Historia dla wytrwałych
Chłopiec tęskni z tatą. Dramat. Tragedia.
Grałem w najsłynniejszy wytwór japońskich scenarzystów – Final Fantasy X. Grałem też w część IX i VIII, i VII. Myślałem, że już jestem uodporniony. Ale jednak nie! Bez mojej magicznej pigułki, obniżającej IQ o 50% prawdopodobnie nie byłbym w stanie wytrzymać. Mamy demony podróżujące w czasie – bywało gorzej. Jest samuraj ratujący świat – cały czas ktoś w grach ratuje świat. Ale to co mnie zabiło, to obecność w grze synka Jacquesa, posiadającego moc telepatii oraz narzeczonej francuskiego herosa.
Myślałby kto, że gra powinna się kręcić dookoła walki ze złem. Ale nie. Demony i ich żądza zniszczenia, owszem, posuwają wydarzenia, ale cut-scenki przeważnie opowiadają nam historię Henriego i Michelle oraz tego, że chłopiec jej nie akceptuje jako nowej mamusi. Ciekawa historyjka, ale na dramat obyczajowy. Na pewno nie na ostrą siepaninę z demonami w roli głównej!
Ta gra to jednak pewnego rodzaju ciekawostka ze względu na to, że rola Jacquesa została zagrana przez Jeana Reno. I nie chodzi mi tylko o głos. Wystarczy spojrzeć na screeny. Zmusiło mnie to do zadania dość istotnego dla mnie pytania: dlaczego akurat on?
No oczywiście, jest zawsze sztandarowa odpowiedź – bo to Japończycy! Ale z drugiej strony, skoro to oni są odpowiedzialni za Onimushę, to dlaczego nie taki Beckham? Przecież czczą go w Kraju Kwitnącej Wiśni jak bóstwo [Albo Chopin – też lubiany we wspomnianym kraju – przyp. red.]. Aż miło sobie wyobrazić jakie combosy robiłby Becks. Ciach, ciach i dobicie piłką! Nie ma co się jednak zastanawiać – przecież to Japończycy.
Przyzwoicie, bez sensacji
Onimusha 3 to całkiem ciekawa pozycja. Warto po nią sięgnąć, jeżeli ktoś nie miał wcześniej styczności z tego typu grami. Na PC zbyt dużo takich pozycji wszak nie ma.
Całkiem przyzwoita grywalność, świetna muzyka i Jean Reno pozwalają przetrwać pomimo lekko „wczorajszej” grafiki, straszliwej fabuły i interfejsu. 12 godzin zabawy na równym poziomie – bez cudownych wzlotów i haniebnych upadków.
Nigdy nie byłem wyjątkowym fanem konsol do gier. Posiadam co prawda PS2 i miałem okazję zaliczyć parę pozycji na tę platformę, ale ekspertem nazwać mnie nie można. Nie przeszkodziło mi to jednak przy paru okazjach usłyszeć to i owo na temat serii Onimusha. Gdy kolejna część pojawiła się wreszcie na blaszaku, nie pozostało mi nic innego, jak tylko spróbować.
keidy stanieje pewnei sie skusze na ta grę:P
hmmm może dlatego, że Jean Reno grał w Wasabi?
dlaczego CAPCOM zrobił tą konwersję ??? ;/ heh . . . groza !!!
Troche dzwine nie? Takie „Goście, goście” tyle, że z demonami itd. :D:P