Przede wszystkim chodzi o dowolność w kształtowaniu naszej restauracji, ale i idącą z nią w parze konieczność logicznego tworzenia układu knajpy. Stoły, krzesła, kuchnie, dekoracje – wszystko należy postawić tak, by klienci lokalu mogli jak najszybciej dotrzeć na upatrzone miejsce, zjeść, zapłacić i ulotnić się.
Konstrukcja otoczenia wpływa też na prędkość donoszenia potraw przez kelnerów, a ogólne funkcjonowanie restauracji ocenione jest w tzw. Buzz Rating. Jest to wskaźnik, dzięki któremu możemy zaobserwować jak bardzo zainteresowani naszą knajpką są inni. Rzecz jasna w pewnym momencie popularność może zaszkodzić, o ile nie będziemy w stanie zaspokoić zapotrzebowania głodnych, wirtualnych istot.
Sama rozgrywka nie jest bardzo absorbująca, a przy odrobinie starań można sprawić, że zaglądać do naszego cyfrowego lokalu będziemy musieli tylko raz na dwa dni. Przygotowywanie potraw to realizacja kilku kroków związanym z dodawaniem poszczególnych składników. Potem, gdy danie trafia na stół, pozostanie zmywanie i przygotowanie kolejnego.
Osobiście Café World cenię za dwie rzeczy. Jedną z nich jest stosunkowo niewielka natarczywość reklam, sugerujących nam wykupienie dodatkowych elementów. Drugą jest możliwość zatrudnienia kogoś nielubianego z grona znajomych i zapędzenie go do najcięższej roboty.
Miesięczna liczba użytkowników: 29 milionów
Mafia Wars
Wujek i piesek w twojej mafii
Wydanie wyroku śmierci na własną ciotkę? Możliwe dzięki Mafia Wars, a zupełnie niegroźne w rzeczywistości. MW pozwala na stworzenie własnej mafijnej rodziny, złożonej z ludzi, którzy są naszymi prawdziwymi kontaktami na Facebooku. Nasza siła, to jak szybko i prężnie działamy, zależy od tego ile osób zwerbujemy. Dopiero gdy przekroczymy granicę 500 członków mafii, zaczynają liczyć się drobne elementy, takie jak poszczególne przedmioty czy bonusowe punkty w statystykach.
Gra skupiona jest wokół kilku lokacji. Obecnie są to: Nowy Jork, Kuba, Moskwa i Bangkok, jednak w planach są już Paryż oraz Las Vegas. Pierwsze z wymienionych miast to tak naprawdę najbardziej rozwinięty element całego Mafia Wars. Pozostałe miejsca są dodatkiem, rozszerzającym podstawowe funkcje całego gameplayu. Mowa tu np. o różnych frakcjach, po poparciu których zamykany jest dostęp do niektórych elementów należących do przeciwnej strony.
Rozwój naszego bohatera odbywa się tu głównie dzięki wykonywaniu różnych zadań. Nie są one niczym odkrywczym i polegają głównie na notorycznym klikaniu jednego klawisza, jednak czasami wymagają od gracza spełnienia konkretnego warunku (np. posiadania jakiegoś przedmiotu). Wokół nich obraca się budowanie swojej mafii – im lepsze statystyki, tym większe szanse, że wyjdziemy cało z kolejnych pojedynków.
Wszystkie dodatkowe lokacje napędzane są przez system biznesów, w ramach którego rozwijamy różnego typu działalność, by następnie co trzy godziny zbierać zdobyte pieniądze. Zdecydowanie ciekawiej przedstawia się sytuacja w Nowym Jorku, w którym od pewnego czasu obecny jest nowy system własności. Znajdziemy w nim szereg budynków, których rozwijanie pozwala uzyskać coraz wyższe zarobki. Świetnym rozwinięciem tego systemu wydają się miejsca, gdzie nie zdobędziemy dodatkowych pieniędzy, ale zamiast tego stworzymy całkiem potężne pojazdy i rodzaje broni.
Rozbudowa tych miejsc związana jest ściśle z pomocą otrzymywaną od innych graczy – bez niej życie w Mafia Wars staje się z każdym dniem coraz cięższe. Nasi znajomi nie tylko mogą podesłać części składowe budynków, ale też zaoferować nam losowy limitowany przedmiot, bonus po skończeniu konkretnej akcji lub ogłosić werbunek na wojnę. Pojedynki w MW są równie istotne, co kooperacja. Podstawowym typem są walki z graczami aktualnie zalogowanymi na swoich kontach. Jeżeli jednak zaatakowanie nie spodziewającego się niczego użytkownika to za mało, w grę wchodzi jeszcze wyzwanie kogoś na wspomnianą wojnę (a tym samym sprawdzenie jak lojalni są nasi towarzysze). Oczywiście, dla osób pracujących „w cieniu”, przewidziano jeszcze opcję rabowania budynków należących do innych.
Mafia Wars to jedna z najbardziej klimatycznych produkcji dostępnych na Facebooku, a przy tym poważniejsza od wszelkich symulatorów akwariów, wirtualnych farm czy kawiarni. Niestety tym samym jest to gra nie dla każdego, co widać po liczbie zainteresowanych nią użytkowników. Jednak Zynga wciąż rozwija projekt, dbając o utrzymywanie zainteresowania ze strony tych, którzy założyli już własną mafię.
Miesięczna liczba użytkowników: 24 miliony
Miliony
Z łatwością da się zauważyć, że zaledwie cztery popularne produkcje, do tego wszystkie tworzone przez firmę Zynga, przykuwają do monitorów dziesiątki milionów graczy każdego dnia. Aplikacje na Facebooku to olbrzymia dawka możliwości na zapełnienie swojego wolnego czasu, ale też prosty sposób na szybką utratę gotówki. Podobnie jak w przypadku innych gier, warto tu zachować zdrowy rozsądek, a współpraca ze znajomymi może przynieść kupę frajdy. Może mały zamach w przerwie pomiędzy partyjką pokera i gotowaniem?
Ten artykuł przekonał mnie ostatecznie że trzeba się pożegnać z tym Drakarem i poszukać sobie czegoś innego w sieci. To ciekawe, bo moim zdaniem jakość V zaczęła powoli opadać wraz z pojawieniem się w portalu twórcy tego artka. No to do siego!
może nadejdzie kiedyś taki dzień, w którym w końcu redakcja tego „growego serwisu” zainteresuje się także w końcu innym platformami jak chociażby iPhone/iPod Touch. Wiecie że na tych urządzeniach też się gra, prawda? Kilka tysięcy gier nie robi chyba jeszcze takiego wrażenia. (no i fakt że w Polsce nie ma App Store nie jest dla mnie żadnym wytłumaczeniem). Tymczasem fejsbukowy artykuł o grach jest żenującym zapychaczem waszego i tak pustego tutaj miejsca.
Masz całkowitą rację, ale dlaczego ograniczać się tylko do „ajfona”? Przecież są jeszcze gry na Nokię, Windows Mobile czy inne platformy komórkowe. A dlaczego pisać tylko o zabawie na sprzętach elektronicznych? Od razu piszmy o grach planszowych, karcianych, fabularnych, a najlepiej to o wszystkim, co choć w najmniejszej części wiąże się z grami. Wszystko po to, by moment po pojawieniu się tekstu napisał jeden z drugim, że V jest do d. . pupy i więcej nie będzie tu wchodzić, nie będzie czytać, bo jak można pisać o takich pierdołach. Mam taką propozycję: chcesz to napisz taki artykuł o grach na „ajfona” i podeślij go. Wydaje mi się, że ani Krzysiek, ani Paweł nie będą widzieli przeciwwskazań, by go opublikować.
ciekawe, że jakoś nikt nigdy tu nie wychodzi z propozycjami pisania artykułów dla czytelników V. Pierwsze słyszę. Więc takie gadanie „podeślij artykuł a nikt nie będzie go kwestionował” jest co najmniej śmieszne. To kto tu odpowiada za treśc??I to właśnie pokazuje mechanizm funkcjonowania tej witryny. Skansen tu się zrobił a nie portal gier z prawdziwego zdarzenia. Blog pisany na kolanie i tyle.
Ciekawe – podobno czytelnicy narzekali, że blogi zostały porzucone przez redakcję Valhalli ;)A tak serio: redakcja pisze teksty – jeżeli Ci się nie podobają (w sensie poruszanej tematyki) to napisz własny, który (Twoim zdaniem) podniesie poziom serwisu, może nie do muzeum, ale skansenu +. Przecież nie boli napisać PW do Krzyśka czy Pawła z zapytaniem o publikację tekstu. Jeżeli czekasz aż ktoś Cię o to poprosi, to. . . powodzenia – czekaj dalej. Łatwo jest krytykować i wylewać żale poprzez komentarze. Spróbuj przejść na drugą stronę i poczytać tego typu opinie, szczególnie pod tekstem, nad którym się napracowałeś (nie wspominając o tym, że w Twoim mniemaniu jest to CIEKAWY temat). . .
Dziś niezadowolony odstawiłem do serwisu mojego Maybacha. Kiedy szofer otworzył mi drzwi i podszedłem do mojego consierge zajmującym się moim wozem rzekłem: nie podobają mi się klamki z macicy perłowej. Consierge zamilkł na moment a potem znienacka przyłożył mi z dyńki, kopnął z laczka i powiedział: To sobie zrób własnego Maybacha głupi chu. . . Wezwałem taksówkę i odjechałem z płaczem. Już nie wróce do salonu Maybacha!
Tak, Kaczuch, wiem, że Ci się tu nie podoba. Niestety, Twoje trollowe narzekania przestały być zabawne. . . hmm, dawno.
Tak, Kaczuch, wiem, że Ci się tu nie podoba. Niestety, Twoje trollowe narzekania przestały być zabawne. . . hmm, dawno.
Podejrzewam że i tak, jak wszędzie zresztą, chodzi tu o kasę no bo o co innego? Sowicie opłacani na pewno nie jesteście skoro produkujecie newsy na kolanie lub kopiujecie z innych witryn (partnerstwo czy jak to nazwac, z serwisem grrr.pl naprawdę nie poprawia wam wizerunku). Na witrynę też pewnie brakuje kapusty bo jej rozwój zatrzymał się lata świetlne temu (nie wystarczy cos wskrzesic na nowo i później olac). Tak to widzę że kasa to poważny tutaj problem. Ale krew mnie zalewa jak zjeżdża mi na pół ekranu jeden z waszych banerów. Może to już jest tylko advertisement site only? Kasy widac z tego nie ma ale wrzód na dupie jak najbardziej. Jednak czas postawic sprawę jasno: albo się robi porządny content albo się nie robi w ogóle.
I tu się z Tobą zgodzę – nawet podwójnie. Żaden grafik/programista nie będzie pracował nad stroną za tak zwane „bóg zapłać”. Pieniądze są potrzebne, a najprościej zdobyć je poprzez reklamy na stronie. Owszem banery na całą stronę nie były dobrym rozwiązaniem, ale z drugiej strony poprzednie najwyraźniej nie dawały odpowiedniego zysku, więc wprowadzono (i chyba już je zdjęto) bardziej hmmm kontrowersyjne, by chociaż przy zamykaniu okna przez przypadek kliknąć w nią ;)Co do zawartości serwisu – każdy ma inne wymagania, o czym świadczy Twój post (#2). Jeden chce czytać o tym, a drugi o tamtym – staramy się połączyć to w jakąś całość i wychodzić na przeciw Waszym oczekiwaniom. Ale zgodzisz się z tym, że jak widzisz komentarz w stylu „po co piszecie o tym?” to człowieka może szlag trafić (szerzej o tym pisał Paweł w komentarzu #24 pod newsem: http://www.valhalla.pl/news21740-Weekendowe-granie-132.html). Co do grrr.pl – nie wiem czy zauważyłeś, ale już go nie ma na stronie głównej 😉