Narty to miłe urozmaicenie
Po opanowaniu tego systemu, kiedy wszystko we łbie i nadgarstkach sobie człowiek poukłada Blur rekompensuje z nawiązką początkowe męki, gwarantując niezapomniane przeżycia. Przez to, że musisz „nauczyć się jeździć” wszystkie postępy smakują podwójnie, a pierwsze udane tricki świętuje się szampanem. Zestaw nunchak+willot po oswojeniu sprawdza się świetnie i gra nie pozwala się od siebie oderwać. Z każdą chwilą czuć, że to właśnie Ty robisz się coraz lepszym zawodnikiem, a nie ten pikselowy człowieczek. Dzięki wykorzystaniu czujników wszystko drzemie w tobie. Za każdy błąd będziecie winić tylko siebie, a każdy nawet najmniejszy sukces też pójdzie na twoje konto.
SSX to gra, która nie wybacza i jest wybredna, ale za miłość odwdzięcza się tym samym
Z tego przyjemnego schematu wyłamują się trochę wspomniane Ubertricki, czyli najtrudniejsze ewolucje w grze. Kiedy nabijecie odpowiedni pasek, na dole ekranu pojawi się ikonka z symbolem, do „narysowania”. Jeżeli dobrze odwzorujecie go wiilotem (czasami w kombinacji z nunchakiem), nagrodą będzie efekciarskie ujęcie na twojego zawodnika, czeszącego najbardziej zdumiewające tricki pod słońcem, przy zwolnieniu czasu i wyciszeniu muzyki, a licznik punktów zwariuje. Brzmi fajnie, ale tu zaczyna się problem.
Ciężki kawałek chleba
Przyspieszenia czuć na własnym ciele
Ubery są niesamowicie trudne. Same kształty, szczególnie późniejsze, są dość skomplikowane, a system jest bezkompromisowy. Co prawda w opcjach można znaleźć „szkółkę” Uberów, gdzie do woli będziecie mogli sprawdzać, czy dobrze je rysujecie, ale co innego na chłodno je sobie ćwiczyć, a co innego idealnie je odwzorować pędząc na złamanie karku i wybijając się prosto w chmury w akompaniamencie walących po uszach basów. Skutkiem tego bardzo często mój zawodnik kończył szorując twarzą po śniegu, a ja ciskałem wiilotem na prawo i lewo (pamiętaj, żeby przed SSX-em założyć pasek zabezpieczający). Jednak jeżeli Uber wejdzie – uśmiech sam kwitnie na twarzy. Szkoda, że ma to miejsce tak rzadko, ale w sumie nikt nie mówił, że snowboard to sport bezstresowy.
Zanim zaczniesz tak latać miną godziny treningu
Do wyboru dostaniesz 12 zawodników, z których większość należy odblokować. Różnią się oni w zasadzie tylko wyglądem. Każdego z nich będziesz mógł dopiero „rozwinąć” w trybie kariery dzięki otrzymywanym za kolejne wygrane punkty. Wszyscy z zawodników śmigają zarówno na desce jak i na snowboardzie, ale obie formy transportu różnią się tylko wizualnie, bo możliwości mają praktycznie identyczne. Oprócz długaśnych turniejów i zawodów (tu znajdziecie kilka trybów: slalom, half-pipe, wyścigi i przejazd na punkty) w trybie kariery możesz też swobodnie szwendać się po górze, czy to szukając kolejnych wyzwań, czy to odnajdując bonusy, jak na przykład nowe Ubertricki. Na nudę nie ma miejsca, szczególnie, że samo jeżdżenie bez celu daje masę frajdy.
Łyżeczka dziegciu
Co nie do końca zagrało w Blurze? Na pewno brakuje tutaj trochę przejrzystości, bo na początku trudno się połapać o co chodzi. Autorzy oddają ci górę, na której na początku można się poczuć zagubionym. Dopiero kiedy się zauważy, że w menu opcji można przemieszczać się swobodnie między trasami i przystępować z marszu do turniejów sprawa się upraszcza. Zabrakło też obecnego w trójce modułu zmieniania wyglądu zawodnika. Ja akurat lubię to kupowanie ciuszków i zakręconych fryzur. W Blurze można tylko odblokowywać kolejne deski i narty. Trochę mało. Aha i slalom. Nie dość, że trudny to trzeba jechać wolno i uważnie. Bez sensu. Poza tym trochę żal, aż tylu retrospekcji – spora część tras i zawodników powoduje uczucie deja vu, chociaż całość dopasowano do konwencji Blura.
(…) trochę żal, aż tylu retrospekcji
SSX Blur to wymarzona gra dla hard-core’owców. Można z tą grą spędzić mnóstwo czasu i ciągle masterować sztukę jazdy i podciągać wyniki. Z drugiej strony jeżeli oczekujesz łatwej i przystępnej rozrywki nawet mimo oceny zdecydowanie odradzam zakup. Jeżeli kochasz poprzednie SSX-y polecam Blura najpierw przetestować, bo EA Big odeszło od formuły relaksujących przejażdżek a poszło w kierunku dokładnie przeciwnym. W dodatku przesiadka na wiilota może być ciężka, choć z drugiej strony, gdy wszystko zaskoczy z niesmakiem pomyślicie o grze padem. Natomiast dla fanów wymagających, ślicznych i efektownych wyścigów Blur to spełnienie marzeń. Powrót do czasów, gdy gry były wyzwaniem i oddzielały mężczyzn od chłopców. SSX to tytuł na długie tygodnie. Gra która nie wybacza i jest wybredna, ale za miłość odwdzięcza się tym samym.
Wiosna za pasem, słonko w końcu wylazło zza chmur, a Wii właśnie teraz dostaje pierwszy symulator białego szaleństwa. Blur to kolejna gra z genialnej serii SSX. Nowa edycja ma za zadanie mocno odświeżyć gatunek symulatorów snowboardu.
Plusy
– grafika- system jazdy dla wytrwałych- rozmach- dużo atrakcji- dźwięk
Minusy
– dużo zapożyczeń z poprzednich części (trasy i postacie)- okazjonalne spadki płynności- system jazdy nie dla niecierpliwych
Wszystko pięknie, krawędzowanie. . . gruchą, machanie wiilotem tricków. . . . Tylko te nieszczęsne ubery, na razie wyszedł mi jeden 🙂
Na Ubery trzeba znaleźć swój sposób. Teraz większość wchodzi mi już bezproblemu, ale sporo czasu spędziłem w samouczku [można go włączyć w każdym momencie poprzez ekran opcji w wyścigu, albo podczas zjazdu, wystarczy wejść z opcji w zakłądkę Ubertricks]. Poza tym z doświadczenia wynika, że:a) nie trzba ich w ogóle rysować na ekranie, można wiilotem celować wszędzie i mi najwygodniej celować w podłogę. b) kształty uberów to tylko wzory, ale wykonuje je się trochę inaczej. EA Big jak sądzę zrobiło tak, żeby ubery nie były za proste. Trzeba poekperymentować na kształtach, a nie wykonywać je idealnie tak jak są narysowane. c) najłatwiej wypraktywować je podczas freeridu i po prostu wjechać na jakiś half-pipe. Wtedy nie stresując się upływającym czasem można w spokoju je popróbować. To tyle rad. Reszta to godziny treningu. Powodzenia! 🙂
wygląda całkiem nieźle;)
Na początku byłem obojętnie nastawiony do tej pozycji, ale po tylu pozytywnych opiniach zastanawiam się nad kupnem. Oczywiście po zaspokojeniu swoich 1st party’owych potrzeb ;). EA się spisało.