W toku walk pojawią się ciągnący za twoją armią pojmani przez ciebie więźniowie, których będziesz mógł sprzedać jako niewolników lub wyciągnąć całkiem pokaźny okup jeśli wśród pojmanych znajdzie się jakiś arystokrata czy nawet król. Można podjąć próbę werbunku więźniów, jednak często kończy się ona niepowodzeniem co odbija się negatywnie na morale drużyny.

Kariera

Turyści tu byli?

No właśnie, czas napisać kilka słów o rzeczonej już swobodzie działań. Od samego początku gry jest ona pełna. Jednym słowem możecie robić wszystko co wam przyjdzie do głowy. Twórcy na pudełku podpowiadają, że możemy wcielić się w rolę najemnika, rycerza, kupca lub feudała, ja jednak powiem, że trudno tutaj o tak proste i jasne podziały. To właśnie efekt owej swobody. Faktycznie możecie pozostać niezależni i budować swoje imperium na własną rękę. Jest to jednak trudne. Walczące ze sobą królestwa Nordów, Vaegirów, Swadii, Rhodoków i chanat Khergitów dają wystarczającą ilość możliwości przyłączenia się do którejś ze stron. Jeśli spodoba nam się ta rola możemy nawet złożyć przysięgę wierności władcy stając się tym samym jego wasalem.

Jak na system feudalny przystało w zamian za naszą wierność mamy szansę otrzymać dobra, które będziemy mogli rozbudowywać tworząc infrastrukturę zwiększającą m.in. obronność czy też dobrobyt mieszkańców. Ludność odwdzięczy się nam płacąc podatki, które trafią do naszej sakiewki. Poza współpracą z którymś z władców istnieje również możliwość wsparcia uzurpatora i wywołania buntu w państwie. Jeśli żadna z tych ról wam nie pasuje możecie zająć się handlem podróżując od miasta do miasta. Ceny kształtują się zależnie od popytu i podaży toteż nie jest to zadanie łatwe, tym bardziej, że między miastami cały czas kursują karawany. Jeśli jednak i to wydaje się wam nudne zawsze możecie oddać się życiu awanturnika napadając na podróżujących kupców, likwidując bandy zbójców czy biorąc udział w odbywających się tu i ówdzie turniejach rycerskich. Można też udać się do miasta i wyjść na arenę aby zmierzyć się z podobnymi tobie śmiałkami. Wprawdzie pieniędzy wielkich na tym nie zarobicie, ale zabawa przez pewien czas jest całkiem niezła.

Sposobem na poprawienie stosunków z okolicznymi feudałami, zarobienie punktów doświadczenia i niewielkich pieniędzy są zlecane przez lordów misje. Niestety w tym wypadku Mount & Blade wypada bardzo słabo. Różnorodność zadań jakie możemy otrzymać jest niewielka – ograniczają się one najczęściej do przewożenia listów, zbierania podatków czy ścigania zbiegłych chłopów. Również w przypadku zadań zlecanych przez wieśniaków sytuacja wygląda podobnie. Ile razy można likwidować napadających na wieś bandytów zanim stanie się to nudne?

Brakuje większej ilości zadań losowych, które mogłyby się pojawiać od czasu do czasu w miastach, wsiach czy nawet na szlakach. W końcu ilość aktywności jakie możemy podejmować w miastach (o wsiach nie wspominając) też nie oszałamia – targ, arena, wizyta u lorda czy okazyjnie turniej to trochę mało. Owa monotonia jest jedną z największych wad gry. Sprawia bowiem, że stosunkowo szybko nudzimy się kolejnymi zadaniami i gra sprowadza się tylko i wyłącznie do działań wynikających z naszej inicjatywy.

Równie słabo wypada interakcja z napotkanymi w Calradii NPCami. Kwestie wypowiadane przez naszych rozmówców (niekoniecznie podczas wypełniania misji) praktycznie się nie zmieniają. Brak tu różnorodności, do której zdążyły przyzwyczaić nas współczesne gry spod znaku cRPG. Znów wieje nudą, co gorsza mamy przez to wrażenie sztuczności postaci, które napotykamy na swojej drodze.

Jazda…

Grę ratuje bez wątpienia stworzony świat. Wokół nas toczy się wielka polityka. Królestwa walczą ze sobą, zawierają sojusze. Każde z nich zresztą ma nieco inny charakter. Jedno słynie ze swoich kuszników, inne z jazdy, a jeszcze inne stawia głównie na piechotę. Zamki, miasta i wsie przechodzą z rąk do rąk, arystokraci mają swoje siedziby których bronią, czasem trafiają do niewoli, organizują wyprawy, turnieje etc. Co więcej, w każdej chwili możemy zanurzyć się w ten nurt toczącej się na naszych oczach historii.

Z mieczem wśród zwierząt, czyli wędrujemy

Znowu koń…

Jak na cRPGa przystało musiał się w grze pojawić rozbudowany inwentarz. Nie służy on jedynie ubraniu naszej postaci w coraz lepsze rodzaje zbroi i typy broni ofensywnej bowiem nie jest tutaj utożsamiany z plecakiem, ale raczej z taborem towarzyszącym naszej drużynie. Poza zdobytymi na wrogu łupami możemy przewozić więc towary na handel jak również nie możemy zapomnieć o prowiancie dla naszej armii. Możemy nabyć go w okolicznych wioskach. Wagę ma nawet stopień jego zróżnicowania, który wpływa na morale twojej drużyny. Oczywiście jak w każdej grze ilość ekwipunku jest uzależniona od współczynników bohatera. Tutaj jednak odbija się również na prędkości podróży twojej drużyny. Ratunkiem może być nabycie jucznych wierzchowców, które przejmą część ładunku na swoje grzbiety.

Bitewka!

Należy zaznaczyć, że w Mount & Blade konie w ogóle odgrywają szczególną rolę. Dlatego też możemy nabyć ich kilka rodzajów. Poza wspomnianymi zwierzakami jucznymi mamy też zwykłe szkapy, które nie na wiele się zdadzą. Znajdą się jednak rumaki, którymi warto się zainteresować. Każdy z wierzchowców określony jest przez cztery najważniejsze współczynniki – zwinność, szybkość, zbroja i szarża. Zależnie od zadań i preferowanego stylu walki wśród dostępnych u kupców zwierząt znajdziemy na pewno wierzchowca idealnego dla siebie i naszych towarzyszy.

Warto w tym miejscu wspomnieć nieco więcej o samym poruszaniu się po Calradii. Odbywa się ono w trybie mapy strategicznej gdzie nasza drużyna (i jej podobne) są przedstawione symbolicznie pod postacią jeźdźca z proporcem (jeśli mamy już prawo się nim posługiwać). Tryb strategiczny zmienia się w trzecioosobowy kiedy dotrzemy do wioski, miasta, twierdzy lub wdamy się z kimś w potyczkę.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. Ja mimo wszystko polece granie w ten tytul 🙂 Owszem, jest powtarzalny, brakuje wiekszej roznorodnosci zadan. Tylko co z tego – walka konna w tej grze, mozliwosc zbudowania armii i przeprowadzenie rebelii celem osadzenia na tronie prawowitego potomka wladcow – tego nigdzie indziej nie spotkalismy. Jesli jeszcze do tego dodac naprawde swietnie zrealizowany system walki – przy ktorym „obrona zamku” w NWN2 wyglada po prostu jak zwykly bubel – to jasnym staje sie, ze w gre trzeba po prostu zagrac. Dodam tez, ze nie trzeba jej kupowac w ciemno. Ze strony producenta mozna zciagnac pelna wersje, ktora sluzy za demo – limitowane poziomem doswiadczenia, ktory moze osiagnac postac. A zeby bylo fajniej – kupno polskiej wersji pozwala i tak zciagnac wersje oryginalna i zarejestrowac/zalegalizowac ja przy uzyciu klucza dorzuconego do polskiego wydania gry.

  2. Ta gra jest genialna. Ma w sobie magię tytułów z przełomu lat osiemdziesiątych/dziewięćdziesiątych. Szkoda, że autor nie wspomniał o dużym potencjalne modów do gry tworzonych przez jej wielbicieli.

  3. Chyba trochę przesadziłeś, jolo. Może cud nowoczesnej grafiki toto nie jest, ale gram w to demko/triala i jest wcale przyjemnie. 6. 0 jest w tym przypadku mocno krzywdzące. . .

  4. Też tak uważam – ocena 6 jest zdecydowanie krzywdząca – gra jest przede wszytskim miodna i bije na głowy grywalnością niejeden nowy hi-endowy graficznie tytuł. System walki – genialny – przypomina mi sie odrazu „Die by the Sword”

  5. a ja powiem tak – na koncu napisalem, ze ci ktorzy cenią sobie swobodę i takie gry mogą spokojnie dodać jeden punkt czyli 7/10. Czy 7 punktów w skali 10 punktowej to mało?! Nie żartujcie. Wiem, że przywykliśmy wszyscy do tego, że funkcjonują generalnie oceny 6, 7, 8, 9 i 10, ale w którymś z moich felietonów już pisałem co o tym sądzę. Ocena 7/10 (bo tak należy ją odbierać jako że jesteście takim tytułem zainteresowani) jest w mojej skali oceną wysoką. Nie bardzo wysoką, ale solidną wysoką. I tak właśnie oceniam M&B. Zresztą treść recenzji chyba wyraźnie mówi, że to gra z dużym potencjałem, którą warto się zainteresować jeśli jest się w stanie zaakceptować jej słabości. wujo444 —> wiesz, ja w ogóle nie należę do ludzi, dla których grafika jest kwestią priorytetową więc i mnie w ogóle oprawa nie przeszkadza w M&B, ale mam świadomość, że piszę również do ludzi, którzy na tą grafikę bardzo ale to bardzo zwracają uwagę więc wole ich ostrzec, że cudów to tu nie zobaczą. . .

  6. Tak wielu narzeka jakie to gry wtorne i na jedno kopyto, ale jak przyjdzie co do czego, to i tak nudny (ale ladny no i znany!) Far Cry 2 dostaje 8, a nieszablonowy i odkrywczy Mount and Blade 6. . . To jak bardzo gra potrafi odwzrowac wizualnie rzeczywistosc chyba nieco zbyt podnieca niektorych ludzi 😛 Z reszta z grafa MnB nie jest tak zle, niby technologicznie troche odstaje, ale atmosfere tworzy odpowiednia (a jestem raczej wybredny, i zazwyczaj niezbyt laskawy dla gier „jest brzydka, ale wiesz, to ma DUSZĘ” ). Co z tego, ze MnB nie ma fabuly ? To nie jest i nie mial byc pelnokrwisty rpg. Frontier zdaje sie tez nie mial skomplikowanej historii a jakos ludziom sie spodobal. To jeszcze nie gra na jego miare (chyba, bo nie znam modów), ale jest juz calkiem bliziutko – glowny zarzut to wlasnie niewielka roznorodnosc zadan i troche za malo przejrzysta sytuacja polityczna. PS. Kto ma czas zaglebiac sie w to, w jaki sposob dany redaktor przyznaje oceny, i czy 6 to u niego wysoko czy nie. . . Realia sa takie, ze taka ocene odbiera sie jako niska, a dla MnB zdecydowanie za niska. Chcesz to zawracaj Wisle kijem, ale taka jest prawda 😛

  7. dpg–> Zgadzam sie z Twoja opinia – moze i ocena 6 czy 7 nie jest niska ale to odczucie relatywne – jezeli gry przecietne lub przereklamowane dostaja min 8 to trudno inaczej odczuc ocene M&B. . .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here