Wystarczająco już mi się dostało za krytykowanie (w swoim czasie) wyglądu niektórych przedstawicieli naszej branży, a że sam do twarzowców nie należę (do czego zresztą szczerze się przyznaję), postanowiłem na jakiś czas odpuścić sobie krytykę (szczególnie estetyczną) swoich ziomków. Na jakiś czas, czyli gdzieś do końca tego tekstu… Ale chyba nikt się nie obrazi, jeśli skrytykuję nieco frankensteinów, których jakże często widujemy w naszych ulubionych grach.
Przez dziesiątki lat projektantom i grafikom udało się znaleźć jaki-taki sposób na odtworzenie sympatycznych rysów twarzy u postaci standardowych – już BJ Blazkowicz w pierwszym Wolfie wyglądał fajnie, a w dzisiejszych grach 3D buźki zarówno kobiet, jak i mężczyzn – a nawet mimika ich twarzy – robią dobre wrażenie. No dobra, w takim razie czego będę się czepiał? Będę się czepiał systemów tworzenia WŁASNEJ twarzy.
Czy ktoś zna taki kreator postaci, który pozwala stworzyć coś więcej, niż straszliwego orangutana z pustym wzrokiem i szczęką jak szafa? Podpowiedzcie mi, bo ja takiego systemu dotąd nie odkryłem. Czy to Mass Effect, czy Def Jam Icon czy jakakolwiek gra sportowa, przy tworzeniu własnej facjaty zawsze wychodzi mi jakiś niesympatyczny troll o pustym wzroku. Co więcej, mam wrażenie, że tam tak naprawdę nie da się nic zmienić – zawsze będzie to wariacja na temat nijakiej twarzy, którą mieliśmy do dyspozycji na początku.
Dostosować można teoretycznie wszystko – wielkość oczu, ustawienie nosa, stopień zaawansowania zarostu, a nawet kurze łapki pod oczami. Ale to i tak nic nie daje – w porównaniu z innymi postaciami w grze, wytwór mojej wyobraźni przelany na cybernetyczne płótno wygląda w najlepszym przypadku jak mongolski małpolud. Tak, to nawet dość sympatyczne, grać takim okropnym brzydalem w świecie pięknych ludzi, ale kurczę pieczone – sam chciałbym o tym zdecydować, a nie być skazanym na tę facjatę z definicji.
W przeszłości próbowano już wszystkiego – w jednej z gier koszykarskich sprzed jakichś dziesięciu lat, można było nawet zrobić zdjęcie WŁASNEJ twarzy, ustawić odpowiednie punkty (tu jest oko, tu jest nos) i załadować tę maskę na zawodnika. Był nawet specjalny FACEPACK, który nakładał twarze z prawdziwych zdjęć na zawodników, ale wyglądało to fatalnie i wszyscy wyglądali, jakby mieli blizny oparzeniowe na policzkach. Jak widać stworzenie działającego systemu generacji twarzy to prawdziwe wyzwanie.
Do tej pory jedyny tego typu system, który według mnie działa to avatary w Xboxach, ale to zapewne tylko i wyłącznie dlatego, że są tak cartoonowe. Wystarczy wziąć swojego hipka Lego, dodać mu okulary, zgolić czuprynę i voila – Wojtek Gatys jak się patrzy. Stworzenie kogoś podobnego w pseudo-fotorealistycznym świecie dzisiejszych gier na pewno nie byłoby łatwe. Drugi, działający face generator był… w Transport Tycoonie. Oczywiście, tam też bardziej przypominało to gęby z gry planszowej „Zgadnij kto to?” i nie umożliwiało odtworzenia „własnej” twarzy, ale przynajmniej wygenerowane buźki nie straszyły aż tak bardzo.
I co? Chyba nic mi nie pozostaje, tylko zacisnąć zęby i czekać na jakąś… no nie wiem, kamerkę, która będzie działała i która pozwoli mi przenieść „siebie” do świata wirtualnego? Bo póki co, w systemach generacji twarzy to najlepiej jest brać „standardowego bohatera” (który zwykle jest całkiem ładny) i zmieniać mu co najwyżej fryzurę i zarost. Niczego innego nie tykam, bo jedno dotknięcie suwaka zamienia mojego bohatera w ohydnego beboka albo przeciętnie urodziwego developera gier komputerowych. Dobra, dobra, cofam to ostatnie! 😉
Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie taki generator jest po prostu wodotryskiem. O ile w grach typu SIMS czy SL ma to jakiś sens, to w GTA czy innych podobnych jest zbędny. Ja rozumiem, że developer chce pokazać „ale mamy wypasiony generator twarzy i edytor do tego”, ale zapewne większość graczy odpali grę ze standardowym bohaterem, albo zda się na przycisk „losowy”. Jeśli producent wymyśla jakąś historię do opowiedzenia, to dlaczego nie wymyśli wyglądu głównego bohatera? Że niby jak mam wpływ na wygląd, to mam wpływ na grę? Przecież to nieprawda – nieważne czy stworzę wysokiego murzyna, czy karłowatego chińczyka – gra będzie poza tym wyglądała identycznie. Misje będą identyczne, otoczenie się nie zmieni, NPC będą zachowywali się tak samo. Co innego gdyby wybór np. koloru skóry determinował zachowanie się NPC, dostępność misji itd. To byłoby coś, ale wymagałoby to dodatkowej pracy. A edytor twarzy i tak musieli napisać, do wymodelowania innych postaci w grze, to szkoda, żeby się marnował taki kawałek kodu – niech się gracze pocieszą.
mnie w generatorach zawsze wychodzą beznadziejne postacie :/
Jak dla mnie to całkiem nieźle sprawdzał się kreator na podstawie zdjęć (lub obrazu z PS3 Eye) do gry Tiger Woods 09. Władowałem tam siebie i w sumie muszę powiedzieć, że nie było by większych problemów z rozpoznaniem, że ja to ja. Ale w innych grach fakt faktem rzeczywiście różnie to bywało :D.
To ja już wole możliwość wybierania z kilku wcześniej zrobionych twarzy,coś jak w Soul Calibur. Bo mnie też zawsze wychodzą jakieś mutanty.
Niech ktoś spróbuje w Oblivionie zrobić przystojniaka :)Mi równiez wychodzą maszkary.
a mi te generatory nie przeszkadzają. jednorazowa akcja, po której twarz wygląda, jak ma wizja nakazała. 😉
Uśmiałem się z tych efektów pracy autora ;). Staram się tworzyć postacie, które będę chciał oglądać aż do końca gry. W związku z tym, tracę na to sporo czasu. Ostatnio kojarzę ten system z Fallout 3 i KOTOR. Muszę przyznać, że bywa to często denerwujące, mając tyle możliwości doboru czasami nie jest trudno coś stworzyć, ale po prostu wybrać.
Najbardziej mnie rozwala różnica jaką mamy tworząc własną wariację twarzy w Mass Effect. Ta defaultowa jest dopieszczona. Tu zarościk, tam kurze stopki pod oczami, wymodelowana fryzurka, włoski ścięte na krótko i jeszcze ta malutka blizna mające pewnie być pamiątką z przeszłych walk. No cud miód Shepard. A jak klikniesz „customize” to twarz jaką ujrzysz przypomina gumisia ulepionego z plasteliny. I nawet po kilkudziesięcio minutowych zabiegach nie chce za nic przypominać defaultowej twarzy stworzonej przez Bioware. W Morrowindzie, Oblivionie jest dokładnie tak samo jak w ME czyli efekty naszej pracy wyglądają kiepsko. Fallout 3 jednakże pokazał, że można nawet ładną damską twarzyczkę stworzyć. To jedyny edytor, który w ostatnich latach potrafił wygenerować całkiem przyzwoitą i naturalnie wyglądającą twarz.
Nic dziwnego. Przecież domyślnej twarzy nie robili w „in-game’owym” generatorze. To są godziny pracy w normalnym edytorze 3d.
To ja poproszę taki edytor w grze 😉
tutaj musze pochwalic obliviona, bo to chyba jedna gra w ktorej (jak sie chcialo, bo jednak po screenach w sieci widac ze wiekszosci ludzi wychodzily przytoczone w tekscie malpiszony) udalo mi sie stworzyc paszczeke choc z grubsza podobna do swojej 😉
W Oblivionie generalnie twarze są okrutnie brzydkie i nienaturalne i tu akurat edytor nie wychodzi poza schemat ;). W innych grach bywa lepiej lub gorzej, szkoda tylko, że faktycznie zbyt pięknie nie jest. . .
A czy ktoś widział kreator w APB ? To będzie coś. ( Mam nadzieję)
W Saints Row 2 były spore możliwości i nawet coś ładnego można było stworzyć. Wystarczy zerknąć na YouTube, nawet Duke`a zrobili (a Duke jest z zasady przystojny 🙂 ).
W saints row 2 to można robić mutacje genetyczne, generalnie mówiąc babo chopa
PES 2009 i modelowanie twarzy z pomoca zdjecia – wyszedlem jak zywy, efekt byl rewelacyjny , rowniez poruszalem sie podobnie po boisku. Nawet na nasza-klase screeny sie nadawaly 🙂 Niezle efekty daje tez Facegen – program uzyty takze w Football Managerze do tworzenia obliczy nowych pilkarzy. W jego wersji dostepnej poza gra mozna takze zobaczyc jak sie bedzie wygladac za 10 czy 30 lat i to tez nawet nienajgorzej wychodzilo – chociaz w PESie efekt mi wyszedl lepszy