niebiosa (IGN-ocena10), ja pudelko poloze na rowni z Mass Effect’em, gdzie walka i sterowanie (moim zdaniem) byly lepiej wykonane.
Wow!O_o
Świetna gra, efekty świetlne po prowstu miodzio, shadery na wodzie i nocne światła czy odbicia po prostu miodzio. ALe nie samą grafą człowiek żyje. Tlo i charakter niko na prawdę rewelka, fabuła misje itp też rewelka, natomiast te wszystkie misje dotyczące podtrzymywania friendshipu – jak dla mnie niepotrzebne. No i gdzie są te wszystkie pieprzone gołębie?