„Piwo, Piwo, Piwo, smaczne z pianką piwo…” – ta piosenka wesołego Barda chyba po wsze czasy przejdzie do kanonu polskich osiągnięć lokalizacyjnych, ale dziś niekoniecznie będzie o „chmielowym napoju, po którym szumi łeb”. Polska Partia Przyjaciół Piwa to tylko początek moich rozważań o tym, co by było gdyby…
Oczywiście nie będę tu ściemniał, że wierzę w powodzenie takiego przedsięwzięcia, jak Partia Graczy, ale skoro na naszej scenie politycznej potrafią zaistnieć takie twory jak Partia Kobiet (śladowe poparcie i nieumiejętność zarejestorowania kandydatów/kandydatek we wszystkich okręgach wyborczych) to może czas przynajmniej pofantazjować o tym, jakie to potężne lobby moglibyśmy stworzyć, gdybyśmy całego wolnego czasu nie spędzali w zaklętych krainach i na polach bitew drugiej wojny światowej. Graczy jest co prawda mniej, niż kobiet, ale myślę, że może nawet tylu samo, co miłośników jęczmiennego trunku.
A fani tego ostatniego byli w parlamencie! Oczywiście, w parlamencie młodym, świeżo otrząśniętym (się) z komuny i takim, że nie bardzo wszyscy wiedzieli, czym się je demokrację. No i dla jaj zagłosowali na Rewińskiego i jego Polską Partię Przyjaciół Piwa. Ale skoro wtedy znalazło się tylu zgrywusów, że przekroczyli próg wyborczy, to może i teraz by się udało? Osobiście znam ludzi, którzy „NA ZŁOŚĆ WSZYSTKIM” głosowali w ostatnich wyborach na Samoobronę. Tak, wiem, wstyd się do takich znajomych przyznawać (a może nie? Wyprowadźcie mnie z błędu w razie czego), ale może ci wszyscy, którzy głosują NA ZŁOŚĆ mogliby zagłosować na jakiegoś wybitnego przedstawiciela naszej branży, który zasiadłby w ławach – nawet jeśli nie sejmowych, to przynajmniej senackich. Adam, piszesz się? 😛
Widę, że system Valhalli automatycznie nie cenzuruje mega podlizów, więc spokojnie mogę pisać dalej. Fakt, że sam nieco wzdragam się na myśl, że miałbym głosować trochę niepoważnie na „jakąśtam Partię Gier”, a nie spiętych kolesi w krawatach, którzy na pewno zapewnią mi dobrobyt i super przyszłość. Ale gdybyśmy się wszyscy zebrali i umówili, to na pewno udałoby się uzbierać kilku przedstawicieli Partii Gier w parlamencie.
A potem poszłoby już z górki. Nasza niestabilna scena polityczna jakże często potrzebuje politycznego planktonu i jeden, a czasem dwóch posłów Mniejszości Niemieckiej potrafi sporo ugrać, obiecując, że zagłosuje tak, jak chce tego sypiąca się koalicja. Na pewno w obliczu rozpisania przedterminowych wyborów, żaden przywódca dużej partii nie targowałby się zbytnio, gdyby chodziło o jakieśtam zwolnienia podatkowe dla jakiejśtam nikomu nie znanej branży gier. Byle podnieść rękę w „poważnej sprawie”, a polscy producenci gier mogą liczyć na spore ułatwienia.
I w ten sposób stalibyśmy się wideogejmowym zagłębiem Europy, a może nawet świata. Do nas przyjeżdżaliby najwięksi, aby w growym raju podatkowym tworzyć swoje najnowsze dzieła i przy okazji doszkalać lokalną siłę programistyczną. Nie, żebym twierdził, że ta jest niedouczona, ale na pewno wymiana doświadczeń wszystkim wyszła by na dobre. Oczywiście pozwolenie na działalność wydawałaby za zerową opłatą Partia Gier. A kiedy już wszystkie koncerny growe na świecie przeniosłyby się do Polski, moglibyśmy zaszantażować cały świat i zgarnąć… na przykład MILION DOLARÓW! Haha, szatański plan.
I tak samo realistyczny, jak Partia Gier. Ale co, pomarzyć nie można?
Graczy jest DUŻO i nawet wielu z nich ma już ukończone 18 lat 🙂 więc dlaczego nie 😀 ? Głosów będzie dużo ale co geekom obiecać ? Tańsze części 😀 ? tańsze gry ?. . . to nie wiem czy przemówi do rozsądku ale jakby takiemu pierwszemu co piraci obiecać że piractwo będzie LEGALNE to wydaje mi się że jest szansa (niestety. . . ) pozdrawiamp. s. nie mogłem się powstrzymać ALE PIĘKNIE NA DWORZE !! 😀
nie obrażajmy graczy, zostawmy polityke politykom. . .
partiapiratow. org.pl
samo granie i tematy z tym związane to zbyt mało, szczególnie ża pod sztandarem frakcji grających radykałów będzie przegląd całego spektrum poglądów od ultrasów z lewa do ultrasów z prawa tak ekstremalnych że aż bliźniaczych. PPPP to był ewenement którego recydywa jest już IMO niemożliwa do realizacji w formie innej niż kabaretowej, tylko po co? mistszófie z wiejskiej każdej kadencji po 89tym i tak są nie do pobicia :Dlepiej się sprawdzi coś w stylu lobby progiercowego wyposażone w sute fundusze na zbożny cel 🙂
Ja tam myślałem o zwabieniu koncernów i wykończeniu tych pokroju EA. Albo pomyślcie jakby to było . . . Uwe przyjeżdża zdobyć pozwolenie na nakręcenie kolejnej gry i w tajemniczych okolicznościach znika, by odnaleźć się po 2 latach, z mózgiem wypranym poprzez torturę oglądania własnych filmów.
A ja chciałbym aby wytwórnia zmusiła Uwe Bolla do nakręcenia „Tertris – the movie”. Może wtedy pękłaby mu jakaś żyłka w głowie i zwariowałby na amen i skończył karierę w filmie.
To niby jest taki zakrecony pomysl, hmm to wogole nie ma sensu, Partia Graczy brzmi jak historie o Atlantydzie?. Autor artykulu tylko sobie marzy ?? No moze i tak, ale . . .