Już po raz trzeci spotykamy się z najgorętszymi grami roku 2010. Tym samym każdy fan elektronicznej rozrywki może już z nich ułożyć listę zakupów obejmującą po dwie ciekawe produkcje na każdy miesiąc. To jednak jeszcze nie koniec smakowicie zapowiadających się nowości. Kolejne opiszemy już jutro. Dziś natomiast przygotowaliśmy dla was następujące tytuły:Pogłaskać po głowie?
Aliens vs Predator – bip,biip, biip, biiiiiiiip. Wykrywacze ruchu graczy z całego świata na pewno namierzyły już ten tytuł. Trzecia część znakomitej strzelanki z nieznanych mi przyczyn zgubiła gdzieś liczbę porządkową. Pomimo tego jest to pozycja, która mnie rozgrzewa do czerwoności. W dziele studia Rebellion po raz kolejny wcielimy się w jednego z trzech kosmicznych zabójców – Kolonialnego Marine, Predatora albo Obcego. Te sympatyczne istoty już za parę miesięcy rozpoczną niebezpieczną grę, w której przegrana oznacza pewną śmierć. Po nowym AvP możemy się spodziewać między innymi oprawy graficznej wykorzystującej DirectX 11 (na pecetach), trzech kampanii wypchanych po brzegi akcją i świetnych trybów multiplayer. Kim będziesz? Łowcą, zwierzyną czy jedynym ocalałym?
Nasi idą?
R.U.S.E. – bardzo ładna i ciekawie zapowiadająca się gra strategiczna od Ubisoftu. Jej najważniejszą cechą są tytułowe sztuczki, zmyłki, które mają nam umożliwić przechytrzenie przeciwnika i zadanie mu jednego szybkiego, zabójczego ciosu, kończącego walkę. Choć na temat tej produkcji nie powiedziano jeszcze zbyt wiele, to wiemy, że znajdziemy w niej olbrzymie mapy, świetną oprawę graficzną i sześć frakcji, którymi pokierujemy zarówno w trybie dla pojedynczego gracza jak i w starciach wieloosobowych. Warto także wspomnieć o samych bitwach. Ludzie z Eugen Systems nie zaprezentują jedynie dobrze znanych starć w Ardenach czy lądowania w Normandii. W R.U.S.E. rozegramy także bitwę o Monte Cassino. Ciekawe czy twórcy gry wspomną o bohaterskich Polakach, którzy przelewając swą krew, zrobili to, czego nie potrafili dokonać ich sojusznicy – przybyli, popatrzyli, zwyciężyli.
Gra japońska, muzyka polska
Final Fantasy XIII – zdecydowanie będzie to jedna z najgłośniejszych premier przyszłego roku. Choć w trzynastą odsłonę serii od Square Enix grają już nasi koledzy z Kraju Kwitnącej Wiśni, to my poczekamy na przynajmniej do marca. Po tej produkcji spodziewać możemy się świetnie opowiedzianej, a przede wszystkim długiej, historii, fenomenalnej oprawy graficznej oraz innowacyjnego systemu rozwoju postaci. Warto także przypomnieć o szoku jakim była zapowiedź gry na Xboxa 360. Choć na tej platformie Final Fantasy XIII zostanie wydane na kilku płytach DVD, to dla osób bawiących się przy maszynie Microsoftu jest to w zasadzie tytuł obowiązkowy. Przyjrzeć powinni mu się nawet ci, którzy do tej pory nie bawili się japońskimi RPGami. Ostrzegam jednak, że kiedy człowiek się od nich uzależni, to będzie mu bardzo ciężko zerwać z nałogiem. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o muzyce. W FF XIII usłyszymy utwory utalentowanych ludzi z Warszawskiej Orkiestry Symfonicznej!
Prawie jak Mechwarrior
Supreme Commander 2 – kolejna produkcja, o której nie wiemy jeszcze zbyt dużo. Nawet bez informacji zaczerpniętych z „prasówek” mogę o niej jednak napisać kilka słów. Supreme Commander 2, to gra dla największych wielbicieli strategii. Bierzemy w nim udział w wojnie między trzema dobrze znanymi frakcjami (United Earth Federation, the Aeon Illuminate, Cybran Nation). Wirtualni generałowie pokierują w grze dziesiątkami albo i setkami różnych jednostek, a jednocześnie na polu bitwy ostrzeliwać będą się armie tak duże, że ciężko będzie je objąć wzrokiem. Do tego dochodzą oczywiście przeróżne budowle i potężne roboty-dowódcy, którzy siłą ognia potrafią przerabiać na żyletki całe oddziały wroga. Mnie zastanawia jak rozwiązane zostanie sterowanie w Xboxowej wersji tej produkcji i czy nie spłyci ona jej pecetowego odpowiednika. Pomimo niewielkich obaw uważam, że każdy miłośnik tego typu produkcji powinien dopisać ją do listy najgorętszych tytułów przyszłego roku.
Taksówka za pół ceny
Just Cause 2 – muszę się przyznać do tego, że w oryginalne Just Cause grałem może godzinę lub dwie, po czym je wyłączyłem i nigdy już do niego nie wróciłem. Gra sprzedała się jednak na tyle dobrze, że w tym roku zobaczymy jej kolejną odsłonę. Nie będzie ona jednak zasadniczo różniła się od oryginału. To wciąż „przegięta” gra akcji, w której nasz protagonista jest jednoosobową armią wyposażoną w gadżety, o których pomarzyć może sam James Bond. Dzieło Avalanche Studios stawia na niczym nieskrępowaną zabawę. Gracz trafia na wirtualny plac zabaw gdzie jego posunięcia ogranicza w zasadzie jedynie wyobraźnia. Grand Theft Auto na sterydach? To może być przebój.
Wszystko od nowa
Castlevania: Lords of Shadow – rewolucja w świecie Castlevanii! Ten tytuł ma być kompletnym “rebootem” serii uwielbianej przez miliony graczy. Oznacza to, że cała opowiedziana do tej pory historia, wszelkie wydarzenia, herosi, dosłownie wszystko co związane z grą, może trafić na elektroniczny cmentarz i zostać zastąpione przez coś zupełnie nowego. Jak wyjdzie to w praniu? Tego dowiemy się już za kilka miesięcy. Póki co projekt wygląda bardzo smakowicie. Pogrążona w mrokach średniowiecza Europa konwulsyjnie podryguje swym „ciałem” kiedy przymierze ludzkości z siłami nieba zaczyna się rozpadać. Wykorzystują to tytułowi Władcy Cieni, którzy ożywiają zmarłych, składają z nich armie i wysyłają do ataku na bezbronnych ludzi. Uratować mieszkańców Starego Kontynentu możemy tylko my. Oczywiście wykorzystamy do tego cały arsenał bardzo skutecznej broni wśród której znajdą się drewniane kołki, sztylety, młoty bojowe, woda święcona i „krzyż bojowy”. Zastanawia mnie jedynie czy z tak wielkim tytułem poradzi sobie studio MercurySteam, którego poprzednim dziełem było Clive Barker’s Jericho. Ten tytuł zebrał niestety bardzo mieszane oceny.
Predator (bez Aliena)
Homefront – Ameryka w ogniu! Twórcy Frontlines: Fuel of War oddadzą w tym roku w nasze ręce sieciową strzelankę (choć nie zabraknie w niej trybu single player), która może wstrząśnąć światkiem wieloosobowych FPSów. W produkcji tej będziemy świadkami inwazji wojsk Północnej Korei na stolicę hamburgera – USA. Choć nie wiemy jeszcze zbyt wiele na temat mechaniki rządzącej rozgrywką w tym tytule, to już teraz warto wspomnieć o autorze scenariusza Homefront. Jest nim John Milius. Człowiek ten odpowiadał między innymi za kultowe Apocalypse Now i równie wyborne Red Dawn. Już to sprawia, że nie mogę doczekać się premiery tej produkcji.
Zaraz pomkniemy na skróty
Split/Second – moim zdaniem są to najciekawiej zapowiadające się wyścigi tego roku. Łączą w sobie miodność znaną z Burnouta, zawrotne prędkości osiągane przez sportowe samochody i destrukcję na niesamowitą skalę. Wystarczy zresztą spojrzeć na materiały filmowe z tej produkcji, by prędko dopisać ją na listę tytułów, które po prostu trzeba śledzić. W Split/Second nagradzani jesteśmy za stylową, ostrą jazdę. Kierowcy „z pazurem” napełniają specjalny pasek pozwalający korzystać z wybuchowych niespodzianek. Nie możesz dogonić swoich rywali? Wysadź w powietrze budynek stojący obok trasy i zrzuć im go na głowy. Jeśli to nie zadziała zawsze możesz jeszcze strącić samolot pasażerski, który zamieni się w kulę ognia i zmiecie z toru wszystkich przeciwników. Ta pozycja ma moim zdaniem szansę zdetronizować króla zwariowanych wyścigów – serię Burnout. Oczywiście jest zarazem jedną z najciekawszych premier 2010 roku.
W klubie disco mogę robić wszystko
Alpha Protocol – czekamy na Alpha Protocol, czekamy i doczekać się go nie możemy. Choć tytuł ten miał trafić do sklepów pod koniec tego roku, to SEGA w ostatniej chwili przełożyła jego premierę. Podobno w szpiegowską grę akcji zagrać mamy dopiero na wiosnę. Dzieło studia Obsidian z jednej strony kusi ciekawą fabułą, elementami gry RPG i możliwością przechodzenia misji na wiele różnych sposób. Z drugiej strony, ta część gry, w której chwytamy za broń lub musimy się skradać wygląda dość przeciętnie. Pomimo obaw liczę na to, że w nasze ręce wpadnie niecodzienna produkcja mogąca stać się „cichym hitem” tego roku.
Screenshotów jeszcze nie ma
Prince of Persia: The Forgotten Sands – kolejna bardzo ciekawie zapowiadająca się nowość, a jednocześnie kolejna wielka niewiadoma. Po kilku bardzo przyjemnych częściach serii PoP, Ubisoft postanowił zaserwować nam produkcję opartą na filmowych przygodach perskiego księcia. Do tej pory wiemy o grze jedynie tyle, że znów będziemy w niej mogli manipulować czasem. Sama gra przybliży nam wydarzenia mające miejsce między The Sands of Time a The Warrior Within. Czy powrót do dobrze znanej historii ma sens? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi. Boję się jednak tego, że francuski wydawca po raz kolejny sparzy się na licencji filmowej. O tym, że firma niespecjalnie wie co zrobić z tego typu tytułami, przekonał się każdy, kto nabył grę Avatar.
Kolejną część „Gier na rok 2010” zobaczycie na Valhalli już jutro.
Zobacz też: Gry na rok 2010 #2
Zobacz też: Gry na rok 2010 #4
I za to lubię te zapowiedzi na V! Nie słyszałem wcześniej o RUSE a zapowiada się bardzo ciekawy tytuł również na konsole i już niedługo ; )
świetnie się czyta Twoje teksty Krzysiek. AVP zgubił nr bo jest prawowitą kontynuacją AVP tego samego studia a nie drugiej części wydanej przez Monolith która moim zdaniem była cienka i klimatem do pierwszej była bardzo daleko z tyłu. OT. Dzisiaj w ramach odliczania dni do końca roku na Xbox Market Place wszystkie dodatki do Fallout 3 są o 50% tańsze
A gdzie Duke Nukem Forever? Nie wierzycie już że w końcu wyjdzie? 😛
Dzisiaj zapowiedzieli kilka kolejnych gier z Księciem w roli głównej. Doczekamy się i DNF 😉