Darujemy sobie dosłowne tłumaczenie na język polski słów, jakie wyraził Rob Yescombe (twórca scenariusza Haze) na temat weteranów wojennych wspomagających studia developerskie przy produkcji gier, bo inaczej jedno ze słów nie nadawałoby się do publikacji. Dla zobrazowania – zdaniem Yescombe’a, pomoc tego typu osób przy tworzeniu gier wojennych jest „k******* dziwna”:
”Są strzelanki, przy których tworzeniu czuwają weterani wojenni a ich celem jest sprawdzenie, czy gra oddaje atmosferę tamtych lat, kiedy ich przyjaciele zostali wymordowani – a to wszystko w celach rozrywkowych. Co jest k******* dziwne”, podsumował Yescombe
Tym samym Free Radical zapewnia, że przy okazji Haze postara się spojrzeć na temat wojny z zupełnie innej perspektyw. Gra ma stawiać gracza przed trudnymi wyborami, a sama granica między dobrem a złem w grze będzie kwestia subiektywną. Haze ma przedstawić wojnę z innej perspektywy, takiej, która zmusi nas do myślenia i refleksji, czy to co robimy jest faktycznie słuszne. Jak dodaje Yescombe, „Haze nie będzie grą wojenną, ale grą o wojnie”.
Haze zadebiutuje pod koniec roku na konsolach nowej generacji (pomijając Wii) oraz komputerach PC. Wtedy rozliczymy twórców z zapewnień o wyjątkowości Haze.
K***** dziwna to jest opinia tego pana. Jesli gram w FPP, ktorego akcja dzieje sie w „okolicznosciach” militarnych, to chce to czuc. A doprowadzenie do tego, to wlasnie zamiar firm, ktore zatrudniaja konsultantow. Co moze wiedziec o wojnie koles ktory spedzil 3/4 zycia przed monitorem? Chyba tylko z serwisow internetowych. Rozrywka rozrywką. Realia realiami. Jak chce sie rozerwac, to ide pograc w Viva Pinata.
Zgadzam się z Cujo. A myślę, że ocenę moralną decyzji o byciu lub nie byciu konsultantem w takiej sprawie biorąc pod uwagi okoliczności etc. myślę że należy pozostawić samym konsultantom. Przecież fakt, że nim się jest nie oznacza równoznacznie braku szacunku dla ofiar wojny. Przecież jedno nie ma z drugim nic wspólnego.
Zgadzam się z wami
Pan Rob ma pomysł – w zasadzie robi grę na oklepanym temacie ale ma zamiar zrobić to troszkę inaczej niż wszyscy do tej pory. To mniej więcej taka różnica jak się gra w NWN i Fallout – niby takie same ale jakże inne, no i poruszają zgoła inaczej tematykę gry w komputerowe rpg. Dużo zależy od tego jak twórcy wykonają swoje dzieło – być może wyjdzie coś niezłego (oddany trudny klimat tamtych czasów) albo gniot (jakieś pompastyczne odniesienie itd. ). Nie stawiałbym Free Radical na straconej pozycji. Starbreeze zrobiło Kroniki – kapitalny tytuł a wcale się nie zapowiadało. Trzeba dawać szanse nowym – inaczej nigdy nic się nie zmieni.
Jesli pietnowac osoby bawiace sie wojnami, to w takim razie m. in. tworcy Allo Allo dawno powinni byc wykleci ze spoleczenstwa. . . Bzdura. W grach mozna oddac pewien ulamek grozy wojny i mysle ze warto to robic. Swoja droga nie przypominam sobie zbyt wielu zabaw w zabijanie w realiach II WŚ w czasach gdy komputery nie byly na tyle mocne, by to w miare realnie pokazac, co byc moze tez o czyms swiadczy (no bo pierwszy wolfenstein raczej trudno uznac za gre w realiach:) ). Stategie tak, symulatory lotnicze tez, ale zeby tylko „chodzic i zabijac” to takich gier nie bylo.