Red Orchestra jest jednym z nielicznych tytułów, które oryginalnie powstawały jako mod, czyli modyfikacje (lub tzw.totalne konwersje) do innych popularnych gier. W tym przypadku wszystko zaczęło się jeszcze na Unreal Tournament 2003 i jego UnrealEngine 2.0.
Osobiście wciąż pamiętam pierwsze publiczne wersje tego moda. Nie było chociażby możliwości korzystania z pojazdów ani wielu elementów, które obecnie oferuje gra, ale wizualnie stwarzała ona odpowiedni klimat. Zburzone miasta, które prezentowała, zdecydowanie bardziej do mnie przemawiały niż widoki z panującego wówczas w singleplayerze Medal of Honour: Allied Assault. Niestety, jak to z wczesnymi wersjami zwykle bywa, błąd popędzał błędy. Te dotyczące ustawień sterowania, ruchu itd. były na tyle irytujące, że mod skasowałem, stosunkowo szybko uznając go za niegrywalny.
Wojna na wschodzie to temat raczej omijany przez twórców gier.
Czas jednak mijał, prace wrzały, choć nie zawsze się one przekładały na nowe wersje. Twórcy wzięli udział konkursie „Make Something Unreal”, w którym twórcy najlepszych modyfikacji ścigali się o nagrodę pieniężną. Dość powiedzieć, że twórcy Red Orchestry wygrali w swojej kategorii. Zapewne ten sukces pomógł autorom w poszukiwaniu wydawcy. Przykład Red Orchestra pokazuje także jak różne drogi potrafi odbyć mod, aby trafić na półki. Dla przykładu, znany wszystkim Counter Strike trafił do sklepówdzięki ogromnej popularności. Ilu z Was wie, że bardzo dobra gra pod tytułem Rune także powstawała początkowo jako modyfikacja?
W kogo i czym?
Zostawmy jednak ciekawą historię gry tam gdzie jej miejsce, bowiem końcowy produkt całkowicie różni się od tego czym był na początku. Trzy lata prac nie poszły na marne.
Podtytuł „Ostfront 41-45” wyraźnie wskazuje, że będziemy mieli okazjęznalezienia się na froncie wschodnim, czyli tam gdzie toczyły się największe walki i padały największe straty. Trzeba przyznać, że niewiele gier FPP korzystało z tego teatru działań. W Call of Duty mogliśmy stanąć po stronie Rosjan, ale nie mogliśmy do nich strzelać.
Chyba jedynym takim tytułem dotychczas był więc Battlefield 1942, choć gra pozwalała również na rozgrywkę na wielu innych polach bitew.
Mamy więc uzbrojenie i pojazdy charakterystyczne dla obu stron konfliktu. Każda mapajest odpowiednio powiązana z czasem, w którym toczy się bitwa. Dostępna dla graczy broń strzelecka odpowiada danemu okresowi i na danych mapach nie uświadczymy uzbrojenia, które w danym roku nie znajdowało się jeszcze na stanie jednostek.
Może i to nie najnowsza grafika, ale klimat ciągle jest.
Sama broń jest całkiem nieźle zrobiona. Po raz pierwszy mamy możliwość poruszania się z radzieckim karabinem przeciwpancernym 14.5 mm. Najbardziej jednak moją uwagę zwróciły pojazdy. Nie mamy tutaj do czynienia z taką różnorodnością, jak w przypadku Battlefielda 1942 i nie uświadczymy jednostek powietrznych ani nawodnych – w zamian za to w pełni skupiono się na czołgach!
Trzy lata prac nie poszły na marne
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to załoga, składająca się z kierowcy, strzelca i w niektórych przypadkach operatora CKM-u. Nie uświadczymy wprawdzie ładowniczego czy operatora radiostacji, ale to i tak więcej niż np. wspomniany Battlefield, gdzie jednocześnie prowadzimy czołg i obsługujemy działo. Otrzymujemy także amunicję przeciwpancerną i odłamkową, zadowalający model jazdy i świetny system widoków, dzięki któremu możemy wystawić głowę z włazu, aby zwiększyć widoczność, przy okazji narażając się na ogień broni ręcznej.
Oczywiście nie jest to też symulator na miarę T72 Balkans on Fire, ale czołgistów amatorów zadowoli. Warto jeszcze wspomnieć, iż poza wspomnianymi panzerami na polu walki zasiądziemy również w transporterze opancerzonym i samochodzie pancernym, przy czym jedynie ten ostatni ma jakiś wpływ na grę, ze względu na swoją mobilność.
„te pojedyncze kawałki, które usłyszymy, np. ładując mapę, są zadowalające” – dziwne, ja żadnej muzyki nie słyszałem w czasie ładowania. . . „Najrealistyczniejsza gra” – ekhm, najbardziej realistyczna się mówi, pisze i w ogóle. Takie stopniowanie przymiotnika realistyczny jest błędem – i do tego strasznie dziwnie wygląda :)poza tym trochę za dużo rozpisywania się odnośnie kwestii technicznych, a za mało wrażeń z samej gry. Aha, i w „Make Something Unreal” do wygrania była licencja na komercyjne zastosowanie silnika Unreal 2. 5, dzięki czemu w ogóle można w RO zagrać bez UT2004.
A co! Słowotwórstwo jest modne ostatnio ;). Najrealistyczniejsza poprawiona, co do reszty to niech się autor tekst tłumaczy :D.
przecztalem recenzje. . . i nie wiem jaka jest gra. . . chociaz 3 strony sa pelne tekstu. . .
Juz sie tlumacze 😉 Jezeli chodzi o rozne formy, czy dziwne zdania to sam padlem tu ofiara przyzwyczajenia, ktore jak wiadomo jest druga natura czlowieka. Od jakiegos czasu bowiem sam zamieszczalem swoje teksty, przy okazji je wielokrotnie czytajac i edytujac. Jest to oczywiscie moja wina, mam nadzieje jednak, ze jednorazowa. Co do licencji to oczywiscie pozwolila ona szybciej przeistoczyc sie w produkt stand alone, oraz pozniej zredukowac jego cene, jednak wydawca wciaz jest potrzebny i tak jak napisalem wygrana zapewne pomogla w zdobyciu takowego, zarowno pod wzgledem pozycji jak i kosztow. Natomiast odnosnie komentarza trzeciego. Red Orchestra jest gra stricle sieciowa, a wiec i jej recenzja jest pod tym katem. Tym samym zamiast pisac, ze lazimy miedzy stodolami slyszac gdzies w szczerym polu czolgi, skupilem sie na poszczegolnych elementach gry, systemie w niej zastosowanym itp. elementach skladajacych sie na obraz gry. Takie podejscie pozwala przy okazji zminimalizowac wplyw subiektywizmu. Spotkalem bowiem ludzi, ktorzy nie znali zastosowanych w grze rozwiazan, a ktore ich od niej odrzucily. Nie jest to gra dla wszystkich i lepiej aby czytelnik mial tego swiadomosc zanim gre kupi. Jezeli ten tekst nie wystarczyl, to ja tak naprawde nie jestem w stanie komus powiedziec czy ta gra mu przypadnie do gustu o ile z ta osoba nie nawiaze dialogu. I szczerze mowiac, dla dobra tej osoby wole aby tak sie stalo.
Seraphim ja wiem dlaczego nie słyszałes muzyki 🙂 Zapomniałeś włączyć głośniczków :))) Duża buźka dla „zespołu gier” :))
Aaaaa i pamiętaj, że lada moment moja recenzja Episode One. . . będziesz miał używanie :)) Ale to nie mój topic więc już siedzę cicho. . .
Jednak nie, cofam tlumaczenia. Jezeli ktos sie zastanawia dlaczego na koniec jest „wspomniane parokrotnie. . . Infiltration”, a tych wspomnien w tekscie nie ma to ja tez nie wiem. Co robi tekst o stopce rkmu pomiedzy zdaniami dotyczacymi rozrzutu tez nie. Dlaczego gra dla nie chcacego rezygnowac z pojazdow, dlaczego gra lepiej chodzi od ut2k4. Dodam od siebie, ze gra byla modyfikacja z rodzaju totalnych konwersji bo jedno nie implikuje drugiego, oraz ze nie musimy celowac karabinem w newralgiczne miejsca bo czy walniemy w tors czy ramie to przeciwnik padnie.
To już druga recenzja tej gry jaka czytam i nie wiem czy ją chce 🙂 Ale na szczeście jest tania wiec moge prztestować na sobie 🙂 W każdym razie niezła recenzja ale nie pozbawiona wpdek. Ale z tych juz autor sie tłumaczy sam powyżej 🙂
kokosz—> buźkę przekazałem 🙂 na używanie czekam :)a w recenzji brakuje mi tak elementarnych rzeczy, jak opis trybów gry, bo w sumie nie wiadomo nawet czy to DM, TDM, CTF czy też ganianie za bąbelkami w jacuzzi 🙂 no i same wrażenia z serwerów były by na miejscu – czy tłok, czy nie, czy dużo warzyw, czy wręcz przeciwnie i tak dalej. Ja bym tak napisal ;P
No wlasnie, tez tak czytam i to „wspomniane parokrotnie. . . Infiltration” mnie lekko zaskoczylo 😛
A recka troche rozwlekla, ale ujdzie. . .
Ja osobiście wolałbym poczytać w tym topicu wypowiedzi graczy na temat opisywanej gry, a nie mozolnie przedzierać się poprzez nudne komentarze tworzące swoistą listę skarg i żali. . . nawiasm mówiąc, za komuny wisiało cosik takiego na sznurku w spożywczakach, pamiętacie? – liska skarg i wniosków.
teraz też wisi 🙂 w niektórych 🙂