Wyjaśnię od razu, że mój rodzony brotha zbiera płyty winylowe i chętnie odtwarza je na swoich licznych adapterach… Jest jednym z tych melomanów, którzy twierdzą, że dźwięk z CD czy MP3 jest bardziej płaski, a oryginalny posmak czarnej płyty to jedyny sposób, na delektowanie się utworami. Cóż, ja jako cham nie odróżniam CD od winylu (oczywiście prócz trzasków, jeśli ten drugi jest porysowany), ale zacząłem się zastanawiać, czy są tego typu maniacy starych gier i dlaczego nie.
Nie spotkałem się jeszcze w gazecie drukowanej, czy też Internecie z artykułem o zapalonym kolekcjonerze gier. Takim, który miałby oryginalne wydania Ponga, Manic Minera, Jet Set Willy, a potem North & South czy International Soccer. Nie widziałem, żeby ktoś chwalił się nieśmiganą kopią Barbariana albo pokazywał oryginalne kasety z grami firmy ULTIMATE na ZX Spectrum. Zapewne są takie osoby, ale w związku z powyższym wnioskuję, że jest ich szalenie mało.
Oczywiście porównanie z melomanami-winylowcami nie jest tu zbyt szczęśliwe. Podczas, gdy zapis muzyki na winylu i CD różni się nieznacznie (oczywiście zaraz dowiem się, że bluźnię), o tyle skok technologiczny w grach komputerowych w przeciągu ostatnich 20 lat to niemal przepaść. Na czarnej płycie i CD da się zapisać praktycznie te same instrumenty, te same dźwięki – tu od lat (a może nawet wieków) nic się nie zmieniło. W przypadku gier zmieniło się bardzo dużo i niech mi ktoś dzisiaj pokaże osobę, której chciałoby się jeszcze grać TYLKO na ośmiobiciakach i dobrze bawić. Po cichu uznam go za średniej jakości dziwoląga.
Ale na świecie są też inni kolekcjonerzy, którzy niekoniecznie używają swoich kolekcji w praktyce. Zbieracze znaczków, etykiet po winie, numizmatycy czy kolekcjonerzy puszek po piwie – wszyscy właściwie zbierają dla samego zbierania, oglądania i pasjonowania się. Dlaczego więc nie mieliby tego robić gracze? Nie zbierać, nie katalogować i nie przyglądać się godzinami okładkom, pudełkom, kasetom, dyskietkom, czy kartridżom? Osobiście chętnie bym odwiedził takiego kolekcjonera i obejrzał, jakie cudeńka zebrał. Ewentualnie odwiedził muzeum gier komputerowych i zobaczył, od czego wszystko się zaczęło.
Co jakiś czas pojawiają się takie inicjatywy – choćby ComputerSpiel Museum, ale to wszystko wciąż za mało. Rozumiem, że nasze medium jest jeszcze bardzo młode i nie tak bardzo popularne, ale skoro ktoś tworzy muzeum chleba (no dobra, ten to ma tradycję sięgającą tysiącleci), lalek albo zegarów, to dlaczego nie gier komputerowych? Ja chcę wiedzieć, jak to wszystko się zaczęło i z czego wyrasta.
A poza tym chcę się upewnić, że wcale nie było mnie na świecie, kiedy powstawały pierwsze gry, w związku z czym sam nie jestem jeszcze obiektem muzealnym… Ratunku!
oj zeby moja żona przeczytała ten artykuł to by zawału dostała :)bo ja mam ciągotki zbierackie +60 🙂
Ja sobie zalozylem, ze kiedy juz bede tak obrzydliwie bogaty, ze nie bede mial co zrobic z kasa (yeah, sure), to zaczne sobie zbierac wszelkiej masci graj-sprzęty, ktore ujrzaly swiatlo dzienne. I jak bede blizej setki niz piecdziesiatki, to bede pokazywal wnukom, ze kiedys naprawde byly gry w 2D 😀
Ja tam nie zbieram gier dla samego zbierania to co kupie staram się przejść i później postawić na półce. Są też ludzie którzy gdy ukończą dajmy np. Half-Life 2 to go sprzedadzą, po to aby mieć kase na inną gre lub żeby im nie zajmował miejsca na półce. Czasami zostawiaja pozycje które wywarły na nich duże wrażenie. Dla mnie nie robi różnicy czy gra mi się spodobała czy nie zawsze zostawiam ją na półce. Kto wie może za 30 lat będę znanym kolekcjonerem hehe;).
Nie uważam się za kolekcjonera. Nie żebym nie miał żadnych zbiorów. Mam prawie 4 tys. książek, ok 400 filmów na DVD, jakieś 500 CD z muzyką i. . . znikomą ilość gier. Wszystkie bowiem moje zbiory są bardzo praktyczne, czyli że korzystam z nich. Przynajmniej od czasu do czasu. Czemu tak mało gier? Bo mało gier było i jest tak dobrych, bym miał ochotę grać w nie więcej niż raz. Jako że przygodę z grami rozpocząłem wraz z Atari 130XE mam kilkanaście gier z tego systemu. Niestety! Są one w folderze „Stare gry na Atari” na dysku „D”. Czasami uruchamiam emulator Atari i przypominam sobie, np. „Pharaoh’s Curse”, „Bruce’a Lee” i inne. Czy można to nazwać kolekcją? Pewnie nie. Nie wczytuję ich pieczołowicie z magnetofonu do komputera i nie wyjmuje z lśniących pudełek pamiętających czasy Pewexu. Podobnie jest ze starymi grami na PC. W czasach „Lemingów”, „Tetris” i „Test Drive’ów” (nawet dwójki) w naszym kraju nikt gier nie kupował, a już z pewnością nie legalnych kopii. Nie było zresztą gdzie. Leżą więc sobie one w folderze „Stare gry na IBM”. I też czasami, raz na parę lat, są uruchamiane w emulatorze. Pudełka i legalne zakupy zacząłem w 1995. „Little Big Adventure” i „Phanstasmagoria”, a potem następne zajmują więc miejsce na półeczce. To te ulubione. Jest ich kilkanaście, może ponad 20. Bo niestety większość jest kiepska i po zakończeniu daję je przyjacielowi, który ma syna a obaj są zapalonymi graczami. Zbiór mój — jak widać — jest bezwartościowy. Choć — dla mnie — cenny. A może tylko sentymentalny?
<- ten tutaj zbiera stare gry, ma kilka fajnych chociaż stare dla mnie dziś to roczniki „91-97” . . .
[url= http://cgi. ebay. com/30-YEARS-OF-1700-VINTAGE-PRESENT-VIDEO-GAME-LOT_W0QQitemZ260177215240QQcmdZViewItem?hash=item260177215240]HOLY SHIT![/url]Zanim klikniecie w powyzszy link to lepiej usiadzcie. . . i podstawcie sobie cos pod brode, zeby nie zaślinić klawiatury O_____O
łaaaaaaaaaaaaaaa . . . jestem w 100% przekonany że żona postawiła ultimatum . . :):) kondolencje dla kolego który musiał to wystawić . . . PS: ślinaaaa
Tak, za kolekcjonera się uważam. Od dawna przykładam wagę do wydania gry, a kupując starocie na Allegro (czy to z sentymentu czy dlatego, że chętnie bym znowu zagrał) staram się, aby były one kompletne – box, instrukcji, ew. jakieś dodatki. Gry zacząłem kupować od ~97 r. i od tego czasu, na szczęście, większość pudełek dumnie stoi na półce, wraz z jakimiś gadżetami typu grubaśny poradnik do tworzenia scenariuszy w AoE II, karcianka AoE, mapy do GTA I, kufel z Twierdzy, karty z Gothica I czy fantastyczna, amerykańska edycja Zeusa i Posejdona. Nie oznacza to, że wydam każde pieniądze na kolekcję. Zwłaszcza, że to stare czasy i teraz miejsce kolekcji gier zaczyna przejmować . . . kolekcja muzyki (pozdrowienia dla brata Wojtka :]). A tutaj sytuacja jest jednak całkiem inna. Kolekcjonerska wersja gry może mieć najwyżej dodatkowy item czy perk dla postaci. Dobrej jakości płyta nie dość, że ma faktycznie lepszy dźwięk, to z reguły zawiera bogaty booklet. Dla osoby interesującej się historią muzyki są to z reguły informacje bardzo cenne, znacznie ułatwiające poznanie epoki.