Wszyscy przywykliśmy już do tego, że pudełka gier oznakowane są symbolami PEGI. Mają one informować o tym dla jakiej grupy wiekowej dedykowany jest dany tytuł. Informuje o tym liczba na froncie pudełka. Uzupełnieniem do niej są dodatkowe znaczki znajdujące się na tylnej części okładki określające na jakie treści możemy natrafić w grze.
Choć system ma zapewniać, aby żaden niepożądany tytuł nie trafił w ręce dziecka efektywność tego systemu budzi spore wątpliwości. Problem w tym, że o ile nałogowym graczom oznakowanie PEGI jest doskonale znane o tyle rodzicom kupującym od święta grę dla swojej pociechy już nie. Niestety bardzo często zamiast oglądnąć dokładnie pudełko i oznaczenia na nim się znajdujące opiekunowie pociechy zadowalają się tylko i wyłącznie wolą swojego maleństwa. Nie ma też co liczyć na sprzedawcę, który zwróci uwagę na oznaczenie nawracając rodziców na właściwą drogę. Jemu najczęściej zależy tylko na tym, żeby upłynnić towar toteż nie wdaje się w moralne i etyczne dywagacje czy sprzedaż 6-latkowi GTA IV jest działaniem właściwym czy też nie.
Obojętność na oznakowanie PEGI jakim wykazują się często rodzice wynika nie tyle ze złej woli co z braku świadomości, że coś takiego w ogóle istnieje. Nie pomagają im w tym same znaczki. Pozostając w kolorystyce czarni i bieli czasem wprost idealnie wpisują się w szatę okładki skutecznie znikając optycznie przed niekoniecznie czujnym okiem rodzica. Zmienić miałyby to znaki kolorowe, które bardziej rzucałyby się w oczy.
Pozostaje jednak pytanie czy ta zmiana wystarczy aby znaczki PEGI zaczęły działać? Czy faktycznie zmiana kolorów wpłynie na to, że rodzice zaczną na nie zwracać uwagę. To jasne, że będą bardziej widoczne. Może faktycznie zwiększy się odsetek ludzi, którzy zauważą na pudełku coś więcej niż tylko obrazek i pełno napisów na rewersie. Jednak czy przełoży się to na ograniczenie dostępności młodych graczy do gier dla starszych? Mam co do tego poważne wątpliwości. Problem wydaje się nie leżeć w samym znaczku, ale w egzekwowaniu tego co na nim jest. Nie wydaje mi się by istniało prawo zakazujące sprzedaży produktu z powodu wątpliwości dotyczących wieku danego dziecka. Tym bardziej jeśli grę kupuje hojny tatuś czy mamusia. W świetle tego wszelkie wysiłki PEGI aby zmienić znaczek i sprawić aby był on lepiej zauważalny pewnie spełzną na niczym. Może niewielki odsetek zwróci na niego uwagę jednak bez wątpienia reszta go zignoruje.
Jedynym co mogłoby zmienić tą sytuację wydaje się szeroko zakrojona kampania informacyjna w ogólnodostępnych mediach – aby uświadomić rodzicom istnienie oznaczeń PEGI. Jednak na to najprawdopodobniej nie znajdzie się środków. Wszak kampania reklamowa w telewizji do najtańszych nie należy. A tylko w ten sposób informacja ta mogłaby dotrzeć do najszerszej grupy osób. Informacja w prasie miałaby już mniejszy zasięg i pewnie jej efektywność byłaby znacznie mniejsza biorąc pod uwagę statystyki czytelnictwa naszych rodaków.
Czy oznaczenia PEGI są skazane na porażkę? Co trzeba zrobić, aby efektywność tego oznakowania wzrosła? Czy zmiany kolorystyki wystarczą? Odezwijcie się i powiedzcie nam co o tym myślicie!
Swego czasu Krupik opowiadała o przeprowadzonym przez siebie eksperymencie (no było to dobre 10 lat temu). Chodziła do sklepów z grami i prosiła sprzedawców aby jej polecili jakąś grę dla młodszego brata. No i cóż – faktycznie nie polecali gier zbyt odpowiednich. Jak widać niewiele się przez te ~10 lat zmieniło. Nie wiem czy kolorowe znaczki coś zmienią (te znaczki w telewizji coś zmieniły?). Może gdyby gry na półkach segregować właśnie wg. ograniczeń wiekowych to byłoby lepiej? Może rodzić zauważyłby, że gra jest na półce oznaczonej jako „gry tylko dla osób pełnoletnich”? Z drugiej strony jeśli go to tak naprawdę w ogóle nie interesuje to nawet największe i najbardziej jaskrawe oznaczenia niczego nie zmienią. Ilu rodziców wie w co grają ich dzieci? Prawdopodobnie niewielu.
W ogóle nie zwracam na oznaczenia uwagi bo i po co?
Fajny tytuł xD
mysle, ze rozwiazaniem tego problemu byloby wprowadznie informacji na 1/3 powierzchni okladki. tak jak na paczkach papierosow ‚palenie zabija’ albo na alkoholu. cos takiego z pewnoscia byloby czytelne. ale wydaje mi sie, iz jest to kwestia regulacji prawnych przede wszystkim. bo nikt z dobrej woli nie przywali informacji tego typu na 1/3 okladki gry. a osobiscie kompletnie sie nie przejmuje pegi (inna sprawa ze juz mnie nie dotycza od paru lat. . . ). ale wtedy kiedy mogly mnie dotyczyc. . . i tak na nie nei zwracalem uwagi. kompletnie. pozdrawiam
Rozwiązanie problemu nadejdzie samo. Rodzice najnowszej daty są w większości byłymi graczami i znają problematykę związaną z tym zagadnieniem. Zwiększanie bądź zmienianie oznaczeń nie ma sensu, gdyż albo w dalszym ciągu nikt na nie nie zwróci uwagi, albo okładki ulegną oszpeceniu przez rozmiar oznaczeń.