E3 praktycznie od kiedy pamiętam było wydarzeniem roku. Świat wirtualnej rozrywki na kilka dni wstrzymywał oddech aby zobaczyć i usłyszeć to, co wielcy wydawcy i producenci gier powiedzą i pokażą w Los Angeles. Od kilku lat prestiż tej imprezy spada na rzecz chociażby tej europejskiej, organizowanej niemal po sąsiedzku – w Lipsku. O tym, że E3 nie jest już tym czym było kiedyś świadczą konferencje prasowe trzech największych gigantów M$, SONY i Nintendo – często traktowane po macoszemu lub po prostu niewnoszące nic nowego poza garścią statystyk i przechwałek, która z konsol jest najlepsza.
Jak było w tym roku? Moim zdaniem najlepszym podsumowaniem jest stwierdzenie, że było „bez…” – bez tragedii (jak wielu wieszczyło jeszcze kilka miesięcy temu), ale i bez rewelacji (jak byśmy wszyscy chcieli).
Konferencje gigantów jak zwykle wypadły różnie. Najsłabiej ta od lidera – wielkiego N, które chcąc nie chcąc pokazało posiadaczom konsoli Wii, że jeszcze silniej skręca w kierunku casuali. I niezależnie co powie pan Shigeru Miyamoto zestaw tytułów zaprezentowanych na konferencji jednoznacznie pokazał target koncernu.
Nieco lepiej wypadły imprezy zorganizowane przez zajadłych konkurentów – Microsoft i SONY. Obie strony zaprezentowały po kilka tytułów, które powinny przyciągnąć do ich konsol rzesze fanów. Nie da się jednak pominąć faktu, że to Microsoft zadał cios SONY podbierając mu jedną z głównych kart atutowych w ręku Japończyków – Final Fantasy XIII, które (co zaskoczyło chyba wszystkich) przestało być exclusivem SONY. Konferencja amerykańskiego giganta z Redmond potwierdziła, że poza niezłymi tytułami zmierzającymi na jego konsolę (Gears of War 2, Fallout 3 etc.) i doskonałą polityką odbierania PSowi exclusivów, w sposób perfekcyjny potrafi sięgać po pomysły innych i rozwijając je sprzedawać pod własną marką. Najlepszym przykładem zaprezentowane Lips i You’re In The Movie.
Konferencja SONY to mieszanka spraw niezałatwionych z całą gamą ciekawych obietnic. Z jednej więc strony mamy Playstation Home, na dźwięk, którego wszystkim chyba już robi się słabo, i świetnie się zapowiadające, ale wciąż nie wydane Little Big Planet, o którym słyszymy od… no właśnie. Czyżby i PS3 chciało mieć swojego Księcia? Z drugiej zaś strony FFXIII, God of War 3 i przede wszystkim tajemniczy MAG. Problem tylko, że to wciąż projekty, na które przyjdzie graczom posiadającym czarnulki trochę poczekać. Nie można też zapomnieć o smakowicie się zapowiadającym Motorstorm 2.
Niezależnie jednak od tego jak wypadły wszystkie trzy konferencje (a moim zdaniem wypadły bez rewelacji) jedno w LA zostało potwierdzone – kondycja branży jest całkiem niezła i wciąż produkuje się masę gier, w które będziemy mieli ochotę zagrać. Dlatego też ostatnie trzy dni spędziłem oglądając filmiki, screeny i czytając relacje i opinie odwiedzających i wystawiających.
Pierwsze co zwróciło moją uwagę to dwójka wielkich nieobecnych. Nie zobaczyliśmy na E3 doskonale zapowiadającego się (od zbyt długiego czasu) Alana Wake’a. Osobiście zawiedziony jestem również kompletną ciszą wokół Deus Ex 3. Z obydwoma tytułami wiążę olbrzymie nadzieje. Pozostaje jedynie wierzyć, że ich nieobecność nie jest zapowiedzią czegoś gorszego…
Natomiast z tytułów, które zostały zaprezentowane można ułożyć całkiem niezłą wishlistę. Po pierwsze Pogromcy duchów – którzy jeśli wszystko dobrze pójdzie zapowiadają się naprawdę ciekawie. Czyżby powrót do starych dobrych czasów? Niezła może być również nowa odsłona Prince of Persia, choć mnie do końca nie przekonuje nowa grafika z wykorzystaniem cel-shadingu. Choć od dawien dawna jestem fanem RPGów od BioWare jakoś nie do końca przemówił też do mnie filmik z Dragon Age – może przez podłą jakość, a może po prostu w takie rzeczy trzeba zagrać, żeby je pokochać? Nie mam natomiast wątpliwości co do Colonization, która zapewne szybko okaże się strzałem w dziesiątkę – w końcu ten format się już sprawdził. Wszystko wskazuje na to, że przychylnym okiem warto również rzucić na Left 4 Dead, Alpha Protocol, Tom Clancy’s EndWar i oczywiście doskonale zapowiadający się Mirror’s Edge, z którego filmik naprawdę robi wrażenie. Nieco mniejsze natomiast zrobił na mnie film z Dead Space. Choć było faktycznie, mrocznie i groźnie jakoś… spodziewałem się bardziej skradania i uciekania niż regularnej rzeźni. Nie da się również obojętnie przejść obok materiałów zapowiadających drugiego Operation Flashpoint. Choć oglądałem je już kilka razy wciąż wywołują u mnie pomruk uznania. Pozostaje pytanie – jeśli tak właśnie ma wyglądać gra ile będzie kosztował sprzęt, który ją udźwignie?! Obawiam się, że moja maszynka, choć bez wątpienia do słabych nie należy tylko spojrzy na mnie z wyrzutem kiedy pokażę jej pudełko z OF2.
Oczywiście tym co wzbudziło chyba największe emocje był gameplay Fallouta 3 zaprezentowany przez ludzi z BethSoft. Niemal natychmiast na wszystkich mniejszych i większych forach i serwisach poświęconych grom wybuchła dyskusja czy to co zobaczyliśmy jest „Oblivion with guns” znaczy się shit, shit i jeszcze raz shit, czy może udanym, nowatorskim nawiązaniem do starego Fallouta. Zdania jak łatwo się domyślić są podzielone. Mnie osobiście zaprezentowany materiał przypadł do gustu. VATS wciąż pozwala prowadzić walkę w sposób taktyczny, zaś dla tych lubiących szybką akcję pozostaje opcja czysto FPSowo-shooterowa. Może faktycznie to co zobaczyliśmy nie było idealne, a rozpadający się na kawałki ludek po strzale ze strzelby budzi uśmiech na twarzy, ale daleki byłbym od skreślania tego tytułu. Szkoda tylko, że skupiono się wyłącznie na walce. Chętnie zobaczyłbym kilka innych lokacji, może jakiegoś questa – w końcu właśnie taki materiał mógłby nieco uspokoić mocno rozgorączkowaną scenę Fallouta. A tak? Ci, którzy dawali kredyt grze wciąż go dają, a ci, którzy byli sceptyczni wciąż tacy pozostali. Szkoda.
Jednak paradoksalnie to nie materiał z Fallouta 3 wywarł na mnie największe wrażenie na E3. Był nim gameplay z Brother In Arms: Hell’s Highway. Film wygląda więcej niż obiecująco i jeśli rzeczywiście gra będzie miała taki klimat to zapowiada się najlepszy tytuł poświęcony II wojnie światowej. Co na to Call of Duty 5?
Oczywiście w ciągu tych trzech dni w Los Angeles pokazano i powiedziano znacznie więcej. To co zaprezentowałem wam w moim, krótkim i subiektywnym podsumowaniu jest zaledwie tego namiastką. Stąd wniosek, którym podzieliłem się z wami nieco wyżej – nie mamy się czym martwić – branża trzyma się dobrze, a i ciekawych tytułów nie zabraknie.
Pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia do rozwiązania – skąd na to wszystko wziąć pieniądze? Ale na to Zaradny Wiking znajdzie sposób. W końcu od czego są napady pod pocztą na staruszki odbierające emerytury?
A wy jak oceniacie kondycję targów? Co przypadło wam szczególnie do gustu, co rozczarowało, a czego zabrakło? Podzielcie się z nami waszymi przemyśleniami na temat zakończonych właśnie targów E3.
Wszystkie konferencje możecie obejrzeć tutaj: Microsoft, Nintendo i Sony.
Targi jak targi. Moim zdaniem, aby naprawdę poczuć i przeżyć jakąkolwiek imprezę tego typu, nie można robić tego siedząc przed ekranem. Należy pojechać i odczuć to na własnej skórze. Ja do wszelakich targów podchodzę jak do wczorajszego, zimnego kotleta. Trzeba zjeść, bo głodek ściska, ale niekoniecznie z wielkim entuzjazmem. Także obejrzałem większość trailerków, posłuchałem wylewnych wypowiedzi chłopaków od PR, przeżułem, strawiłem i. . . . tyle.
Mnie najbardziej zaciekawiło sytuacja z Halo i MS. Nowe Halo miało być pokazane na E3 ale nie w dniu konferencji MS tylko innego dnia, ponieważ jak wszyscy wiemy Bungie „odłączyło się” od MS. Jednak niczego nie pokazali bo MS nacisnął na Bungie, żeby nie wyjawiali żadnych informacji o halo, wcześniej na stronie Bungie było nawet wielkie odliczanie. Taka jest właśnie niezależność Bungie niby nie są razem a jednak. Wydaje mi się że MS zrobił tak ponieważ chciał mieć asa w rękawie na wypadek gdyby Sony wyskoczyło z jakimś mega tytułem na który ja bardzo liczyłem. Niestety nic takiego się nie stało, więc zachowano info o nowym hejlo na inną okazję. . .
Za niski prestiż targów E3 odpowiedzialna jest w pewnej mierze popularność Internetu, który dla wielu z nas stał się najszybszym dostawcą wyselekcjonowanych przez nas informacji. Mając Internet wielu z nas, nie czeka tak niecierpliwie na odsłony kolejnych gier, bo oczywistym jest, że dowie się o nich wcześniej. Kiedyś mietek przekazał gienkowi, że na E3 1997 pokazano nową odsłonę Mario: Clolour 256 Edition i wszyscy sikali z zachwytu. Teraz możemy obejrzeć trailer, przejrzeć fotki i sporo dowiedzieć się na temat wyszukiwanego tytułu poprzez Internet – można trochę ostygnąć do premiery . . .
Moja lista tytułów, które naprawdę mnie ruszają to może ze 2-3 pozycje, a po pokazie Fallouta 3 zmalała o jedną 😛 Na ten moment z niecierpliwością czekam jedynie na Mirror’s Edge, chętnie zobaczę też jakiegoś pełnoprawnego RPGa czyli Dragon Age, aczkolwiek bez zachwytów.
Moim zdaniem tegoroczne targi E3 pokazały, że producenci gier co raz bardziej stawiają na konsole niż na PC. Czy to dobrze czy źle czas pokaże