W gry gram od lat. Widziałem dziesiątki dobrych czy nawet bardzo dobrych produkcji, równie dużo, a może nawet więcej tych słabych. O sile tytułów decydowały różne czynniki. Były tytuły, które budowały swoja markę na oprawie graficznej, takie, w których przyciągała muzyka, czy wreszcie te, które mogły się pochwalić dobrą fabułą. Jednak jedynym gwarantem sukcesu zawsze ostatecznie okazywała się pomysłowość twórców. Im większa ona była – zarówno w kwestii poszczególnych elementów gry, jak i całościowej koncepcji rozgrywki – tym większa szansa na sukces.
Szczególną kategorią gier wśród których innowacyjność odgrywa kluczową rolę są proste gry flashowe. Tutaj, nie ma najczęściej olbrzymich pieniędzy na rozmach, zresztą same narzędzia i środki wyrazu, którymi posługują się te gry są z definicji mocno ograniczone. Dlatego aby przyciągnąć graczy trzeba wpaść na coś naprawdę pomysłowego.
Przykładem takiej gry jest Cursor*10 – gra zmuszająca nas do współpracy z samym sobą. Kiedy usłyszałem o niej po raz pierwszy wydało mi się to pomysłem co najmniej kuriozalnym. Jak do diabła mam współpracować z samym sobą? – rozumiem, że są ludzie na tym świecie, którzy określają mnie mianem wariata, ale przecież nie mam rozdwojenia jaźni! Zresztą jak wszyscy wiemy nawet słynny Dr Jackyl i Mr Hyde nie potrafili się dogadać. Z drugiej strony – kto lepiej nas zrozumie niż my sami?
Zadanie, które postawiono przed graczem jest banalnie proste. Mamy doprowadzić kursor na 16-te piętro. Aby to zrobić musimy wchodzić po prostu po schodach na kolejnych piętrach. Problem w tym, że czasem odblokowanie schodów wymaga współpracy dwóch kursorów – jak to możliwe? Zaraz wyjaśnię…
Drugim problemem jest żywotność kursora. Wytrzymuje on zaledwie kilkadziesiąt sekund. To za krótki czas aby samodzielnie dostać się na wspominane 16-te piętro. Jednak kiedy współpracuje np. 8 czy nawet 10 kursorów – wszystko jest możliwe.
Pewnie zastanawiacie się jak można sterować równocześnie dziesięcioma kursorami. Nie da się. I na tym cała sztuka polega. W danym momencie sterujemy tylko jednym, jednak komputer zapamiętuje każdy nasz ruch i kiedy wznowimy grę po śmierci obecnego wskaźnika wiernie odtworzy nasze działania z dokładnością, co do setnej sekundy (i wszystkich poprzednich kursorów, które kontrolowaliśmy). W ten oto sposób możemy współpracować sami ze sobą! Wystarczy tylko działać w oparciu o założenie, że wszystko co robimy teraz, w następnej rundzie będzie wykonywane już automatycznie przez komputer, a my będziemy kontrolować kolejny kursor.
Po co to wszystko? A na przykład po to, aby jeden z kursorów naciskał przycisk otwierający dostęp do schodów, kiedy w tym czasie drugi będzie się na nie wdrapywał, a trzeci już szukał kolejnego sposobu przejścia na wyższy poziom.
Choć z początku wszystko to wydaje się bardzo zawiłe i mało czytelne już po paru minutach załapiecie doskonale o co chodzi. A jeśli dodam, że po wszystkich piętrach są porozrzucane bonusy, które należy zbierać, aby gromadzić punkty – myślę, że choć w minimalnym stopniu zarysowałem wam perspektywę możliwości waszych działań.
Zresztą, nie ma co gadać – zobaczcie sami (klikając w TEN link).
Z góry przepraszam, że popsułem wam przynajmniej część weekendu…
Zgadzam się. Bez orginalnego pomysłu pomysłu gra dla mnie nie istnieje i może co najwyżej wzbudzić moje tymczasowe zainteresowanie. Jeśli chodzi o coop, mistrzowską grą jest wg mnie Chaos Theory (Versus) i dlatego do dziś dnia zagrywam się w nią kiedy tylko mam chwilę czasu. Właśnie na podstawie CT można by podjąć się próby wyprowadzenia jakichś generalnych wyznaczników gry z dobrym pomysłem. Dla mnie bardzo ważne jest oparcie się na prostych, zrozumiałych zasadach gry, przy jednoczesnym rozbudowaniu masy szczegółów. To powoduje, że łatwo jest grać na zwykłym poziomie, ale trudniej dojść do perfekcji.
Dokładnie 🙂 Mi ta gra również badzo się spodobała, tylko szkoda, że jest taka krótka 🙁 Ale na bank niedługo pojawią się różne klony.
gdyby mi sie myszka nie „gubila byla by to fajna zabawa.
Oj, Jolo – grabisz sobie 😛 Jak ja napisze tekst na przyszly tydzien, ciagle grajac w Cursor*10? 😛
Bardzo lubię gierki logiczne, ale ta jakoś wielce mnie nie powaliła. Pomysł oczywiście fantastyczny, ale jakoś tak. . . hmmm, sam nie wiem, czegoś brakuje. Jak dla mnie, idealną sprawą był by taki 2-wymiarowy Portal, z możliwością zasysania user-made map z netu. Generalnie Portal mnie powalił. Co do gierek z ultra prosta grafiką, stan przedzawałowy wywołało zapoznanie się z pomysłem i mechaniką gry w Echochrome. Bezdyskusyjne mistrzostwo świata.
Oooo tak. EchoChrome to po prostu geniusz i gamistyczny artyzm w jednym. Z reszta tak samo jak dzialajacy na dosc podobnych zasadach Kula World z pierwszego „PlejStejszon” – Amerykanie nazywali to bodajze Roll Away, czy jakos w ten desen. Kojarzy ktos? Bo jak nie, to czym predzej nadrabiajacie zaleglosci – kawal wysmienitego softu :)A tworcy LocoRoco i EchoChrome robia jeszcze Patapona, o ktorym pare slow pewnie sie jutro pojawi. I tez zapowiada sie genialnie 😀
HA! Ten Patapon to taki połączenie, nie wiem. . . Wormsów i Parapa the Rapper, nie słyszałem o tym wcześniej. Faktycznie, zapowiada się ciekawie. Kurczę, coraz bardziej rajcują mnie właśnie takie gierki, niesamowite ile w takiej prostocie potrafi być zawarte miodu. ;]
proponuje sprobowac Practical IQ na PSP. to jest dopiero umyslowy odjazd. ukladanie blokow, przestawianie drzwi, unikanie „policjantow”. . . wszystko aby wydostac sie z planszy.