Wszyscy gracze doskonale kojarzą Electronic Arts. Co więcej, najczęściej utożsamiają go z Największym Złem świata elektronicznej rozrywki. Sam wydawca utwierdza ich w tym przekonaniu rokrocznie wydając nieznacznie zmienione kolejne edycje flagowych serii. W oczach wielu „Elektronicy” stają się tym samym symbolem growokomputerowej tandety i syndromu łatwego zarobku.
I choć coraz większa grupa graczy odwraca się od EA, a oceny gier przez nich wydawanych na wszystkich możliwych serwisach lecą w dół jedno trzeba EA przyznać – wiedzą jak robić duże pieniądze.
Jedną z wielu kur znoszących złote jaja, choć bez wątpienia najbardziej produktywną jest seria The Sims. Fenomen wirtualnego domu dla lalek kilka lat temu sprawił, że pozornie banalny i ryzykowny pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę wartym setki milionów martwych ojców założycieli.
Mózgowcom z EA jednak wciąż było mało więc postanowili ubić kolejny złoty interes. Skoro tak dobrze żarło w trybie single to co dopiero będzie się dziać w wersji online?! Już zapewne w wyobraźni liczyli te góry złota kiedy okazało się, że się przeliczyli. Żarło, żarło i zdechło jak mawiają starożytni Apacze. Kura dostała zatwardzenia (zapewne przedawkowała złoto – tzw. Zloty Strzał) i więcej drogocennych jajek panowie z EA nie zobaczyli. Projekt przeszedł raczej w fazę wegetacji, kiedy w tym samym czasie inna gra MMO pobijała kolejne rekordy zarówno w kwestii ilości grających jak i zarobionych pieniędzy.
World of Warcraft, bo o nim mowa – dziecko Blizzarda – jest jak na razie największym fenomenem w dziedzinie online’owej rozrywki. Ilość graczy przekroczyła już 10 mln i wciąż rośnie, a konkurencja z zazdrością patrzy na stan kont twórców popularnego MMORPG.
Należałoby zadać pytanie – dlaczego, skoro jak widać (po popularności WoW) jest rynek kura EA podłączona do sieci przestała znosić jaja? Wykluczając złe prądy i szkodliwe promieniowanie można założyć (i tajemnicze tropikalne choroby przyp. Katmay), że dla graczy bawiących się razem zdecydowanie atrakcyjniejsze musi być bieganie z pałą za zielonymi (z przerażenia?) orkami niż wspólne tapetowanie domku czy wypad na herbatkę do sąsiadów z wirtualnej willi obok. I przyznam szczerze, że wcale się temu nie dziwię.
Patrząc przez pryzmat swojej własnej osoby – główną atrakcją, a zatem i bodźcem przyciągającym mnie do gier MMO jest możliwość wcielenia się w kogoś kim nigdy nie będę – czy to rycerza, maga lub pilota gwiezdnego statku. Przez tą atrakcyjną, a zarazem egzotyczną tematykę tytuły pokroju WoW są dla mnie interesujące (abstrahuję od lepszych i gorszych rozwiązań w tego typu grach). Czym mogłoby mnie skusić The Sims Online? No właśnie, czym?! Czytaniem gazety, wyprowadzaniem psa czy może robieniem zakupów i remontowaniem domu?! Wszystko to mam na wyciągnięcie ręki – w życiu! Nie potrzeba mi do tego włączać komputera! Jednak żeby zapolować na smoka lub polecieć w kosmos raczej bez komputera nie mam szans (zażywanie pewnych środków odurzających, które mogłyby pozornie urealnić takie przedsięwzięcia redakcja Valhalli zdecydowanie odradza).
Oczywiście mam świadomość tego, że mój punkt widzenia, niekoniecznie musi być wyznacznikiem trendu globalnego, ale jak inaczej wytłumaczyć sukces World of Warcraft i raczej marne wyniki The Sims Online?
Jak więc postrzegam szanse nadciągającego EA-Land? Marnie, ludzie z EA liczą na sukces jednak w zestawieniu z WoW raczej nie mają szans. A może nie chodzi o dogonienie Blizzarda, ale jedynie uszczknięcie większej niż dotychczas porcji tego tortu? Choć z drugiej strony speców od „trzepania kapuchy” nie posądzałbym o tak skromne ambicje…
A jaką przyszłość wy wróżycie nowemu dziecku EA? Ma szanse w konkurencji z WoW?
No to najwyżej będzie EA-Land Fantasy Edition 😉 i zamiast tapetować domek będziiemy wieszać na ścianach upolowane skóry dzików i inne trofea. . .
A czym mogło skusić Second Life? EA uczy się na błędach i zapewne szykuje asa w rękawie, a nawet jeśli im się nie uda , to gracze zrobią z tego „serwis” społecznościowy. TSO zapewne będzie uberSL z. . . no właśnie, czym?
Na pytanie zadane w tytule można odpowiedzieć po freudowsku:”Maczuga to kształt falliczny więc podświadomie oddziałuje na umysł i wywołuje przyjemne skojarzenia”. A co do EA Land – może zrobią z tego taki portal społecznościowy? Kto wie, może jest to początek patologii polegającej na przeniesieniu całego swojego życia w świat on-line. . .
Jak znam(y) EA pewnie znowu będą przyciskać nierealnymi terminami biednych podwładnych i znowu wyjdzie jakiś pokrojony, niedorobiony twór-mutant, co zrazi graczy jeszcze na starcie, zanim cokolwiek zostanie poprawione. A nawet jeśli (po raz pierwszy) EA wyda innowacyjny pełnosprawny produkt to, sprzedaż powali sam koncept gry, który wieje nuuuudą. Chociarz z drugiej strony źle wróżyłem nudnym simsom. . Sam nie wiem może po prostu pewna grupa casuali ceni sobie takie monotonne i co gorsza pozbawione emocji spędzanie czasu
Sims Online zasadniczo nie umożliwiało jednej najważniejeszej cechy gier MMO – rywalizacji. Nie ważne, czy na kosy, na gołe klaty , ze sprzętem czy bez lubimy rywalizować ze sobą. Gdyby wprowadzono wątek ekonomiczno-polityczny do gry byłoby znacznie lepiej. Moznaby zakładać partie polityczne, zostać burmistrzem, założyć biznes w świecie sims, zbudować fabrykę. Już widzę nazwy dodatków „Sims – Fabrykant” albo Sims – Wybory”. Oczywiście mozliwość wymiany wirtualnej kasiorki na prawdziwą byłaby jak najbardziej wskazana.
The Sims Online nie zadziałało, bo trzeba było płacić abonament. A Second Life jest lepsze i damowe.
Gra The Sims 2 jest bardzo popularna, ale wśród Casuali. Hardcorowi gracze wolą Wow’a nawet jeśli mają płacić abonament. Zwykłemu „graczowi” nie zależy tak bardzo na graniu, aby dodatkowo co miesiąc płacić za grę. Takie jest moje zdanie.
The Sims Online nie jest dla Ciebie, tylko dla typowych casuali i jest bardziej odpowiedzia na ‚Home’ Sony oraz proba zagarniecia niedzielnych graczy, ktorych po dzialaniach Nintendo strasznie sie namnozylo. Ninny pokazalo, ze granie jest cool i trendy, o grach mowi sie teraz duzo wiecej niz kiedykolwiek wczesniej (i to nie tylko zle sie mowi), a ze nie wszyscy maja jeszcze Wii czy PS3, EA znalazla ciekawa nisze na rynku i ma szanse wypuscic kolejny przebojowy produkt. Gracze WoWa to ZUPELNIE inna grupa docelowa i nie sadze, zeby EA serio myslalo o odebraniu klientow Blizzardowi.