Domyślamy się co w niedalekiej przyszłości powiedzą ci, którzy liczą na to, że produkcje wymienione w tytule i leadzie naszego newsa, wraz z wydaniem ich kolejnych części, wrócą do swych korzeni. Niestety istnieje duża szansa na to, że będzie dokładnie na odwrót. Tyle przynajmniej można wywnioskować ze słów szefa studia Eidos Montreal (tworzy ono zarówno Deus Ex 3 jak i Thief 4). W wywiadzie przeprowadzonym przez serwis VGHeaven Stephane D’Astous twierdzi, że największym wyzwaniem dla jego firmy jest wprowadzenie obu gier „na zupełnie nowy poziom”. Jednym z mechanizmów, które mają się do tego przyczynić jest przystępność obu produkcji. Mają one być atrakcyjne i zrozumiałem dla szerokiego grona odbiorców. Jednocześnie zawartość obu gier ma pozostać atrakcyjna i „nierozwodniona”.
Co z tego wyjdzie? Zaczynamy się obawiać, że niewiele. Podobnymi tekstami uraczyli nas ludzie z firmy Eidos jeszcze przed premierą Deus Ex 2. Co wyszło z tej produkcji wszyscy doskonale pamiętamy. Oby tym razem było inaczej.
Niestety to zła informacja. Wszyscy fani DX liczyli chyba na to, że 3-ka będzie powrotem do korzeni właśnie czyli do hardcorowych klimatów z 1-ki. Wprawdzie muszę przyznać, że 2-ka nie była taka zła jak się powszechnie ją uważa (trzeba się tylko do niej przekonać), ale jednak 3-ka powinna bardziej isć w kierunku do 1-ki, niż zwracać się w kierunku casuali. Niestety realia rynku są nieubłagane – gra musi się sprzedać i basta. Zobaczymy. . .
Nowy DX mógłby być zrobiony bardziej jak Mass Effect, czyli fajne „action-adventure” z elementami rpg. Ja bym to kupił.
Ta, to jest właśnie to garniturowe myślenie, które potem wszystkim bokiem wychodzi. Bo niestety zwykle efekt jest dokładnie odwrotny. Jeśli się nie mylę, to Deus Ex: Invisible War sprzedało się słabiej od części pierwszej, miało gorsze oceny i generalnie jest uważane za kiepską grę (choć istotnie nie beznadziejną, po prostu znacznie płytszą w każdym aspekcie). Nie mam nic przeciwko „przystępnym” grom, ale jeśli dana seria ma określone, hardcore’owe (or whatever you wanna call it) korzenie, to twórcy powinni się ich trzymać. To samo zresztą w drugą stronę – jeśli gra od początku jest casualowa to nie ma sensu w kolejnych częściach robić z niej RPG z pierdyliardem statystyk i drzewkiem umiejętności, które zawstydziłoby dąb Bartek. . . Dla mnie takie zapowiedzi generalnie brzmią jakby prezes Wólczanki nagle stwierdził, że zmieniają profil na t-shirty, dżinsy i dresy, bo lepiej się sprzedają i są bardziej „przystępne”. Ludzie, którzy wcześniej kupowali koszule na spinki raczej się na nową ofertę nie przerzucą, a ci co z dumą noszą trzy paski Adidasa też do sklepów nie pobiegną. I pupa zbita. Ale mimo wszystko ja nadal mam nadzieję, że mimo niektórych sugestii DX3 okaże się grą, której bliżej będzie do pierwszej, niż do drugiej części. A jeśli chodzi o porównania do Mass Effect to osobiście powiedziałbym, że pierwszy DX był zrobiony na bardzo podobnej zasadzie. To nigdy nie było typowe RPG, a raczej właśnie miks strzelanki z RPG (i stealth). Istotą sukcesu pierwszej części był chyba fakt, że tych elementów RPG było dokładnie tyle, ile powinno ich być (w jedynce, w dwójce nie było ich w ogóle, poza wszczepami) żeby czuło się wpływ na rozwój postaci, a jednocześnie żeby nie skupiały one na sobie zbyt dużo uwagi.
Wszystko fajnie, dobrze mówisz, ale. . . to było 10 lat temu.
Ja z kolei nie rozumiem po co w ogóle ci pijarowcy w ogóle mówią takie rzeczy. Casual, który by się z tego ucieszył i tak po DX zapewne nie sięgnie – to raz. A dwa, że nawet jak sięgnie, to, pardon my french, w dupie ma wywiady z twórcami i szpecami od marketingu. Idzie do sklepu i kupuje, więc nigdy się nie dowie, jak jego nowo nabyta gra wyglądała zapowiedziach. A graczy hobbystycznych, tudzież jeżeli wolicie inne określenie – hardkorowych, krew zalewa, jak coś takiego widzą, czy raczej słyszą z ust deweloperów i krawaciarzy podesłanych przez wydawcę.
Sześć (licząc od premiery IW, bo o nim pisałem). Ale co to zmienia? Ja rozumiem, że poziom spada, że ludzie są ogłupiani coraz bardziej, ale jednak wydaje mi się, że istnieje pewna potrzeba bardziej wymagających intelektualnie gier. Szczególnie wśród ludzi faktycznie zainteresowanych tym tytułem, wśród jego niemal pewnego targetu. Owszem, może stereotypowy casual nie będzie dzisiaj chciał grać w coś na kształt pierwszego Deusa ale. . . jak napisał Siergiej, nie wydaje mi się, żeby rzeczony casual w ogóle chciał grać w DX. No, chyba, że fabułę, krakowskim targiem, też spłycą do poziomu statystycznej kałuży. A to by, moim zdaniem, była znacznie większa zbrodnia niż kastracja jakichkolwiek elementów rozgrywki.
No jestem trochę zmartwiony tą wiadomością. Może ten nius to tylko taki straszak, by zrobić medialny szum wokół DX3? Jak zwykle, czas pokaże kto z nas miał rację.