Co jeszcze można powiedzieć o elektronicznej rozrywce? Sami już nie wiemy. Przyznajemy jednak, że nie słyszeliśmy wcześniej, by ktoś porównywał je do narkotyków (albo już o tym zapomnieliśmy od tego grania). Tymczasem niejaki Steve Pope twierdzi, że „Spędzenie dwóch godzin przed komputerem lub konsolą (w oryginalne „game station” przyp. red.) jest w zasadzie tym samym co wciągnięcie kreski kokainy. Przynajmniej jeśli chodzi o haj, który tworzą gry.”. Pope twierdzi też, że grając możemy zapomnieć o głodzie czy pragnieniu, a po odebraniu „zabawek” stajemy się agresywni. Potwierdza to anonimowy piętnastolatek, który grając czuje się jakby w jego mózgu siedział demon.
Mądrości Pope’a pojawiły się w brytyjskim Lancashire Evening Post. Co ciekawe, faceta nie można oskarżyć o brak kompetencji. Jest on członkiem brytyjskiego stowarzyszenia doradców i psychoterapeutów i posiada kilka tytułów naukowych. Jeśli chcecie przeczytać wszystkie jego mądrości z omawianego artykułu, to zajrzyjcie tutaj.
My musimy się udać do lokalnego dilera, bo od konsoli odeszliśmy wczoraj wieczorem i już nas trzęsie. Nasi informatorzy twierdzą, że zaopatruje on samego Pachtera. To by się akurat zgadzało. Nie będąc na haju nie można wymyślić takich rzeczy jak on.
Tym, którzy lubią… grać polecamy miłą piosenkę.
No ciekawe. . . porównywać 15-letniego gracza do narkomanów. Hmmm. . . czyli każde zajęcie, które nas absorbuje (praca, rozrywka, sport, whatever) jest jak narkotyk, bo często zapominamy o całym świecie. Bzdurnych badań ciąg dalszy. . .
Spanie to też narkotyk bo tak mnie absorbuje :)W sumie to człowiek może się uzależnić od wszystkiego a co. Choć to że w głowie tego 15 latka siedział jakby demon nie jest spowodowane samym urządzeniem tylko psychiką dzieciaka bo gdyby zamiast konsoli miał np. wrotki i ktoś (np. matka) by chciała mu je zabrać to pewnie rzuciłby się z pięściami na nią.
Zgadzam sie. Ja wspolczesne gry wciagam nosem. Banaly takie, ze mozna grac stopami. A fabula tak wymagajaca, ze moj szympans Koko rozumie o co biega.