Dzisiejsza fetyszyzacja grafiki sprawia, że coraz częściej to ona staje się głównym kryterium oceny gry. Dotyczy to w głównej mierze młodszego pokolenia graczy, które wychowało się na produkcjach wyglądających co najmniej nieźle, nie pamiętających czasów, kiedy bawiliśmy się dwoma kwadratami odbijającymi trzeci kwadrat i wydawało się nam że gramy w najlepszą piłkę na świecie.
Znamienne jest jednak to, że w tej gonitwie za świętym graficznym Graalem skupiamy się li tylko na obrazie gry podczas jej samej rozgrywki zupełnie zapominając o tzw. dodatkach. Miażdżąca większość publikowanych w internecie screenów przedstawia sceny z gry lub ewentualnie z przerywników filmowych. Mało który ukazuje wygląd menusów, szczegółów interfejsu etc. Dlaczego? Bo to dodatki, wydawałoby się zupełnie nieistotne dla samej gry.
O tym, że jest to błędne stwierdzenie przekonałem się na własne oczy wczoraj podczas gry w Driver – Parallel Lines. Gra ta podzielona jest na dwa rozdziały, do których został dostosowany stylistycznie interfejs. Pierwsza część to późne lata siedemdziesiąte XX wieku, druga zaś to czasy współczesne (2006 rok). I o ile XX-wieczna stylistyka przypadła mi do gustu ze swoimi pastelowymi kolorami, o tyle XXI-wieczna spowodowała, że bardzo szybko wyłączyłem grę. Dlaczego? Neonowo niebieski interfejs, paskudnie wykonane przyciski wprost zniechęcają do grania. A przecież to TYLKO dodatki, zupełnie nie wpływające na zabawę samą w sobie. Mogłoby ich nawet w ogóle nie być i dałoby się grać. Problem jednak w tym, że są i zupełnie psują klimat gry (przynajmniej mnie).
Sięgając pamięcią wstecz dochodzę do wniosku, że zawsze oprawa (czyt. dodatki) decydowała o moim odbiorze danego tytułu, choć paradoksalnie nie zdawałem sobie wtedy z tego sprawy. Choć kolejne edycje NBA czy FIFY przynosiły najczęściej rozczarowanie jeśli chodzi o zawartość samej gry, do dziś wspominam obie serie jako dobrze dopracowane właśnie w sferze owych dodatków – menu etc. Pamiętam jak dużym rozczarowaniem była dla mnie oprawa konkurencyjnego PESa – zdecydowanie mniej dopieszczonego wizualnie właśnie w kwestii omawianych „dodatków”. Inna rzecz, że sama gra wynagradzała wszelkie wspomniane niedociągnięcia.
Niebagatelną rolę odgrywa też pomijana często przez recenzentów sfera, czyli udźwiękowienie i muzyka. Bez tych elementów nie byłoby mowy o czymś takim jak klimat w grze. I znów przytoczę przykład FIFY i PESa. O ile FIFA muzycznie zawsze wydawała mi się dopieszczona o tyle PES porażał mnie koszmarną muzyczką w menu. Jednak w tych obu wypadkach muzyka pełniła jedynie rolę wypełniacza ciszy. Dużo poważniejsze zadanie ma ona np. w produkcjach RPG. Myślę, że obecnie nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie Tristram bez charakterystycznego wątku muzycznego, który mnie osobiście przyprawia o ciarki na plecach i przywołuje całą gamę wspomnień z czasów licealnych kiedy siedziałem z przyjacielem przy Diablo całymi godzinami.
Dobre dźwięki, charyzmatyczne głosy głównych bohaterów to wszystko przekłada się na nasz ostateczny odbiór świata gry. I choć z tej perspektywy wydają się to elementy kluczowe dla samej rozgrywki nasz główny wysiłek w próbie oszacowania potencjalnego nabytku ogranicza się najczęściej do grafiki i to tej gameplayowej. Przecież gdyby nie „kąśliwe” teksty Księcia mało kto w ogóle kojarzyłby tą postać skupiając się bardziej na samej grze i rozwałce jej towarzyszącej. Fenomenalne komiksowe plansze w Max Paynie potęgowały wprost niewyobrażalnie siłę przekazu samej gry. No i ten głos głównego bohatera, który spokojnym, niskim tonem prowadzi nas przez całą historię. Podobnie zresztą działała na mnie (a przypuszczam, że nie jestem osamotniony) narracja w Fahrenheit. Zresztą w tym ostatnim wypadku cała estetyka menu etc. działała na mnie bardzo pozytywnie.
Jak widać te pozornie mało istotne dodatki do właściwej rozgrywki w dużej mierze decydowały o sile oddziaływania danego tytułu i jego ostatecznym odbiorze. Dlaczego zatem tak mały procent uwagi im poświęcamy zatracając się w fetyszyzacji grafiki?
Zaraz się okaże, że ludzie masowo rzucili się na któregoś NFS:U, żeby posłuchać Snoop Dogga w menu. 😉 (Swoją drogą kawałek (Riders on the Storm) zrobiony świetnie. )Pamiętam jeszcze jedną grę, w którą faktycznie grałem, żeby posłuchać muzyki – FX Fighter. 🙂 To była jedna z pierwszych mordoklepek 3D na PC, jeśli chodzi o grywalność to, powiedzmy, dolne stany średnie, za to muzyka była, jak na owe czasy, świetna. No i utwór z mapy w Gorasul. . . Gdyby nie fakt, że jest w mp3 i można go słuchać bez odpalania gry, pewnie grałbym w Gorasul po dziś dzień. ;)Mi osobiście piękna grafika w menu nie jest do szczęścia potrzebna. Również w grze interfejs może być toporny i paskudny, byle był czytelny i funkcjonalny. Nic mnie tak nie drzaźni, jak jakieś pokręcone guziczki w interfejsie, jakieś oplecione mackami zakręcone bańki z HP/maną, o mikroskopijnej, ale za to ozdobnej czcionce nie wspominając. Oczywiście, sztuką jest, aby zaprojektowany interfejs był użyteczny, a przy tym ładny. Co więcej, są gry, którym rozbuchany interfejs wręcz szkodzi. Nie wyobrażam sobie, żeby np. w takim Flight Simulatorze, z mapami podejść w jednej łapie, checklistą w drugiej, wystukując plan lotu nosem, musieć się jeszcze przeklikiwać przez jakieś radosne, plastikowe menu, najlepiej jeszcze z muzyczką. :] To mniej więcej tak, jakby puścić Snoop Dogga podczas uruchamiania Excela. 😉
Screeny z menu – no panowie, dajcie spokoj;)Dla mnie interfejs i menu ba byc czytelne i funkcjonalne, bez specjalnych bajerow i dodatkow. Po screenach raczej nie daloby sie poznac, czy te elementy przypadna nam do gustu, prawda?Interfejs moze byc ukazany na filmach, ale nie na statycznych zrzutach.
wile osób wyłacza w grach muzykę. Czemu? Bo nawet najlepsza może zmęczyć po kilku godzinach
bebe- Tak, Fx Fighter byl pierwszym morodbiciem na pc w 3d, i do tego musze przyznac, ze bardzo udanym. Ilez to ja godzin spedzilem na gre z bratem czy kumplami. . . Co do muzyki, to fakt, byla dobra. Niestety na stronie Galbadia Hotel audio brak :/Menu w grach, uwazam za rzecz wazna, ale mimo wszytko drugorzedna. Daltego jezeli nawet menu jest brzydkie jak noc, ale funkcjonalne, to mnie to nie zraza do gry, vide demo UT3. Co innego, jezli menu jest ladne, ale toporne w obsludze. Wtedy moj limit cierpliwosci do gry, potrafi sie bardzo szybko wyczerpac 😉
Jak juz kilku poprzednikow napisalo – menu ma byc funkcjonalne i przejrzyste. A jesli przy okazji jest wzglednie proste, to juz w ogole szczyt radosci 🙂 Oczywiscie, fajnie, kiedy przy tym jest super-wybajerowane i sliczniusie-piekniusie, ale mnie osobiscie wystarcza, kiedy jest najzwyczajniej w swiecie estetyczne ;]
Podzielam opinie Autora. Wszelkie dodatki i dla mnie są bardzo istotne. Lubię, gdy menu swoją oprawą wprowadza w klimat gry i szybciej jestem w stanie wybaczyć ładne, choć niefunkcjonalne niż odwrotnie. Jednak zdecydowanie ważniejsze są muzyka i dźwięki. Zresztą dyskutowałbym ze stwierdzeniem, że to dodatek. Dla mnie to integralna część gry. Tak samo jak grafika. Zdarzało mi się już rezygnować z zabawy tylko z powodu drażniącej muzyki. W ogóle chyba jestem dziwolągiem. Lubię ładne wydania książek, płyt, a reklamy na DVD doprowadzają mnie do szewskiej pasji i stały się przyczyną tego, że większości filmów nie kupuję w Polsce. Nawet w supermarkecie częściej lądują w moim koszyku estetyczne opakowania. I bynajmniej nie robię tego podświadomie. . . A wracając do gier. Pamiętam, że parę lat temu, któryś z polskich wydawców (może kilku?) próbował dodawać do gier osobną płytę audio ze ścieżką muzyczną. Były takie płyty w „Mafii” i „No One Lives Forever 2”. Był to świetny pomysł i bardzo żałuję, że się nie utrzymał. Pewnie było znikome zainteresowanie klientów, którzy woleli dodatki w rodzaju plakatu, a za T-shirt daliby się pokroić. No cóż. Mnie można by było kroić za te dodatkowe CD.
Wspomniana już ‚Mafia’ posiadała naprawdę świetną muzykę, oryginalną z lat 30. I o dziwo wcale mnie ona nie nużyła podczas pięciokrotnego przechodzenia tej gry. Soundtrack na oddzielnej płycie to bardzo dobry, choć jak już wspomniał Twinsen, zanikający pomysł. I jeszcze a propos ‚dodatków’. Menu ‚Mafii’ i muzyka w jego tle to do dziś dla mnie absolutne mistrzostwo. Czytelność i estetyka, kolorystyka, klimat, szybkość działania. Jeszcze żadna gra jak dla mnie nie przebiła tych ‚mafijnych dodatków’. Pamiętliwe jest także menu ‚Warcrafta’ z metalicznym dźwiękiem łańcucha i jego bardzo dobrą animacją. Z drugiej strony: ‚Stalker’ posiadał bardzo niedopracowane menu, a i muzyka w tle po parokrotnym włączeniu gry znacząco nużyła.
O ile wygląd i jakość menu nie ma dla mnie większego (nie znaczy to, że żadnego) znaczenia to już jakość muzyki i dźwięku ma. Pojawiają się argumenty, że każda muzyka po kilku godzinach może zmęczyć. Otóż nie każda! Jeśli muzyka jest zrobiona dobrze, jeśli nie jest to jedna krótka melodia zapętlona w nieskończoność i jeśli umiejętnie buduje atmosferę to nawet po kilku godzinach się nie znudzi. Nie wyobrażam sobie grania w System Shock 2 bez muzyki. Naturalnie są określone typy gier, które w połączeniu z dobrą muzyką zyskują znacznie więcej niż inne. I tak gry przygodowe bez muzyki, dźwięku i dobrych dodatków budujących atmosferę wypadają znacznie słabiej. Podobnie rzecz się ma z cRPG. Muzyka z gry na CD? Jestem jak najbardziej za! W przypadku niektórych gier za taką płytkę z muzyką dałbym się pokroić podobnie jak Twinsen. Póki co jestem skazany na samodzielne wyciąganie muzyki z gier. BTW: wie ktoś jak wyciągnąć muzykę z Gorky 17? ;-).
No tak, muzyka to zupelnie inna kwestia. To ona potrafi wprowadzic w klimat, albo skutecznie nas z niego ‚wybic’. CD z muzyka dolaczone to gry to swietny pomysl.
Swego czasu ktoś zrobił „horror”, który miał muzykę gangsta rap w tle.
dobre i klimatyczne menu nie jest złe 🙂 choćby takie jak w Stranglehold 🙂 a dla muzyki też zdarzyło mi się grać – w Kroniki Czarnego Księzyca i w. . . Peggle 😀
Dla muzyki to ostatnio sciagnalem sobie starusienkie Body Blows i podczas walki wcisaklem pazue, zeby tylko napawac sie muzyka 🙂 Ps. Ja juz kompletnie nie pamietam menu ze strangehold, a gralem w to miesiac temu 😛
W kategorii muzyki (ale nie jako dodatku do gry lecz samodzielnego wydawnictwa) dla mnie zawsze instant classic to OST z Neverhooda Terriego S. Taylora. Tak dopasowanej, z humorem, dobrym smakiem i przede wszystkim broniącej się czysto muzycznie kolekcji utworów ilustrującej grę nie widziałem już nigdzie potem.
Jeżeli chodzi o muzykę, jest jak dla mnie najważniejszy element układanki pod tytułem gra. Oczywiście w odniesieniu do gatunków w które głównie grywam, czyli adventure, rpg, i wszystko nad czym trzeba wysilić się choć troszkę umysłowo. Nie ma drugiego takiego elementu, który by lepiej budował ogólny klimat. Kiepska grafika okraszona wspaniałą muzyką nie odrzuca, w odróżnieniu od sytuacji odwrotnej. Mówiąc muzyka, pierwszą rzeczą, która od razu przychodzi mi na myśl jest ścieżka dźwiękowa z Silent Hill z jej flagowym motywem początkowym, granym poprzez wszystkie części gry nieco inaczej. Majstersztyk. Gdy sięgnąłem po kolejną część gry i usłyszałem znajomy kawałek, już wiedziałem, że jestem w domu.
Z tym się całkowicie zgadzam. Bardzo często słucham OSTów z Silent Hill (zwłaszcza 3 i 4), świetna muzyka, wspaniała gra. Co do interfejsu – ważne, by był spólny i klimatem powiązany z rozgrywką. Tu mam pewne zastrzeżenia na przykład do Wiedźmina, gra wygląda ślicznie, wygląd pudełka i ‚analogowych’ dodatków jest przygotowany ze smakiem, a do tego główne menu w jakichś szarościach, a GUI w grze czerwone. Nie wiem jak Was, ale mnie ta niespójność trochę razi. Natomias rewelacyjne jest GUI w Crysis, interfejs ingame jest świetnie skomponowany z kombinezonem, bardzo dobra robota.
Oj Digital, bo sie pogniewamy ;] Jak mogles, TY, tak bezczelnie pominac w swoim poscie skomponowany przez Yasunori Mitsudę OST do Chrono Crossa – po dzis dzien niedoscigniony ideal, jesli o muzyke w grach chodzi 😛 Teraz zasuwaj na kolanach do domu Mitsudy i go przepraszaj 😛
Errata:Mówiąc muzyka, pierwszą rzeczą, która od razu przychodzi mi na myśl jest ścieżka dźwiękowa z Chrono Cross skomponowana przez Yasunori Mitsudę z jej flagowym motywem początkowym. Majstersztyk. Gdy sięgam po raz kolejny po tę grę i słyszę znajomy kawałek, już wiem, że jestem w domu. 🙂
Nawet jesli gra wyglada nedznie a jest ciekawie zaprojektowana, to mozna spokojnie grac. neistety teraz wydaja miliony na enginy graficzne, na muzyke, inne wodotryski a jakos o dobrym scenariuszu sie zapomina. Naprawde mam gdzies, czy gra jest dopieszczona, czy nie. Wazne by wciagala. Oczywiscie, ze jesli polaczy sie dobrze dobrane skladowe, to gra bedzie ejszcze lepsza, jednak ludzie zapomnieli, ze gry wychodza od 20 lat conajmniej, i wiekszosc starych hitow byla naprawde niezbyt dopracowana, a mimo to wciagaly miliony. A teraz? Walna jakies efekty deszczu i mysla, ze kupie gre. LOL, jasne, bo ja w zyciu wody nie widzialem. . . Najlepszym dowodem na pograzanie sie branzy gier jest zalew gier multiplayerowych, ktore jasno sugeruja, ze juz malo kto potrafi stworzyc ciekawy swiat i ciekawa historie, ktora wciagnie gracza. Bo wiadomo, ze jak damy 5 kolesiom rakietnice, to beda biegac i do siebie strzelac, nie zwracajac specjalnie uwagi na reszte. Dobrym przykladem niedopracowania jest Quake Wars. . . czy ktos slyszal te zalosne odglosy jakie ta gra wydaje podczas rozgrywki? 🙂 Normalnie jak film SF z lat ’60 😛 Ale jesli reszta graczom odpowiada, to nawet nie pisna.
Faceci to wzrokowcy i to niezależnie od wieku i obiektu na który akurat patrzą a gry są robione głównie przez facetów i dla facetów:)Miło jest spędzać czas przy grze, która jest ładna i miła dla oczka ale tylko pod warunkiem, że to dosłownie oprawa graficzna pod którą kryje się coś więcej. Chociaż kiedy odpaliłam pierwszą grę na moim pc, to byli settlersi, zachwycałam się tą słodką graficzką i godzinami wpatrywałam się w biegające po ścieżeczkach malutkie zlepki pikseli, które to symbolizowały rzeczonych osadników. Co do dźwięków to jak dla mnie ich jakość ma znaczenie tylko w grach akcji, stąd dziwi mnie to co Boro666 napisał o Quake Choć zdarzają sie fenomeny np. ścieżka z Medievala2 której słucham od pół roku
Zgadzam sie, GUI/ menu jest bardzo dobre. Jest duzo opcji, ale nie jest to w zaden sposob przeladowane. Porownujac z Ut3 to, no wlasnie, nie ma porownania 🙂