Brytyjski aktor w krzyżowym ogniu pytań dziennikarzy GameDaily BIZ przyznał z rozbrajającą szczerością, że zgodził się wystąpić w produkcji Uwe Bolla In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale ponieważ… trwały właśnie prace budowlane jego domu. John był po prostu wściekły. Z ciekawości rzucił okiem na resztę obsady (Burt Reynolds, Ray Liotta, Jason Statham) i postanowił zagrać w filmie, który w pierwszy premierowy weekend zarobił marne 3.3 miliona dolarów. Czy żałuje decyzji? Nic z tych rzeczy! Miał też wiele ciepłych słów dla reżysera i producenta – Uwe Bolla. Powiedział, że bardzo go lubi. Co ciekawe aktor bardzo krytycznie wyraził się o filmowych adaptacjach gier. Powiedział, że filmy na podstawie gier to kompletna katastrofa i tylko nieliczne mogą odnieść sukces. Problemem według Davies’a jest sama struktura gry – często nienadająca się na przełożenie na język szklanego ekranu.
Słowa aktora są mocne, ale akurat John Rhys-Davies ma do nich pełne prawo. Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych (wśród graczy) postaci przemysłu filmowego. Branżę elektronicznej rozrywki zna nie od dziś. Brytyjski aktor podkładał głos między innymi w grach Lord of Everquest, Baldur’s Gate – Dark Alliance. Widzieliśmy go w Dune 2000, Wing Commander III: Heart of the Tiger, Wing Commander IV: The Price of Freedom. W 1996 razem z Christopherem Walkenem zagrał w przygodowej grze w klimatach Science-Fiction „Ripper”.
Gimli broni Uwe Bolla
[Głosów:0 Średnia:0/5]
wczoraj szukalem informacji nt xfiles 2 i w jakims serwisie przypadkowo wpadl mi w oko naglowek ze uwe przestaje krecic filmy. nie sprawdzilem ani daty ani nie czytalem calosci ale moze jednak doczekamy sie konca tej blazenady ? 😉
Co do tego spotu z Wing Commandera. To były czasy, jak w filmikach grali prawdziwi aktorzy. Jakiś taki klimat tego był fajniejszy, coś jak w serialach -wiadomo że nie w filmach, ale IMO aż gra sie chciało. A teraz? Rendery, wszędzie rendery, ja rozumiem ze w takim DragonBall to akurat lipa by była jakby robili filmiki z aktorami. Ale dajmy na to taki COD4 (choć tutaj nie jest tak źle w sumie), czy World in Confilct, ehh. Byłem wielce rad z tego, iż w Tiberium Wars grali aktorzy w przerywnikach, piękna rzecz.