Twórcą recenzowanej produkcji jest brytyjskie Slightly Mad Studios, które współpracowało przy tworzeniu wymagających wyścigów takich jak GT Legends czy GTR2. Ich wizja Potrzeby Prędkości znacznie odbiega od tego, do czego przyzwyczailiśmy się, grając w poprzednie części serii. Nie oznacza to jednak, że jest od nich gorsza. Wręcz przeciwnie.
Na żywo, ale z płyty
Kierowniczka…
Karierę – zasadniczą część zabawy – w nowym NFSie zaczynamy od krótkiego przejazdu testowego, który pozwoli SI gry ocenić jak dobrymi jesteśmy kierowcami. Po jego ukończeniu, możemy grzebiąc w opcjach, podnieść lub obniżyć poziom trudności gry.
Na ścieżce dźwiękowej z NFS: Shift znajdziemy takich wykonawców jak Kanye West, Deadmau5, The Prodigy czy rodzimą grupę Jamal.
Następnie naszym oczom ukazuje się, początkowo dość skromny zestaw wyścigów, w których możemy wziąć udział. To jednak dopiero przedsmak tego, co nadchodzi. Karierę podzielono na cztery części o rosnącym poziomie trudności i piątą – Mistrzostwa NFS Live – w której możemy udowodnić, że jesteśmy najlepszym kierowcą na planecie Ziemia. Zanim to się stanie będziemy musieli przebić się przez dziesiątki zawodów. Zebrano je w grupy, w których pojawia się jeden albo dwa rodzaje wyścigów. Są to między innymi rywalizacja producentów (wszyscy jadą takim samym autem, wygrywa najlepszy kierowca), próba czasowa czy pojedynek samochodów (chociażby Audi RS4 kontra BMW M3 E92). Czekają na nas jeszcze takie atrakcje jak serie mieszane (kilka różnego rodzaju zawodów w jednej grupie), serie amerykańskie, europejskie, japońskie i wyścigi wytrzymałościowe. Możemy też wziąć udział w cholernie trudnej (nie chce nawet myśleć jak w nią grać na klawiaturze) rywalizacji drifterów. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać specjalne zawody na zaproszenie, uzupełniające i tak już pokaźną liczbę wyścigów.
Kolorowo…
Na ilość i różnorodność wyścigów udostępnionych w karierze na pewno nie ma co narzekać. Ten tryb gry powinien nam wystarczyć na przynajmniej kilka dni ostrego grania. Pierwszy spory plus wędruje więc na konto Shifta.
Oczywiście nie musimy od razu rozpoczynać kariery. Możemy na starcie przejechać kilka okrążeń dzięki opcji szybkiego wyścigu. Poszaleć można także w sieci (potrzebujemy darmowego konta EA Nation). Tu udostępniono jednak niewiele opcji, bo tylko dwie. Jest gra rankingowa (i poza rankingiem) oraz pojedynek. I to wszystko. Aż dziw bierze, że tego elementu gry Slightly Mad Studios nie chciało bardziej urozmaicić. Podobnie dziwi brak możliwości grania w trybie split-screen.
Moja ty gwiazdko
Opisane przed chwilą zawody, nie są dostępne od razu po rozpoczęciu zabawy. Musimy je odblokowywać poprzez pozyskiwanie specjalnych gwiazdek. Otrzymujemy je za kończenie wyścigu na jednym z trzech pierwszych miejsc, zdobywanie odpowiedniej ilości punktów lub przejeżdżanie „czystych” okrążeń itd.
Podoba mi się takie rozwiązanie, ponieważ nie pozwala ono zirytować się na grę. Nawet jeśli nie radzimy sobie z przeciwnikami w którymś z wyścigów, to i tak istnieje szansa, że otrzymamy gwiazdki chociażby za precyzyjną jazdę. Dzięki temu uzyskamy dostęp do innych mistrzostw, a do tych, które sprawiają nam problemy wrócimy za jakiś czas. Jedyna uwaga jaką mam do tej części gry to zbyt szybkie odblokowywanie kolejnych poziomów zawodów. Już po kilku godzinach zabawy będziemy mogli wziąć udział w Mistrzostwach NFS Live, a kolekcjonowanie gwiazdek straci w zasadzie sens.
Jestem tym, kim jestem
Jazda…
W recenzowanej produkcji jest jeszcze jedna rzecz, która przynajmniej w teorii, będzie nas trzymała przed telewizorami. Grając mamy możliwość wchodzenia postacią kierowcy na kolejne poziomy doświadczenia, których w sumie jest pięćdziesiąt. W każdym wyścigu, w którym weźmiemy udział gra nalicza nam punkty za przeróżne rzeczy, które robimy na torze. Są one dzielone na dwie kategorie – precyzję i agresję. Choć ostatecznie ich liczba sumuje się, to w profilu kierowcy umieszczono dużą ikonę, która w dwie sekundy pozwala ocenić z kim mamy do czynienia. Precyzyjny kierowca jeździ optymalną trasą, unika wjeżdżania w samochody rywali i zbaczania z toru. Agresywny nie zawaha się przed uderzaniem w pojazdy przeciwników, będzie nas blokował, a zakręty pokona ślicznym poślizgiem.
Mechanizm ten ma nas zachęcać do dalszej zabawy, ale w praktyce okazuje się, że nie jest on do końca przemyślany. Za zdobywanie poziomów doświadczenia otrzymujemy nagrody. O ile jednak dodatkowe miejsca w garażu (umożliwiają kupowanie kolejnych aut) są rzeczywiście cenne, to inne można co najwyżej skwitować śmiechem lub wzruszeniem ramion. Na co komu milion dolarów w gotówce, które otrzymujemy na 46 poziomie, kiedy na pewno będziemy już wtedy bogaci? Dlaczego na ostatnim poziome odblokowujemy dodatkowe naklejki, które powinny wpaść w nasze ręce o wiele wcześniej? Na te pytania nie znają zapewne odpowiedzi nawet twórcy gry. Gdybym ja miał się jej doszukiwać, to powiedziałbym, że cierpieli oni na brak pomysłów lub są po prostu leniwi. Te przypuszczenia może zresztą potwierdzać lista mało wyszukanych osiągnięć do zdobycia.
Jedna rzecz powinna natomiast spodobać się kolekcjonerom. Są nią odznaki mistrzowskie. To rodzaj wewnętrznych osiągnięć Shifta, które otrzymujemy za wykonywanie konkretnych zadań. Może to być przejechanie kilku kilometrów europejskim autem lub trzema amerykańskimi. Może to być bezkolizyjne wyprzedzanie, przepychanie się z innymi kierowcami lub wygrywanie w zawodach online. Choć odznaki nie dają nic konkretnego, to mnie przyjemniej jeździło się kiedy widziałem, że w każdym wyścigu zgarniałem kolejną z nich. Dzięki odznakom starałem się prowadzić auto najlepiej jak się da, by później móc się pochwalić swoimi mini osiągnięciami. Oczywiście nie każdemu rozwiązanie to się spodoba, ale przecież nie trzeba na nie zwracać uwagi. Generalnie uważam jednak, że przy następnej okazji trzeba będzie dopracować zasady rządzące opisanymi przed chwilą mechanizmami.
Furę mam i brykam
Dość długo zastanawiałem się jak najnowszy Need for Speed chce konkurować (co zapowiadali sami Elektronicy) z takimi gigantami jak Forza Motorsport 3 czy Gran Turismo 5 kiedy w dziele EA nie znajdziemy nawet stu różnych samochodów. Stawać do walki z dziełem Turn 10 Shift rzeczywiście nie może, ale o dziwo w trakcie zabawy ani razu nie narzekałem na brak aut do wyboru. Wśród pojazdów, które nam udostępniono znalazły się starsze i nowsze cacka takich producentów jak BMW, Audi, Mercedes, Porsche, Ford, Chevrolet, Honda, Lamborghini, Aston Martin, Mazda, Nissan, Volkswagen, Dodge, Lotus i bardziej egzotycznych Koenigsegg czy Pagani. Zabrakło natomiast Ferrari, choć szczerze mówiąc spokojnie da się grać bez aut z tej włoskiej stajni.
myślę, że seria NFS i tak zrobiła spory krok do przodu tą grą. odważyłbym się nawet na stwierdzenie że od Most Wanted nie grało mi się tak przyjemnie jak w Shift. Fakt, zupełnie inne podejście do kwestii samych wyścigów, ale akurat mi to nie przeszkadza. Mimo to zgodzę się z autorem że zbyt wiele rzeczy nie zostało dopracowanych i grą wspaniałą Shift na pewno nie jest. Co najbardziej mnie drażni to model jazdy. Nie wiem skąd te wszystkie zachwyty w zachodnich serwisach nad gameplayem, ale wydaje mi się, że jakby wszystkie auta w grze wrzucic do jednego wora, nazwanego „muscle”, nie zrobiłoby to zbyt wielkiej różnicy. Wchodzenie w zakręty to gwarantowane zarzucanie tyłem aż do przesady, i to nieważne czy mamy do czynienia z RWD, FWD lub AWD. Grzebanie w ustawieniach na niewiele się tu zdaje. dla mnie jest to zdecydowanie największy mankament gry. Z kolei temat Driftu lepiej całkowicie przemilczec. Najlepiej twórcom za to wyszedł zdecydowanie cockpit view, przyjemnie było zobaczyc chociażby Bugatti Veyron od środka. prezentacja naprawdę daje radę. Te wszystkie gwiazdki, odznaki to takie zapychacze, które ewidentnie są dowodem braku pomysłowości autorów gry. Podsumowując, Shift będzie co najwyżej miłym ale niezbyt wyrafinowanym killerem czasu do momentu nadejścia Forzy 3, po której pewnie większośc graczy o najnowszym NFS najzwyczajniej zapomni.
Jednego nie rozumiem oczekiwaliscie czegoś na kształt symulatorów od SimBin, że tak wszyscy są na nie modelowi jazdy? ta gra jest bardzo bardzo bardzo fajna. Może niech narzekacze na Shifta odpalą sobie starego Driver coś tam cos tam z Atari ST i spróbują ruszyć bez instrukcji bo inaczej nie wiadomo jaka kombinacja klawiszy odpala kluczykiem stacyjke i zwalnia ręczny hamulec
problem w tym że ta gra próbuje się momentami zachowywac jak symulator, tylko robi to w sposób bardzo nieudolny. autorzy chyba nie do końca mogli się zdecydowac, który model jazdy wybrac, chcieli zapewne uzyskac efekt porównywalny z GRIDem. Problemy ze sterownością aut, ich dziwacznym kiwaniem się, wręcz trzęsieniem na prostej oraz bardzo wnerwiający cornering tylko to potwierdzają. Poza tym, jak wspomniano w recenzji, to co dzieje się po zrobieniu upgrade’u, jeszcze tylko pogarsza sytuację. Niektóre samochody stają się ciężkie do ujarzmienia, bynajmniej nie dlatego że gra próbuje byc symulatorem. Nie wiem, byc może to kwestia przyzwyczajenia, w każdym razie uważam że w kwestii gameplay’u zabrakło autorom zdecydowania i konsekwencji lub odpowiedniego zbalansowania arcade/sim jak to miało miejsce w przypadku wspomnianego tu GRIDa.
A ty może odpal coś innego na złagodzenie nerwów. . .
Dla mnie to Grid od EA. Fizyka podobna, grafika porównywalna. Co do muzyki to w ogóle mi się nie spodobała, zresztą domyślnie w czasie wyścigów jej nie ma. Po pierwsze to bez kierownicy czy chociaż pada nie podchodzić. Klawiatura zabija przyjemność akurat w tym tytule. Forza to może nie jest, ale gracze PC mają średni wybór w tym wypadku ;)Co do recenzji – wydaje mi się trochę przegadana.
Nie uważam, żeby takie wypośrodkowanie między arcade a simem było złym pomysłem. Może to kwestia kontrolera (nieskromnie powiem, że mam g25), ale w Gridzie jeździ mi się cały czas fenomenalnie. Może z trzęsieniem na prostej chwilami jest przesadzone, ale cornering czy sterowność? Zero problemów. Są tacy, którym taki model odpowiada – „wypośrodkowany”. Od razu zaznaczę, że gram też w gry ze stajni Simbina czy rFactor. Przesiadam się na Grida czy Shifta i też sprawia mi to dużą radość.
I kolejna część która kompletnie do mnie nie przemawia. Jak dla mnie kompletny brak pomysłu na „wciągnięcie gracza do gry”. Chodzi mi aby był jakiś związek między grą a mną – żebym odczuł, że gram w jakim celu etc. Rozumiem, no tak jestem kierowcą i chcę dojść do mistrzostw NFS, ale chodzi mi o coś bardziej zmyślnego i nie zrozumcie mnie źle nie mam tutaj na myśli wielkiej fabuły, bardziej coś na miarę ot choćby TOCA (motyw, że siedzę przed biurkiem i wybieram kluczyki to ruszam na tor i jazda – taki mały mankament ale jednak bardziej dzięki temu wczuwam się w gierkę). Może z następną częścią niech poczekają z 2 lata i zrobili w biurze burzę mózgów, pomyśleli co można dać graczom, co im się spodoba a nie na szybcika kolejne części wypuszczać i co raz bardziej zniechęcać graczy.
Byłem ostatnio w sklepie, żeby właśnie kupić NFS w wersji na PS3 i niestety po testach na stoisku stwierdziłem, że to nie jest to. Pograłem w drift, który albo na padzie do PS3 jest taki nijaki albo w ogóle taki jest. Zagrałem potem jeden wyścig i nie czułem tego czegoś co zachęcałoby mnie do dłuższej zabawy – możliwe, że na padzie do x360 byłoby lepiej, ale nie miałem możliwości sprawdzić tego. Na pewno było to za krótkie podejście do gry, ale w cenie 200 zł wolę kupić GRID i Colina 1. Pewnie dlatego EA nie wydało dema przed premierą. . .
EA wpadła chyba we własne sidła całą tą machiną promocyjną o tym jaki to świetny model jazdy jest w Shifcie. Rozbudziło to nadzieje. Pomijając to wszystko jako gra Shift jest jako taki. mozna pojeździć, ale czy trzeba? Kupie na pc mam kierownicę troche sie pobawie. Jest Dirt 2 bedzie wkrótce Forza. Wybór jest
Gra jest mierna. Dla mnie najwyżej 7. 5. Model jazdy czasami poprostu zdumiewa. Samochody czasami sie bujają jak konik na biegunach i nie mogą przestać. Taki Porsche na prostej drodze potrafi skakać jak w konwulsjach. Pobacza jak nasmarowane miodem, nasz samochd uwielbia sie do nich przyklejać i za cholrę nie chce wjachać spowrotem na trasę. Grafika stosunkowo rzekłbym słaba. Przy takim GT5:P czy nawet Midnight Club LA wypada słabo, przy tym pierwszym nie wypada wogóle. Moim zdaniem wielcy recenzenci dostali w łapę za oceny w granicach 9. EA chcąc odbudować markę włożyło trochę wysiłku i kasy. I na tytuł i na jego „odpowiednią promocję”. Nie oszukujmy sie nowy NFS to taka TOCA dla ubogich. Taki GRID-tam były chociaż lepsze zniszczednia i edycja powtórek. No i czy to dalej jest NFS?. Ta gra nie ma już nawet charakteru NFS. Zastanawiałem się, którą z gier kupić. Nowego DIRT’a 2 czy NFS:Shift. Widziałem demo DIRT 2 i mi się podobało. Dema NFS nie widziałem. Ciekawość podsycana dobrymi ocenami zwyciężyła. Wybrałem NFS. Szkoda, bo gdyby widzial demo wziąłbym bez wachania DIRT2. Pod każdym względem gra IMO lesza.
„nie ma już nawet charakteru NFS” a jakiż to charakter ma NFS? Chodzi o ten z Most Wanted? Hot Pursuit? Porsche?”Gra jest mierna. Dla mnie najwyżej 7. 5″ Strasznie mierna. Marność nad marnościami. „Moim zdaniem wielcy recenzenci dostali w łapę za oceny w granicach 9” Z pewnością. I do tego wakacje na Hawajach. Sam bym dał lekko 8 (za momentami dziwną fizykę i drift). Po raz kolejny – fajnie, że wychodzi Forza i GT5, ale co mają powiedzieć gracze PC?
Ostatnim NFSem, w którego dobrze mi się grało był Underground 2. Wychwalane przez wielu Most Wanted było IMO zbyt denerwujące dzięki zmuszaniu gracza do prowadzenia pościgów (niekiedy po 20 minut i więcej) a nie każdy to lubi – no i nie było trybu Drift. Już Carbon był lepszy pod tym względem bo dawał wybór jaki typ rozgrywki chcesz mieć i nie zmuszał do uczestnictwa w pościgach. ProStreet był jedną z najgorszych gier jakie kiedykolwiek kupiłem i przebija go chyba tylko HoMM4. Undercover był nieco lepszy, ale ogólnie cieniutki i króciutki. A Shift? Chyba poczekam aż wyjdzie w klasyce bo nie chcę wywalać kolejnych 100+ zeta na wielką niewiadomą. . .
Zacząć myśleć o kupnie konsoli? Sorry, ale światowe trendy are brutal i nic z tym nie zrobisz.
Nie za bardzo wiem o jakim światowym trendzie mówisz. Gram na PC i od 15 lat nie miałem takich zaległości jak dzisiaj. Mam kupkę kilkunastu gier, które czekają na przejście.
Pograłem w shita:) z dwa dni i znudził mi się model jazdy jest nawet dobry,mówiąc o jezdzie od srodka bo jak ktos gra z kamera na zewnatrz to czysty arcade. . . Może inaczej bym patrzał na ta gre gdyby nie było dirta 2 czy nadjeżdzajacej forzy 3:)Tak naprawde to już nie jest w need for speed,kiedyś uciekało sie przed policja to była najlepsza frajda,chodz model jazdy był taki sobie to nie przeszkadzał,mowa o most wanted,Ale zobaczymy jaka bedzie nastepna czesc,moze zaskoczy wszystkich:)pozdro
tristan no ja też gram na PC z kierowniczką 🙂 i podoba mi się Shift ot tak po prostu. Dawno tak zacnie sobie nie pojeździłem.
tristan, osio:to podobnie jak i ja. . . widac niektorym sie po prostu podoba :]
Ta gra to nieudolna, a nawet bym powiedzial, ze bardzo nieudolna proba skopiowania pomyslu Codemaster i ich Grid-a. To podobnie jak bylo z Juiced, ktory powstal na bazie Undergrounda. Serie Need For Speed wyroznialo z tlumu niegdys to, ze to wlasnie na nia byly zawsze skierowane swiatla jupiterow. Teraz to tylko przereklamowana gwiazda, ktora tandete ukrywa pod gruba warstwa makijazu. Brak pomyslow autorow tworzacych ten tytul z kazdym rokiem dawal coraz bardziej sie we znaki. Calkowite odejscie od korzeni a zarazem najwiekszej sily calego NFS, i pojscie w kierunku trendu, ktory obecnie decyduje jak ma wygladac gra, jest tego najwiekszym dowodem. Nie ma sie co rozpisywac o tej grze, bo wszystko juz zostalo powiedziane. Seria nie chyli sie ku upadkowi, bo ona juz dawno upadla. Kolejny raz mozna jedynie spojrzec wstecz z lezka w oku, jak na polska pilke nozna za czasow Gorskiego, i wspomniec jak to bylo, gdy to NFS dykowal warunki gry, a nie jak teraz podporzadkowuje sie innym, by jakos sie przy zyciu utrzymac.
Faktycznie shift odchodzi od dotychczasowej konwencji serii ale wydaje mi się, że robi to w sposób jak najbardziej pozytywny. Przyznam, że gra na klawiaturze czy padzie mija się z celem! Samochodu po prostu nie da się optymalnie kierować tak nieprecyzyjnymi kontrolerami. Drobna korekta kierunku na klaw. przy dużej prędkości kończy się bardzo często wypadnięciem na bandę. Dopiero z kierownicą a na dodatek z FF gra pokazuje pazur. Tutaj problemy ze sterowaniem odchodzą na dalszy plan. Kwestia dobrego wyczucia kierownicy i można wychodzić w zakrętów bokiem i to z niemałą frajda 🙂 Dodam, że kilka osób diametralnie zmieniło zdanie o grze po przesiadce z klaw. na kier. Owszem gra jest wymagająca ale to z powodu wysoko postawionej poprzeczki ze sterowaniem. Nawet bardzo dobry w moim mniemaniu grid odszedł na dalszy plan, przynajmniej na jakiś czas. Odczucie prędkości i swoistego realizmu jazdy jest nie do pobicia w innych dostępnych na rynku grach.
Czy w końcu ktoś zrobi coś z panem z minusa w komentarzu numer 9?
kurcze nie moge sie wyzbyc wrazenia, szczegolnie po przeczytaniu recenzji, ze to po prostu taki grid tyle, ze ze znaczkiem od EA. smutne to troche, bo grid podobal mi sie srednio. pogralem sobie nieco w niego, i ba, nawet mi sie podobalo. . . ale to nie to czego oczekuje od scignanki. nie bylo tego klimatu. . . tesknie straszliwie za moim ukochanym NFS4. . . i wlasnie tym klimatem, w ktory to on z pewnoscia obfitowal. . . i sciganiem sie dla samej przyjemnosci. bez zadnych karier, gwiazdek, coraz lepszych zespolow, mistrzostw, kolorowych winyli i pstrokatych felg. po prostu 1 on 1 na kretej, gorskiej drozce w strugach deszczu, ciemnoszarym niebie i blyskawicach. . . widok z kabiny twojego czerwonego ferrari, dopadajacego wlasnie zolte lambo przeciwnika, w slalomie pomiedzy kolejnymi migajacymi reflektorami ‚cywilnych’ samochodow. . . i tylko gdzies w lusterku wstecznym migajace syreny policyjne. . .
Jeżdzę od 3 dni dla mnie rewela rewela po prostu rewela z kokpitu. Nawet kupiłem kierownicę za 50 zlotych i rewela!!
Ostanie dobre arcadowe wyścigi jakie grałem na PC to Burnout Paradise. Tylko te pokazówki kraks mnie trochę w tej grze denerwują, powinna być opcja „SKIP” bo szlak może człowieka trafić czasem jak się w 1 wyścigu z 10 takich „replay” musi oglądać. A nowego NFSa nie kupie, bo jeszcze się Burnoutem bawię, tyle.