Przeglądając newsy na Valhalli trafiłem i na ten, w którym Grzesiek Stańczyk przedstawia nam pełną listę dostępnego sprzętu w nadchodzącym wielkimi krokami Far Cry 2. Narzędzi zniszczenia ma być co nie miara – AK-47, G3-KA4, SPAS-12, Dragunov SVD, M-79, M-249 SAW, znajdzie się też miejsce dla starego dobrego UZI, Desert Eagle’a i jeszcze paru innych wiele mówiących konfiguracji liter i cyfr. I choć zastanawia i smuci mnie nieobecność M82 Barrett lista owa dała mi mocno do myślenia.
Za każdym razem kiedy czytam podobne listy zastanawiam się czy wielką różnicę robiłoby mi bieganie zamiast ze SPASem z Wielką Morderczą Strzelbą, lub w miejsce AK-47, ze Złowieszczym Sowieckim Karabinem. Oczywiście na potrzeby felietonu nazwy celowo podaję dość prześmiewcze nie zmienia to jednak faktu, że to czy gramy strzelając z AK-47 czy z ZSK nie ma najmniejszego znaczenia.
Dlaczego? Przecież ostatecznie sprowadza się to tylko do mniej lub bardziej bezładnej strzelaniny. Specyfikacje tych broni są w najlepszym wypadku tylko powierzchownie brane pod uwagę. I choć gram w takie gry od lat głowę daję, że nie byłbym w stanie wychwycić różnicy między AK-47, a dowolnie wybranym anonimowym karabinem, który wyglądałby podobnie. No, może jeśliby cechowałyby je wyjątkowo skrajne charakterystyki. W przeciwnym razie – wątpię.
Przecież na dobrą sprawę prawie nikt z nas z „kałacha” nie strzelał, co dopiero mówić o UZI, Dragunovie czy innym M-79 – trudno więc potrzebę gry właśnie AK-47, a nie przywołanym przeze mnie prześmiewczo ZSK usprawiedliwiać chęcią wiarygodnych wrażeń. Jakie to zresztą wrażenia, skoro cały czas mówimy o odwzorowaniu jedynie wizualnym. Choćby nie wiem jak się twórcy starali nie poczujemy charakterystycznego kopa dla danego typu broni, a to on sprawia, że „czujemy” pukawkę lub nie.
Od kilku dni ostro znęcam się nad Mercenaries 2 i choć to gra ściśle nastawiona na rozwałkę, a więc niemal stworzona dla takich właśnie „list broni” zupełnie nie przeszkadza mi, że nie strzelam z AK-47, M4A2, M249 SAW. W zamian za to mam po prostu karabiny, strzelby, pistolety i inne nienazwane literkowo-cyferkowo narzędzia zniszczenia. Nie przeszkadza mi to siać pożogi i chaosu w bezpośrednim (i nie tylko) otoczeniu. Ba! Skłamałbym gdybym napisał, że przez fakt braku AK czy innych „literek” bawię się gorzej. Nic z tych rzeczy. Zabawa jest wyśmienita.
Czyżby zatem obecność licencjonowanej broni nie była potrzebna do dobrej zabawy? Istotnym wydaje się przede wszystkim zróżnicowanie oferowanego graczowi ekwipunku. To od tego zależy cała magia tytułu. Jeśli w nasze ręce trafi odpowiedni zestaw spluw wydających w miarę wiarygodne dźwięki nic więcej nie jest nam do szczęścia potrzebne, a kwestia czy prujemy właśnie z UZI, SPASa czy M82 wydaje się równie istotna jak zeszłoroczny śnieg.
Fakt implementowania do gier licencjonowanego sprzętu może być powodowany chęcią uwiarygodnienia fabuły. Prawdziwa broń = prawdziwy (czyt. prawdopodobny) konflikt? Wszak zdecydowanie lepiej wygląda bieganie po afrykańskiej sawannie z AK-47 w dłoni niż przedzieranie się przez anonimowe chaszcze z równie anonimową pukawką. Prawda? Tak przynajmniej wydają się myśleć twórcy większości gier.
A może to po prostu kolejny zabieg, który ma zagwarantować nam – dużym chłopcom, możliwość jeszcze bardziej wiarygodnej zabawy w wojnę?
strzlba w 1 i iwururka w Doomie2 i niech ktoś powie,że było coś przyjemniejszego 😉
oczywiscie – polowa broni z ksiecia 😉 (no i trzeba dolozyc noge na zdeptanie/rozbicie ^^)a na powaznie mysle ze jak ktos sie bronia interesuje to kwestia jest powazna. ale jesli nie. . . z samochodoami jest podobnie z tym ze nimi interesuje sie nieporownywalnie wiecej ludzi – ale ci ktorzy sie nie interesuja (a znam takich) maja w glebokim powazaniu czy beda sobie jezdzic (przynajmniej w grze :]) zonda czy ‚bardzo fajnym i szybkim samochodem’ 😉
A grając w jakąś grę wyścigową wolisz jeździć Ferrari Enzo czy może Wielkim Śmigłym Ścigaczem?;)Jeśli strzelanka rozgrywa się w realiach gdzie możliwe jest zastosowanie „prawdziwej” broni palnej to możliwość korzystania z licencjonowanych pukawek jest moim zdaniem jak najbardziej istotne.
racja:)
zagrywałem się kiedyś w gry z serii Rainbow Six – największą rewolucją dla mnie była zmiana mechaniki broni po premierze Raven Shield – ulubione p90 stało się niegrywalne. Twórcy ulepszyli patent z rozbieganiem się belek celownika – w zależności od broni wartość ta była różna (przy snajperkach nawet 10 sekund)mimo lekko prowokacyjnego wydźwięku, zgadzam się z wnioskiem o uwiarygodnieniu zabawy
zagraj w Counter Strike to od razu poczujesz roznice 🙂
Może być Errari Fenzo jak dla mnie
Analogicznie mozna wziac za przyklad liste samochodow w grach wyscigowych, albo liste pilkarzy biegajacych po teksturowej murawie w Fifie. Po co nam nazwisko Ronaldo, skoro umiejetnosci zawodnika zaleza od programisow, albo po co nam nazwa Porsche, skoro i tak furka poleci tyle ile panowie programisci zakoduja w grze. Wszystko to ma na celu urealnienia gry, to jasne, ale przede wszystkim takie niuanse maja cieszyc oko. Czy ciesza? a jakze, i to jeszcze jak! : )))
Pamiętacie z GTA Porka Turbo? Wyglądało jak Porshe ale musiało się deilnie nazywac ze względu na brak licencji. A tak wogóle to ktoś z Wikingów Naczelnych już kiedyś narzekał na brak licencji samochodów w grach, teraz ktoś narzeka że są licencje na karabiny. Normalnie paranoja.
Samochodami sie nie interesuje, ale Zonda czy Firrari bym jezdzic w grze nie chcial – juz wole nazwy wozkow z GTA 1 (Penetrator rulez)