O rodzimej produkcji powiedziano i napisano już wiele. Sam na łamach Valhalli kilkukrotnie poruszałem ten temat, jednak dopiero po ukończeniu gry i spokojnym przemyśleniu wszystkiego mogę napisać to, co właśnie czytacie.
Wszystkie gry cRPG aspirują do miana tytułów, które graczowi dają wybór. Problem jednak w tym, że praktycznie w każdej z nich świat jest czarno-biały, a ścieżki wyboru oczywiste aż do znudzenia. Niezależnie jakbyśmy nie wybierali zawsze skończymy jako dobroduszny paladyn niosący pomoc dzieciom, przeprowadzający staruszki na drugą stronę traktu, lub jako złodziej, rzeźnik i gwałciciel. Oczywiście nawet gra dobrze skrojonym paladynem może przynieść sporo satysfakcji czego dowodem moje przygody z Neverwinter Nights 2, jednak dla gracza, który nie jeden i nie dwa RPGi ma na swoim koncie takie schematy po pewnym czasie stają się nudne. Twórcy gier uciekają od tego uczucia oferując nam coraz więcej ras, klas, profesji i innych wariacji, które mają sprawić, że każda produkcja będzie unikalnym doświadczeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że na końcu powtarza się prawidłowość z paladynem i rzeźnikiem.
I kiedy już wydawało mi się, że po prostu nie da się wykreować na komputerach świata pełnego prawdziwych rozterek i dramatycznych wyborów pojawił się Wiedźmin. Tytuł, który patrząc z punktu strategii obieranej ostatnio przez twórców skazany był na porażkę. Jedna postać, żadnej drużyny, zdeterminowana klasa (bądź co bądź wiedźmin zawsze pozostanie głównie wojownikiem, a nie magiem), co więcej brak jakichkolwiek manipulacji przy postaci na początku gry stawiały Geralta i jego twórców z definicji pod ścianą. Jednak z perspektywy ukończonej gry mogę powiedzieć, że nie można było znaleźć lepszego rozwiązania. Odbierając sobie możliwość manipulacji postacią twórcy zmusili się niejako do stworzenia niezwykle przekonującego, oryginalnego i autentycznego świata. To on miał być (i jest) najsilniejszą stroną tej produkcji. Nie efektowne młyńce, które wywija Biały Wilk, nawet nie fakt, że jest on właśnie wiedźminem, ale właśnie opowiedziana historia i świat, w którym została ona osadzona.
Im dłużej grałem w tytuł wyprodukowany przez Polaków tym szerzej ze zdziwienia otwierały się moje oczy i usta. Nagle okazało się, że świat komputerowego RPGa może być brudny, zepsuty, pełen zła lub zwykłego ludzkiego skurwysyństwa (inaczej się tego nie da określić). Ba! Nawet język jest przekonująco autentyczny (o czym już pisałem)
Praktycznie wszystkie postaci, które spotka na swojej drodze Geralt nie są łatwe do zdefiniowania. Bo jak ocenić dziwkę, która marzy o prawdziwej miłości i jest dla niej gotowa poświęcić naprawdę wszystko? Albo wiedźmę, która wykorzystuje zdegenerowaną społeczność wsi do tego aby przetrwać? A to zaledwie dwa z wielu przykładów! Nawet w pobocznych, zupełnie nieistotnych questach spotkamy ludzi, którzy po wypełnieniu dla nich zlecenia wykręcą się od zapłaty! Wreszcie ktoś dał mi świat, w który mogłem się zanurzyć i w pełni go poczuć. Żywe i pełne autentycznych ludzkich wad i emocji postaci, które zastąpiły powszechne w RPGach sztuczne wirtualne byty Żądnego Władzy Złego Maga i Altruistycznego Dobrodusznego Pomocnika Z Misją.
Najsilniejszą stroną Wiedźmina okazują się wybory przed którymi postawili nas twórcy. Żaden z nich nie jest oczywisty i praktycznie zawsze wybieramy przysłowiowe mniejsze zło. Produkcja CDP Red jest pierwszą grą, w której zupełnie na poważnie miałem dylematy moralne i długo zastanawiałem się nad podjęciem decyzji po której stronie stanąć. I nie były to wątpliwości determinowane ułatwieniem sobie w przyszłości gry, ale autentyczne rozterki natury moralnej. Bo czy łatwo wybrać między rzezią elfów, a terrorystycznymi metodami jakimi walczą o swoje prawa?
Doskonale zostały również ukazane konsekwencje naszych wyborów. Nie mamy co liczyć na podziękowania i oklaski. Najczęściej w zamian za to ktoś nam splunie w twarz, nazwie mordercą, potworem czy zwykłym plugawym najemnikiem. Świat Geralta to świat niewdzięczny, pełen goryczy i dramatów, w którym tytułowy wiedźmin stara się dokonywać wyborów choć nawet kiedy podejmie już decyzję nie jest do końca przekonany czy wybrał dobrze. W tej grze nawet finałowy przeciwnik nie jest wcale tak jednoznacznie zły.
Dlatego oceniając Wiedźmina powinniśmy odrzucić wszelkie powszechnie stosowane kryteria. Może jego grafika (choć śliczna) nie zadowala wszystkich, można wytykać mu krok łyżwowy czy brak synchronizacji ruchu warg z wypowiadanymi kwestiami, jednak tym co z nawiązką rekompensuje te wszystkie niedociągnięcia jest opowiedziana historia. To gra, która nawet po jej zakończeniu daje człowiekowi do myślenia. Bo czy jasno potraficie określić z kim walczyliście na końcu gry? Albo kim był zamachowiec? Ja choć skończyłem ten tytuł wczoraj wciąż o tym myślę. I dlatego jeszcze raz dziękuję zespołowi CD Projekt Red za tę wyjątkową i autentyczną produkcję. Szkoda tylko, że przyzwyczajony do schematów zachodni świat nie wybrał Wiedźmina RPGiem roku, bo w pełni mu się ten tytuł należał.
Jeśli więc wśród czytających ten tekst są jeszcze osoby, które nie grały w Wiedźmina powinny to natychmiast nadrobić. Choćby ze względu na to, żeby zobaczyć jak mogłyby wyglądać komputerowe RPGi gdyby ich twórcom chciało się przyłożyć bardziej do fabuły i wyjść poza schemat „zapomniany syn demona ratuje świat zostając przykładnym paladynem”.
A co wy sądzicie o kondycji dzisiejszych RPGów? Czy zachód nie wpadł w pułapkę schematu, którego z nieznanych mi przyczyn nie potrafi przełamać? A przecież właśnie Wiedźmin jest doskonałym przykładem, że da się zrobić coś innego, coś autentycznego co jak mało, który tytuł nawiązuje do nazwy swego gatunku – Role Playing Game.
Na początku nie zgodzę się z autorem ,że wiedźmin to nie mag. . . Tja może teoretycznie ale ja rozwijałem głownie magie i była bardzo skuteczna. Przechodząc gre 2 raz inwestowałem więcej w miecze i moim zdaniem taki wiedźmak był słabszy. . . A co do świata to trzeba przyznac iż jest on sugestywny i wyłamuje się ze schematow. . . Może to dziwne ale wiedżmin trochę przypominał mi jrpg. Fabuła świetna człowiek myśłał nad tym co zrobić, nie zastanawiał się nad zyskiem. . . miał dylematy, a w dzisiejszych grach to dość rzadkie. Nie podobało mi się w Wiedźminie natomiast to ,że świat był za zimny , okrutny. Rozumiem ,że taki świat wykreował sapkowski ,ale złych ludzi tam sie jednak troche sztucznie dużo nagromadziło. . . . . . . . . . . . . . . . . . Mimo wszystko była to jedna z najlepszych historii w grach jakie widziałem. . . Niestety wrażenie psuło zakończenie ( to już inna częśc. . . o ile ta się sprzeda). Ja osobiście czekam na drugą część i mam nadzieję ,że zachodni developerzy wezmą przykład z polskiej gry. . . . Ta gra przypomniała mi staroszkolne rpg jak żadna inna. . .
ZA zimny i ZA okrutny? Pod takim względem nie powiem, żeby się jakoś szczególnie różnił od tego, co jest za oknem. A po za tym miło zagrać dla odmiany w coś, co potrafi dać kopa w tyłek w ten czy inny sposób. Dosyć dużo się nasiedziałam przed monitorem, wytężając szare komórki, żeby podjąć kolejne decyzje, jak zostało napisane, nie ma to to Neverwinter, nie ma czarno-białych możliwości. I dobrze, to czyni Wiedźmina świetną grą.
antalor —> wiedziałem, że to zdanie wywoła reakcję i już prostuję – sam grając mocno inwestowałem w magię. Właściwie Aard i Igni były moim podstawowym narzędziem walki. Jednak mimo wszystko to miecz był głównym narzędziem walki. W klasycznych fantasy magowie praktycznie nie uzywaja broni – walczą magią. Wiedźmin pomimo że mógł nawet sporo używać magii pełniła ona zawsze tylko funkcje pomocniczo-wspierające. Podstawowym narzędziem pozostawały miecze. To i tylko to miałem na myśli pisząc, że Wiedźmin bardziej jest wojownikiem niż magiem, choć biorąc pod uwagę inklinacje alchemiczne i znaki na pewno nie można powiedzieć, że jest zwyczajnym wojownikiem.
Hmm. No to jak było 🙂 ?
telari- raczej się rożnił. Jak powiedział sam Geralt – w tej wiosce zebrało się tyle. . . Chodzi o to ,że nawet w dzisiejszym świecie nie zdarzają się wioski , miasta gdzie są same skur. . . A co do magii i miecza to ja korzystałem z mikstury regeneracji many, i pancerza od elfow to tylko magii uzywałem a mieczem wcale nie musiałem machać!
tacy ludzie zasadniczo przyciągają się wzajemnie, tworząc takie jakby wysepki – patrz urząd skarbowy :Pludzie klarownie dobrzy (o ile istnieją) są odpychani na margines przez dominującą tłuszczę. w pewnym sensie to własnie (raczej nieświadomie) ukazuje ten tytuł
W końcu ktoś zauważył to, co ja widziałem w tej grze.
Jesli mam byc szczery, to Wiedzmin byl pierwszym RPGiem, ktory wciagnal mnie w siebie tak samo jak Baldurs Gate czy Fallout (w ktorego gralem jednak duzo pozniej niz w BG). A Baldur wciagnal mnie tak, ze jeszcze dzien przed wlasnym slubem przycinalem ostro ;). Od tamtego czasu zadna inna gra tego nie dokonala – wzialem nawet pare dni urlopu z pracy (jak ja zone przekonalem? :D), zeby szybciej zakonczyc. A to juz mowi samo za siebie. Szkoda tylko, ze fabularnie byl mocno nierowny. Ale pierwszy akt i jego moment kulminacyjny (zeby nie bylo -walka z Bestia to juz po momencie kulminacyjnym 🙂 ) – brr, do dzisiaj przechodza mnie ciarki na wspomnienie tego wszystkiego, czego sie dowiedzialem 🙂
Alez oczywiscie ze wpadl. Tylko dziwie sie, ze nie znasz przyczyny – przeciez ta przyczyna nosi nazwe US Dollars. Obecnie tworzenie gier to przemysl. Ma powodowac, ze w rok, gora dwa, po wydaniu pieniedzy na inwestycje, wlasciciel tychze US Dollars zyska druga taka gore, jak pierwotnie zainwestowal. To skutkuje koniecznoscia uderzenia do jak najwiekszej liczby klientow, co skutkuje tym, ze dowolna gra musi byc mozliwa do ukonczenia dla byle szaraczka z ulicy. A ze to wymusza koniecznosc uproszczenia czy wrecz splycenia fabuly? Nie ma sprawy – parafrazujac dosc leciwy juz dowcip – „Sorry Winetou – ale bussiness is bussiness”. A dla tych nielicznych, ktorzy mogliby oponowac i probowac mowic, ze przeciez obecne gry to cien tego, co bylo na rynku x lat temu, przygotuje sie ladna bajeczke o skutkach piractwa, ktore szare masy lykna tak samo, jak lykaja te mialkie produkcje. Chociaz musze przyznac, ze ped do tych US Dollars i skala splycania gry nawet mnie ostatnimi czasy zaskakuja – vide informacje (chyba na Valhalli) o porcie na konsole ktoregos z RTSow (zdaje sie ze chodzilo o World in Conflict?) i zrecznosciowych glupotach jakie mialy byc wstawione na miejsce dosc ciekawych rozwiazan pecetowych, tylko po to, by szerokie rzesze konsolowcow mogly sobie spokojnie pograc w „strategie”.
Dlatego umarły przygodówki (nawet słownik w moim FF podkreślił to słowo na czerwono) 🙁
Dlatego ja czekam, az w koncu jakis developer dostrzeze potencjal, jaki lezy w licencji na Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych. Nie dosc, ze mozna z tego zrobic zarowno RTS-a, jak i RPG-a, czy nawet jakies action-adventure, to jeszcze klimat i kompleksowość tych powieści sprawiaja, ze swiat idealnie nadawalby sie do stworzenia w nim gry komputerowej nie majacej nic wspolnego z cukierkowoscia i przyjaznoscią większości fantastycznych uniwersów. Nieustanna walka o wladze, ciagle trwajace wojny, spiski bogów, proby uzurpacji nieobsadzonych tronów. . . gdyby za to wzielo sie jakies utalentowane studio, to jestem w stu procentach pewien, ze dostalibysmy jedna z najlepszych gier tej dekady 🙂
@siergiej,a niech Cię Przykuty nawiedzi za to co napisałeś, książka ma pozostać książką a nie grą lub filmidłem. To byłoby pchniecie Pana gdyby Erikson sprzedał prawa do zgierczenia lub ekranizacji czegoś w uniwersum cyklu malazańskiego.
No tak znowu ten góópi zachód niedocenili hotdogożercy przebrzydłe
Cana:A tam, wymyslasz 😛 Malazan Book of the Fallens wedlug pierwotnego zalozenia mial byc RPG-iem typu pen & paper. Gdy nic z tego nie wyszlo, Erikson napisal Ogrody Księżyca jako scenariusz do filmu – dopiero, gdy to tez nie wyplalilo, przelozyl te historie na książkę :)Wiadomo, ze gra, czy film, nie zachowalyby glebi i kompleksowosci sagi Eriksona, ale zawsze jakis rąbek tego klimatu mozna by bylo poczuc na wlasnej skorze. No nie powiesz mi, ze nie chcialbys choc przez chwile byc Coltainem albo Dujekiem w dobrym RTS-ie, czy Szybkim Benem albo Anomanderem w porzadnym RPG-u 😛
@siergiej,wiem iż podwaliny pod malaz powstawały podczas sesji rpg, ale to wcale nie zmienia mojego zdania nt tworzenia w tym uniwersum gier lub filmów -> przy aktualnie panujacych trendach wyjdzie z tego kicha czego przykładem niech będzie to co zrobiono z Tolkienem. Insza inszość iż nic nie ciągnie mnie do crpg/shooter/rts z Sujeczką, Ultorem, Delatem czy Synem Ciemności albo Teblorem w rolach glównych, zbyt duże ryzyko zawodu by warto było czegoś takiego oczekiwać
No coz, skoro tak mowisz. Ja osobiscie uwazam, ze nie warto skreslac czegos co, de facto, nawet nie istnieje 😛 A swoja droga – z Wiedzminem sie udalo, to czemu nie z TBoF? :PA i jeszcze jedno – Teblor raczej odpada. Na gre z gwalcicielem, mordercą, ochroniarzem bogini, której jedynym uczuciem jest zemsta i rycerzem boga, przed ktorym drzą wszyscy inni w roli glownej chyba by ratingów zabrakło 😛 W zasadzie Karsy tycza sie wszystkie mozliwe obiekcje do gier 😛 Brutalnosc jest, sexual content jest, narkotyki sa, rasizm jest. . . az strach sie bac, co by zrobili adwokaci, gdyby ktos chcial zrobic gre z Karsą w roli glownej 😛
@siergiej,to że z Wiedźminem się udało to tylko wyjatek potwierdzający regułę, zresztą jedna jaskółka wiosny nie czyni :Pzauważ iż image cdpredowego mutanta bazuje na starym komiksie speców od Funky Kovala, więc tu część roboty była wykonana wcześniej i kreacja Geralta wraz z upływem czasu została zaakceptowana przez fanów ASa ( a nie było tak przecież od samego początku jak mnie pamięc nie myli), zresztą nie ujmując nic mutantowi z Rivii ale to co innego gra z wiedźminem a co innego ascendentem klasy Rake, Ruin lub Ultor :Da co do Karsy to nie nie ma tak prosto jak napisałeś ( to nie jest tak jednowymiarowa postać jak chcesz przekazać i do tego nadwyraz się Eriksonowi udała ) i jest i tak lajtowy w porównaniu z młodszym braciszkiem Syna Ciemności :Daha i jeszcze mała poprawka. . . nie ochroniarzem bogini a ochroniarzem awataru bogini i nie wiem gdzie te drugsy ( prochy to raczej domena lokaja tych dwu jednopochwyconych fanów groty Kaptura) 🙂
Karsa jest dosyć dziwaczną postacią. Z jednej strony jego tok myślenia typu „jak ktoś mi się nie podoba, to go zabiję” czyni z niego typowego barbarzyńcę-idiotę, z drugiej zaś – przemiany jakie w nim zaszly od czasu opuszczenia Płaskowyżu Laederon czynią go postacia o rysie pscyhologicznym pogłębiającym się praktycznie ze strony na stronę. I nie zalezy mi wcale, by upraszczać, czy spłycać postać Teblora – ale na głównego bohatera produktu, poddawanego surowemu ratingowi by sie po prostu nie nadawal 😛
Tu sie zgodze 🙂 Tylko mam jedno pytanie (zaznaczam – jestem dopiero po 4 czesciach [Dom Łańcuchów najsłabszy zdecydowanie, Wspomnienie Lodu i wątek Coltaine’a z Bram Domu Umarłych najlepsze] i niedlugo zabieram sie za Przypływ Nocy, wiec jesli w odpowiedzi mialyby sie pojawic spoilery – nie odpowiadaj :P). Dassem Ultor nie przestal byc ascendentem (o ile ascendencje mozna stracic) kiedy Baudin zostal Rycerze Domu Śmierci, czy ja cos przeoczylem?
No trudno byc ochroniarzem zgniłego szkieletu, więc samo przez sie sie rozumie, ze chodzilo o sha’ik a nie żonę Onracka 🙂 A w drugi (durhang) ciągle zaopatrzony był Leoman, z ktorym Karsa spędzał sporo czasu podczas swojego pobytu na Raraku 😉
Oj, to chyba kolega nie grał w Mass Effect. Wiele razy pauzowałem ją i szedłem do kuchni wstawić wodę na kolejną herbatę, aby przemyśleć i podjąć właściwą decyzję, której później i tak, w większości przypadków, żałowałem. I jako że nie przepadam za fantasy w ogóle (wyjątkiem jest seria Diablo) a jestem fanem SF (czystego SF, nie zanieczyszczonego klimatem magii i fantasy jak SW – wiem narażam się) właśnie ME dałbym etykietkę „RPG of the year”. Swoją drogą szkoda, że tak mało RPGów osadzonych jest w SF.
ale mass efect wyszlo w tym roku a wiedźmin w tamtym 😀 więc wiedźmin mógł by być „RPG of the 2007” a ME 2008 😛 (biorąc pod uwagę oczywiście wersje PC Mass effect)
Przygodówki nie umarły. Jako dowód mam jakieś 10 tytułów zaraz za moimi plecami i w większości nie są starsze niż rok. Są lepsze i gorsze gry, ale gatunek żyje i ma się dobrze. Od dawna mi się nie zdarzyło bym narzekał „łe nie ma żadnej fajnej przygodówki”. Za to ciągle staje w sytuacji gdy nie mam żadnego fajnego cRPG do kupienia.
Ja tam byłem wiedzminem magiem. Dałem wszystko w inteligencje i czar igni. Po wypiciu odpowiednich mikstur itp. rozwalałem grupę jednym zaklęciem :pThe best RPG? It is of couse The Witcher
Wiedźmin – zacna gra, przynosi chlubę Polsce, jak niewiele tytułów.