Ach, kochane Electronic Entertainment Expo. Kiedyś to naprawdę było wydarzenie. Cały rok czekaliśmy na nowe gry, ujawniane w blasku reflektorów i prezentowane przez „wielkich” naszego świata. Z zazdrością patrzyliśmy na tych, którym udało się wynaleźć pieniążki na przelot do Atlanty czy Los Angeles, a każda – nawet najmniejsza – redakcja, przez cały rok ciułała grosiki, żeby wysłać swojego korespondenta. I Valhalla tam bywała (choć ciułać nie musiała) i ja też tam prawie kiedyś pojechałem, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Żałuję, bo choć za zgiełkiem i hałasem nie przepadam, to chętnie dotknąłbym i tej części naszej branży. A co.

Nie inaczej było z innymi targami. ECTS, Milla d’Or, nieco później targi w Lipsku – każda z tych wystaw była sporym wydarzeniem. Bacznie się śledziło, komentowało, przygotowywało kilkustronicowe recenzje w drukowanych magazynach (kiedyś takie były, y’know ;)), a po ich zakończeniu – oddychało się z ulgą i przykładając głowę do poduszki – śniło o tym, co też zobaczymy za rok. Jak wszystkie wspomnienia – te są naprawdę przyjemne.

Dziś mało kto podnieca się targami, takimi jak E3. I choć organizatorzy tegorocznej imprezy zapowiadają powrót do korzeni, najwięcej odwiedzających w historii, przepych, blask i najwięcej nie do końca ubranych hostess na metr kwadratowy, wygląda na to, że nikt już się tym aż tak nie podnieca. Nawet ja, kiedy usłyszałem, że E3 powraca z hukiem, tylko wzruszyłem ramionami. Na pewno się tam nie wybiorę. A żadna mi różnica, czy newsy i trailery na Valhalli będą opatrzone fiszką „E3” czy nie.

No właśnie – to chyba Internet zabił growe targi. Nie ma większego sensu tłuc się do Los Angeles i cisnąć w tłumie, jeśli można tam pojechać kiedy indziej i pobyczyć się na plaży. A wszystkie najnowsze trailery, informacje i ważne prezentacje znajdziemy w zaciszu własnego domu – na dużym ekranie, bez przeciskania się i przytulania do spoconych redaktorów. Tak, chodzą słuchy, że organizatorzy E3 podkupili kilku wydawców, aby ci zaczekali z ujawnieniem swoich gier właśnie na tę imprezę. Tak, są pewne rzeczy pokazywane tylko za zamkniętymi drzwiami. Ale one zwykle i tak wyciekają. A zresztą granie w pół-skończoną niedoróbkę nigdy mnie specjalnie nie „jarało”. Mogę poczekać do świąt.

Nie wróżę wielkiego sukcesu największym targom E3 w historii. Pewnie coś ciekawego się tam pojawi. Drugi DLC do GTA IV? Pewnie będzie więcej Assassin’s Creeda 2… Pewnie znów doczekamy się jakiegoś skandalu, ktoś wtargnie na scenę w najmniej oczekiwanym momencie albo obleje zwiedzających farbą w ramach propagowania swojej kiepskiej, ale bardzo kontrowersyjnej produkcji. Widowiska są potrzebne, ale moim zdaniem czasy takich wystaw – szczególnie w naszej branży – naprawdę już się skończyły.

W najlepszym razie E3 zmieni się w ekskluzywno-snobistyczną imprezę, na której po prostu „będzie wypadało być”. Jeśli szefostwo targów rzeczywiście przyciągnie jakieś trzęsące ziemią nowe tytuły, które ujawnione zostaną po praz pierwszy u nich, to być może zwrócę uwagę. A jeśli ktoś będzie chciał mnie tam wysłać, to może i (łaskawie) pojadę. Ale póki co – będę śledził te wydarzenia z ciepłego poddasza, gdzieś w Gdyni. W końcu u nas też są plaże 😉

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. I tu masz racie internet zabija takie imprezy, ale nie do konca pamietaj ze bedac na takiej imprezie mozna sie eXXXtra zabawic pograc w nowe niewydane jeszcze gry , zgarnac sporo gadzetow oraz nagrod i na turalnie te HOSTESSY MmmmmMmmmmmm MOGA BYC NIEZAPOMNIANE WRAZENIA I BEDZIE O CZYM OPOWIADAC , a w domu marudzaca zona,mama , zero klimatu totalna monotonia. Nie zgodze sie z toba ja w przeciwienstwie do ciebie jakbym mial szanse nie zastanawialbym sie tylko jechal a potem tylko opowiadac wrazenia i ogladac z frendsami fotki. POZDRO

  2. Ja tam czekam na E3 calutkie 12 miesięcy 🙂 Co tam, że najwięcej ciekawych informacji ze strony deweloperów to Game Developers Conference, Capcom, Square Enix i Konami z informacjami czekają zawsze na Tokyo Game Show, a europejskie Games Convention zdobywa sobie coraz większą popularność. Dla mnie Electronic Entertainment Expo to jest doroczne swięto (pełne pracy :P), ma swój klimat i mimo wszystko wciąż jest to kawał wielkiej imprezy. Także ja już się nie mogę doczekać czerwca 🙂

  3. Czekam na E3 tylko po to by zobaczyć premierowe gameplay’e z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tytułów czyli Mass Effect, God of War 3 i Alan Wake. Nic więcej na tej imprezie mnie nie obchodzi.

  4. przy E3 i podobnych targach czuję się jak dziecko przed Wigilią, mimo wieku z przyjemnością łapię się na każdego newsa dotyczącego wyczekiwanej pozycji. Takie trochę dawne czasy, gdzie info wyłapywało się pomiędzy kartkami Secret Service i Top Secret.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here