Od soboty świat mężczyzn i ich biednych żon stanął na głowie. Jak co cztery lata rozpoczęły się niesamowite zmagania. Panie robią wszystko aby choć na chwilę przejąć kontrolę nad pilotem i oglądnąć swoje ulubione M jak Młotek zaś ich fantastyczni mężczyźni zaopatrzeni w odpowiedni zapas piwa, chipsów i oczywiście kolegów gromadzą się w pobliżu wszelkiej maści teleodbiorników wznosząc radosne, rytualne okrzyki na widok biegających po murawie 22 facetów.
Będąc typowym przedstawicielem samczej części gatunku ludzkiego również uległem tej słabości. Nawet w chwili kiedy piszę te słowa za moimi plecami właśnie rozpoczyna się druga połowa zmagań Żabolandu z ojczyzną Drakuli. Niestety bycie kibicem oznacza w przypadku EURO 2008 spędzanie co najmniej 3h dziennie przed telewizorem. I tu docieramy do sedna sprawy – jak znaleźć 3h kiedy już wcześniej brakowało nam czasu na inne rozrywki. Na szczęście potrzeba matką wynalazku i rzeczone trzy godziny trzeba uzyskać dokonując koniecznych przesunięć obowiązków „na później”. Dostanie się też niestety rozrywkom – w moim wypadku grom. O ile staram się codziennie choć godzinkę pograć o tyle w czasie EURO jest to praktycznie niewykonalne. Oczywiście, próbowałem pogodzić te dwie formy spędzania wolnego czasu. Niestety próba zakończyła się kompletną porażką – brykający po bagnach Wiedźmin czy pędzący z zawrotną prędkością bolid na torach Trackmanii nijak nie chcieli współpracować z toczącym się na szklanym ekranie pojedynku i zawsze kiedy działo się coś istotnego na boisku gra nie pozwalała mi się nawet odwrócić bo i w niej działo się coś ważnego.
Czyżby więc elektroniczna rozrywka stała się zbędna w czasie EURO?! Czy (choć boję się tego napisać aby nie być posądzonym o bluźnierstwo) przeszkadza prawdziwym kibicom?! Ależ skąd – choć faktycznie trudno pogodzić obie pasje człowiekowi pracującemu gry mogą okazać się w niektórych sytuacjach wybawieniem. Po pierwsze te związane z piłką nożna pozwolą równolegle do trwania turnieju poprawiać rzeczywistość. Odpadła z turnieju wasza ulubiona drużyna? Polska nie wygrała ani jednego meczu grupowego? Od czego jest komputer i choćby specjalna edycja FIFY wydana właśnie z okazji turnieju w Austrii i Szwajcarii. Kilka godzin starań i już widzimy Boruca i kolegów wznoszących srebrny puchar. Ale przecież nie tylko wirtualna piłka kopana wpisuje się doskonale w zmagania turniejowe. Druga funkcja komputera to Rozładowywacz Negatywnej Energii. Po co marnować zdrowie na wściekłość i zgryzoty wywołane porażką Polaków z Niemcami? Po co demolować pobliski bar, drzeć flagi (no wiesz… przyp. Katmay) czy domagać się pozbawienia obywatelstwa Podolskiego (pozdrawiam pana Orzechowskiego)? Przecież nikt z nas nie chce niepotrzebnych problemów. Jak więc wyładować wściekłość na opieszałość i ślamazarność polskich reprezentantów? Remedium może okazać się partyjka multi w Call of Duty 4 czy Team Fortress 2. Jest więc jak widać miejsce dla gier i komputera w czasie EURO.
A czy wy godzicie granie ze zmaganiami na stadionach Austrii i Szwajcarii? Co zrobicie za cztery lata kiedy turniej ten będzie rozgrywał się w naszym kraju (zakładając optymistycznie, że nam go nie odbiorą)?
Wyniki ankiety przerazajace – tak mało Wikingów interesuje sie najpiekniejszym ze sportów? ;)Euro staram sie ogladac, choc przyznam, ze poki co turniej zawodzi. Wszystkie dotychczasowe mecze, poza wczorajszym starciem gigantów (ktorego straszny ból głowy nie pozwolił mi ogladać :/), okazały się w porywach średnie. Portugalia cos tam grala, ale byl to mecz tak jednostronny, ze az dziw, iz na tego typu turnieju Turcja pozwala sobie na taki blamaż. Jesli o nasze Orły chodzi, to wstydu raczej nie ma. Co prawda Roger, slaby Brazylijczyk, z rownie miernego [na warunki europejskie] klubu zaprezentowal sie lepiej niz cala reszta Polaków razem wzieta, ale coz zrobic. Pewnych barier sie nie przeskoczy – Niemcy byli po prostu lepsi, a Podolski jakby sie postaral, to strzelilby nie dwie, a piec bramek. Nasza kadra nie dorównuje tej zza zachodniej granicy i nie ma sie co tu doszukiwac jakichś niesamowicie zawilych odpowiedzi na pytanie czemu przegraliśmy. Szkoda tylko nieuznanej bramki Smolarka ;/P. S. Kubia! O/
Wybaczcie, ale moim zdaniem Polacy powinni wreszcie przejrzeć na oczy i darować sobie piłkę nożną jako „sport narodowy”. Ostatnie spektakularne sukcesy naszej kadry miały miejsce chyba w latach 70 ubiegłego wieku, a wszyscy nadal się łudzą, że jeszcze coś z polskiej drużyny będzie. I nie powiem, wnerwia mnie to, że po naszej porażce na Euro 08 tworzy się jakieś durne panele dyskusyjne, zapycha nimi wszystkie kanały z TVN24 włącznie, a zwycięstwie Kubicy w Grand Prix Kanady poświęca się całe 15 sekund w serwisie sportowym.
Weź chłopie przestań siać zamęt. I to jeszcze w tak żałosnym stylu. Kubica to wyjątek potwierdzający regułę, taki „prodigy child” jak Małysz. Jego sława przeminie i ludziska o nim zapomną. Piłka nozna ma prawie stuletnie korzenie w naszym kraju, to prawidziwy sport narodowy, którym większość polskich mężczyzn interesuje się na okrągło. Czyli zupełnie odwrotnie niż pan Kotarba, który z futbolem ma coś wspólnego tylko w czasie Euro lub Mundialu.
Srebro na Olimpiadzie w Barcelonie 92′. Bramka Luisa Enrique w 90-tej minucie na 3:2 przesadzila sprawe, ale drugie miejsce tez powodem do wstydu raczej nie bylo ;]
Kibice to podstawa panie judym. . . Nie wiem co to za debilizm narodowy żeby traktować mecz z Niemcami jak koniec świata. Mamy duże szanse na wyjście z grupy, rywal, który był poza zasięgiem już za nami, teraz mamy prawdziwą szansę. Fakt, faktem, że całkowite pominięcie Kubicy było nie fair, ale czy to wina Polaków? Czy może kretynów z TVN?
Żenująca napinka przed meczem z Niemcami to coś normalnego – Polacy od dawna potrzebują tylko okazji, żeby podniecać się pojedynkiem na tle historycznym i rzucać odwołaniami do Grunwaldu, Powstania Warszawskiego i masy pierdół. Dorzućmy do tego martyrologię związaną z faktem, iż szwabów nigdy nie przeszliśmy i kocioł przed meczem gwarantowany. Przegrana 2-0 z trzecią drużyną świata po wcale nie tak żenującym meczu w wykonaniu naszych Orłów to nie klęska, tylko rutyna – trzeba spiąć poślady, bo wyjście z grupy po wygranych z Chorwacją i Austrią to nie jest zadanie tylko i wyłącznie dla Drużyny Actimela.
Ghostiet – zgadzam się z Twoim wpisem, ale czy mógłbyś sobie na przyszłość darować wstawianie minusów Wikingom, z którymi po prostu się nie zgadzasz? One nie służą do tego.
Nie o tyle nie zgadzam się, co jestem przeciw sianiu zamętu i wypisywaniu bredni, kiedy jest się laikiem w danym temacie (chociaż można powiedzieć, że jestem mądrym Polakiem po szkodzie i nie powinienem się odzywać). Post dr_judyma odebrałem tylko w taki sposób, za to post zielonego_kaczucha był napisany w innym tonie z inną myślą i tam nie miałem do czego się przyczepić.
dr_judym – opsobiście nieuważam że sportem narodowym jest ten, w którym dany naród jest najlepszy, ale ten który w danym kraju jest najpopularniejszy. A że takim jest piłka nożna, nei ma żadnej wątpliwości. Natomiast bardzo szkoda mi, że nikt nie transmitował F1 w ogólnodostepnym pasie. Ale to na pewno nei wina TVNu, jak sugeruje farmer, bo TVN ma tyle z tym wspólnego co TVP z zawodami Strongman. Natomiast kpiną jest, że TVP nie kupiła praw do transmisji Euro2008. Ciekawe czy Euro 2012 też będzie transmitowac Polsat. . . ghostiet – pełne poparcie. Przesadzamy z tym huraoptymizmem i bezsensownymi odwołaniami do historii.
Dzięki Bogu sportem się nie interesuje . . . chyba, że zdobywamy miejsce na podium, inaczej strata czasu oglądać . . .
Chyba ci z reklamy piwa na T. Bez Browarów ten sport narodowy nie byłby taki kolorowy Sport, każdy sport w tym kraju służy do leczenia kompleksów. Naszym sportem narodowym jest charanie, bo nawet nie plucie na innych. Najpierw jest małpia euforia potem ci cudowni kibice zamieniają się w najgorsze szmaty. Wystarczy przypomnieć co ci prawdziwi kibice wypisywali na Małysza kiedy przegrywał. Chcesz zobaczyć piłkę nożną, która jest sportem narodowym? To jedź do Włoch. Tam się żyje futbolem a nie wywiesza głupią szmatę TYSKIE Euro 2008 i udaje fana futbolu skrzyżowanego z niedzielnym nacjonalistą
O takich fanach jak mateusz Borek czy Roman Kołtoń mówiłem a nie o osobach, które idą na mecz tylko dlatego, że uważają się za kibiców piłkarskich, a tak naprawdę guzik o tym sporcie wiedza. Nie trzeba wogóle chodzić na mecze by być znawcą i oddanym fanem tej najwspanialszej dyscypliny na świecie. I żeby była jasność – nie mówię o kibicowaniu naszej drużynie.
Dokładnie zgadzam się z tym co napisali dr_judym i zielonykaczuch. Zamiast mielić w koło football, w którym mieliśmy sukcesy 30 lat temu powinniśmy skierować moce przerobowe na inne tory. I jeszcze po każdym meczu te beznadziejne komentarze i analizy. Dodać do tego ogromną korupcję w piłce, niemoc i bezkarność PZPN i (póki co) ogromne opóźnienia w organizowaniu mistrzostw europy w 2012. Wylosowałem bilet na mecz Polska – Austria, prawie już jechałem, bardziej jako turysta niż kibic – ale zrezygnowałem (bilet poszedł na Alledrogo) i po meczu Polska-Niemcy nie żałuję.
Zamiast oglądać spektakularne porażki polskiej kadry lepiej skupić się na Kubicy 🙂 Sport ciekawszy i jakiś sensowniejszy, bo to co dzieje się na torze, za kilka lat trafia do naszych aut i dba o nasze bezpieczeństwo i ekologie. A co daje piłka? Tłumy pseudokibiców, picie piwa i reklamy Tyskiego. Tak naprawdę piłka wg mnie ma sens jeśli gramy w nią osobiście i pozwala to nam utrzymywać fizyczną kondycję. . Aczkolwiek zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo niepopularne są moje poglądy 😉
Szczerze mówiąc wisi mi EURO i Kubica zwisają. Nie oglądam meczy ni wyścigów. W ogóle nie oglądam relacji sportowych. Dość mało mnie obchodzi czy nasi wygrywają czy dostają po pupie. Szczerze mówiąc bardziej rusza mnie cała otoczka takich wydarzeń. Niezwykłe jest gdy nagle pustoszeją ulice, a w każdym domu leci mecz. Fascynuje mnie jak takie wydarzenia jednoczą ludzi. Żenujące jest gdy polityk mówi o odebraniu obywatelstwa zawodnikowi przeciwnej drużyny tylko dlatego, że grał dobrze i zrobił swoją robotę. Żenujące jest, że polityk ten powołuje się na nieistniejącą instytucje. Bo obywatelstwa odebrać zgodnie z naszą konstytucją nie można. Krótko mówiąc same wydarzenia sportowe mnie ni interesują. Ale to jaki wpływ mają na ludzi jest bardzo ciekawe.
Również jestem zdania, że nie powinniśmy na siłę siać zamętu i wypisywać bredni. Nie zmienia to jednak faktu, że możesz wszystko wytłumaczyć w swoim wpisie a nie dawać minusy tylko dlatego, że się z kimś nie zgadzasz. Proszę o zastosowanie się do mojej prośby. Nie zmuszaj mnie do sięgania po żółty kartonik 😉
a ja się zastanawiam czemu mam dwa minusy? Można to gdzieś sprawdzić?
Mecz oglądała moja dziewczyna (jakieś 15 min) ze względu na to, że emocje nie pozwalały mi ogladać . . . wyścigu. Ale na ostatnie okrążenie powróciłem przed TV i razem cieszyliśmy się zwycięstwem Kubicy. Przygladając się całej otoczce towarzyszącej Naszej piłce to aż dziw bierze, że ktoś chce to jeszcze oglądać.