Prawdziwa perełka mogła powstać zarówno w roku 1990, jak i 2007. To prawda. Ja sam często sięgam po klasyki. Ale wcale nie uważam, że każda gra musi opierać się o tzw. „porządne fundamenty”, a dopiero później powinno się do niej budować technologię. Szereg gier, które dziś uważane są za klasyczne hity (z Far Cry’em na czele) wcale nie były wielkimi rewolucjami w dziedzinie grywalności. A dzięki swym przełomowym rozwiązaniom technicznym, mówi się o nich do dziś.
Puryści często narzekają, że za piękną fasadą i niemal fotorealistycznymi widokami kryją się przeciętne lub zgoła beznadziejne gry. To prawda. Ale dlaczego zaraz za przeciętność gry winić jej świetną grafikę? Wielokrotnie spotykałem się w recenzjach z podejściem w stylu „to skandal, żeby wydawać tak słabą grę i jeszcze próbować ją zamaskować dobrą grafiką”. Że co proszę? To według mnie całkowicie błędne podejście! Bardzo dobrze, że czasami maskuje się niedostatki jakiejś gry doskonałą grafiką. Wszak liczy się efekt końcowy, czyli nasza przyjemność z grania! Co z tego, że ktoś tuszuje niedoskonałości?
Do oryginalnego Far Cry podszedłem z mieszanymi uczuciami – wtedy jeszcze bałem się, że może to być kit z ładną oprawą. Grafika rzeczywiście mnie zafascynowała. W pierwszym starciu z najemnikami dodatkowo byłem zaszokowany nadzwyczaj dobrą sztuczną inteligencją przeciwników. Już wkrótce zwróciłem jednak uwagę na mankamenty – wydawało mi się, że Jack Carver jakoś nienaturalnie lewituje nad powierzchnią ziemi, a animacje postaci są wyjątkowo manekinowate. Ale nie obraziłem się, ani nie uznałem, że zostałem oszukany. Nie przestałem grać w Far Cry. I wcale nie uważam, że przez wspomniane mankamenty oceny na poziomie dziewiątki, czy nawet dziesiątki się produkcji Cryteku nie należały. Przyjemność z gry była ogromna, a to się dla mnie liczy najbardziej – niezależnie od tego, czy gwarantuje ją świetna grafika, czy na przykład błogosławieństwo ministra Ziobry.
Piękne lokacje w dżungli i fantastyczne widoki były nawet w stanie sprawić, że późniejsze poziomy, pełne dziwacznych mutanów, o których sami twórcy mówią ze wstydem, były do przełknięcia. A o to przecież chodzi! Nikt jakoś nie narzeka, że kobiety chodzące po ulicach są piękniejsze, bo używają tuszu do rzęs, pudru i szminki. Tak, lepiej być pięknym i bogatym, niż biednym i brzydkim. A jeśli ktoś już jest głupi (albo jest grą o słabej grywalności), to zawsze mu będzie lepiej, jeśli będzie piękny (albo będzie miał świetną grafikę).
Chłopaki z CryTeku wyciągnęli wnioski ze swojej pierwszej produkcji, co ważne – zauważyli to, co poszło nie tak za pierwszym razem i… teraz w Crysisie mogą nas oczarować jeszcze większym hitem. I chociaż znów stawiają głównie na fantastyczną estetykę, redaktorzy pism wszelakich wciąż wypytują tylko o nowe opcje i grywalność. Nie mam nic przeciwko cybernetycznemu kostiumowi głównego bohatera, dzięki któremu będziemy mogli skakać na dwadzieścia metrów i zatrzymywać samochody jednym ciosem pięści, ale może właśnie wymyślony on został tylko po to, żeby się nie nazywało, że Crysis będzie wtórny pod względem grywalności?
Nie chcę, żeby doskonała grafika traktowana była po macoszemu albo wręcz wspominana była ze wstydem. Oczywiście, lepiej, żeby gra była i grywalna i piękna, ale dlaczego nie ma być najpierw piękna, a potem dopiero grywalna, szczególnie, że często tego właśnie chcemy! Na trwających jeszcze targach w Lipsku wszystkim czapki z głów zerwał Far Cry 2 i to nie dlatego, że w grze znajdziemy przełomowe rozwiązania w dziedzinie miodności. Po prostu gra Ubisoftu (o dziwo) wygląda tak fantastycznie, że wszyscy chcą w nią zagrać już teraz. I na pewno nie ma się czego wstydzić.
Są oczywiście gry, w których oprawa graficzna nie jest najważniejsza. Civilization IV nie potrzebuje super fotorealistycznych efektów, aby być świetną grą (choć i tu lepsza oprawa nikomu by nie zaszkodziła). Ale strzelanki, gry akcji, roleplaye czy symulatory na pewno zyskują na fantastycznej oprawie. Dlatego też chwalmy Johna Carmacka i nie narzekajmy, że Doom 3 był tylko popisem technologii, a nie grywalności. Doceniajmy postęp techniki. I nie bójmy się powiedzieć – „gram, bo ładne” 🙂
Amen. Do dziś uważam, że Gears of War są grą PIĘKNĄ i grałem w nią w totalnym szczękoopadzie, jednak khem fabuła nie jest najwyższych lotów i gra jest krótka. Ale grafika to to co stanowi dla mnie siłę tej pozycji. Co do FarCry – pierwsze lokacje mnie oczarowały, klimat tropików się wylewał. Kiedy zmieniło się otoczenie na jakieś podziemia i korytarze było już tylko gorzej, do makabrycznie durnego ostatniego pojedynku z bossem. Jestem wiele w stanie przebaczyć grze, jeśli ma piękną oprawę. Wtedy chcę grać, żeby widzieć kolejne cudne obrazki.
Ano. . . „średni na jeża” Oblivion też obronił się grafiką. . . mogłem godzinami stać na skraju jakiejś górki i wpatrywać się we wschody i zachody. . . od czasu do czasu katując jakieś wilczka który podbiegł za blisko. EDIT: Ogólnie to ja lubię zwierzęta :):):)
Zgadzam się. Do wielu świetnie wyglądających gier, nawet przed premierą przypinana jest etykietka ‚prezentacja engine’u i nic więcej’. Mówiono tak o F. E. A. R. , trzecim Doomie, Far Cry’u, Oblivionie, UT2k3, teraz się mówi o Crysisie i czasem o UT3. Rzeczywiście, są to też pokazówki silnika, ale to nie znaczy, że nie są to gry przynajmniej dobre. A dzięki super grafice mogą być tylko jeszcze lepsze. Źle jest wtedy, gdy silnik jest największym atutem gry, potem długo, długo nic i reszta składowych, które już ewidentnie odstają od poziomu. Gier wybitnie słabych nawet grafika nie uratuje. Czasem można się spotkać ze śmiesznym stwierdzeniem, że kiedyś było inaczej, gry nie potrzebowały super grafy, aby stać się hitami. Ktoś chyba zapomina, że taki DOOM, Quake, Duke Nukem i inne hity z tego okresu wręcz powalały na kolana grafiką (i wymaganiami) i już wtedy się psioczyło, że to tylko silnik i tyle, gdzie im tam do Space Invaders. A jak ktoś na forum wspomni, że bardzo podoba mu się grafika w jakiejś grze, to ma duże szanse, aby zostać uznanym za dzieciaczka lecącego na kolorowe kolorki. Bo ‚true gracz’, mimo iż ma GF8800, zawsze ustawia minimalne detale, bo ‚grafika to jest dla dzieci’. Mój kumpel do tej pory uważa, że największym błędem Gothica 3 była grafika, bo przecież mogli zrobić go na silniku jedynki, skoro była ona takim hitem i nikt na brzydką grafikę nie narzekał. Tyle, że ona też w czasie premiery olśniewała oprawą. I wymaganiami. Wszystko sprowadza się do stwierdzenia, że ‚przed wojną, to było lepiej’.
nie mam GF8800. . . powiem wiecej – kupilem bratu wlasnie 7600GT a sam ciagne na 7900 GT. Może ominie mnie morze fajerwerków DirectX „X” ale ja faktycznie nie odpalam wszystkich opcji graficznych na max. Grafikę funduje mi X360 😉
Wielokrotnie spotykałem się w recenzjach z podejściem w stylu „to skandal, żeby wydawać tak słabą grę i jeszcze próbować ją zamaskować dobrą grafiką”. Nigdy nie spotkałem się z tak wyrażoną opinią. Chłopaki z CryTeku wyciągnęli wnioski ze swojej pierwszej produkcji, co ważne – zauważyli to, co poszło nie tak za pierwszym razem i. . . teraz w Crysisie mogą nas oczarować jeszcze większym hitem. I chociaż znów stawiają głównie na fantastyczną estetykę, redaktorzy pism wszelakich wciąż wypytują tylko o nowe opcje i grywalność. Nie mam nic przeciwko cybernetycznemu kostiumowi głównego bohatera, dzięki któremu będziemy mogli skakać na dwadzieścia metrów i zatrzymywać samochody jednym ciosem pięści, ale może właśnie wymyślony on został tylko po to, żeby się nie nazywało, że Crysis będzie wtórny pod względem grywalności? Nie rozumiem, to w końcu wyciągneli wnioski czy nie wyciągneli? Skoro stawiają na estetykę, to znaczy, że nie wyciągneli żadnych wniosków. Warstwa fabularna CRYSISA jest bardzo mierna i widać po samych twórcach, ze nie przykładają do niej wielkiej wagi i nie skupiają się na prezentowaniu tego aspektu gry zbyt wyraźnie. A swoją droga Czemu tak Far Cry takie baty zbiera? A nie kolega który wyszedł chwile potem czyli DOOM III? Ten to dopiero był przerostem formy nad treścią. Far Cry 2 zerwał czapkę bo to po prostu Far Cry siła tytułu robi swoje. Fasr Cry wszsytkim się dobrze kojarzy. Crysis paradoksalnie tego nie ma no i Crysiś już się opatrzył. Już dźunglą wymioutuje co drugi gracz.
A ja mam na to zupełnie inne spojrzenie i jako krzykacz antygrafikowy powiem, że wydaje mi się, iż trochę źle zrozumiałeś lub źle przedstawiłeś problem. Otóż problemem imho nie jest to, że gry z dobrą grafiką są słabe czy niegrywalne. Ależ w życiu. Nawet tak ewidentna pokazówka engine’u jak UT jest świetna – grywalna, przyjemna, miodna, określenia można mnożyć. W żadnym wypadku nie jest to gniot. W żadnym wypadku też gniotem nie jest Gears of War. Wręcz przeciwnie. O co więc chodzi? O to, że wiele gier ma do zaoferowania tylko coraz lepszą grafikę i ciągle tą samą resztę. Chodzi o gry z ogromną ilością polygonów, HDR’em i innymi cudami ale gameplayem takim samym, jaki widzimy od lat – nie prezentujące niczego nowego, poza nową grafiką. Czy gry z ładną grafiką są słabe? Nie. Czy „pokazówki engine’u” powinny zniknąć? W żadnym wypadku (choć powinno ich być mniej). Czy oferują dobrą grywalność? Na pewno tak. Ale czy wpływają jakkolwiek na rozwój gier jako takich? Absolutnie nie. Oczywiście są chwalebne wyjątki, które mają dobrą grafikę i jednocześnie wprowadzają coś ciekawego do samego gameplay’u (i to jest fajne, bo mi osobiście pomysł poświęcania gameplay’u dla grafiki nie podoba się niemal tak samo jak poświęcanie grafiki dla gameplay’u), ale takich jest mniej. Najczęściej dostajemy po prostu remake setek wcześniejszych produkcji okraszony nową grafiką i albo nowym numerkiem przy tytule (tasiemce EA, Doom3, UT, you name it) albo po prostu nowym tytułem (Crysis). W wielu grach dzisiaj nie ma niczego czego byśmy wcześniej nie widzieli. A bzdurą jest, że nie da się już nic nowego wymyślić. Niestety, prawda jest taka, że zamiłowanie do grafiki niszczy ten przemysł i obdziera z niego wszystko co najlepsze. Co nie znaczy, że uważam samą genialną grafikę za coś złego – ślinię się na widok GoW. Więc o co mi chodzi? To proste. Mówiłem już o tym na V. Wydawcy. Wydawcy nie chcą innowacji w gameplay’u bo te są bardzo ryzykowne (no, chyba, że przy nazwie gry widnieje nazwisko Will Wright). Może się okazać, że jakiś pomysł się nie przyjmie i dupa zbita. Dlatego wykształcił się swoisty mechanizm obronny. Jakąkolwiek innowację podajemy w znikomych dawkach albo używamy wyłącznie sprawdzonych rozwiązań gameplay’owych z przeszłości. W ten sposób robimy na prawdę dobrą grę, ale zamiast jakichś nowości w gameplay’u dodajemy o tysiąc polygonów więcej niż konkurencja. Stawianie na świetną grafikę eliminuje element ryzyka, bo dobra grafika każdemu się podoba (mi też) więc ludzie kupią grę choćby dla obrazków i niezłej, choć powtarzalnej rozrywki. Bo tak na prawdę w większości gier dostajemy ten sam gameplay co w setkach poprzednich, a tylko nowe mapy i postaci. Choć czego by nie mówić korzystanie ze sprawdzonych rozwiązań jednak jest do pewnego stopnia dobre i z pewnością nie sprawia, że gra staje się kitem, ale też po prostu nie wnosi nic nowego. Podsumowując, czy dobra grafika jest Złem? Nie. Czy bezkrytyczny hołd piksela i shadera w jaki wpadliśmy (po części wkręceni weń przez wydawców, jak mówiłem) ponosi część odpowiedzialności za brak innowacyjności w branży? Jak najbardziej tak.
A co powiesz coppertop na serię Splinter Cell?Każda część serii niesie coś nowego. A Double Agent, nie dość, że wprowadził nowe, rewelacyjne patenty (do dziś wspominam to dziwne pełzające uczucie wzdłuż kręgosłupa, kiedy łysol kazał mi z zimną krwią zabić niewinnego człowieka, egzekucja między oczy, testująca lojalność) to zabił mnie cudowną oprawą graficzną. Kilka dobrych minut pływałem Samem pod zamarzniętym lodem, ciesząc się grą świateł. Czy twórcom to wystarczyło?Oczywiście, że nie. Splinter Cell Conviction odrzuca całe swoje dziedzictwo. Oto żegnamy się z „trzema lampkami” i ukrywaniem się w cieniu. Sam wychodzi na ulicę i staje się zwykłym przechodniem, a tłum bierze na siebie rolę „cienia” w którym musi planować swoje działania. Ktoś mógłby powiedzieć, że Splinter przestaje być skradanką. Ale jak dam sobie zęby powyrywać, że to będzie HIT i wbije nas w glebę jak Splinter Double Agent. A grafika? Z filmów jakie widziałem wygląda na to, że będzie bosko. A Assasin Creed? Jeśli autorzy nie skiepszczą czegoś po drodze (a boję się bardzo, że jednak skiepszczą) to będzie kolejna śliczna gra z zupełnie nowymi patentami. Z grami jest jak z filmami. Oglądasz 10 filmów, żeby w końcu obejrzeć 1 ze świeżym spojrzeniem, taki w którym nie jesteś w stanie przewidzieć końca. Wydawcy poczuli rzekę szmalu, która zaczyna wartko płynąć i produkuje się grę za grą, byle nabić konta dolarami. Zadaniem gracza jest grać w to, co jest NAJ. Kto z nas ma czas na rzeczy przeciętne? 🙂
Moza ominela mnie dekada, ale moze ktos wymienic 3 gry, ktore mialy rewelacyjna grafika jak na okres w ktorym zostala wydana i NIE ZOSTALA hitem? Bedzie ciezko. Wniosek? To grafika w duzej czesci decyduje o miodnosci i gry, to raz. Czesto jesli jest kasa na grafike to starcza i na reszte, to dwa. I trzy (wierze w ludzi) teamy, ktore widza jaki potencjal ma ich dziecko dopieszczaja je do konca. MDK, QUAKE, FAR CRY, DOOM 3, FEAR – kazda z tych gier byla przelomowa pod wzgledem grafy, i kazda byla na prawde dobra. Oczywiscie zdarzaly sie tez sytuacje odwrotne vide Half life. Ale ile bylo gier hitowych z kiepska grafa a ile z rewolucyjna? Toz sam ten fakt dobitnie wskazuje na sile oprawy wizualnej, i nie mozna sie nie zgodzic ze w przypadku gier akcji to ona jest fundamentem i podstawa produkcji. A tak przy okazji, ciekawe ilu z was by pokochalo filmy typu Predator, Terminator gdyby Schwarz dyskutowalby z obcym o roli Boga we wszechswiecie? Tego typu klimaty maja byc glupie, ociekac akcja i byc podane w atrakcyjny sposob. Nie idzie o to zeby dorabiac do tego ideologie, tylko zeby dorosnac i moc spokojnie sycic oczy nie meczac mozgu. PzdrEgahen
Prosze bardzo:-Beyond Good & Evil-Tekken 4-Perfect Dark Zero
Zyskiwac, zyskuja niewatpliwie, bo kazda gra, niezaleznie od gatunku na tym zyskuje. Ale doprawdy, czy w RPG-ach, ktore to wywodza sie od pozbawionych grafiki gier typu pen&paper, oprawa ma takie duze znaczenie?
Nie slyszalem
Moze cos gdzies kiedys:)
Perfect Dark Zero Nie slyszalemMowilem o tytulach naprawde znanych, praktycznie kazda gre, ktora wymienialem zna kazdy srednio wyksztalcony gracz. Ty zas sergiej wymieniles tytuly, ktore znaja tylko „true” gracze. Zreszta watpie aby mialy naprawde super duper grafe, ale moze sie myle. . . who knows.
Owszem ma. Bo poducent gry, ktory sprzedaje mi swoja wizje swiata, powinien przedstawic jak on wyglada. Im lepsza jego produkt bedzie mial oprawe, tym lepiej mi swoja wizje sprzeda. A jesli chcesz powiedziec ze to jest sprawa mojej wyobrazni, to powiem Ci ze nie po to kupuje gre na nosniku 4,7 GB zeby czytac ksiazke (w ktorych, nota bene, autorzy tez czesto opisuje dokladny wyglad bohatera itd). Ja zazwyczaj siegam po gry dla rozrywki. Jesli chce nadwerezyc (i tak nadwerezony wodka) umysl siegam po cos bardziej ciezkiego niz gra. A wiec tak, pomimo tego ze zatrzymalem sie na grach w gdzies `99, dalej ciesze sie gdy zobacze gre z oprawa half life`a 2 i dalej chcialbym grac w ladne gry. A crpgi to imo drugi po fpp/tpp rodzaju gier, ktory powinien isc w grafe tak jak napisalem wyzej.
@SebastianCóż, mówiłem, że są chwalebne wyjątki 😉 Ja, jako niepoprawny idealista, chciałbym po prostu, żeby proporcje gry stawiające wyłącznie na grafikę/gry innowacyjne były bliższe pół na pół, niż 15/1 😉 Choć jak już kiedyś napisałem na V – póki będą się pojawiać gry oferujące tzw. „coś więcej” do póty ja będę względnie zadowolony, nawet jeśli będzie ich mało. @egahen
Osobiście, że nie jestem fanem żadnego z tych filmów. Ale w takiej sytuacji byłbym pierwszy w kinie. A tak. . . no cóż, tak Terminatora jak i Predatora czy Obcego uważam za raczej słabe filmy (moja osobista ocena, zaznaczam). Odmóżdżające i raczej bez polotu. Dla mnie to po prostu filmowy fast-food – oglądasz, bawisz się nawet w miarę, ale jak już skończysz to nie specjalnie pamiętasz co oglądałeś. Zero refleksji, zero smaku. Lubię kiedy coś wywołuje we mnie refleksje a nie tylko karmi obrazkami. Zadam Ci trochę wredne pytanie, nie obraź się – książek też nie czytasz jak nie ma w nich obrazków?. . .
Rozumiem po co powstają takie filmy i do jakiej widowni głównie są kierowane (nie będę mówił bo jeszcze się ktoś obrazi. . . ), ale zastanawia mnie słowo „dorosnąć”. Nie rozumiem – czy to oznacza, że człowiek dorosły to taki, który nie przepada za korzystaniem z tego 1,3 kg noszonego w czaszce?. . . Jeśli tak to to sporo wyjaśnia. . .
Chciałeś 3 gry które miały ładną grafikę a *nie* zostały hitami, a teraz się burzysz, że Siergiej wymienia gry z ładną grafiką których nie znasz. . . Przecież fakt, że ich nie znasz najlepiej dowodzi, że nie zostały hitami, gdyby każdy je znał to zaliczałyby się do gier dobrze znanych, czyli hitów. Eh, dlaczego muszę to tłumaczyć?. . .
Niby tak, ale po pierwsze w grach cRPG znaczenie ma głównie wyobraźnia gracza (bo jak inaczej wczuć się w rolę bohatera? żadna grafika Ci w tym nie pomoże. A na tym polega Role Playing Game – stąd w końcu nazwa), długość gry oraz oczywiście *rozbudowanie* (rozmiar, złożoność, różnorodność etc) świata. Grafika w cRPGu nie musi być najwyższych technicznych lotów tak długo, jak długo jest ciekawa designersko. Jeśli jest jednocześnie ciekawa i zaawansowana technicznie – tym lepiej. Ale szczególnie w wypadku RPG’ów moim zdaniem technologia schodzi na ostatni plan. Mówisz, że sięgasz po gry dla rozrywki nieangażującej mózgu. . . No cóż, skoro patrzysz na to w ten sposób to zmienia postać rzeczy. Ja osobiście uważam, że rozrywka nie polega na odmóżdżaniu się – od tego jest leżenie przed telewizorem jak warzywo (czego też nie lubię i co z rozrywką ma niewiele wspólnego). Nie wiem, jakoś po prostu lubię myśleć i nie uważam tego za zbędny balast podczas zabawy.
No cóż, skoro spotykamy się ze stwierdzeniami, że grafika to na dobrą sprawę wszystko co powinny oferować gry, a nawet taki gatunek jak cRPG (będący przecież, zaraz po RTS’ach główną przystanią ludzi lubiących przy grach myśleć) powinien „iść w grafę” to ja się na prawdę zaczynam bać o przyszłość tej branży. . . Całe szczęście, że są jeszcze ludzie dla których grafika to jednak nie wszystko (choć mam wrażenie, że jest ich coraz mniej. . . ).
Refleksja nie musi rownac sie smak. Powiem jak do dziecka i mam nadzieje ze zrozumiesz. Jesli faktycznie czytalbym ksiazki z obrazkami, nawet ksiazke obrazkowa to czytal/ogladal bym tylko taka, ktora ma obrazki na najwyzszym poziomie. Nie lubie tracic czasu na polsrodki. A wiec jesli chce ogladac obrazki to robie to, jesli chce pomyslec siegam po inna forme przekazu. Nielubie jak ktos mi miesza, jak ogladam Obcego, napawam sie klimatem (60% oprawy wizualnej), i nie mam ochoty na nic wiecej. Ale jak napisalem, wczesniej, do tego trzeba dorosnac, umiec stanac przed lustrem i bez sladu zazenowania powiedziec sobie: dzisiaj mamo ochote na glupi film z ostra akcja.
Przecie wyraznie zaznaczylem ze chodzilo o rewolucyjna grafe z cala reszta do dupy, mozesz to powiedziec o tych grach, ktore wymienil sergiej?Czytaj ze zrozumieniem, chyba ze mam Ci pozyczyc swoja ksiazke z obrazkami?
Kojarzysz elfickie osady w morrowindzie? Pewnie tak. A myslisz ze daloby sie je zrealizowac na silniku bugerfalla? Ja mysle ze nie. Niby dlaczego oprawa wizualna nie mialaby byc srodkiem do celu? A jesli ta oprawa jest NAPRAWDE ladna, moze byc jak dla mnie srodkiem samym w sobie.
Nie, nic takiego nie napisalem (brak obrazka?). Jesli gram w dooma3, to nie mam ochote wnikac w filozofie swiata, psychike bohatera i na sposob prowadzenia dialogow. Moze Ty czegos takiego nie doswiadczyles ale po 11 godzinach roboty, nie mam ochoty myslec, chce wziac gun`a i rozpieprzyc kilka stworow. Jesli mam weekend to siegam po inne gry, filmy a nawet ksiazki. Got it?[quote]będący przecież, zaraz po RTS’ach główną przystanią ludzi lubiących przy grach myśleć[/quote]No jesli dla Ciebie RTSy wyznaczaja standardy intelektualnej rozgrywki to ja szczerze mowiac nie wiem co mam napisac, i wole nie pisac tego co mysle.
A ja mam nadzieje, ze jest wielu ludzi, ktorzy nie ida w stadzie baranow, i nie musza sie przylaczac do krucjaty pt. : „grafika w grach komputerowyh jest be”, tylko dlatego ze teraz jest to modne wsrod „true graczy”. W pierwsza Prince of Persie gralem nie dlugo po jej wydaniu, podobnie jak w inne tytulu z tamtego okresu, zawsze grafa w tych i pozniejszych grach byla wyznacznikiem jakosci i grywalnosci (no pzynajmniej dla mnie, chociaz nie powiem zebym bym samotnikiem), wiec pozwolisz ze narzekania ludzi ktorzy szukaja trzeciego dna w skadinad prozaicznej rozrywce bede mial za glupie i monotonne, bo czytalem je juz (tak mniej wiecej) od `99. PozdrawiamEgahen
BULLSHIT! Az mi cisnienie skacze, jak widze takie bzdury. Pozwolisz, ze przypomne Ci Twoja wlasna wypowiedz. „3 gry, ktore mialy rewelacyjna grafika jak na okres w ktorym zostala wydana i NIE ZOSTALA hitem?” I gdzie tu masz chocby pol wzmianki o tym, ze cala reszta ma byc, jak to ujales, do dupy?Poza tym – tak jak wspomnial Coppertop, sam fakt, ze nie znasz tych gier, doskonale swiadczy o tym, ze nie sa one hitami i wcale nie bylo mi ciezko je wymienic. A sugerowales, ze bedzie, tak wiec jestes w bledzie (rym przypadkowy). A z drugiej strony – to nie sa wcale malo znane gry, jakby sie moglo z poczatku zdawac – BG&E ukazalo sie na 3 platformach (PS2, NGC, PC), PDZ to srednio udana kontynuacja jednej z najlepszych gier na N64, a Tekken to jedna z najpopularniejszych bijatyk na PlayStation 2. I wszystkie mialy swietna grafike, ale to nie znaczy, ze byly hitami. A na czesc dotyczaco RPG-ow nie bede nawet odpowiadal, bo obawiam sie, ze nie warto „strzepic” klawiatury. Z calym szacunkiem Egahen, ale jesli uwazasz, iz RPG-i, ktore jak sama nazwa wskazuje opieraja sie na wczuwaniu sie w postac (czyli pracy wyobrazni) powinny isc w grafike, to chyba nie mamy o czym dyskutowac.
Nie nie wspomnialem, ale mialem to na mysli. Jesli chcesz sie czepic kazdej literki w slowie, to w takim razie wytlumacz mi na czym polega rewolucyjnosc gaficzna tychze gier. Przejrzalem je sobie, znalazlem date premiery, i jak byk widze ze grafike maja w porzadku, nawet bardz ladna ale na pewno nie rewolucyjna. Fakt, faktem tego jaka grafike maja nie zmierzymy w sumie wiec nie ma co brnac dalej. A wczesniej wymienilem kilka gier, ktore doskonale ilustruja fakt, ze hiciorstwo idzie z grafika w parze.
No chyba nie mamy. Dlaczego wczuwac mam sie w wyobrazona postac? Kompletnie tego nie kumam. To czyli zabraniasz mi korzystac z poteznego generatora twarzy w Obku i skorzystac z jego poteznych mozliwosci graficznych?Qrwa, mowimy o grach komputerowych, nie ksiazkach czy „zwyklej” grze rpg. Gra komputerowa to obraz, dzwiek i sterowanie. Dlaczego mam sie pozbawiac najistotniejszego zmyslu dla czlowieka w grze komputerowej? W imie ideii?No wez kurna i ogladaj filmy tylko z dzwiekiem bez obrazu. Wycwiczysz sobie wyobraznie. A jak pojdziesz do muzem sztuki, wez ze soba gawedziarza zeby poopisywal Ci obrazy. Wtedy byc moze osiagniesz wyzsze stadium swiadomosci i zaczniesz tanczyc do muzyki, ktorej nie slyszysz. PzdrEgahen
Widać się Siergiejowi kryształowa kula zepsuła. . . . Mam nadzieję, że jest jeszcze na gwarancji. . . 😛
Trzy słowa – Role Playing Game. Na wypadek gdybyś nie znał angielskiego oznacza to grę polegającą na odgrywaniu ról. Czyli stawaniu się na kilka chwil postacią z gry (nie ważne czy jest to cRPG czy zwykłe RPG). Jak to ktoś ładnie określił, na te kilka chwil przestajesz trzymać w dłoni mysz – trzymasz miecz. Przestajesz mieć na sobie t-shirt – nosisz zbroję. Na tym to polega. Jeśli tego nie rozumiesz to z łaski swojej trzymaj się z daleka tak od RPG’ów jak i od dyskusji na ich temat.
Nikt Ci tego nie zabrania. Staramy się tylko z Siergiejem uświadomić Ci, że, szczególnie z cRPG, to są tylko dodatki (przydatne, ładne, ciekawe, etc, ale tylko dodatki). Dodatki do tego, co kryje się pod technologią, czyli starych dobrych papierowych RPG’ów. Dobra, dalej nie dyskutuję, bo widzę, że nie ma sensu. Grasz w gry komputerowe po to, żeby oglądać obrazki – trudno, taka Twoja wola, takie Twoje prawo (ja jak chcę obejrzeć ładny obrazek to kupuję widokówkę. . . ). Jeśli uważasz, że gra komputerowa powinna być czystą rozrywką (choć dla mnie coś co nie angażuje mózgu nie jest rozrywką a stratą czasu, ale cóż, może nie dorosłem jeszcze do zrozumienia pełnego znaczenia słowa „rozrywka”) i jedynie wizualną orgią – nie mam na to wpływu niestety. Dla mnie gry to coś więcej. Znacznie więcej. Grając chcę mieć do czynienia z ciekawą fabułą, interesującymi postaciami, filozoficznymi (tak tak) dialogami – interesującym i wciągającym, a nie tylko ładnym światem. Zastanawia mnie tylko dlaczego podchodzisz do pewnych rzeczy tak:
Przepraszam, ale ta wypowiedź jest najzwyczajniej niemądra. Co ciekawe spotykam się z nią dość często mówiąc, że gry powinny oferować coś więcej niż grafikę. Czy ktokolwiek powiedział, że gry nie powinny być ładne? Nie. Powiedziałem tylko, że gry powinny mieć do zaoferowania NIE TYLKO grafikę. W żadnym wypadku nie chcę poświęcać grafiki dla gameplay’u, ale też nie podoba mi się poświęcanie gameplay’u dla grafiki. Poświęcanie czegokolwiek dla czegokolwiek innego w tym wypadku absolutnie nie jest konieczne bo można tworzyć gry ciekawe i inteligentne i jednocześnie niepozbawione morderczej grafiki. Dla mnie najzwyczajniej grafika nie powinna być celem samym w sobie a jedynie uzupełniać grę. Zaś gry często oferują tylko element wizualny i na tym się kończą. Tak jak i ja oficjalnie kończę tę rozmowę bo nie widzę w niej dalszego sensu. Jedyne o co Cię proszę to to, abyś nie wypowiadał się o grach których nie rozumiesz (vide cRPG).
Wybacz. Nie czytam w myslach.
Sie robi. Z tym, ze zacznijmy od tego, ze wedle Twojego wczesniejszego posta, ktory rozpoczal dyskusje, ta grafika miala byc REWELACYJNA, a nie REWOLUCYJNA i pozwole sobie odniesc swoje argumenty wlasnie do tego pierwszego przymiotnika. Jedziem:-Tekken 4 – Kiedy ukazywal sie w 2002 roku byl bezsprzecznie najladniejsza bijatyka na jakiejkolwik platformie. Znakomicie animowane modele postaci, jakich wczesniej nie bylo. Bardzo ladna animacja, w 60-ciu klatkach na sekunde i olsniewajace areny. To wszystko niezle sie spisalo, jako przykrywka dla przecietnego gameplayu. Wspomne jeszcze tylko, ze do dzis na T4 mozna spogladac bez skrzywienia. -BG&E – na poczatek male sprostowanie. Napisalem wczesniej, ze ukazal sie na 3 platformach i pomylilem sie. Beyond Good wyszedl na czterech 😛 Xbox, PS2, PC i GCN. To jest dosc specyficzna gra, bo by docenic jej prawdziwe piekno, trzeba zobaczyc ja w ruchu. Eksplozja kolorow, niewiarygodna dynamika, przeslicny design (na PS2 chyba tylko Shadow of the Colossus mogl sie pochwalic lepszym) i woda. Chyba najladniejsza woda, jaka dane mi bylo zobaczyc podczas gry na mojej PS2-ce, a zaznaczyc nalezy, iz BG&E to tytul z roku 2003-go. -Perfect Dark Zero – juz sam fakt, ze to tytul startowy na Xbox 360 sprawia, ze PDZ graficznie odstawial tytuly z innych platform, jako, iz to wlasnie X0 byl pierwszym next-genem. I po 2 latach dalej cieszy oko, choc nie jest to przeciez Gears of War, ani inny Lost Planet.
Role Playing Game. Tyle mam do powiedzenia w tej kwesii. EDITJak pisalem swojego posta, to Coppertopowego jeszcze nie bylo. Widac podobnie myslimy 😀
A prawda leży, jak zwykle, pośrodku. Skupię się może na grach cRPG, bo ten temat znam najlepiej. W erpegi gram od dawna (już słyszę te śmiechy ludzi grających w Betrayal at Krondor i inne antyki). Torment, Arcanum, potem Gothic, KOTORy, Vampire The Masquerade: Bloodlines itp. itd. To prawda, że w chwili obecnej gatunek erpegów mocno podupadł i takie „hity” jak Oblivion mają do zaoferowania tylko grafikę (bo gameplay to nuda, klimatu brak, a fabuły nie ma). Jednak z drugiej strony po obrzejrzeniu filmików w HD z cutscenek takich gier jak Heavenly Sword czy Mass Effect i po krótkim pomyślunku dochodzę do wniosku, że jednak współczesna technologia ma bardzo wiele do zaoferowania grom cRPG. Możecie mi zarzucić ubogą wyobraźnię, ale nie obraziłbym się, by Planescape Torment został zrobiony na silniku Unreal Engine 3, gra wykorzystywałaby technikę Endorphin, Havok, a cutscenki zrobione byłyby w sposób znany z Heavenly Sword. Żywi, profesjonalni aktorzy podłączeni do aparatury Motion Capture to potężne narzędzie. Oczywiście wszystko to z zachowaniem wspaniałej, ponadczasowej fabuły. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo bym chciał zobaczyć Dzielnicę Urzędników, Ul, Klątwę, Labirynt Raveli czy Fortecę Żalu w zrywającej kapelusz grafice. Nie wspominając już o tym, że dialogi/cutscenki z udziałem mo-capu i głosu prawdziwych aktorów byłoby czymś niesamowitym. Do tej pory pamiętam kilka mówionych tekstów z Tormenta takich postaci jak Dak’kon (nie może być dwóch niebios, wysłucham cię – wypowiedziane w absolutnie niesamowity sposób, dubbingujący wykonał genialną robotę), Ravela (cóż może zmienić naturę człowieka?) czy Istota Wiekuista (powstań, wiedźmo, albo ubiję cię tam, gdzie leżysz). Gdyby dodatkowo wszystkie ich wypowiedzi były stworzone na modłę Vampire The Masquerade Bloodlines/Mass Effect/Heavenly Sword, to „wirtualny orgazm” zapewniony. Czy niesamowicie klimatyczny Vampire The Masquerade: Bloodlines był grą złą dlatego, że do świetnej fabuły i nastroju dodano zabójczą na tamte lata grafikę i mistrzowsko nagrane i zrealizowane dialogi z niesamowitą mimiką twarzy NPCów? Uważam, że to wyszko tej grze na dobre. Bioware idzie w słusznym kierunku robiąc dialogi w formie interaktywnych cutscenek z niesamowitą grafiką, animacją, mimiką, voice-actingiem. Jeśli tylko idzie za tym klimatyczność gry, fabuła – to jestem jak najbardziej za. I jak widać nowoczesna technologia ma bardzo wiele do zaoferowania grom cRPG i twórcy powinni z tego korzystać. Czasy 2D i tekstowych opisów dawno już minęły. Pamiętajmy, że gry jako medium mają więcej wspólnego z filmem, niż książką.
Ok, chyba rozumiem. Chodzi Wam o to ze chcecie sie wczuwac w bohatera stworzonego przez Tworcow gry i zastanawiacie jak sie powinna zachowac postac w warunkach rowniez przez nich stworzonych w odpowiednim swiecie i w okreslonymwatu fabularnym. No to jest podejscie, ktorego nie rozumiem. Gra rpg idealna dla mnie, to gra w ktorej ja inscenizuje sytuacje, nie ma fabuly(albo jest gdzies na boku), gdzie moge spokojnie pakowac swojego bohatera itd. Dlatego potrzebna mi jest do tego dobra grafika. Filozofie,sytuacje ja juz sobie sam znajde, tylko musze miec dobra podstawe. Bez niej moge pisac powiesc o tym samym. Pisze to nie dlatego ze uwazam ze moj sposob jest lepszy,tylko dochodze skad sie bierze roznica zdan.
Jak napieprzam z chain guna do potwora po 11 godzinach pracy, to pozwolisz, nie bede myslal nad tym czy matka tego potwora porzadnie sie prowadzila i kim byl jego ojciec. Chce ladnej krwi, odrywanych konczyn, duzo sluzu i ewentualnie sporo amunicji. Nie rozumiesz tego ze mieszanie filozofii do gry typu doom3 jest po prostu aktem nie adekwatnym do tresci?W pilke nozna gra sie dla przyjemnosci(ewentualnie pieniedzy), nie stwarza sie podwalin ideowych i filozoicznych pod cos co z zalozenia ma byc trywialne. Podsumujmy:uwazam ze gry akcji(fpp, tpp, hack&slashe, rpg(dla mnie), wyscigowki)powinny miec piekna wysmakowane grafike z tysiacami fajerwerkow bo ich celem jest bycie najbardziej smakowita gra. nie uwazam ze gra rpg musi byc brzydka, bo jak jest ladna to jest zla (leje wode?byc moze ale wlasnie z tym walcze). A z innej beczki, to mnie najbardziej boli ze bronicie c-rpgow (ktore nawet w wersji papierowej wyposaza sie piekne karty, plansze itd) a nie wspomnieliscie nawet ani slowa o tym jak bardzo gry strategiczne ucierpialy od nawalu 3d i graficznego wodolejstwa, to one zostaly pierwsza i co gorsza niedostrzezona ofiara grafiki. No ale to typowo polskie zeby nie uderzac tam gdzie trzeba tylko wszedzie szukac ideologii i glebii. Who cares. . . Egahen
I owe piekne karty nie maja zadnego znaczenia de facto. Zwazywszy na fakt, ze karty kiedys sie koncza, a nie kazdemu chce sie je dodrukowywac/kserowac, to duzo ludzi i tak gra na zwyklych kartkach A5 😛
No widzisz. I to rozni Ciebie, Egahen, ode mnie i Coppertopa. Podczas, gdy Ty chcesz nieposkromionej rzezni, by sie odprezyc, my chetnie poszukalibysmy w tej rzezni jakiejs glebi, bo to dostarcza nam wiecej rozrywki, niz ogladanie jakie setki olowianych pociskow wypruwaja komus jelita i robiacych z oczy ziejace jamy.
Ehhh, dalej sie nie rozumiemy. Lubie glebie( 🙂 ), ale we wlasciwym miejscu i czasie. I nie na sile. Po prostu sa rzeczy, ktorych z natury sie nie laczy. Jesli gra ma byc z zalozenia rzeznia to niech rzeznia zostanie. Moze Wam przyniosloby przyjemnosc po rozwaleniu 100 stworow dialog miedzy naszym bohaterem a np. jego szefeom o egzystancjalizmie. To po prostu nie pasuje, razi wrecz. Chcesz powaznego pytania o boga, sens istnienia przy grze? Moze Wy macie inaczej, ale ja do gry wybieram piwo, do powazniejszych tematow powazniejsza forme. Rozumiem ze komus moze sie pomylic film, ktory moze byc smieszny, powazny, trudny z gra, ktora gdy zacznie poruszac pewne tematy (holocaust, egzystencjalizm)ale gra bedzie po prostu nudna. No chyba ze dla Ciebie jest w porzadku najpierw zabic 20 Hansow, a pozniej przy orzeszkach rozmyslac nad smutnym losem zydow. Gra z definicji jest gra, zabawa i nie na miejscu jest pchanie do niej wznioslejszej retoryki, filmowi to ujdzie, ale film nie jest z zalozenia forma rozrywki. Owszem zgodze sie ze w wielu grach fabula, dialogi i klimat moglyby byc lepsze, ale tylko po to zeby rozrywka byla lepsza. A to ze dla czlowieka zmysl wzroku jest chyba najwazniejszy to na pierwszym miejscu zatroszczmy sie o ten zmysl. Jesli chcecie jesc banana z rosolem, wasza sprawa. Ja zazwyczaj jem najpierw rosol, pozniej drugie i ewentualnie na deser banana. No ale do tego (o czym mowilem wczesniej) trzeba dorosnac. Im sie jest starszym tym brdziej sie rozumie ze slodycze przed obiadem to zly pomysl. pzdregahen
Heh, miałem już dać sobie luz, ale dodam coś jeszcze
I właśnie z powodu takich opinii uważam, że nazwa „gra komputerowa” jest chybiona, bo ktoś może ją za bardzo wziąć do siebie (nie zrozumieć, że istnieje ona na dobrą sprawę głównie dlatego, że zabrakło lepszego określenia) i uznać, że gry powinny być niepoważne i generalnie beznadziejne (sorry, dla mnie bezmyślna rzeźnia jest najzwyczajniej beznadziejna i koniec). A ja uważam, że to tak samo dobre medium dla poruszania poważnych tematów jak film czy książka. Tak samo dobre a w niektórych wypadkach nawet lepsze. Najlepszym dowodem tego jest (no cóż innego mógłbym przytoczyć :>) Deus Ex. Ta gra (przynajmniej dla mnie) nie jest rozrywką w takim znaczeniu w jakim Ty ją pojmujesz (czyli radosna rzeź od której mózg – jako organ nieużywany – niknie w oczach). Jest kopalnią filozoficznych spostrzeżeń, analizą ludzi i społeczeństwa, a dodatkowo kopalnią wiedzy o teoriach spiskowych, które bardzo lubię. Są tam nawet rozważania dotyczące Boga i cywilizacji post-ludzkiej. I uważam, że jest to genialne medium do takich rozważań i bynajmniej nie są one tam wciśnięte na siłę. Gra jest pod nie zaprojektowana i stanowią jej integralną część. DX nie jest bezmyślną rzezią z dodatkiem filozofii. Niestety, ktoś kto jest zdania, że w grach nie powinno być filozofii bo przecież polegają one tylko na radosnym nawalaniu z miniguna i tak tego nie zrozumie. . . Posłuchaj – dorabiania ideologii na siłę do Dooma3 jest bez sensu – zgadzam się z tym. Ale nie każda gra jest Doomem 3 i całe szczęście. Są gry (sztandarowy przykład dla mnie to właśnie DX) które są czymś więcej. Powtarzam – gry komputerowe to tak samo dobre medium do mówienia o rzeczach ważnych i poważnych jak książki, filmy itd. Jeśli masz inne zdanie – trudno, wracaj do napieprzania z chain guna.
Sorry za nieedytowanie – time’s up.
Ależ oczywiście. I to zawsze wychodzi na dobre. Nie ma nic lepszego niż świetna gra + świetna grafika i ogólnie technologia (kolejność NIEprzypadkowa). To jest połączenie idealne, dlatego z niecierpliwością czekam na np. Mass Effect (mam nadzieję, że pod względem fabularnym mnie nie rozczaruje). Recz w tym, że jeśli już muszę (podkreślam to – jeśli muszę) wybierać to wolę grę z głębią i słabą grafiką niż wizualną orgię bez żadnego sensu.
Oczywiście – powinni z tego korzystać bez ograniczeń. Ale nie powinni w żadnym wypadku się do tego ograniczać (szczególnie w cRPG), czyli robić gier oferujących tylko i wyłącznie ładne obrazki. Podpisuję się obiema rękami pod tym, że gry powinny garściami czerpać wszystkie najnowsze rozwiązania (jak już kiedyś pisałem – mamy rok 2k7, 4 rdzeniowe cpu, gpu o mocy bomby atomowej i żal byłoby z tego nie korzystać!). Ważne, żeby ta orgia obrazów była tylko smacznym dodatkiem do właściwej gry a nie wszystkim co gra ma do zaoferowania – inaczej ja się zadowolę oglądaniem filmików z gameplay’u bo grać nie będzie sensu. . .
Coppertop, tylko niestety problem jest w tym, że cRPG jest tak wymagającym gatunkiem, że korzystając ze wszystkich nowoczesnych technologii tworzenie gry o rozmiarach i rozmachu takich jak np. Fallout, Planescape: Torment, Arcanum czy inne old-schoolowe erpegi staje się potwornie pracochłonne. Ciekaw jestem ile GB-ów zająłby voice-acting wszystkich tekstów z Planescape: Torment. . . I to jest niestety ta druga strona medalu. Studio tworzące prawdziwego, dużego erpega w starym stylu, ale w nowej technologii musi być bardzo, bardzo liczne, mieć kosmiczny budżet i mieć dużo czasu. Nie muszę chyba mówić o tym, że aby koszta się zwróciły gra musi odnieść ogromny sukces komercyjny. Niestety, fanów erpegów nie ma tak dużo jak fanów np. FPSów, więc tworząc grę cRPG ponosimy duże ryzyko (które może skończyć się nawet bankructwem – vide Troika Games [‚]). No, chyba, że tniemy grę, by była odpowiednio krótka (mniej pracy), skracamy ilość i długość/jakość dialogów (mniej GB-ów voice-actingu, mniejsza kasa na dubbing), upraszczamy fabułę i gameplay (szersze grono odbiorców) itd. itp. Choć ryzyko bankructwa/strat finansowych i tak jest wciąż większe, niż przy robieniu FPSa. Wniosek? Róbmy FPSy! Sprawdźcie jaki procent gier na np. Xboxa stanowią FPSy. Przy okazji pisania tego posta zastanowiłem się dlaczego ja w ogóle tak czekam na Mass Effect. I nie jestem w stanie powiedzieć. Oglądając trailery/gameplaye nie poczułem klimatu, fabuła zdaje się być bzdurna i sztampowa do bólu (koleś/obcy chcący zniszczyć świat/ludzi/whatever i my-superhiroł-jedyny-ratunek-wszechświata), dialogi ubogie, a sam trailer w stylu hollywódzkiego wakacyjnego ogłupiacza vel superprodukcji. Ale cóż, logo Bioware działa na wyobraźnię, a hype nakręcany przez PR i prasę/serwisy internetowe tworzy atmosferę sukcesu, w którą człowiek nieświadomie się wkręca i klaszcze razem ze wszystkimi. Oblivion najlepszym przykładem jak wcisnąć ludziom gówno i wmówić, że to czekolada.
Tak sie zastanawiam czy Ty przypadkiem nie czytasz co drugiego mojego slowa. Przeciez ja nie neguje gier z glebsza fabula i rozwinieta linia fabularna. Postaram sie prosciej. Po prostu jest wiele gier, ktore z zalozenia maja byc akcjowe i wkladanie tam problemow egzystencjalnych jest bez sensu. Duzo ludzi ma proste wymagania od gier, nic w tym zlego. Podales dobry przyklad z DX, ale to jak mowia wyjatek potwierdzajacy regule. Gry jako medium nie nadaja sie i pewnie dlugo nie beda sie nadawac jako platforma poruszajaca ciezkie tematy. Zadam Ci drugi raz to samo pytanie. Jak by Ci sie gralo w gre poruszajaca problem holocaustu? RPG: rozwijasz bohatera, ktory zostanie albo ss-manem albo prawym powstancem, zgodnie z tym czy wybierasz sciezke dobra czy zla. Myslisz ze w grze da sie przewidziec wszystkie zawilosci ludzkiej psychiki, reakcje na strach, bol czy osamotnienie? Dodac do tego trzeba fakt, ze bylaby to gra. GRA. Grasz sobie przy piwie, orzeszkach tudziez czipsach i kontemplujesz fakt zaglady milionow ludzi. Nie gorszy Cie to?FPS: Chodzisz brytyjskim zolnierzem i mlocisz bez wyjatku kazdego niemca jak sie patrzy. Ewentualnie dodajesz linie fabularna, jakies pseudo nieliniowe historie. |Nie sadzisz ze splaszcza to zupelnie historie, nie ma tu mowy o przedstawieniu dramatu czlowieka, ktory jest zmuszony zabic drugiego. No chyba ze pokazesz to w cut-scence (wole film), albo zrobisz to za bohatera. Myslisz ze poczujesz dramat tego czlowieka?Strategii nie wymienie. Moze przygodowka moglaby sie zmierzyc z taka historia, ale tez watpie. W koncu rozwiazywanie zagadek tez przynosi jakas przyjemnosc a ta mi srednio pasuje do takiego tematu. Pisze to dlatego ze sa tematy, z ktorymi gry nie maja jak sie mierzyc. Na zadnej plaszczyznie. Moga ewentualnie pokazac, zwizualizowac pewne fakty, ktore sie zdarzyly lub moga zdarzyc. A jesli nie zmierza sie z takim problemem(w koncu wcale nie najtudniejszym do pokazania), to nie maja szans takze przy innych. Rownie dobrze mozesz zrobic druga podrobe monopoly, przedstawic ja w realiach obozy koncentracyjnego, ale nikt kto w nia zagra nie zmierzy sie w zaden sposob z dramatem jakim byly. Tak samo jak nie uda sie w grze przedstawic chocby problemu wojny w iraku. To sa kompleksowe i na tyle zlozone problemy ze nie idzie tego zrealizowac w jednej konwencji gry. Bo co? Stworzysz rpga/fpsa z elementami strategii i dyplomacji swiatowej? To nie to medium. Koncze i ide sie wodki napic. Wszystkim podpuszczonym gratuluje, tak do konca jak pisalem nie mysle, ale ciezko nie zgodzic sie z rozumowaniem, ze samochod nigdy (przynajmniej na razie) nie stanie sie samolotem, samolot biblioteka a biblioteka hala sportowa. Mozna oczywiscie probowac, tylko mnie tego nie potrzeba. Pozdrawiam serdecznieEgahenPS. Ide postrzelac z chain guna:)
Bedzie krotko, bo nie mam juz sily na dluzsze wypowiedzi.
A wezmy teraz pierwsza lepsza ksiazke, czy film. Zielona Mile chociazby – siadasz do ogladania z piwkiem i chipsami, ewentualnie popcornem i napychajac sie fast-foodowym zarciem ogladasz te produkcje. Egzekucje, dramat borykania sie z ciezka choroba, swiadomosc, ze trzeba zabic kogos, kogo na jakis sposob sie pokochalo. To wszystko tu jest. A Tobie podczas ogladajac z ust sypia sie okruszki popcornu. Nie gorszy Cie to?
Nie gorszy mnie to bo nie ogladalem tego filmu ani nie czytalem ksiazki pod wplywem piwa, czipsa ani temu podobnych. Ale jesli ktos tak faktycznie robi to jego sprawa. Grunt ze tak ksiazka jak i film oddaly zawilosci o ktorych mowisz a gra by nie oddala bo by nie miala jak. Wiec o co chodzi?zdrowkoEgahen
Ja też nie czytam i nie oglądam niczego pod pływem chipsa – nie wiem, jakoś chipsy nigdy nie miały władzy nad moją wolą 😉 A tak poważnie to tak samo jak do filmów czy książek tak i do pewnych gier należy podchodzić w odpowiedni sposób zależny od poruszanych tematów. Choć osobiście kiedy oglądam jakiś film poruszający poważne tematy to większe znaczenie ma dla mnie co dzieje się wtedy w mojej głowie niż w mojej jamie ustnej. Np. oglądanie Pianisty (wspaniały film) z paczką chipsów/popcornu i colą mnie nie gorszy tak długo jak w głowie człowieka oglądającego ten film pojawiają się odpowiednie myśli – jeśli zaś myśli wtedy tylko o chrupaniu chipsów to po co ogląda film?. . .
Cóż, a ja powiem, że miałaby jak. Nikt nie ma jaj żeby poruszyć w grze na prawdę poważne tematy (nie dziwię się z resztą widząc po Tobie z jakim odbiorem taka produkcja mogłaby się spotkać) a Ty nie potrafisz sobie widocznie wyobrazić takiej gry zrobionej z sensem dlatego uważasz, że to medium by się tu nie sprawdziło. Ja mam zgoła inne zdanie. Wszystko zależy jak byłoby to zrealizowane. Oczywiście, trzeba by to zrobić w sposób bardzo wysmakowany i ostrożny, ale wydaje mi się, że do ukazania pewnych rzeczy gry są wręcz idealne. Nie będę już bardziej rozwijał tematu, bo znowu zrobi się strasznie długi post – zupełnie niepotrzebnie. Tak czy siak, ja uważam, że gry miałyby jak ukazać pewne zawiłości – myślę, że mogłyby sobie poradzić nawet lepiej niż filmy. To że nikt tego nie zrobił nie znaczy, że nie da się tego zrobić (ani że się nie powinno).
Ha! I tu lezy sedno! Nie rozumiem Egahen, czemu bronisz sie przed tym, by zauwazyc, ze gry sa wrecz idealnym medium do przekazania pewnych rzeczy, smiem nawet twierdzic, iz odpowiednio wykorzystane, bylyby w tym lepsze niz ksiazki i filmy. Niech za argument posluzy tu fakt, ze Efekt Motyla, film opowiadajacy o tym, ze kazda, najdorbniejsza decyzja ma swoje nieuchronne konsekwencje, w grze jest mozliwy do przedtstawienia za pomoca jednej scenki, z mozliwoscia wyboru dwoch zupelnie roznych sciezek. Oczywiscie uproscilem to, ale spojrzy prawdzie w oczy – za pomoca produkcji interaktwynych rowniez mozna przekazac bardzo wiele, wlasnie dzieki rzeczonej interaktywnosci. Po prostu pewne aspekty latwiej dzieki temu pokazac z bardzo wielu stron.
przepraszam, jam pijany, ale zapytam: czy to na penwo blog malacara, skoro tu prawie 30 wpisow, czy nazwisko zle kojarze ? Tak ludzie narzekali, wiec to chyba neimozliwe, pewno to czyjs inny, przeciez on, Mal, nie prowokuje do dyskusji i powinni go wyslac na L4 albo ew. na stanowisko paznokietnika (taki czlowiek dbajacy o stan paznokci dlani i stop oczywsie) np. Giertycha a nie dawac txt do pisaniaA moze cos sie zmienilo ? Nie wierze.
Przepraszam gdyż wybyłem na weekend, ale wracam i widzę, że tu rozgorzała dysksya! :)Bardzo żałuję, że nie dałem rady włączyć się od razu, a teraz już odpisywać np. na post glompiego czy coppertopa raczej nie ma sensu (dyskusja przeniosła się na zupełnie inne tory). W każdym razie dziękuję wszystkim, zarówno tym, którzy mnie poparli, jak i tym, którzy mieli odmienne zdanie :PNo i poslowi, który tak mnie broni. Bez przesady, tych 30 komentarzy to raczej wyjątek niż standard, ale mam nadzieję coraz bardziej trafiać w gusta czytelników Valhalli. Dzięki wszystkim!
Ależ dlaczego? Odpisać zawsze można 😉 Jak nie tu to na IRC’u ;>
Aaaaa, skoro tak, to kontynuujmy 😉
Może nie dosłownie, ale chyba przyznasz, że często zdarzają się utyskiwania na „crap z piękną oprawą”?
Wyciągnęli wnioski (stąd nowe pomysły, no i mutantów brak), ale siłą rzeczy, jako studio specjalizujące się w engine’ach, muszą też stawiać na estetykę. Trudno, żeby firma, która zrobiła jeden z nejlepszych silników graficznych ostatnich lat, nagle „wyciągnęła wnioski”, co oznacza, że zrobią grę z super fabułą i rewolucyjnymi rozwiązaniami, a resztę oleją. Ja tak rozumiem swoje słowa 🙂
No dobrze, ale zastanówmy się, czy DOKŁADNIE ta sama gra, z grafiką z roku 2007 jest lepsza niż ta z grafiką Anno Domini 1997? Według mnie – jest lepsza. A tymczasem często spotykam się z twierdzeniem, że wcale nie jest lepsza. Ba – nawet gorsza!
Każdy bezkrytyczny hołd jest niezdrowy. Również hołd dla grywalności 🙂
Mialem juz nic nie odpisywac, ale mam chwilke czasu, wiec powalcze.
Coz. . . abstrahujac od faktu, ze (przynajmniej imo) gra komputerowa to nie medium ani material na „platforme od myslenia”, to sprobuj mi przedstawic, chocby w zarysach, jak mialaby wygladac gra opisujaca i oddajaca klima Pianisty czy Zielonej Mily.
Banaly, frazesy, same ogolniki. Powiedz mi jak sobie wyobrazasz taka gre, jak mialaby wygladac i w jakiej byc konwencji.
Inaczej, moze teraz zrozumiesz. Jesli, ktos do fajnej i madrej ksiazki zacznie mi wrzucac jakies badziewiarskie kolorowe obrazki, to zareaguje na to jednoznacznie. Powiem: to nie miejsce i czas na ladowanie glupiutkich obrazkow to mojej ksiazki. Bo: to nie to medium, nie da sie pogodzic ladnych obrazkow z papierem na jakim drukowany jest test, bo bylby to zwykly przerost formy nad trescia = kicz. Tak samo wygladalaby gra do ktorej laduje sie filozofie. Oczywiscie ze mozna. Mozna tez pic kawo-herbate, ale mnie by to nie smakowalo.
To jak poprzednio, poprosze kolege o konkrety, jaki to mialby byc gatunek / konwencja?Rozumiem ze pewna dawke interaktywnosci moznaby i wrzucic do FPS`a nawet, ale po fps siegam po to zeby postrzelac, wiec filozofia by mi raczej psula przyjemnosc. To samo z wyscigowkami. Fabularny watek w strategii moze by sie sprawdzil, ale nie dla fabuly siegam po strategie. Rpg? Moze byc, ale dla graczy takich jak ja to i tak bez znaczenia. Jedyne co mi sie narzuca na mysl w ta chwile, to taka stara gra Millenia(mam nawet oryginal), byc moze ona byla tym czego szukacie, ale jak juz wczesniej pisalem to tylko wyjatek potwierdzajacy regule. PzdrEgahen
Ależ oczywiście, że jest lepsza. W starego Dooma nie daję rady dzisiaj grać a w D3 pogrywam czasem z przyjemnością (choć nie tyle oglądając co analizując grafikę). Mark Shuttleworth, człowiek niezwiązany z grami – odpowiedzialny za powstanie Ubuntu, powiedział niedawno bardzo mądrą rzecz (wypowiedź dotyczyła akcelerowanych interface’ów graficznych dla systemów operacyjnych – Compiz, Beryl, Aero etc. ): „Pretty is a feature”. Krótkie i treściwe. I ja się z tym w 100% zgadzam. Ważne by nie był to jedyny feature. Stara gra z nową oprawą jak dla mnie jest ładniejsza – oczywiście, to czyni ją w pewnym stopniu lepszą (na listę jej „ficzerów” można wpisać „ładna”) ale jednocześnie to co w grze jest najważniejsze czyli mechanika pozostaje mechaniką tej samej, starej gry. Czyli jest lepsza, milej się w nią gra, ale to nie zmienia faktu, że np. Doom3 to cały czas tylko (a nie aż) stary Doom. Hm, dodam coś jeszcze. Padło stwierdzenie, że każda gra z rewelacyjną (czy tam rewolucyjną, whatever) grafiką zostaje hitem. Choć wcale tak nie jest, co udowodnił Siergiej, to jednak nie ulega wątpliwości, że ludzie są niestety wzrokowcami, czego najlepiej dowodzi fakt, że w amerykańskich filmach wybucha dosłownie wszystko. Innym dowodem jest uwielbienie dla nadużywanego systemu ragdoll, który używany jest głównie do efektów postrzałów – bawi mnie nazywanie odrzutu oponenta na kilka metrów po strzale z shotguna albo jego salta w powietrzu po headshocie ze snajperki dobrą fizyką. Przecież to z fizyką nie ma nic wspólnego a TYLKO ładnie wygląda – realizmu nie dodaje za grosz (co innego reszta fizyki w grach – czepiam się tylko ragdolla). Dowodów na to, że ludzi przyciągają ładne obrazki jest mnóstwo. Jednakże chciałbym zauważyć pewną ciekawą rzecz. Innowacyjna grafika starzeje się znacznie szybciej niż innowacyjny gameplay albo genialna fabuła. FEAR, Doom3, FarCry nawet Gears of War i Crysis za kilka lat (pewnie nawet szybciej niż by się mogło wydawać, biorąc pod uwagę szybkość rozwoju techniki) będą przestarzałe. KAŻDY będzie o nich pamiętał. Niektórzy pewnie wystawią im ołtarzyk. Ale właściwie nikt nie będzie w nie grał, a już na pewno nikt nie będzie się nimi zachwycał (tak jak dziś nikt się nie zachwyca pierwszym Unrealem albo pierwszym UT, chyba, że mówiąc „jak na tamte czasy”). Dlaczego? Bo staną się brzydkie, stare, kanciaste i pikselowate jak każda gra w historii. To dokładnie jak z człowiekiem. Piękno pięknego człowieka szybko przeminie, ale mądrość prawdziwego mędrca zostanie z nim do śmierci (chyba, że dostanie na przykład udaru, ale to już inna kwestia). Porównajcie jakąkolwiek grę z kategorii „take a look what our engine can do!” z DeusEksem, Fahrenheitem czy chociażby starym dobrym PIERWSZYM System Shockiem. W tą pierwszą kategorię gier nie ma już po co grać – ich pięć high endowych minut przeminęło i zastąpiły je nowe, ładniejsze. Zaś gry z tej drugiej kategorii są na prawdę ponadczasowe bo zawsze będzie powód by po nie sięgnąć. A czy nie warto by było do DX dodać ładniejszych modeli i tekstur a SS sportować na engine w OpenGL’u? Jasne że tak (z resztą co do tego pierwszego prace są w toku i to nad kilkoma modami na raz) ale to jest tylko dodatek – miły, przyjemny, podnoszący poziom pleasure’u, ale nadal dodatek. Pretty is a feature – ale tylko jeden z wielu jakie powinna mieć gra.
To zależy jakie kto ma oczekiwania :). Może po prostu jestem zbyt mało krytyczny :). Doom 3 bardzo mi się podobał i cieszyłem się, że to właśnie AŻ stary Doom 😉
Fakt, troche namieszalem z rew(e)olucyjnoscia, weekand byl i sie bawilem. Niestety nie moge sie zgodzic z tym ze Sergiej udowodnil swoja teze. Otoz powtorze raz jeszcze i na spokojnie. Kazda gra mniej wiecej od `97 ktora stawala sie hitem miala rewelacyjna oprawe graficzna. Byc moze jest tak jak mowisz ze z biegiem lat te gry stawaly sie coraz brzydsze i coraz mniej ludzi sie na nie patrzylo. Ale! mozna to samo powiedziec o kazdej starsze grze. Sorry coppertop ale nie wiem o jakim stazu graczem jestes, o sobie moge powiedziec ze grywam w gry komputerowe od roku `90, to juz jest kawalek czasu i naprawde to co mysle / mowie jest uzasadnione jakas praktyka. Gdy gralem we wczesniej wspomniana Prince of persie, zachwycalem sie piekna animacja bohatera, ktory jak zyw biegal po glupich kanalach i kosil arabusow. Moj zachwyt rosl co nie miara gdy gralem w Another world a pozniej Flashbacka. Gunship 2000, Frontier, Armour Gedon 1 i 2, to wszystko byly gry miodne i wspaniale, ale przede wszystkim oszalamialy oprawa wizualna jak na tamte czasy. Fabularnie tudziez glebokoscia jedynie Frontier FE mialby czym sie bronic. W calej reszcie ( nawet FB czy AW) fabula stanowila jedynie tlo pod rozgrywke, tlo byc moze lepsze niz to obecne, jednak to rozrywka stala na pierwszym miejscu. Owszem zgodze sie ze w takie UFO czlowiek chcialby powracac do dzisiaj, ale jak sam powiedziales oprawa graficzna czyni to niemozliwym. Tylko w przeciagu ostatniego roku probowalem odpalic UFO z kilkanascie razy, udalo mi sie w koncu wygrac ze zbyt szykim procesorem i co? Kilka podejsc, ze dwa pod X-com i odpadlem. Nie bede sie rozwodzil nad samym interfejsem czy gra bez grafiki, ale to wlasnie oprawa graficzna mnie odrzucila. Tylko ona. I to ona decyduje o przyswajalnosci rozgrywki. I tak jak wczesniej napisalem dlaczego uwazam za niestosowne wrecz dodawanie jakichs niesamowitych historii, tak teraz bede twierdzil ze oprawa graficzna ma gigantyczne znaczenie. Zmierz sie z tym coppertop. Bo bardzo latwo jest cytowac Pretty is a feature i zyc w swiecie iluzji, ja tez bym chcial nalozyc okulary VR na galy i wedrowac po megaintelektualnym swiecie rodem z Diuny czy chocby powrocic do nowego lepszego swiata Brabena FFE. Z tym ze ja juz mam poukladane w glowie i wiem ze to jest bez sensu. Latwo dac sie uwiesc marzeniom chocby wlasnie Brabena o tym ze gry stoja wlasnie na progu XXIII wieku i juz niedlugo bedziemy toczyc zaciete dyskusje filozoficzne z postacia z gry, czy toczyc zaciety filozoficzny pojedynek (choc ciekawym co to znaczy) w grze. Tylko pytam sie po co? Bo GK to lepsze medium od ksiazki? Od filmu? Ze nie wspomne o samym zyciu. Nie kolego, oczywiscie ja tez lubie ruszyc mozgownica, ale sa sytuacje kiedy nie chce (przy seksie, przy wodce czy chocby przy grze). Bo gdy chce i mam na to czas uwalniam sie od kompa, od windowsa i dziewczyny otwieram ksiaze i w nia wnikam. Ewentualnie zakladam sluchawki i ogladam Dekalog. A dlaczego w grze bym nie mogl? Bo sila rzeczy bym byl zmuszony do strzelania / wymyslania co ma gumka do patyka / mysleniem nad miejscem gdzie mam wyslac zolnierzy itd. A wlasnie to jest esencja gry, nie fabula. Fabula zawsze bedziem tlem dla gry, a tlo ma zazwyczaj to do siebie ze jest na drugim planie. Bo jesli to wlasnie fabula jest dla was coppertop i siergiej najwazniejsza to zaprawde powiadam Wam filmowcy i pisarze takie to juz rzeczy powymyslali ze starczy wam do konca zycia. A to ze „kochacie” gry komputerowe, nie znaczy ze musicie do nich ladowac wszystko inne co lubicie. Naprawde. PozdrawiamEgahen
Alez prosze bardzo. Gra, ktorej glowny bohater wyladowal w wiezieniu, blablabla, cos mu sie stalo, blablabla, odpowiednik glownego bohatera Zielonej Mili uratowal mu zycie, blablabla, wielka przyjan, blablabla i przez cala gre proby znalezienia drogi ucieczki dla owego jegomoscia i niezwykle szczegolowa scena jego smierci na krzesle w endingu. Oczywiscie, opsialem to pobieżnie i tylko ogolnikami, ale to od razu nasunelo mi sie na mysl. Samo z siebie.
Jakikolwiek. Chocby przygodowka, z motywem rodem z Marvelowskiego Spidermana, gdzie Pete Parkaer musi wybierac miedzy ratowaniem bodajze kolejki linowej pelnej dzieci a swoja miloscia. Z tym, ze oczywiscie gracz nie jest Spider-Manem i nie moze przyniesc ratunku tym i tej – musi wybrac. I pozniej przez cala gre albo jest sie obwinianym przez innych o smierc kilkunastu dzieciakow albo gra sie postacia w depresji, ktora przytlaczaja wyrzuty sumienia. I konczy sie to samobojstwem. Gdybym troche pomyslal, to moglbym wymyslic sporo wiecej takich przykladow, bo to naprawde zadna sztuka. EDIT
Odwracasz kota ogonem, bo ostatnio utrzymywales, ze wszystkie gry z rewelacyjna grafika to hity, a nie wszystkie hity maja rewelacyjna grafike. Ale i tak udowodnie Ci, ze sie mylisz. Shadow of the Colossus, Final Fantasy VII, Advance Wars: Dual Strike, LocoRoco, Lumines. Mam wymieniac dalej hity, ktore nikogo grafika nie oczarowaly, a co najwyzej designem?
Bez zlosliwosci, ale nie wiem o czym do mnie mowisz. To sa glownie giery z PS2 a ja tego nie znam, na oczy nawet tego nie widzialem. Jesli chodzi o przyklad gry, ktory podales, to w jakiej konwencji (gatunku) bys to osadzil?
Co nie znaczy, że stawała się nim wyłącznie z powodu samej oprawy graficznej.
Nie do końca. Powiedziałem, że nie ma po co wracać do starych gier oferujących w swoim czasie *tylko* grafikę, bo obecnie nie mają już nic do zaoferowania. Natomiast podałem przykład pierwszego System Shock (choć to nie jedyny przykład. innym jest np. bardzo przeze mnie lubiany Indiana Jones and the faith of atlantis) w którego gram z przyjemnością nawet dzisiaj (i to mimo, że w czasie kiedy ta gra powstała w centrum mojego zainteresowania były raczej klocki lego) bo gra nadal ma do zaoferowania ciekawy gameplay (choć sterowanie lekko irytuje jak się jest przyzwyczajonym do mouselooka) i świetną (na mój gust) fabułę.
Hmm, cytat jest mądry, człowiek od którego pochodzi również więc nie widzę powodu by tej mądrości poprzez odwoływanie się do tych słów nie przekazywać. Natomiast ze światem iluzji nie wiem o co Ci chodzi – czy fakt, że mam zupełnie inne zdanie od twojego i uważam grafikę za tylko jeden i to nie dominujący (ważny, ale nie dominujący) element gry sprawia, że żyję w świecie iluzji? Przepraszam Cię ale w tym momencie nasuwa mi się pytanie czy często masz wrażenie, że inni ludzie żyją w świecie iluzji z powodu różnicy w poglądach i czy chcesz o tym porozmawiać. . .
Ta cała dyskusja, jak do mnie właśnie dotarło nie ma najmniejszego sensu. Chcę by gry były głębsze. Mam prawo tego chcieć tak jak i Ty masz prawo chcieć w grze tylko napieprzać z chain guna. I gry o napieprzaniu z chain guna zawsze będą (i dobrze bo każdy czasem każdy chce się niezobowiązująco rozerwać – dosłownie) i nikt nie mówi, że mają zniknąć całkowicie. Nie wymagam od Epic żeby nagle zarzucili produkcję kolejnych części UT (choć uważam, że zmienia się w nich tylko grafika i nic poza nią i generalnie nie widzę różnicy pomiędzy graniem (graniem, nie oglądaniem, przy oglądaniu widzę różnicę) w UT2k4 i pierwszego UT – ale jak widać to po prostu nie do mnie kierowane tytuły) Ale proszę Cię tylko o jedno – zrozum (nie musisz przyznawać mi racji, obejdę się bez tego i na prawdę mi na tym nie zależy) że gry nadają się do tego by poruszać w nich tematy poważniejsze niż „3 Frags Left!” i że nie każdy od gier wymaga by powodowały zanik mózgu (jako organu nieużywanego). Ja, Siergiej i pewnie wielu innych lubimy kiedy gra prowokuje do myślenia i uważamy, że może być w tym równie dobra co filmy i książki. I nie uważamy gier wyłącznie za środek odmóżdżającej sieczki po 11 godzinach pracy (choć czasem się deathmatche przydają żeby się wyładować). Nie chcę by gry polegające na bezmózgiej zabawie zniknęły. Chcę po prostu mieć więcej gier „po mojemu” i mieć w co grać poza DeusEksem bo choć ta gra mnie nigdy nie znudzi to znam ją już na pamięć i chciałbym coś nowego (trochę podkolorowałem, ale znowu nie aż tak bardzo). I co najśmieszniejsze. . . napisałem to w drugim swoim poście w tym wątku:
A ja jakoś zawsze gram po to żeby przejść dalej i zobaczyć dalszą część fabuły. . . .
Generalnie zwracasz się dość często jak do dzieci i podkreślasz swoją dorosłość i dojrzałość więc powiem jak dziecko – jasno i wyraźnie bo mnie to już zaczyna. . . irytować. A JA CHCEM W GRZE KOMPUTEROWEJ!!
Zaś to że Ty lubisz gry komputerowe nie oznacza, że musisz kastrować je ze wszystkiego co ja chciałbym w nich widzieć. Nie martw się, nawet gdyby nastąpił wysyp gier klasy DeusEx to i tak na pewno nie zniknęłyby nagle produkcje z rodzaju „pokaz engine’u i festiwal zagłady”. Dziękuję. Myślę, że powiedziałem już wszystko co chciałem powiedzieć a nawet więcej. W tym momencie zaczynam się znowu powtarzać co nie ma sensu. Na koniec w punktach: A) Gry oferujące grafikę i rozrywkę wyłącznie dla najbardziej prymitywnych części mózgu nie znikną i zniknąć nie powinny bo się przydają B) Chciałbym zobaczyć więcej gier na poziomie i poruszających takie tematy jak DeusEx – jak się komuś mieszanka słów gra i filozofia nie podoba to niech się od takich produkcji trzyma z daleka C) Uważam, że grafika w grze to nie wszystko i jest to tylko jeden, w żadnym wypadku nie najważniejszy element, choć lubię kiedy jest ładnie bo to przyjemny dodatek. Więcej grzechów przeciw „rozrywce” komputerowej nie pamiętam, za żaden z nich nie żałuję. Amen. Dziękuję za uwagę. A Malacarowi gratuluję (szczerze i bez sarkazmu obecnego w poprzednim zdaniu. I jeszcze poprzednim. . . :P) tak dyskusjogennego wpisu do bloga 🙂
Z PS2 jest tam tylko jedna gra – Shadow of the Colossus 🙂
TPP – Action Adventure
Jesli chodzi o iluzje chodzilo mi o fakt ze niektorzy vide Wy, wierzycie ze gry moga byc czym wiecej niz sa obecnie. Dla mnie to iluzja. Byc moze bracia Wright wierzyli ze samoloty stana sie przepustka do ideii ludzi ptakow, ale proza zycia sprowadzila ta ideii do ziemii. I tak. Czesto mam wrazenie ze ludzie o odmiennych pogladach zyja w swiecie iluzji. Czy mam ochote o tym porozmawiac? Jasne! Tylko juz nie w tym temacie:)
Fakt, nie przyznaje Ci racji, bo nie uwazam zeby gry moglyby sie do tego nadawac. Napisalem dlaczego.
Myslenia tak, ale analitycznego. Do myslenia abstrakcyjnego nic nie zastapi film, ksiazka czy wiersz. imo.
No to dziwne, bo pomimo tego ze gralem w wiele gier z dobra fabula, nigdy zadnej bym nie porownal do chocby sredniej ksiazki. Zreszta. . . a tam:)
To Ty mi kilka razy wypomniales chainguna, pomimo tego ze dalem wyraz swojej aprobacie gier madrzejszych i strategiznych chociazby. Wet za wet.
W sumie to sie zgadzam w 100%. Z tym ze nadal bede twierdzil ze TO NIE TO MEDIUM.
Amen
A ja dziekuje Wam chlopaki ze chcialo sie wam odpisywac. Napisalem juz ze troche podpuszczam temat i tak to konca nie mysle jak pisze. Podtrzymuje. Twierdze i twierdzic bede ze medium jakim sa gry komputerowe nigdy nie dobija pod wzgledem po prostu madrosci do ksiazek czy filmu. Wsio. I imo dobrze bo kazde z nich ma sluzycz czemu innemu. Z mojej strony EOTPozdrawiamEgahen
Przespałem taki fajny flejm. 🙁 Teraz to nie wiem, czy jest sens żebym się wyzewnętrzniał. :/Bez przekonania, ale podrzucę: grafika kradnie grywalność! :] Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby przynajmniej część energii poświęcanej na cyzelowanie grafiki przeznaczona została na dopracowanie samej mechaniki gry, grałoby się znacznie przyjemniej. Przykłady: seria Colin McRae. Ostatnio twórcy skoncentrowali się na dodaniu zjawiska osiadania błota na karoserii. Byłoby to zrozumiałe, gdyby gra traktowała o prowadzeniu myjni samochodowej, ale niestety traktuje o jeździe samochodem, a model jazdy nadal przypomina poduszkowiec z urwaną kierownicą. :/ Flight Simulator – w X odsłonie dodano refleksy światła na nitach w poszyciu kadłuba, niestety nadal, by zasymulować (w końcu to Simulator) połowę systemów komunikacyjnych, potrzebne są zewnętrzne programy w ilości zatrważającej. Nadal nie ma obsługi transpondera – urządzenia prostego jak konstrukcja cepa, pochodzącego sprzed wojny. Nadal motolotnia lata bardziej jak tramwaj, niż jak lekki płatowiec, zaś przy lądowaniu lekkim samolotem i licząc na ground effect można niespodziewanie zrobić w pasie niewielki, ale cieszący oko krater. Flatout – czasami gra zwalnia, ni z tego, ni z owego, przy dużej prędkości zawsze oznacza to dzwon. Rally Trophy – poltergeisty na poboczach, czasami wysyłające samochód w krótki lot nad okolicą. Mógłbym tak jeszcze długo. :] Zauważcie, że żadna z wymienionych gier nie ma fabuły – więc teoretycznie genialna grafika bezpośrednio implikowałaby genialną grę. Nie implikuje, bo nawet gry zręcznościowe czy zabijacko-napadalskie to nie tylko grafika, to również mechanika. A jeśli mechanika zawodzi, przede wszystkim brakiem konsekwencji – wtedy gracza trafia wuj jasny, niezależnie od urody gry. :>
Nie zgadzam się. To, że twórcy nie mają pomysłu na grywalność, więc skupiają się na grafice to nie wina grafiki. Problemem jest to, że właśnie – nie mają pomysłu, a coś muszą robić. Nie mając pomysłu mają wybór – grafika lub nic. No to robią grafikę.
A co jeśli mając ograniczone moce przerobowe i wybór między poprawieniem niedoróbek a dorobieniem kolejnej rozmytej flary w HDRze twórcy wybierają dorobienie flary? Nie czepiam się, że mechanika gier bywa nie dość wymyślna i zajefajna. Czepiam się, że coraz częściej w grach pozostawiane są ordynarne babole i niedoróbki, przybywa za to ficzerów, które może cieszą oko przez pierwsze 5 minut, ale na dłuższą metę nie wnoszą nic do samej rozgrywki.
No to są słabym studiem. . . po prostu.
To fakt, podpisuję się obydwoma rękami, że gry powinny być lepiej testowane, nawet kosztem efektów graficznych.
Gra jest efektem pracy kilkudziesięciu osób. Te kilkadziesiąt osób robi co może ale nikt nie jest supermanem i nie klepie w klawiszki z prędkością światła. Możliwości kilkudziesięciu osób są ograniczone i czasem trzeba coś wybrać (kiedyś, a właściwie do tej pory, najczęściej kopa dostaje AI. Do functional i technical specu trafia AI z kosmosu a później wychodzi na prawdę symulowane AI bo nie ma ani czasu ani możliwości). Każdej z tych kilkudziesięciu osób trzeba zapłacić. I to nie mało. A im więcej idzie kasy na tworzenie gry tym droższa musi ona być i tym lepiej musi się ona sprzedać. Wolę nie wyobrażać sobie ile kosztowałaby gra gdyby tworzył ją zespół o nieograniczonych mocach przerobowych, czyli jakieś kilka/kilkanaście setek osób. A niestety prawda jest taka, że gra musi ładnie wyglądać żeby przyciągnąć graczy którzy chcą ładnej grafiki. Więc coraz częściej wybór jest taki – robimy ładną flarę a później bierzemy się za poprawianie i wydawanie patchy. Oczywiście to złe podejście, ale czy można za nie winić wyłącznie studia? Imho nie.
I to jest wg mnie argument ZA dobrą grafiką. Ludzie jej po prostu chcą, więc skoro ją wolą niż grywalność, to chyba nie są winni producenci, graficy, inżynierowie, programiści itd. . .
To złe podejście. Ale nie można za nie winić również rozwoju technologii ani grafiki per se. Jak zwykle trzeba winić NAS, graczy ;((