Serwis internetowy 1UP poświęcił kilka chwil na przejrzenie wyników finansowych firmy Capcom. Wynika z nich, że obie gry, o których wspomnieliśmy w leadzie, sprzedały się bardzo dobrze (ponad milion egzemplarzy każda). Liczby te robią wrażenie kiedy opisują USA bądź Europę. Na tych dwóch kontynentach sprzedano 90% ze wspomnianego miliona kopii każdej z tych gier. Same Stany Zjednoczone „wchłonęły” 810 tys. kopii Lost Planet i 730 tys. egzemplarzy Dead Rising. Natomiast w Japonii żaden z tych tytułów nie dobił do 100 tysięcy sprzedanych sztuk.
Niewątpliwy sukces Microsoftu i Capcomu powinien dać firmie do myślenia. Japończycy, którzy cenią sobie twórcę obu tych gier dość chłodno podeszli do jego produkcji na Xboxa 360. Czyżby Microsoft skazany był na porażkę w Kraju Kwitnącej Wiśni niezależnie od tego jakie wyda gry? Bo nie uwierzymy, że nasi koledzy ze wschodu nie lubią gier z zombie.
Japonia jest specyficzna. Klepią swoje, swoje i tylko swoje. Nawet gdyby Xbox był 10x lepszy od PS3 i Wii razem wziętych nie sprzedawałby się tam lepiej. Taka specyfika małych ludzików z kraju wiśni. . .
Jak nie ma w grze karaoke, pięknych chłopców i cycatych nastolatek, to do japońca nawet nie podchodź.
Oni po prostu uważają że jak coś ma być dobre to może pochodzić tylko z Japonii. Importowane rzeczy to dla nich badziewie. Myślą trochę podobnie jak Anglicy no i oczywiście odwrotnie niż Polacy.
Tam to nawet anime jak nie japonskie to nie poleci. Prawdopodobnie woleli by grac w japosnkiego tetrisa niz w amerykanskiego MGS’a (jesli byloby tak naprawde):P
Widzę tutaj sporo krytyki Japonii i imho zupełnie niepotrzebnie. Nihon jest po prostu inny. Co nie znaczy dziwny. Dla nich to my jesteśmy dziwni, nie zapominajcie o tym. Poza tym imho jest to kraj z najbardziej rozwiniętą (i na prawdę piękną, a do tego wciąż trwającą i widoczną w każdym aspekcie ich życia!) kulturą na świecie i chyba każdy kto jej trochę poznał się z tym zgodzi. Ich mentalność odbiega od naszej całkowicie, ale powinniśmy przyjmować ją taką, jaka jest i nie krytykować jej – w końcu nie nasza sprawa jak Japończycy żyją we własnym kraju tak jak nie moja sprawa co każdy z was, przyjaciele Wikingowie, posiada w mieszkaniu.
Imho jak nie japońskie to nie anime tylko kreskówka. . . 😛
a może po prostu gracze z nipponu mają dość bezsensownego zabijania w grach? może nie tolerują eskalacji przemocy w dziedzinie rozrywki elektronicznej? jeśli tak, to wcale się im nie dziwię. . .
To raczej odpada, nie bez kozery japońskie porno jest banowane w innych krajach a jeśli już to stosują zamazywanie genitaliów. Filmy japońskie, czy to anime czy „zwykle” zawsze epatowały niesamowita brutalnością. Oni po prostu nie lubią nie japońskich rzeczy. Z Japończykami podobny motyw jest we wszystkim, ciężko jest robić interesy z Japończykiem jeśli sam nim nie jesteś albo chociaż nie masz jakiegoś Japończyka który by ciebie reprezentował. Bardzo dumny naród, nawet jeśli się mylą to się do tego nie przyznają.
Nie sadze zeby to byla tylko taka duma – oni te swoje rzeczy, zabawy maja zwyczajnie inne. Takie bardziej oderwane od rzeczywistosci – co w sumie ma pewien logiczny sens, bo jak sie spedza 12 h w pracy to potem inaczej sie patrzy na czas wolny, inaczej tez zyje sie w kraju o takim zageszczeniu ludnosci. . Dla mnie gry japonskie maja pewien klimat, inny duch niz te z USA czy Europy. Pewnego nacjonalizmu i pewnej dumy nie mieszalbym jednak z rozrywka. Aha, Japonczycy nie przyznaja sie do bledow bo tacy sa na codzien, a nie wobec napotkanych cudzoziemcow! Wiec tu nie chodzi o dume Japonii. A co do nielubienia nieswoich rzeczy – ponoc m. in. bardzo Vadera lubia (tzn. kapele, nie bohatera SW :P) czyli cos co u nas jest raczej niszowe.
To akurat potwierdza tezę, że Japończycy są dziwni.
A robiłeś kiedyś interesy z Japończykami? Jest taka firma w Polsce co wydaje komiksy – w sensie mangi. Gdy by nie to ze jej szef jest Japończykiem to uwierz mi na słowo w niedostali by od skośnookich ani jednej licencji na jakakolwiek mangę. Oni tak po prostu robią interesy. I tak samo jest u nich ze wszystkim. Z jednej strony mamy w Japonii kult kultury zachodniej (biały człowiek* wystarczy ze do japonki się uśmiechnie i już ląduje u niego w łóżku) z drugiej strony fanatyczne wręcz przywiązanie do tradycji. * – tak, tak biały człowiek, bo „Afroamerykanin” to już nie to samo. . . Japończycy po prostu tak mają
Jeśli coś jest dobre, to nie ważne skąd pochodzi, ważne że takie jest. Takie jest moje zdanie. . .
Zasadniczo tak, ale jeszcze dochodzi cos takiego jak preferencje konsumenta. Sa rzeczy ktorych nie kupisz, bo cos ci w nich nie odpowiada. Dla jednego jest to pochodzenie, dla innego kolor, dla trzeciego ksztalt. XBox zawsze mial sie kiepsko w Japonii i raczej tak pozostanie. Nacjonalizm konsumencki nie jest niczym zlym, bo wspiera rodzima gospodarke. W Polsce tez jest masa rzeczy bojkotowanych z przekory. Kazdy ma prawo kupic to, co chce, a nie to co „powinien” 🙂
Nie okreslalbym kultury calego kraju na podstawie spotkania z jednym czlowiekiem, moze byl nieudolny i tak sie tlumaczyl ;)Np. gdyby cala nasza kulture na podstawie jednej znajomosci ocenial pewienl Amerykanin , ktorego mialem przyjenosc poznac to na jej podstawie wyszloby ze i Polacy to sympatyczni ludzie, ale jak wyjmuja jakikolwiek alkohol to nalezy uciekac 😛
Bycmoze macie racje ale odnosnie gier (a mianowicie japonskich): japonczycy wrecz ubustwiaja typowo liniowe, RPeGi, zawierajace dziwne stwory itp. Widok FPP i strzelanki nie przyjely sie w Japoni poniewaz wiekszosc japonczykow nie toleruje strzelania do innych [czyt. brutalnosci] w grach. Z kolei zachodni gracze (USA) lubuja sie w „markowych” grach- seria SW, HarryPotter, TonyHawk, Madden NFL itp. . . Ale japonskie stereotypy powoli sa przelamywane- GTA:SA w Japonii zyskalo zaskakujaco duza popularnosc. CoD tez uzyskalo niezly wynik- 200. 000 sz!! 1-wszy X poszedl w 400. 000sz a halo 75. 000sz!! to o czyms swiadczy!! napisane na podstawie pewnego magazynu;]
w początkach lat 70 niepotrzebnie amerykańcy siali propagandę w Vietnamie z wielkimi prezerwatywami zrzucanymi z”nieba”. . . . teraz się mszczą za „żółtka”
Myślę, że aby zrozumieć niechęć Japończyków do marki Xbox trzeba poprostu spojrzeć na ich preferencje oraz kulturę. Japonia od lat była krajem w którym zawsze ceniono rodzimie produkty. Na Xboxach nie ma ( lub jest niewiele) gier czysto japońskich – nieliczne wyjątki to Enchanted Arms i Blue Dragon. Japonia w dzisiejszych czasach jest zamknięta na produkcje „zachodnie” tak jak w erze kolonizacji na Chrześcijaństwo oraz handlarzy z Europy.
Kolega xii ma rację. Japończycy wyberają rodzinne produkty,ale chciałbym zaznaczyć, że oni do tej pory lubiągrać tylko i wyłącznie w Pokemony, Digimony, czy Mario. Nadal żyją jak małe dzieci dlatego wybierają Wii i Nintendo DS’a. Wystarczy spojrzeć na top 10 Japoni. . . i znów Mario??? A Capcom nie obfituje w takie gry.