Pamiętam kiedy pierwszy raz uruchomiłem drugą część Simsów. Koło północy (mówiłem, że lubię grać wieczorem) gra znalazła się na dysku a jedzenie i picie wygodnie „usadowiło się” akurat tam gdzie powinno – pod ręką. Byłem gotowy do zabawy. Po mniej więcej trzech czy czterech godzinach ogarnęło mnie zmęczenie. Wtedy właśnie z przerażeniem (zdziwieniem?) odkryłem, że nie zacząłem grać pomimo tego, że non stop siedziałem przed dziełem Willa Wrighta. Jak to możliwe spytasz? Moją zgubą był edytor wyglądu postaci.

Dziś ten element gier nie szokuje. Uruchamiając Obliviona możemy swobodnie modyfikować twarz swojego bohatera. Gry sportowe? Skate od EA pozwala nam stworzyć deskorolkowego mistrza o dowolnym wyglądzie a nawet ubrać go w markowe ciuchy. Symulatory gangstera? Już jeden z pierwszych tego typu tytułów na 360tce dał nam możliwość wcielenia się w czarnoskórego OG Kluskę czy innego Pulpeta albo wychudzonego „white boy”. Kto chciał mógł go nawet obwiesić, lubianym w USA „bling bling”. Kiedy włączałem The Sims 2 takie możliwości były dla mnie czymś nowym a przynajmniej nie przypominam sobie żebym je wcześniej widział.

Obecnie prowadzona przez Ciebie (czy mnie) postać może stać się podobna do twojego prawdziwego „JA” – może być wyidealizowanym obrazem każdego z nas. Czy nie po to uciekamy do światów stworzonych przez „czarodziejów klawiatury”? Chcemy choć na chwilę wejść w skórę brodatego krasnoluda i wychędożyć piękną księżniczkę, ograbić ją ze skarbów (dosłownie i w przenośni) a potem toporkiem poczęstować rycerza, ruszającego jej na ratunek.
Kto nie lubi brody i toporów może – i to jest sednem tekstu – na ekranie monitora zobaczyć siebie takim, jakim natura nigdy go nie stworzyła. Nie stać cię na chirurga plastycznego a nie chcesz by Twój nos przypominał skocznię w Sapporo? Boisz się skalpela, ale przeszkadza Ci wystająca kość policzkowa czy wilcze zęby? Gry Cię uratują. Jeden suwak przeciągasz w lewo, drugi odrobinę w prawo i voila. Przypatrujesz się samemu sobie albo potworowi na miarę Frankesteina, którego powołałeś do życia szybciej niż słynny doktor i to bez zbędnej aparatury alchemicznej czy latawca ściągającego pioruny. Ty jesteś w tym świecie panem-twórcą. Sam najczęściej wiele godzin spędzam na zabawie edytorem postaci. Chcę by przemierzający baśniowe światy heros czy skaczący na rampie wielbiciel sportów ekstremalny był mną. Dopieszczam każdy detal, wracam do rzeczy już zmodyfikowanych. Dłubię. Kombinuję.
Nigdy jednak nie udało mi się jeszcze stworzyć cyfrowego istnienia, które choć odrobinę przypominałoby mrocznego typa ze zdjęcia przy tym felietonie. Mimo to nie poddaje się. Wiem że wcześniej czy później uda mi się. Jeśli nie wkrótce, przy okazji recenzowania „Czterech pór roku”, to może w Fallout 3 (jeśli będzie tam taka możliwość) albo The Sims 3 (chyba nie myślicie, że EA tego nie wyda).
Być może Spore da mi szansę stworzenia doskonałego organizmu. Krzyśka zwinnego niczym pantera, silnego i walecznego jak lew, mającego osiemdziesiąt macek z filmu hentai, z uśmiechniętą „Katmayową” buzią.
Rozmarzyłem się. Jeszcze przez parę minut pobujam w obłokach. Za chwilę usłyszę zapytanie „gdzie są nowe newsy i czemu jest ich tak mało?”. Wtedy będę wiedział, że znów jestem sobą. Niezbyt pięknym. Niekoniecznie doskonałym, ale sobą. Wracam więc do pracy. Zgrabnymi, zadbanymi „palcami pianisty” stukam w klawiaturę.

A Wy. Jesteście piękni i niepowtarzalni czy są takie dopiero wasze wirtualne odpowiedniki? Bawicie się przez pół dnia tym „zbędnym bajerem” – edytorem wyglądu postaci – czy zadowala was losowo wygenerowany brzydal. Koniecznie dajcie mnie i innym znać.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Akurat w przypadku Simsów zawsze wiecej czasu spedzalem przy budowie domu, niz rodziny, ale to drugie tez bylo istotnym elementem. A skonczenie tego pierwszego bylo rowniez koncem gry – inaczej Simsy stawaly sie nudne. Ale ja nie o tym. Siergiej jako taki, jest chuderlawy, slaby, ma dwie lewe rece i krzywy ryj. Nie, nie jest to ktos, kogo chcialbym ogladac w lustrze, o grach nawet nie wspominajac 😛

  2. Siergiej, czyli wnioskuje, ze u Ciebie w domu luster brak? 😉 Jak tylko zabieram sie do gry, gdzie tworzy sie swojego bohater, to wiem, ze mam jeden dzien w plecy (czasem i dwa, tak jak przy Hellgate ;). Juz sie zastanawialem, ze to poczatki objawow nerwicy natrectw a’la Adrian Monk, ale widze, ze nie tylko ja tak mam. Uffff, ulzylo mi 😉

  3. Mam pewien pomysl jak moglbys rozwiazac ten problem. . . Tylko najpierw musisz odpowidziec sobie „na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie”- czy wolisz ogladac siebie w lustrze czy miec 14 lat nieszczesc? 😉 Inaczej nie moge pomoc 😉

    • mnemic, a wiesz, że istnieje taki jeden wielki żart, zwany życiem? 😉

      Eee, znam go, dowcip z broda :)A przesadny nie jestem. Tyle tylko, ze dmucham na zimne 😛 ;)Wracaja do tematu, to najbardziej rozbudowane menu tworzenia postaci jakie ostatnio wdizalem w grze to chyba bylo w Ojcu Chrzestrnym.

  4. Niby rozumiem o co chodzi, ale zupelnie nie umiem podzielac tego dazenia do odwzrowania siebei na ekranie. . Nie gram soba w przestrzeni wirtualnej, tylko przemierzam ja z kims. M. in. dlatego podoba mi sie Wiedzmin, ze ma postac z krwi i kosci. Jedyny wyjatek to gry z widokiem FPP, wtedy ignoruje wyglad postaci. A te edytory zazwyczaj tylko wkurzaja, bo gdy juz ma sie pomysl na postac, to zazwyczaj brakuje opcji by zrobic ja taka jaka sie chce. Z drugiej strony w takim BG nie bardzo znajdywalem twarz ktora by mi odpowiadala i to chyba jeszcze bardziej drazni 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here