W trakcie tegorocznego Consumer Electronics Show redakcja magazynu PC Mag spotkała się z Ronem Jeremy – aktorem występującym w filmach pornograficznych. Szukający nowego sprzętu do swojej hacjendy Jeremy, odpierał ataki niejakiego Craiga Grossa, który jest działaczem antypornograficznym.
Bohater naszego newsa powiedział kilka słów na temat elektronicznej rozrywki, w odpowiedzi na zarzut, że pornografia jest tanim substytutem seksu, rozbudzającym w dzieciach „fałszywe nadzieje”. Na takie zarzuty Jeremy odpowiedzieć miał co następuje: „Nie chcemy (branża porno, aktorzy przyp. red.) by dzieci oglądały pornografię. Badania wskazały zresztą, że brutalne gry wideo mają o wiele większy, negatywny wpływ na dzieciaki”. Na odchodne aktor dorzucił jeszcze, że rodzice powinni zacząć uczyć się obsługi Internetu, by ponosić odpowiedzialność za swe surfujące w cyberprzestrzeni pociechy.
Cóż, my tym razem nie skomentujemy wypowiedzi obu panów. Możecie natomiast zrobić to wy. Redakcja Valhalli wróci w międzyczasie do tego, co wszyscy internauci opanowali do perfekcji – picia piwa i oglądania pornografii. Obyśmy tyko nie przedobrzyli z tym pierwszym, bo jeszcze przyjdą nam do głowy jakieś idiotyczne pomysły takie jak marzenia o możliwości głosowania przez Internet.
Dyskusja na ten temat jest bez sensu w czasach, gdy na ostatniej stronie Faktu jest zawsze jakaś goła babeczka, a każda reklama kosmetyków z powodzeniem mogła by zastąpić „świerszczyki”.
Ron J. no autorytet, że ho ho ho. . .